Niekomercyjny

Była siedziba Gestapo — historia pisana cierpieniem

Są takie miejsca, gdzie naprawdę straszy. Znajdujemy tam duchy nienawiści, uprzedzeń, braku człowieczeństwa i prawdziwych bestii. To właśnie takich przestrzeni boję się najbardziej. Truchleję ze strachu, gdy w powietrzu unoszą się krzyki, błagania o litość i ból, których dziś już nikt nie może usłyszeń. Zjawy i istoty wyrwane ze świata duchowego to nic w porównaniu z demonami, jakie mają fizyczne ciała i zatrute umysły. Gdzie takich diabłów można spotkać najwięcej? Na całym świecie, gdy widmo wojny puka do bram miast. Była siedziba Gestapo, która znajduje się w Legnicy to budynek piękny, ale i przerażający — szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę wszystkie tragedie, jakie się tam wydarzyły. 


Gestapo, czyli Tajna Policja Państwowa

Geheime Staatspolizei znaczy tyle, co Tajna Policja Państwowa. Jednostka ta została utworzona w III Rzeszy, dokładnie 26 kwietnia 1933 roku. Jakie zadania stały przed członkami tej organizacji? Otóż mieli oni w sposób bezwzględny i skuteczny zwalczać absolutnie wszystkie przejawy oporu. 

Zniszczenie opozycji, likwidacja instytucji demokratycznych i ogólnie pojęty terror — właśnie tym w praktyce miało zajmować się Gestapo. Ta tajna policja niejednokrotnie była nazywana sercem narodowosocjalistycznego terroru. Tak zwany areszt ochronny był najważniejszym środkiem służącym zastraszaniu społeczeństwa. Areszt ten był bezterminowy, następował bez jakiejkolwiek kontroli wymiaru sprawiedliwości i nie podlegał możliwości zaskarżenia. To była okrutna samowolka podczas której męczono niewinnych ludzi. A jeśli „winnych” to zwykle niezasługujących na tak wyrafinowane kary. 

Gestapo miało prawo podejmowania decyzji o deportacji osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa do obozów koncentracyjnych. W dokumentach tych nieszczęśników często wpisywano „powrót niepożądany”, co właściwie mogłoby być wówczas stosowane zamiennie z „wyrok śmierci”. 

była siedziba Gestapo w Legnicy

Torturowanie osób uznanych za niebezpieczne

W więzieniach Gestapo przetrzymywano oraz torturowano ludzi, których uznano za niebezpiecznych. Ja użyłabym tutaj słowa „niewygodnych”, czyli np. sprzeciwiających się postanowieniom ówczesnej władzy. Organizacja ta dopuszczała się niewyobrażalnych zbrodni nie tylko na terenie Polski, ale także w innych okupowanych państwach, m.in. ZSRR, Francji, Włoszech i Grecji. Heinrich Müller — zbrodniarz hitlerowski i szef Gestapo — był jedną z osób, jakie zaplanowały większość wydarzeń dotyczących Holokaustu. Podwładnym tego demona w ludzkiej skórze był Adolf Eichmann (ten którego podejrzewałam o kontakty z chwalimierskim kowalem, teoria ta jednak była mało prawdopodobna, a ja znalazłam informacje rzucające na całą tę sytuację nowe światło, ale o tym innym razem), czyli mężczyzna oficjalnie uznany za organizatora masowego mordu na ludności żydowskiej. 

Co ciekawe, Heinrich Müller nie stanął przed obliczem sądu mimo upadku III Rzeszy. Ostatni świadkowie widzieli go w niemieckiej stolicy, w maju 1945. Poszukiwania okazały się nieskuteczne, zbrodniarz został uznany za zaginionego. 

była siedziba Gestapo i UB w Legnicy

Po zajęciu terenów polskich, Gestapo współpracowało z radzieckim NKWD (lata od 1939 do 1941). Jaki był tego cel? Głownie eliminowanie tzw. polskiego podziemia i likwidacja naszych rodzimych elit. 

Gestapo zawsze było owiane nutą tajemnicy, co miało — zdaniem jednego z szefów organizacji — dodawać dreszczyku emocji. Jakich? Strachu i odrazy, jakie wzbudzały brutalne działania, nieludzkie traktowanie bliźnich, brak litości i — nazywajmy rzeczy po imieniu — sadyzm. 

