Śpią jak zabici od setek lat. Rycerze zamienieni w kamień
Setki lat temu szlachetnie urodzeni i władający dobrami w Dębicach, zadbali o to, aby po ich śmierci pamięć o nich nie zaginęła. Stworzono wówczas płyty nagrobne, na których zawarto najważniejsze informacje — daty urodzenia i śmierci, pochodzenie oraz wizerunki. Pomimo upływu czasu w kamieniach rzeczywiście zachowało się do dziś wspomnienie o tych ludziach.Piaskowce są naruszone i częściowo nieczytelne, jednak pomimo wszystko nadal można wszystkie te osoby „wyciągnąć z grobu” i przedstawić. Posłuchajcie…
Dębice. Kościół świętej Jadwigi
Ta dolnośląska świątynia jest leciwa. Wzniesiono ją w XV wieku, a przebudowano gruntownie w XVIII. W kolejnych stuleciach kościół był kilkakrotnie remontowany. Z zewnątrz obiekt ten sakralny wygląda bardzo skromnie, ale jest to jedynie wrażenie, które może wprowadzić w błąd i nie zainteresować właściwie. Ten przybytek bowiem to prawdziwy skarbiec historyczny. W jego wnętrzu kryją się opowieści o dawnych rycerzach, którzy władali tymi ziemiami i byli właścicielami Dębic. Poza tym znaleźć tam można super relikty dziejów chrześcijaństwa w tej miejscowości.
Wnętrze świątyni
Znajdujemy tam XVI-wieczną chrzcielnicę i leciwy ołtarz z figurą Jadwigi śląskiej. Wyposażenie kościoła pełne jest zabytków, nad którymi czuwa konserwator. Wszystko tam jest cenne i oryginalne na tyle, jak dalece pozwoliły na to dzieje.
Epizod protestancki. Dębice na przestrzeni dziejów
Kiedy wspominam o czymś takim, zwykle chodzi o to, że świątynia przechodziła z rąk katolików pod pieczę i na użytek luterański. W przypadku kościółka w Dębicach było trochę inaczej. W 1813 roku wojska napoleońskie puściły z dymem przybytek w pobliskim Kwietnie, do którego przybywali protestanci z tejże miejscowości. Po pożarze jednak gdy zabrakło ich domu modlitwy, katolicy z Dębic udostępniali im swoją świątynie, aby mogli oni spotykać się na swoich nabożenstwach. Trwało to kilka lat, bo aż do 1820 roku, kiedy to ukończono budowę nowego kościoła w Kwietnie.
Kolatorzy
W tym tajemniczo brzmiącym terminie zawarta jest pewna zależność pomiędzy Jaśniepanami a kościołem. Tutaj mamy do czynienia z klasykiem parafialnym. Tradycyjnie działo się od wieków tak, że dawni właściciele dóbr ziemskich dofinansowywali świątynie położone w obrębie swoich włości. Na samym początku kolatorem zwano patrona bądź fundatora budowli sakralnej, z czasem jednak byli nimi również hojni ofiarodawcy zaspokajający bieżące potrzeby parafialne. Oczywiście nie było to tak do końca bezinteresowne, ponieważ podobny darczyńca stawał się uprzywilejowany. I tak na przykład kolatorzy posiadali prywatne loże w kościołach jak również mieli prawo do pochówków na terenie przybytku, który za życia wspierali finansowo. Dlatego też tak często spotykamy w leciwych świątyniach płyty nagrobne i epitafia. Tak też jest również w Dębicach.
Tutejsi, żyjący przed wiekami kolatorzy zachowali po sobie sporo informacji. Płyty z ich wizerunkami to bardzo cenne zabytki. Ich przetrwanie ma ogromną wartość. Powinno się otaczać je najczulszą opieką, aby nie naruszyć ich struktury i ocalić wszystko, co na nich napisano. Oczywiście do naszych czasów nie dotrwały one w stanie 100% czytelności, jednak pomimo tego wiemy dzięki tym piaskowcom bardzo wiele.
Płyty nagrobne
W Dębicach jest ich naprawdę sporo. To prawdziwe bogactwo kamiennych portretów. Niezwykle drobiazgowe przedstawienia z czasu renesansu. W tym momencie cofniemy się w o kilkaset lat. Spojrzymy w oczy ludziom, którzy w jakimś sensie zdołali oszukać śmierć. To będzie historia chwilami nieco przerażająca.
Dębice leżą na Dolnym Śląsku, w powiecie średzkim i w gminie Malczyce. Przybywam tam kilka razy do roku, żeby lustrować teren i monitorować, co się tam zmieniło. W miejscowości tej znajduje się sporo zabytkowych budowli z czasów, kiedy wieś ta była w całości prywatnym majątkiem jednego czy drugiego Jaśniepana. Po tamtych odległych dziejach pozostały budynki dawnego zespołu dworskiego ze spaloną ruiną pałacu wzniesionego tam tuż przy starym dworze, który przerobiono na budynek gospodarczy, a potem wyburzono. Stara widokówka dobrze to wszystko obrazuje.
