Historyczny

MASAKRA W WICHROWIE. To wydarzyło się naprawdę

Masakra w Wichrowie to historia z 1945 roku. We wsi tej stoi dziś Pomnik Ofiar Terroru Hitlerowskiego. Opis na nim jest krótki, ogólny a miejsce pamięci mało znane światu. Co kryje się pod tą inskrypcją? Rzeczy straszliwe, niewyobrażalne i przepełnione grozą tak wielką, że słuchając tej opowieści, a potem spisując jej treść, prawdziwie włos jeżył mi się na głowie…

Nauczmy się czytać z pomników nawet wówczas, kiedy tak mało tam napisano. Nauczmy się otwierać serca na historie, które nie są najbardziej słynne w świecie. Miejmy odwagę obejrzeć się za siebie…

Pomnik ofiar terroru hitlerowskiego

Masakra w Wichrowie

Przybyłam do tej małej wioski za autostradą sama z Frutkiem, na rowerze, umawiając się tam wcześniej z osobami, które obiecały mi tę historię. Temat marszu śmierci już niejednokrotnie poruszałam na moim blogu. Wojenna przeszłość tej ziemi pełna jest okropności, jednak patrzeć na te dzieje przez pryzmat książkowych opisów to nie to samo co poznawać wersje naocznych świadków tych wydarzeń. Dziś wszystko to skupia się przy niewielkim pomniku. Powstał on z woli mieszkańców Wichrowa, pragnących zachować od zapomnienia wydarzenie, które miało miejsce na terenie ich wsi. Zależy im na tym, aby pamiętać, a ja stoję za tą pamięcią murem. Opowiem Wam teraz o tym, co wydarzyło się w styczniu ’45 tuż obok tego pomnika. Na terenie dawnego majątku dominialnego. 75 lat temu…

Wichrów

Słuchałam tych opowieści ze wzrokiem wbitym w ziemię

Chwilami ciasno było mi we własnym ciele. Robiło mi się na przemian zimno i gorąco. Czasami zasłaniałam twarz rękami, chcąc ukryć się przed tym wszystkim, o czym mi opowiadano. Nie jestem mięczakiem, jednak są takie okropności, które mnie przerastają. W myślach dziękowałam Bogu, że powołał mnie do istnienia już po tym wszystkim…

To był styczeń 1945 roku. Mróz nieziemski. Esesmani  pędzili więźniów obozowych z Miłoszyc do Gross Rosen. W drodze tej, w tym marszu śmierci na trzy dni zatrzymali się w Wichrowie. To był ten moment, kiedy w popłochu ewakuowano nazistowskie obozy pracy. Niemcy uciekali przed Armią Czerwoną jak szczury podczas tonięcia statku. Wlekli ze sobą swoich niewolników. Bestie hitlerowskie nie chciały odpuścić, choć los ich był już przesądzony. 

Uczestnicy Marszu Śmierci 

Masakra w Wichrowie zaczęła się dużo wcześniej zanim pochód ten dotarł do wioski. Po drodze, na mrozie umierali w męczarniach ci, którzy ubrani byli jedynie w pasiaki, a nogi ich były bose. Ginęli z zimna, wyczerpania, głodu, od kul i razów swoich katów. Droga ta wyścielona była trupami. Czy można to pojąć? Wyobrazić to sobie? Kto z nas ma w sobie tyle empatii, aby poczuć ich ból?

Masakra w Wichrowie. Teren folwarku

Pucher, syn Fritza Puchera, Niemiec, który był panem w majątku w Wichrowie, musiał otworzyć wrota swojej willi dla „umęczonych” drogą esesmanów i przyjąć ich na pokojach dworskich, gdyż potrzebowali się posilić, ogrzać i odpocząć.

