BIAŁY BÓBR. Europejczyk na fali…
Biały bóbr nie jest chętnie opisywany w sieci. Ponieważ nie znam się na bobrach, chciałam z lekka zasięgnąć wiedzy na temat tych blond – futrzaków, jednak moje chęci szybko zderzyły się ze ścianą. Dowiedziałam się jedynie, że białe bobry występują. Po czarnych i brązowych w najróżniejszych odcieniach, czasami zdarzają się albinosy. I to by było na tyle…
Najwięcej jest tych brązowych. Od rudych do czekoladowych. Czarne bobry są rzadkością, a białe niemal anomalią. Jestem zachwycona tymi stworzeniami. Często podczas swoich wędrówek natrafiam na miejsca, w których żyją. To zawsze jest wodny świat, daleko od ludzkich domów.
Prawie jak ludzie
Na świecie są tylko dwa gatunki stworzeń, które mają zdolności do czynienia sobie ziemi poddanej. Pierwszym z nich jest człowiek, a drugim bóbr. O drugim z nich często mawia się, że to szkodnik. O pierwszym tak się nie mówi, ale to niczego nie zmienia. Bobry podobnie jak ludzie podporządkowują sobie otoczenie do własnych wizji. Mają swój plan i realizują go bez względu na to, czy innym wokół się to podoba czy nie. Niektórzy twierdzą, że najbardziej podobne do człowieka są świnie. Podobieństwo jest wręcz uderzające, nie dziwię się więc takim porównaniom. Jednak prawda jest taka, że to bobry prawdziwie przypominają ludzi. Kopią w ziemi jak górnicy. Swoje budowle hydrotechniczne stawiają pod czujnym okiem bobrzych architektów. Nie robią chały. Zajmują się również hydrauliką. To specjaliści od urządzania się w trudnym terenie i ekspansji. Swoje plany dopracowują do perfekcji. Ten leśny ludek jest malutki, ale bardzo pracowity. Bobry trudzą się swoimi zajęciami zespołowo. Są jak ludzie, tylko ładniejsi i nieszkodliwi dla natury. Niewykluczone jest, że za jakiś czas w ich domach pod wodą pojawi się telewizja satelitarna. Do komunikowania się zaczną używać telefonów komórkowych, a po stawach i kanałach pływać będą motorówkami. Mają bowiem ogromny potencjał ewolucyjny i są tego warci…
Biały bóbr
Mówili o nim, że lubi wylegiwać się na resztkach dawnego wędkarskiego podestu na stawie, w dole, za ruinami pałacu Kramsta. Leżakuje tam często z innym bobrem, czarnym jak heban. Oba wygrzewają się w wiosennym słońcu na środku akwenu, czując się tam bezpiecznie.
Drewniana budowla wystaje z wody jak fragment zatopionego statku. Teraz to sztuczna wyspa. Bezludna, ale jednak odwiedzana. Futrzaki urządziły sobie tam prywatną plażę. Już od bardzo dawna staw dziczeje, a las wokół niego staje się mało dostępny. Rów, który połączony jest z akwenem, w tym roku wypełnił się wodą tak bardzo, że wystąpiła ona z niego, tworząc w ostępach moczary. Dokoła wszystko jest podmokłe. Dawny park pański w Chwalimierzu, niedaleko Środy Śląskiej, pozostawiony naturze, nie formowany przez człowieka, zmienił się w dziki świat dla zwierząt. Jest tam wystarczająco czysto i cicho żeby wybierały to miejsce do osiedlenia się…
Mówili o nim, że nie ucieka przez gapiami. Wygląda na to, że podoba mu się to codzienne podglądanie. Z opisów wynikało, że to leń i hedonista. Zamiast pracować, oddawał się medytacji na środku akwenu. Opowiadano mi, że białego bobra można na stawie zobaczyć prawie codziennie.