Od samego początku był to majątek rycerski. Dlatego też jego zmarli właściciele tak się prezentują na swoich płytach grobowych.
Georg von Eicke
Ten szlachetnie urodzony mąż przedstawiony jest w pełnej zbroi. W prawicy jego hełm, a przy lewym boku miecz. Wyraźnie widać szczegóły wyglądu — wąsy i długa broda. W narożach piaskowca cztery kartusze herbowe. Matka jego pochodziła z rodów von Schindel i von Tapur, a ojciec wywodził się z von Eicke i von Kreiselwitz. Płyta nie jest całkowicie czytelna, jednak pomimo tego dowiadujemy się z niej, że pan Georg von Eicke zmarł 13 grudnia 1596 roku, wieczorem. W chwili śmierci miał 80 lat.
Żona pana Georga von Eicke
Płyta znajduje się tuż przy nagrobku męża. Kobieta przedstawiona została w długiej sukni i z czepkiem na głowie. Prawie nie ma twarzy. Rysy są niewidoczne. Nie wiemy jak miała na imię. Tuli do siebie biblię. Płyta jest słabo czytelna. Nie sposób odczytać kartuszy herbowych. Wiadomo jedynie, że jej ojcem był von Borwitz. Pani na Dębicach odeszła w 160(0) roku, 12 czerwca. Miała 76 lat i była wdową.
Małżonkowie trwają przy sobie do dziś. Ramię w ramię tak jak za życia.
Para ta w związku małżeńskim doczekała się potomka. Był nim…
David von Eicke
Pan David, podobnie jak jego ojciec przedstawiony jest w pełnej zbroi oraz z szarfą. Prawa jego dłoń spoczywa na biodrze, a lewa na rękojeści rapieru. Przy stopach leży hełm. Dokonał on swego żywota 27 kwietnia, o godzinie 16, w 1622 roku. Inskrypcja głosi, że był czcigodny, szacowny i dostojny. Pan na Dębicach zmarł w wieku 62 lat. Jest tam również fragment pisma świętego. „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości”. Obok niego znajduje się płyta grobowa jego żony.
Barbara von Eicke z domu Schlichtigen
Pani Barbara ma złożone dłonie, trzyma w nich biblię i rękawiczki. Herby są czytelne. Linia ojca to von Schlichtigen, von Nostitz. Linia matki — von Rotkirch i von Klux. Kobieta zmarła w zimie, 30 stycznia, wieczorem, w 1607 roku. Opisano ją jako czcigodną i szlachetną.
David i Barbara mieli trójkę dzieci. Wszystkie one umarły przedwcześnie. Cała rodzina jest jednak nadal razem.
Dzieci Davida i Barbary
Wszystkie odeszły pomiędzy rokiem 1600 a 1607, bo wtedy zmarła ich matka. To były jeszcze maleństwa. Nie znamy imion żadnego z nich. Płyty są nieczytelne.
Razem z rodzicami trwają od wieków nierozerwani i spoglądają na swoich dziadków, których twarze są dokładnie naprzeciwko. Jednak to jeszcze nie wszyscy członkowie tej rodziny.
Jorge Ecken zu Damrichs
Płyta nagrobna Jorge znajduje się po zewnętrznej stronie murów świątyni. Widzimy brodacza z wąsami i w zbroi. Prawe ramię wspiera na biodrze, a w lewej ręce trzyma miecz. Zmarły odszedł w 1562 roku. Pochowano go w Dębicach. Jorge był najprawdopodobniej ojcem wyżej opisanego Georga i dziadkiem Davida.
Kiedyś kamień ten grobowy wmurowany był wraz z trzema innymi w niszę u podnóża wieży. Straszliwie było to wszystko zagrzybione.
Kilka lat temu wszystkie te płyty zostały zdjęte i odłożone na trawę, ponieważ świątynia była remontowana. Obserwowałam co się z nimi działo przez ten czas.
Zabytki okryto i zabezpieczono. Tak jak widać. Patrzeć na to było ciężko.
Wśród czterech zewnętrznych płyt znajduje się tam jeszcze kamień przedstawiający rycerza i kobietę, o których brakuje informacji.
Zabytek jest przykryty folią, a rycerz leży w wodzie. To zdjęcia aktualne.
Podobnie wygląda epitafium Christiana Benjamina von Partkenau, który to wybudował pierwszy pałac w Dębicach.