Wichrów

Natomiast ich niewolników zapędzono do świniarni na terenie folwarku. Była to drewniana szopa, w której znajdowały się koryta. Więźniowie skostniali od mrozu i głodni zastali w nich ziemniaki z plewami dla trzody. Nabierali tę maź w dłonie i zjadali zachłannie… 

Czy widzicie to oczami wyobraźni? Jak jedzą żarcie dla świń prosto z koryta, jakby było to najsmaczniejsze jedzenie na świecie? Jakże musieli być głodni. Kto z nas kiedyś był tak złakniony pokarmu? Kto z nas doświadczył czegoś podobnego…

Masakra w Wichrowie. Teren folwarku

Masakra w Wichrowie. Koszmar w majątku Puchera

Było ich wielu i wszystkiemu towarzyszył chaos. Esesmani wydawali rozkazy. Pucher miał zorganizować ludzi do zbierania trupów pozostawionych na drodze. Jeden z jego pracowników wyprowadził konia, którego chciał zaprzęgać do wozu. W tym czasie pewien więzień zerwał się do ucieczki. Esesman pilnujący niewolników wycelował w niego z karabinu i strzelił. Trafił w głowę, a mózg uwięzionego rozprysnął się dokoła, tuż przy wyprowadzonym zwierzęciu. Koń przestraszony stanął dęba. Niemiecki żołnierz wymierzył w tego, który z ledwością nad nim panował. Ktoś krzyknął, żeby go nie zabijać, że on jest tam tylko pracownikiem. Cudem ocalał. Dlatego teraz mogę opowiedzieć Wam tę historię…

Wichrów

Zbierano trupy z drogi na mrozie i pakowano na wozy zaprzęgnięte w konie. Niektórych jednak znajdowano jeszcze dychających. Odmrożone palce, sine dłonie, twarze wychudzone, przerażone i wynędzniałe. Na wszystkich ich – tych martwych i tych żywych jeszcze – czekał dół w ziemi, który wykopali więźniowie przetrzymywani w świniarni. Podczas tamtych straszliwych godzin w majątku Puchera zdarzały się jeszcze inne próby ucieczki. Więźniowie błagali o pomoc miejscowych. Prosili o azyl w ich domach. Ginęli na ich podwórkach. Esesmani polowali na nich jak myśliwi na zwierzynę. Ilu zostało pochowanych na terenie wsi w tamtym czasie, to tylko Bóg jeden wie…

Masakra w Wichrowie. Teren dawnego majątku

Biedak ukryty w słomie

Ukrył się w stodole w jednym z miejscowych gospodarstw chłopskich. Wlazł głęboko w słomę i trwał tam bez ruchu. Nie znaleźli go, a on – tak umęczony i bez mocy – nie miał siły wydostać się stamtąd. Potem, kiedy stacjonowały w Wichrowie wojska Armii Czerwonej, podczas pracy w gospodarstwach, słomę dorzucano na stare warstwy, tworząc jej ogromny zapas. który długo nie został zużyty. Biedaczek przeleżał tam martwy do czasu, aż któregoś dnia ktoś dokopał się do jego kości. Słoma wyciągnęła z niego całą wilgoć tak, że nawet smrodu rozkładającego się ciała nie było czuć. W ten sposób ocalał przed okrucieństwem esesmanów. Umarł w spokoju i ciszy. Bez znęcania się, bez bicia, bez poniżania. Prawdziwie im uciekł…

Co dalej stało się z jego szczątkami – nie wiem. Są takie historie, które urywają się w połowie opowiadania. Pamięć zabiera je w najodleglejsze swoje zakątki tak, że człowiek już ich nie dosięga…

Maskara w Wichrowie. Mogiła zbiorowa

Gdzieś tam, na terenie majątku od strony użytków wykopano dół. Wszystkich pozbieranych ze szlaku marszu śmierci wrzucono do niego. Nikt nie sprawdzał, czy są wśród nich żywi jeszcze. Wszystkich ich zakopano rękami innych więźniów. 