W 1945 roku Gestapo zostało uznane za organizację zbrodniczą przez Trybunał Wojskowy w Norymberdze. 

gestapo Legnica

Była siedziba Gestapo na legnickim Zakaczawiu

Nie lubiłam Legnicy. Jakoś tak mi się to miasto z architektoniczną depresją kojarzyło. Byłam tam kilka razy, głównie przelotowo. Ten konkretny zakątek Dolnego Śląska przez lata nie wywoływał we mnie mruknięcia „wow” pod nosem. W końcu jednak trafiła kosa na kamień. Pojechałam do studia Radia Wrocław na nagranie (reportaż ze mną możecie odsłuchać TUTAJ) i doznałam legnickiego objawienia. Postanowiłam, że latem wrócę tam pomieszkać, bo przecież wszystkich tych pereł budowlanych w jeden weekend nie ogarnę! 

Była siedziba Gestapo na Zakaczawiu w sposób szczególny zwróciła moją uwagę. Ten obiekt jest jakby wciśnięty pomiędzy przedwojenne kamienice. Projekt aresztu — będący przykładem gotycyzującego ekspresjonizmu — został wykonany przez Paula Oehlmana. Budowę ukończono w 1930 roku. Cechami charakterystycznymi obiektu są prostokątne okna osadzone w niszach o kształcie ostrołuków. Elementy te są oddzielone od siebie od siebie trójkątnymi nadokiennikami. Całość z jakiegoś powodu przypomina mi organy i nieubłaganie wzbudza skojarzenia z gotyckimi budowlami o przeznaczeniu sakralnym. 

urbex Legnica

Trzy arkady, które można zobaczyć w środkowej części byłego aresztu dodają całości wyjątkowości. Jak żyję, tak jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Brama wejściowa została obudowana potężnymi kamieniami granitowymi. Nie jest to przypadek, ani działanie na rzecz wyłącznie walorów estetycznych. To przykład tzw. retoryki wizualnej — ma ona wskazywać, że z tego więzienia nie ma możliwości ucieczki. 

Obiekt od 2008 roku jest wpisany na listę zabytków. Jego właścicielowi sytuacja ta była najwyraźniej nie na rękę, ponieważ przez okres, gdy decyzja ta nie była prawomocna, wielokrotnie się od niej odwoływał. 

urbexy w Legnicy

Ściana śmierci — kontrowersje

Magia Nieustannego Wędrowania polega na tym, że gdy zjawiamy się w jakimś miejscu, bardzo szybko wzbudzamy zainteresowanie lokalsów. Tym razem nie było inaczej. Kiedy tylko zbliżyliśmy się do byłej siedziby Gestapo w Legnicy, od razu pojawił się obok nas mężczyzna, który zaoferował, że opowie nam nieco na temat gotyckiego przybytku, przed jakim wówczas staliśmy. 

— A wiecie, bo ja tutaj od dzieciaka mieszkam. Na moim podwórku jest taka ściana. Widać na niej ślady po kulach. Za gówniarza nazywaliśmy ją „ścianą śmierci”.

opuszczone miejsca Legnica

Ten kawałek muru w istocie nosi na sobie liczne wyżłobienia, które mogą sugerować, iż jest to świadectwo cierpienia tutejszych więźniów, jacy znaleźli się w tym miejscu kaźni w okresie II wojny światowej. Rozstrzeliwania ludzi, do jakich potencjalnie mogło tam dojść, są jednak kwestią sporną. Nie ma wystarczającej ilości dowodów, aby jednoznacznie wyrwać tę sprawę ze świata hipotez. 

Warto jednak pochylić się nad sprawą masowej ucieczki więźniów ze Stalagu Luft. Mieli być oni przetrzymywani właśnie w Legnicy. Niektórzy upatrują w tym wydarzeniu opcji, jakoby nieszczęśnicy mieli być straceni właśnie przy niesławnej ścianie śmierci. Mimo wszystko bardziej prawdopodobne wydaje się, że stalagowcy stracili życie bezpośrednio podczas ucieczki z obozu jenieckiego. Gdzie? Możliwie, że gdzieś na podlegnickiej autostradzie, na kilka chwil po tym, jak zostali wypuszczeni z ciężarówki. 