Europejczyk
Zafascynował mnie. Biały bóbr z Chwalimierza. Albinos. Hedonista. Bóbr europejski. Czyli Europejczyk. Myśliciel ze stawu. Przyjaciel czarnego bobra. Miłośnik plażowania i wypoczynku na świeżym powietrzu. Naturalny blondyn. Kochający publiczność celebryta. Wyjątkowy i wyróżniający się wśród swojego gatunku. Promieniujący blaskiem popularności i sławy, która go wyprzedza. Przykuwający uwagę. Dbający o swój wizerunek. Jednocześnie niedostępny i tajemniczy. Nie pracoholik w żadnym razie. Żyjący chwilą, nie palujący przyszłości. Opanowany w każdym calu. Luzak. Wybrał zdrowy tryb życia bez stresu i przeciążeń. Wody, na których postanowił się osiedlić stanowią część ogromnego ongiś majątku, a więc zatem jest w posiadaniu, w pełni tego słowa znaczeniu i nie stroni od luksusu…
Parku w Chwalimierzu nie będzie
W odległych czasach, takie piękne i rzadkie futerka – czarne i białe, jak u bobrów z Chwalimierza, byłyby cennym towarem. Dlatego z całą pewnością chętnie zapolowano by na nie. Potem stałyby się ozdobą strojów królewskich i magnackich, do których doszyto by bobrowe kołnierze czy mankiety. Bogacze kochali się w takich dodatkach. Poza tym nosili bobrowe futra i kapelusze. Taki mały biały futrzak idealnie nadawałby się na cudną mufkę dla modnej, strojnej damy. Na zwierzęta te polowano też dla ich niezwykłego, pokrytego łuskami ogona. Podawano go jako wykwintne żarcie na stołach u najbogatszych. Stworzenia te mają niesamowicie silne i mocne zęby. Naturalnie przystosowane do swojego trybu życia. Taki jeden tylko mały biały bóbr może przez rok powalić ponad 200 dużych drzew. Razem z tym jego czarnym towarzyszem – daje to 400 sztuk. Czyli wygląda na to, że za rok dawnego parku dominialnego w Chwalimierzu nie będzie…
Bóbr potrafi zaskoczyć
Jednak nie tylko drzewa interesują tego weganina. Pożywia się też chętnie sporą ilością krzewów oraz roślin wodnych, jednak jeżeli w pobliżu jego terenu znajduje się ogródek warzywny albo pole zboża, można przypuszczać że jesienią ogołoci je nocą bez ostrzeżenia. Bobry uwielbiają marchewkę, buraki, cukinie, kabaczki… a co! Wiedzą co dobre. To bardzo inteligentny mały ludek i strasznie przebiegli złodzieje. Potrafią też nocą napaść na zebraną, poukładaną i przygotowaną do wywozu gałęziówkę i przemycić ją na swoje tereny, żeby przyśpieszyć budowę tamy. Zapory potrzebne im są do stworzenia swojego mokrego świata. Pod wodą znajdują się bowiem tunele, które prowadzą do ich mieszkań i magazynów z żywnością. Skomplikowane budowle powstają dzięki ich niezwykłym zdolnością inżynierskim. Kiedy osiedlają się blisko miast i mają do czynienia z ich „kulturą” i „cywilizacją”, korzystają ze wszystkiego, co ich Wielki Brat wyrzuca do rzeki albo pozostawi na brzegu. Wtedy tamy powstają również z butelek z tworzywa sztucznego, puszek po napojach wyskokowych, kawałków metalu, cegieł czy innych odpadów. Bobry robią dobry użytek nawet z odpadu plastikowego, z którym my dziś niestety nie bardzo wiemy co zrobić. Powinniśmy brać z nich przykład…
Biały Bóbr i jego rodzina
Bobry bardzo sumiennie budują swoje imperium. Tworzą żeremia, budują domy zaczynając od jednego pomieszczenia z „wiatrołapem”, kończąc na prawdziwym podziemnym pałacu z mnóstwem komnat i tajemniczych korytarzy. Bardzo skutecznie po naszemu „dorabiają się”. Żeby bezpieczniej i szybciej poruszać się po swoim terenie, często kopią kolejne kanały, którymi z łatwością przemieszczają się z jednego miejsca na drugie. Pracują nieustannie budując swój świat. Wiedzą co i kiedy zalać, gdzie coś dobudować, co pogłębić. Swoje rodziny chronią. Potrafią być bardzo bojowe i niebezpieczne w walce o najbliższych. Kiedy przychodzi na świat ich potomstwo, opiekują się nimi oboje rodzice. Jeżeli nowo narodzone bobrze dzieci mają starszych braci i siostry, one również dbają o ich bezpieczeństwo. Tworzą prawdziwą rodzinę. Matka karmi ich mlekiem, mają dobry start w życie. W domu nie brakuje zapasów, więc kiedy przechodzą na weganizm, ich brzuszki zawsze są pełne. Potem jeszcze długo mieszkają w rodzinnym domu, aż poczują że chcą odejść i założyć własne stadła. Nie oddalają się jednak daleko. To dobry przykład dla ludzkości. Nikt nikogo nie opuszcza, nie wyrzuca, nie zaniedbuje…
Czułości i toaleta