Ze wszystkich tych cennych i leciwych kamieni najlepiej ma się płyta nagrobna kobiety w długiej sukni. Niestety nie mam informacji na jej temat.
Podczas zwiedzania kościoła dowidziałam się, że zabytki te oczekują na odnowienie. Oby tylko dały radę dotrwać do tego czasu.
Przyjechałam tam późnym popołudniem. Zobaczyłam je wszystkie przykryte folią. Nawet się ucieszyłam w pierwszym momencie. Potem zaczęłam zaglądać pod to zabezpieczenie, a tam woda, aż grubo…
Odkrywałam ich wszystkich i czułam się tak, jakbym zaglądała do grobów. Chciałam zrobić fotografie, na wszelki wypadek, gdyby jednak nie ocalały. Byłam wzburzona. Naprawdę nie można było oprzeć ich o mur i solidnie nakryć, tak żeby woda spływała po kamieniach? Nie mogę tego ogarnąć, że to tak wygląda…
Więcej naszych opowieści, które napisała droga, znajdziecie w książce autorek bloga Nieustanne Wędrowanie. Ines i Aneta zabiorą Was do swojej bajki, gdzie będziecie mogli razem z nimi przeżywać przygody z dziejami dolnośląskiej ziemi. Tutaj dowiecie się — o czym jest nasza pierwsza książka? A poniżej zostawiamy Wam link do naszego sklepu :)
-
Frutkowskiego rozmowy – egzemplarz recenzencki PDF0,00 zł
-
Zestaw książek: „Frutkowskiego rozmowy, kurna, co nie?” i „Mroczne tajemnice Dolnego Śląska”119,00 zł
-
Zestaw książka i kubek: „Frutkowskiego rozmowy, kurna, co nie?”119,00 zł
-
Książka „Frutkowskiego rozmowy, kurna, co nie?”69,00 zł
-
Zestaw książka i 2 kubki: „Frutkowskiego rozmowy, kurna, co nie?”165,00 zł
-
Zestaw kubków: „Dostojny Pan Frutkowski” i „Pan Frutkowski na łące” – gadżety do książki99,00 zł
-
Kubek „Pan Frutkowski na łące” – gadżet do książki55,00 zł
-
Kubek „Dostojny Pan Frutkowski” – gadżet do książki55,00 zł
-
Zestaw 3 książek: „Frutkowskiego rozmowy, kurna, co nie?”, „Mroczne tajemnice Dolnego Śląska” i „O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach”179,00 zł
-
Zestaw książek: „Mroczne tajemnice Dolnego Śląska” i „O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach”119,00 zł
Dębice. Kościół i jego tajemnice
Ktoś opowiedział mi, że w miejscu za ołtarzem, pod figurą świętej Jadwigi kiedyś znajdował się ogromny głaz. Potem zapadł się pod ziemię i został tam. Nie sposób było go stamtąd wydostać. Może była to krypta, albo chodzi o kamień węgielny…
Bardzo zajmujące jest również wejście do zakrystii.
Portal jest gotycki a pomieszczenie, do którego prowadzi, wygląda jak grota.
Niesamowite jest to wnętrze. Niskie i ciasne, z małym okienkiem. Jak w zamczysku.
Nie każdy może zobaczyć to tajemnicze pomieszczenie, a szkoda, ponieważ robi wrażenie.
Całkiem niedawno odkryto w kosciele również tę wnękę. Długo była zamurowana.
Ten mały, wiejski kościółek jest bardzo treściwy jeżeli chodzi o zabytki. Jego historia i tak mocne więzi z dawnymi kolatorami, właścicielami tamtejszego majątku rycerskiego nadal są wyraźne. Cała rodzina, trzy jej pokolenia związane były z tym przybytkiem. Dzięki płytom nagrobnym, które ocalały do naszych czasów, chronione przez wieki przez kościół — wiemy, jak wyglądali rycerze zamienieni w kamień.
Źródło informacji na temat opisanych płyt nagrobnych – Epitafia, pominiki i płyty nagrobne w kosciołach Ziemi Średzkiej XVI-XVIII wiek. Zbigniew Aleksy
Artykuł zawiera autoreklamę
Świetny artykuł ❤ zawsze przechodziłam obojętnie obok podobnych płyt nagrobnych, a po przeczytaniu tego tekstu już nie będę tak robić! Dziękuję ❤
[…] główną ich wartość. Przynajmniej w ten sposób patrzy na nie konserwator zabytków. Takie stare mury kryją wiele tajemnic i reliktów odległej historii. Są jednak miejscowości w Krainie Odry, gdzie bardzo długo nie […]
Przyjedź kiedyś do kościoła w Mojęcicach, wewnątrz zachowały się przepiękne epitafia (a to tylko dwa z wielu):
https://fotopolska.eu/890382,foto.html?o=b312145