opuszczone miejsca w Legnicy

Nazwiska wyryte w murze

Oprócz ewidentnych śladów po kulach, na ścianie można dostrzec również napisy z nazwiskami różnych osób. Sporo mówi się o tym, że mogą być one dziełem więźniów III Rzeszym którzy oczekiwali tam na przesłuchanie. Zdaniem historyków mogli być to jednak także przymusowi robotnicy oraz jeńcy komand pracy. Faktem jest, że wydrapywanie różnych rzeczy na murach jest dość charakterystyczne dla wielu aresztów śledczych w nazistowskich Niemczech. Osoby, które w nich były przetrzymywane, przebywały w warunkach okropnych i musiały tam oczekiwać na dalsze postanowienia władz. Bezczynnie. W niewiedzy. Karmione głównie przerażeniem. 

miejsce kaźni Legnica

Nazwiska na murach potwierdzają jakoby więzieni w tym miejscu mieli być ludzie różnych narodowości: Rosjanie, Ukraińcy, Polacy, Czesi, Francuzi, a także Niemcy. Choć nie jestem przekonana co do prawdziwości tych autografów, to między innymi one czynią dawną siedzibę Gestapo w Legnicy miejscem, które zasługuje na upamiętnienie. Zdania tego jednak nie podzielał jeden z powojennych właścicieli obiektu. Zamierzał on otworzyć tam apartamentowiec, a interwencja konserwatora zabytków skutecznie mu ten proces utrudniła. Niby miało to wyjść temu obiektowi na dobre, jednak w konsekwencji znalazł się on nieubłaganie na liście zabytków gorszego Boga, które są regularnie podpalane, niszczone i odwiedzane przez amatorów spożywania środków psychoaktywnych wszelkiej maści. 

Jak jest dziś? Obiekt jest wystawiony na sprzedaż za 550 tysięcy złotych. To naprawdę niewiele jak na fakt, iż jest to cała kamienica za Zakaczawiu, które leży nieopodal legnickiego centrum. Cena jest regularnie obniżana — jeszcze niedawno była siedziba Gestapo miała kosztować 700 tysięcy — jednak póki co nie ma chętnych na urządzanie się w tym miejscu kaźni. 

ballada o Zakaczewiu

Zagospodarowane po wojnie

Choć kamienica ta jest ponura i skrywa w sobie wiele tragicznych historii, to nie myślcie, że po wojnie tak po prostu ją opuszczono. Po tym, jak wyprowadziła się stamtąd tajna nazistowska policja Gestapo, funkcjonował tam dzielnicowy komisariat policji. 

W czasach komunizmu „mieszkała” tam MIlicja Obywatelska, a następnie całość trafiła w ręce kolei, która to zdecydowała się na otwarcie w tym miejscu hotelu robotniczego.

gestapo Zakaczewie 

Ballada o Zakaczawiu

  1. Taki tytuł nosi jeden z ważniejszych filmów i spektakli dla Legnicy. Na potrzeby Teatru Telewizji wyreżyserował go Waldemar Krzystek. Ta powojenna historia Zakaczawia, czyli tzw. Dzielnicy Cudów Legnicy, została przedstawiona poprzez zobrazowanie losów złodziejaszków z szajki Benka Cygana. Realizacja całymi garściami czerpała z legnickiego folkloru, tradycji oraz obyczajowości. 

To właśnie ta produkcja utorowała drogę do zrealizowania całego cyklu dolnośląskiego. Były to między innymi filmy takie jak Fotograf, Mała Moskwa i 80 milionów. Scena, która dotyczy stricte omawianego dziś obiektu rozpoczyna się dokładnie w 1:21’25’ poniższego wideo. To właśnie tam Tadeusz Ratuszniak wyrzuca papiery przez okno. W konsekwencji lądują one na dziedzińcu — a jakże! — byłej siedziby Gestapo. 

 

Trudne czasy na miłość

Miałam pominąć tę historię, ale nie mogę. W 2009 roku Bartłomiej Rodak opublikował artykuł na temat tajemnic związanych ze wspomnianą wcześniej ścianą śmierci. Napisał on w nim między innymi o Halinie Wolskiej, która była wówczas jedyną Polką, jaka miała nieszczęście obserwować delegaturę Gestapo przy dzisiejszej ulicy Daszyńskiego w Legnicy. 

opuszczone w Legnicy

Kobieta trafiła tam dokładnie 2 lutego 1940 roku. Została aresztowana — jak sama twierdzi — za miłość, jaką obdarzyła syna gospodarza, u którego pracowała w Wilkowie. Mężczyzna ten odwzajemniał to uczucie. Każde z nich zostało srogo ukarane za sercowe wybory — ona spędziła pięć tygodni w areszcie, a jego wcielono do kompanii karnej, a następnie wysłano na front wschodni. Zakochani już nigdy się nie zobaczyli. 

