BIAŁOBRZEZIE. Opowiadanie wyjęte z lamusa…
Białobrzezie to mało znana miejscowość dolnośląska, a ta ponura ruina, to dawny „Czerwony Pałac”, który ongiś stanowił jej centrum. Jego „doczesne szczątki” stoją nadal w tej małej wiosce, w powiecie strzelińskim, niedaleko Kondratowic, w bezpośredniej bliskości rzeki Ślęży. Pałac powstał w tym miejscu w końcu piętnastego stulecia.
Mieszkał w nim wtedy pewien książę, który piastował urząd podatkowy. W połowie XVI wieku rezydencja została rozbudowana i przebudowana. Wówczas to prawdopodobnie zmienił się jej właściciel. Jak na ten okres w dziejach przystało, pałac nabrał w tym czasie cech renesansowych. Zdobiły go bonie, a na osi ryzalitu, który stanowił klatkę schodową\wejściową, zawisł piastowski kartusz herbowy wraz z inskrypcją…
Inskrypcja ta napisana została po łacinie.
„Verbum Domini Manet In Aeternum”. Słowo Pana trwa na wieki.
Dwa stulecia później, w osiemnastym wieku, Czerwony Pałac został otoczony fosą oraz murem. Nadało mu to cech warowni, ale było to już wówczas podporządkowane jedynie modzie. Dwór nie musiał się w tamtym czasie bronić jak zamek średniowieczny, a więc zarówno woda jak i mur niby obronny, miały nadać jedynie klimatu temu miejscu.
Białobrzezie. Czerwony Pałac
Na fasadzie znajdował się wspaniały portal z kolumnami, prowadził do niego kamienny most, który łączył budowlę z jej otoczeniem poza fosą. Na szczycie wieżyczki ozdobnej znajdował się sporych rozmiarów zegar. Pałac posiadał też wykusz, który zwano latrynowym. Na początku XX wieku dobudowano do budynku kolejne skrzydło. Wtedy już sylwetka pałacowa skłania się bardzo ku neobarokowi, ponieważ takie nadeszły architektoniczne trendy.
Po drugiej wojnie światowej Czerwony Pałac zaczął popadać w ruinę. Czasy powojenne nie brały pod uwagę podniesienia budowli z katastrofy. Rozbierano go latami, dewastowano i pozwolono na to, aby została z niego jedynie ta oto ponura ruina…
Białobrzezie. Rezydowali tutaj wielcy dawnego świata.
Piastowie Brzescy, następnie Habsburgowie, potem Hohenzollernowie, a na końcu, aż do II wojny światowej — familia Rohde. Nazywano rezydencję Czerwonym Pałacem, ponieważ w takim kolorze była elewacja tej budowli. Nie zmieniano tego przez wieki, i dlatego też akcent ten tak bardzo wpłynął na nazwę obiektu. Do dziś, choć nie ma już prawie śladów po tej legendzie, miejscowi mówią o tych ruinach „Czerwony Pałac”. Rezydencja była trzykondygnacyjna.
Zbudowano ją na planie prostokąta. Najstarszym zachowanym elementem budynku jest kartusz herbowy. Wszystko dokoła się sypie na łeb na szyję, ale kartusz ma się nad wyraz dobrze, choć trwa tam od 1533 roku. To zjawisko zawsze wprowadza mnie w zdumienie. Herb przeżywa najdłużej bez względu na okoliczności. Przy pałacu zachowały się dawne budynki gospodarcze oraz brama wjazdowa.
Tuż przy wjeździe nadal stoi leciwy budynek z szerokimi wrotami.
Białobrzezie. Park krajobrazowy
Podobnie jak zdecydowana większość dawnych, dolnośląskich rezydencji bogaczy, pałac w Białobrzeziu również stał i nadal stoi w otoczeniu romantycznego parku krajobrazowego. W tej oazie zieleni, która bujność swoją zawdzięczała rzece, rozrastały się liczne gatunki roślin, a wśród nich królował Platan.
