Niekomercyjny

DWÓR W SIEMIDROŻYCACH. Zamrożone, dolnośląskie ruiny

Siemidrożyce to mała miejscowość na Dolnym Śląsku. Położona jest w powiecie średzkim, w gminie Kostomłoty. Do wioski tej zwabiły nas ruiny dawnej rezydencji właścicieli tamtejszego, przedwojennego majątku. To dwór w Siemidrożycach, a właściwie jego ruiny będą głównym tematem tego wpisu.

dwór w Siemidrożycach

Dwór w Siemidrożycach

… został wybudowany w północnej części wsi. Położony na jej  obrzeżach, otoczony drzewami niewielkiego parku przypałacowego i polami, należącymi do majątku.

dwór w Siemidrożycach

Nie udało mi się dotrzeć do budowniczego dworu w Siemidrożycach. Żadne źródła nie podają jego nazwiska. Jednak wiadomo mi, że  wzniesiono go w 1853 roku, a jego styl był klasycystyczny. Wiele mu podobnych powstawało przy rodzinnych majątkach na tym terenie. Fascynacja starożytnością często odzwierciedlała się w dworskich i pałacowych bryłach. Ten dominialny dom był niewielki, ale wydaje się, że bardzo zgrabny. Postawiony na planie prostokąta, podpiwniczony i z dwiema kondygnacjami.

dwór w Siemidrożycach

Ustaliliśmy gdzie znajdowało się wejście oficjalne

Prowadziła do niego utwardzona droga dla pojazdów. Najpierw dorożek, a potem automobilów. Po dokładnej lustracji terenu doszłam do wniosku, że cały zespół pałacowo — parkowy był tak zaplanowany, aby nie zajmować zbyt wiele miejsca. Dworek był niewielki, park przypałacowy — malutki. Raptem kilka drzew.

dwór w Siemidrożycach

Nie namierzyliśmy żadnych śladów po choćby najmniejszym oczku wodnym. Dotarłam schodami głównego wejścia do ścian obiektu, ale do środka nie miałam odwagi wparować z aparatem. Resztki drewnianych stropów nie zachęcały do spacerów po nieistniejących już pokojach. Gruzy na dawnych podłogach nie wróżyły dobrze odważnym, którzy chcieliby po nich stąpać.

dwór w Siemidrożycach

Poza tym było tak sakramencko zimno, że aparat mi się zawieszał podczas fotografowania. Palców u rąk nie czułam. Było chyba z minus siedemset! Byłam więc cała pospinana od mrozu. Schody przede mną oblodzone i niebezpieczne. Przedzierałam się przez gęstwinę chaszczy do zrujnowanego budynku z tabliczką z napisem „Grozi zawaleniem”.

Nie uśmiechało mi się ginąć w takich warunkach atmosferycznych, przysypana zimnymi cegłami.

dwór w Siemidrożycach

Chociaż Sławek mówił, że mróz trzyma to gruzowisko w kupie i teraz jest tu bezpieczniej niż latem…

Skoro tak, to dałam się podpuścić i weszłam do piwnic dawnego pałacu

Dzisiaj po dworku niewiele zostało, jednak do piwnic wejść nadal można. Tak naprawdę to nie można. To zabronione, bo budynek jest niebezpieczny. Ale skoro piwnice drożne są, to skorzystałam z tego faktu.

Nikomu nie polecam takich wypraw. Nie dlatego, że je potępiam, bo to strasznie fascynujące jest, ale dlatego, że łatwo zrobić sobie krzywdę podczas takich lustracji. Nie ma co się oszukiwać, takie miejsca to nie są żarty.