Byłam tam. Chciałam odnaleźć to miejsce. Zanim nastąpiła ekshumacja, jeszcze do lat sześćdziesiątych, mogiła ta otoczona była szacunkiem i pamięcią. Palono tam znicze i odwiedzono zbiorowy grób, na którym postawiono krzyż i pamiątkową płytę. Potem jednak czas zaczął zacierać w dziejach tę historię. Po ekshumacji pomnik ofiar tego wydarzenia pojawił się przy drodze, na przeciwko majątku w Wichrowie, a miejsce po mogile poszło w niepamięć, podobnie jak w Środzie Śląskiej. To dokładnie ta sama historia…

Byłam tam…

Być może stałam o krok od tego miejsca kaźni. Nikt już tego nie pamięta. Nie potrafię wskazać bez najmniejszych wątpliwości, gdzie wykopano ten masakryczny dół, jednak wiem na pewno, że byłam od niego o krok. Prawdopodobnie to tutaj, gdzie rosną te grochodrzewy za silosem – zakopywano więźniów.

Masakra w Wichrowie. Miejsce mogiły zbiorowej

Na gruzowisku tym walają się resztki betonowej budowli a i drzewa pasowałyby do czasów, kiedy zagospodarowano to miejsce ku pamięci po wojnie.

Masakra w Wichrowie. Miejsce mogiły zbiorowej

Cały ten dawny majątek, po którym tak niewiele zostało, te budynki i drogi jego wewnętrzne widziały, co tutaj robiono z ludźmi, kiedy marsz śmierci zatrzymał się w drodze. W dworku wypoczywali esesmani, na teranie folwarku trwał horror. Masakra w Wichrowie. A teraz jest tam tam cicho.

Skromny pomnik po drugiej stronie gospodarstwa wygląda tak niepozornie, a jednak moc pamięci w nim ogromna. 

Ekshumacja 

Naoczni świadkowie tego wydarzenia opowiadają, że mogiłę odkopano przed rokiem 1960. Wyjmowano z niej kości i czaszki z przywartymi do nich włosami. Widoczne na nich ciemne plamy przypominały skrzepy starej krwi. Cały dół wypełniony był miękką mazią. Przy szkieletach leżały łyżki i widelce. Wszystko to wyjmowano i układano obok grobu. Potem liczono. Szczątki zmarłych wywieziono do Piotrowic i tam pochowano w wspólnej mogile na cmentarzu. 

Wichrów

Zapominamy. Wielu temu zaprzeczy – ale jednak zapominamy. Potrzeba nam o tym mówić, przywracać pamięci te historie. Pomniki omija się często bez zrozumienia. Nie wgłębiamy się w ich treści na tyle, aby poczuć ból. A przecież bez cierpienia tego nie zachowamy tych dziejów dla przyszłych pokoleń. Musi nas to boleć. Musi nas to trawić żywym ogniem, aby śmierć pomordowanych nie poszła na marne…

 

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
289
OK
65
Kocham to!
11
Nie mam pewności
11
Takie sobie
5
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek

Zgroza! Nie można o tym zapomnieć! Dziekuję za utrwalanie pamięci o takich tragediach!!!

Aleksandra

Tak, to fakt. Ludzie ludziom zgotowali taki los a teraz okazuje się, że historia nauczyła nas tego, że niczego nas historia nie nauczyła. Światem rządzi pieniądz, nie liczą się żadne uczucia, nie ma szacunku, śmierć stała się czymś na porządku dziennym. Chwała i pamięć tym , którzy przelali krew po to abyśmy mogli być tu gdzie jesteśmy. Chwała i pamięć bohaterom.

Daria

Trzeba pamiętać i nie pozwolić odejść w niepamięć przede wszystkim ze wzgledu na naszych rodaków , którzy nie dość że przeżyli piekło za życia to stracili życie obdarci z godności , człowieczeństwa , pozbawieni jakiejkolwiek nadziei – i to człowiek człowiekowi taki los zgotował!
Nasi dziadkowie pamiętają, niekiedy sami doświadczyli okrucieństwa okupantów, uciekali pozostawiwszy wszystko za sobą szukając schronienia – te historie nie dość że chwytają za serce , szokują, wyciskają łzy to są również świadectwem na to jak niewiele potrzeba zaslepionemu człowiekowi przekroczyć cienką granicę między człowiekiem a potworem .
Pamiętajmy , przekazujmy dalej młodym pokoleniom aby poświęcenie naszych rodaków nie poszło w niepamięć.

Kategoria:Historyczny

0 %