Ogród był sporych rozmiarów, a w nim najróżniejsze fantazyjne wzory rabatek, kształty przyciętych krzewów ozdobnych, romantyczne ścieżki, przy których spotkać można było lekkie, parkowe budowle. Przepych i prawdziwy raj na ziemi. Dzisiejszy drzewostan pochodzi z dziewiętnastego stulecia. Niestety nieczytelny jest teraz układ dawnego założenia ogrodowego. Drzewa się sieją jak chcą, i choć trawa koszona, to park nie do końca jest sobą…
Białobrzezie. Na dolnośląskim szlaku
Przybyłam tam wraz z Ines w letni czas. Susza była tamtego roku niemiłosierna. Pałac zastałyśmy w stanie agonalnym. Miejscowi odradzali zbyt gruntowną lustrację terenu. Ściany budynku są zmurszałe, dostęp do nich nie jest trudny.
Można wejść do środka, stanąć w dawnych pomieszczeniach, ale jedynie na własną odpowiedzialność…
Zawsze to robimy. Jeżeli tylko da się gdzieś wejść, to wchodzimy. Skoro mury nie zawaliły się do dzisiejszego dnia, prawdopodobnie wytrzymają jeszcze kilka chwil. Taka okazja może się już nie powtórzyć. Jednak Wam tego absolutnie nie polecamy.
Za rok, albo dwa, ruina całkiem się rozsypie, a potem przyjedzie firma, która wszystko posprząta. Mury, które u fundamentów swoich pamiętają piętnaste stulecie, zostaną zmielone i wykorzystane do łatania jakiejś lokalnej drogi. Takie jest życie.
Nie ma litości dla braku korzyści
Czerwony Pałac z punktu widzenia swojego stanu, w jakim się znajduje — jest bezwartościowy. Nawet materiał, z którego go wzniesiono, do niczego szczególnego dziś się nie nadaje. Dlatego właśnie weszłam między te drżące ściany zabytku, który od czasów powojennych kona.
Panuje tam mrok i rosną dziko rośliny. Przyroda zabiera to miejsce, podobnie jak robi to czas. Jego historia znika wśród spustoszenia i zapomnienia.
Dziś nic już tam nie jest widoczne na tyle, aby wyobrazić sobie, jak piękna to była bryła. Forma jej i krajobraz, który otaczał to cudo, jest teraz nie do odtworzenia.
Białobrzezie. Ruiny, które nie obchodzą nikogo
To jeden z wielu dolnośląskich pałaców, który nie miał szczęścia.
Poświęcenie mu uwagi i miejsca na naszym blogu, stanowi dla mnie ogromny szczyt, bo oto zachowuję od zapomnienia piękno, które istnieje w innym wymiarze. Jedynie w przeszłości można je odnaleźć i przyjrzeć się jego kształtom.
Dziś te ruiny nikogo nie obchodzą, a za kilka lat mało kto będzie pamiętał, że nawet i one istniały. Złapałam je więc obiektywem i mocno objęłam swoimi słowami. Być może nawet w ostatniej chwili…
Mury budynków zawsze przesycone są zapachami, dźwiękami i historiami z przeszłości, nawet jeżeli nie są kompletne, i nie możemy już tego ani poczuć, ani zobaczyć. Ruiny w Białobrzeziu zawierają klimaty wielu wieków.
Fundamenty pałacu pamiętają czasy, które dla nas są nieosiągalne. To wielki fart, że zdążyłam dotykać się ich resztek i stać w cieniu ich historii, którą wyjęłam z lamusa czasu. Nie widziałam tam ruin, ale wspaniałą rezydencję w otoczeniu cudnego parku. Czułam klimaty sprzed wielu stuleci i słyszałam słowo Pana, które trwa na wieki…
Więcej historii dolnośląskich według Nieustannego Wędrowania znajdziecie drodzy Czytelnicy w naszych książkach. Poniżej zostawiamy Wam informacje na ten temat. Polecamy do wglądu, zwłaszcza że publikacje te szybko znikają z półek naszego sklepu…
Artykuł zawiera autoreklamę