ciekawe miejsca w Legnicy

Halina Wolska opowiadała o tym, że budynek aresztu w całości wypełniony był więźniami. Ona sama tkwiła w jednej celi z trzeba kobietami. Spały na żelaznych pryczach, które składano podczas dnia, aby nieszczęśniczki nie mogły nawet usiąść. Wówczas główna siedziba Gestapo mieściła się w Zamku Piastowskim w Legnicy i to właśnie tam odbywały się przesłuchania. W ich trakcie Wolskiej grożono, że trafi do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, ponieważ organizacja posiada niezbite dowody jej romansu z ukochanym. Zaprzeczała, bała się, nie znała jutra. Za podobne oskarżenie w tym samym budynku więziona była również ciężarna Niemka. Wolska cudem uniknęła kary. Obciążającą ją dokumentacja spłonęła, a ona sama zdołała opuścić areszt. Zainteresowana podejrzewała, iż z opresji uratował ją sam gospodarz z Wilkowa, ojciec jej wybranka. 

opuszczone Legnica

A co czułam ja?

Była siedziba Gestapo w Legnicy budziła we mnie skrajne uczucia. Z jednej strony krzyczał zachwyt bryłą obiektu, z drugiej do oczu napływały łzy. Dlaczego? Dlatego, że takich Halin Wolskich było więcej. Skoro areszt był wypełniony więźniami, to znaczy, że każdy z nich miał właśnie taką, tragiczną opowieść. Wiele z tych osób straciło tam życie lub zostało wywiezionych do obozów zagłady. Dziwnie się patrzy na tak piękny i wielki pomnik jednej z największych porażek ludzkości — II wojny światowej. Czas wojenny sprawia, że na powierzchnię wychodzą ludzie niemający dusz. Gdyby je mieli, nie byliby zdolni do bycia takimi okrutnikami. 

siedziba gestapo

Weszłam przez otwarte drzwi, przeszłam przez wszystkie pomieszczenia na każdym piętrze. Śmierdziało tam spalenizną i moczem. Mijałam pokoje, może gabinety, w końcu łazienki i cele. Zeszłam do podziemi — niskie przejścia dzieliły od siebie kolejne lokacje, gdzie sufity znajdowało się już na standardowej wysokości. Zwisały z nich łańcuchy, takie idealnie odzwierciedlające rozstaw ludzkich ramion. Mimo woli rekonstruowałam w głowie sytuacje, które mogłyby się tam wydarzyć. Może to właśnie tam odbywały się najgorsze tortury? A może to tylko ślady po lampach. Mam to szczęście, że tego nie wiem. 

siedziba ub

To tyle na dziś. Planujemy wrócić tam z kamerami i pokazać Wam to miejsce również w wersji wideo. Nie zrobiliśmy tego przy okazji ostatniej wizyty, ponieważ chcemy stworzyć porządny reportaż, a nie czystą eksplorację. Możecie więc nas zasubskrybować na YouTubie i kliknąć w tamtejszy dzwoneczek, aby nie przegapić tej relacji. 

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
203
OK
50
Kocham to!
17
Nie mam pewności
3
Takie sobie
4
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Anna

Jestem mieszkanką Legnicy.Ten budynek był wystawiony na sprzedaż na tu uwaga OLX dobre 10 lat temu jak nie więcej za rakie marne grosze że budowa domku jednorodzinnego więcej kosztuje.Długo sie zastanawiałam dlaczego lokalne władze nie odkupią tego budynku który powinien być pomnikiem dla ludzi którzy tam cierpieli,żeby nie zapomniano ani o nich ani o tym jak straszna była to wojna i ten czas.Władze niestety ani lokalne ani żadne inne nie interesują się takimi sprawami a szkoda bo można by przy odpowiedniej promocji np.zrobić muzemum gdzie nowe pokolenie poznało by swoją historię bo jeśli nie zadbamy o pamięć to będziemy straconym i narodem i ot tak po prostu ludzmi.

Kamil

Ciekawa historia. Mieszkam niedaleko Legnicy. Wielokrotnie przechodziłem obok tego budynku. Rzeczywiście wzbudza zainteresowanie jego architektura, a już najbardziej front wciśnięty między kamienice i nieco cofnięty od ulicy. Szkoda, że niszczeje.
Co to za piesek uchwycony na zdjęciach? Podróżuje z Tobą?

Kategoria:Niekomercyjny

0 %