Bobry lubią się dotykać. Kontakt fizyczny jest u nich prawie tak samo naturalny jak u ludzi. Korzystają z dotyku w celach komunikacji. Zdarzyło Wam się kiedyś bez słowa zatrzymać kogoś chwytając go za ramie? Bobry robią tak samo. Kiedy pracują w nocy, w ciemności, dotykają się tylko swoimi rękami z palcami, informując nawzajem o swoich decyzjach czy ostrzeżeniach. W całkowitej ciszy, bo przecież nie potrafią mówić. Poza tym mają swoje zwyczaje ze wzajemnym macaniem, o charakterze sportowym. Urządzają sobie zapasy. Zupełnie tak jak ludzie. Mocują się wtedy i siłują dla rozrywki. Robią tak też wówczas, kiedy zalecają się do płci przeciwnej. Ściskają się wtedy mocno i przytulają zanim przejdą do konkretów. Dotyk towarzyszy również ich zabiegom higienicznym, ponieważ bobry mają manię czystości. Pomagają sobie nawzajem w tych czynnościach. To dobra okazja żeby się pomiziać. Czeszą futerka, masują mokre brzuszki, czyszczą kąciki oczu ze śpiochów, nos i paszczki. Zwierzaki te bardzo dobrze znają znaczenie dobrego dotyku, który zbliża i spaja relacje. Ich piżmowy zapach, który stanowi tak zwany „strój bobrowy” pochodzi z gruczołów płciowych. Służy tym zwierzętom do oznaczania swojego terenu. Jednak aromat ten w pojęciu ludzkim – to zmysłowa, balsamiczna woń. Perfumy produkowane z tej substancji są najbardziej sensualnymi w świecie. Kobieta pachnąca piżmem rozpala zmysły mężczyzny. Ciężko wówczas o uniknięcie dotyku. Bobry nie kupują pachnideł, one mają je w sobie. Bez przerwy są nimi nakręcone i nieustannie się dotykają. Czy to przypadek? Nie potrzebują dopalaczy w postaci niebieskich tabletek i pachnideł. Nie chodzą do seksuologów. Nie zakładają seksownej bielizny i nie kupują zabawek dla dorosłych. Są pełne nieskrępowanych zmysłów, zdrowych i niewypaczonych. Nie wydziwiają – tylko są naturalne. Zdaje się, że mają udane życie intymne. Nie jeden człowiek mógłby się od nich uczyć jak zwyczajnie być szczęśliwym na tej płaszczyźnie…
Szkodniki i wandale
Spotkałam się z takimi opiniami, że bobry to szkodniki. Każdy kto tak twierdzi za argumenty podaje samą prawdę. Tak, to prawda że bobry powalają zdrowe, czasem stare i piękne drzewa. Tak, to fakt, że rozkopują groble na stawach rybnych, że podtapiają pola, łąki, drogi, także kolejowe. Że wyżerają plony z użytków. Jednak czy my ludzie (w sensie ogólnoświatowym) nie działamy podobnie? Ile wyrąbaliśmy lasów, bo potrzebowaliśmy drewna? Ile zatopiliśmy miejscowości, bo budowaliśmy tam tamy?
Bobry robią dokładnie tak samo jak my. Mało tego, toczą z nami wojnę gospodarczą. Są waleczne, sprytne i skuteczne. Tacy mali wojownicy. One próbują zachwiać naszą gospodarkę, a my ich. Nie podwyższają nam stawek celnych, tylko podnoszą poziomy wód. Doprowadzają do start, opierających się na ogromnych sumach. My w odpowiedzi toczymy z nimi często bezprawną wojnę. Zdarza się, że ludzie niszczą ich tamy, starszą i próbują przepędzić.
To zwierzę jest pod ochroną. Nie wolno go krzywdzić. Jeżeli psuje ludziom gospodarkę, należy szukać sposobów na wyeliminowanie problemu drogą pokojową. Mało kto jednak zwraca uwagę ile dobrego przynosi jego działalność. Bobrze tamy zatrzymują rzeki, zwalniają ich przepływ, dają czas wodzie na oczyszczenie się z brudu. Sprzyjają tworzeniu się rozlewisk. Przybywa tam mnóstwo zwierzą, od takich małych, których nie widać, po największe. To raj w latach suszy. Do bobrowych edenów przybywają ptaki, najróżniejszych gatunków. To jest natura, człowiek musi znaleźć dla niej miejsce. Bez niej nie mamy szans na dalsze życie.
Na stawie
Wylegiwał się w słońcu, kiedy go zobaczyłam po raz pierwszy. A więc wszystko co o nim mówili było prawdą. Siedział tam, na resztkach dawnego podestu dla wędkarzy i tulił się do swojego hebanowego towarzysza zwyczajnie leniuchując, choć tyle roboty dokoła. Biały bóbr podniósł głowę i spojrzał w moim kierunku. Nie skupiłam jego uwagi, bo zaraz odwrócił łepek i zlustrował drugi brzeg akwenu. Potem położył się z powrotem i trwał bez ruchu. Drugi bohater tego opowiadania nie drgnął nawet. Zaczęłyśmy z Ines próby uchwycenia ich na fotografii. Za słaby mamy sprzęt, żeby dokonywać cudów. Nie mogłyśmy podejść bliżej, a zoom tylko rozmywał obraz. Na żywo jednak widziałam te zwierzęta bardzo wyraźnie. Po kilkunastu minutach biały bóbr odwrócił się do nas zadkiem. Puszysta była ta pupa i dosyć masywna, więc na fotografii choć kolor dobrze się zapisał. Czarny bóbr jest jeszcze mniej widoczny na zdjęciu właśnie dzięki swojej maści. Biegałyśmy po brzegu stawu i obserwowałyśmy. Futrzaki nie reagowały na nas w ogóle.