Tego obiektu nikt nie pilnuje, nie sprawdza, ile jeszcze wytrzyma. Każdy deszcz i każda wichura mocno go nadweręża i nawet Chuck Norris nie wie, kiedy budynek w końcu się zawali.

dwór w Siemidrożycach

Pomieszczenia w piwnicach to prawdziwa tajemnica. Mieszanka przed i powojennego ładu. Łuki, kafelki, haki do wieszania zabitej trzody…

Mnóstwo gruzu, trochę śmieci i zero zapachu wilgoci. Zapewne mróz oczyścił atmosferę tego miejsca.

dwór w Siemidrożycach

Podobno po wojnie dwór w Siemidrożycach był w całkiem niezłym stanie.

dwór w Siemidrożycach

Kościół pw. św. Bartłomieja

Nie mogliśmy go pominąć podczas wizyty w Siemidrożycach. Świątynię wzniesiono 1797 roku. Wcześniej stał tam drewniany kościółek z 1330 roku.

Kościół pw. św. Bartłomieja w Siemirożycach

Przy kościele znaleźliśmy stary cmentarz. Nekropolia ma wiele wspólnego z pierwszą, drewnianą świątynią w Siemidrożycach.

Kościół pw. św. Bartłomieja w Siemirożycach

Tuż obok kościoła stoi pomnik wojny francusko-pruskiej (1870 – 1871). Przerobiono go na kapliczkę…

Kościół pw. św. Bartłomieja w Siemirożycach

Dwór w Siemidrożycach to kolejny przykład zrujnowanego, dolnośląskiego zabytku. Wydaje się, że ktoś tylko czeka, aż jego resztki same runą. Dziś plac, na którym stoi, więcej jest wart od samego dworu. Jednak teraz nikt nie śmie go ruszyć…

Siemidrożyce

… myśląc, że być może konserwator zabytków zaparkował pod ogrodowym wejściem i obserwuje z daleka kto i po co zbliża się do pałacyku. Bóg jeden tylko wie, od jak dawna tam parkuje.

Więcej naszych opowieści z drogi znajdziesz drogi Czytelniku/Czytelniczko w książkach autorek bloga Nieustanne Wędrowanie :). Historii w nich zawartych nie uświadczysz na tej stronie. Są dostępne jedynie na papierze. Zresztą sami zobaczcie…

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
16
OK
13
Kocham to!
4
Nie mam pewności
0
Takie sobie
1
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Sławek Dbn

Taa…faktycznie, strasznie musiałem się napracować z tym podpuszczaniem… ;)

Ktoś

Dworek po pożarze jest w takim stanie. Kilkanaście lat temu jeszcze ktoś tam mieszkał

Przemysław

Lubię też penetrować podobne miejsca, ale już takiej odwagi i wiary, że mi się uda nie mam. Kiedy miałem naście lat to miałem odwagę do próby dotarcia nocą ( północ ) do kaplicy grobowej położonej samotnie w parku przypałacowym w Kopicach. Wrażenie pozostało niesamowitym wspomnieniem do dzisiaj. Takich miejsc w całej Polsce jest wiele i że niszczeją to już nie wiem kogo za to winić :(

Roman Mor

To jednak ciekawe – pomnik z hakenkreuzem zamieniono na Maryjna kapliczkę. Takie rzeczy tylko w ultrakatolickiej Polsce. Setki razy tamtędy przejeżdżałem lecz zważyłem to dopiero po zatrzymaniu się. Pomnik, przynajmniej od frontu dotyczy I wojny światowej. Pamiętam, że jest też napis z drugiej strony, ale ostatnio tam nie zaglądałem.

Randy

Ten dworek wiele lat temu zamieszkiwała rodzina Dziewów. Spłonął kilkanaście lat temu, z tego co pamiętam w Noc Sylwestrow. Ponoć zapalił się od fajerwerków. Takie miejsca, a najczęściej ich ruiny, można praktycznie znaleźć w co drugiej poniemieckiej miejscowości :)

Wrocław

Z tego co pamiętam pałac palił się w wigilię, nie dogaszono dobrze i w pierwszy dzień świąt jeszcze raz powstał pożar.
Jeszcze jest książka w języku niemieckim napisana przez ich mieszkańców .

Kategoria:Niekomercyjny

0 %