Historyczny

DYNASTIA SCHEIBLERÓW. „Królowie bawełny” w Kwietnie

Dynastia Scheiblerów to naprawdę obszerny temat. Długo zbierałam się do tego wpisu, ociągałam i dojrzewałam do jego napisania. Działo się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, nie wiedziałam jak ugryźć tę historię, od czego zacząć, żeby nie za bardzo dać się porwać jej treści i nie opuścić na blogu Dolnego Śląska, co w przypadku tym jest jak najbardziej możliwe. Po drugie – zniechęcał mnie brak fotografii.

W tym przypadku zebranie archiwum do wpisu stało się niemal całkowicie niemożliwe. Zostaje mi więc jedynie słowem dotykać się tej niezwykłej historii. Posłuchajcie…

DYNASTIA SCHEIBLERÓW. "Królowie bawełny" w Kwietnie

„Królowie Bawełny”

Tę historię budują pokolenia. Mogłabym tu wymieniać imiona, nazwiska, daty, opisywać matrymonia i kapitały z nimi związane. Gdybym drobiazgowo podeszła do tego tematu, wpis ten byłby gigantycznych rozmiarów. Podobnych treści w internecie jest bez liku, nie pragnę tworzyć kolejnego. W mojej historii znajdą się więc tylko cztery główne postaci, resztę jedynie wspomnę. Królowie bawełny z Łodzi urządzili sobie na terenie dzisiejszego, mojego Powiatu Średzkiego imperium na prowincji, drugie po tym słynnym łódzkim, gdzie również nie mieli sobie równych.

Baśniowy pałac w Kwietnie

To prawdziwa perła na terenie Powiatu Średzkiego. Od samego początku był prawdziwie niezwykły. Wybudowany od podstaw w niewielkiej wiosce, niedaleko Środy Śląskiej, gdzie wcześniej pałacu niejakiego nie było. W 1891 roku zaczęto wznosić tam rezydencję dla Scheiblerów, a w rok później Królowie Bawełny mogli się już do niej wprowadzać. Pałac był przepyszny w bryle, jego wnętrza powalały na kolana. Otoczony parkiem ogromnych rozmiarów, zagospodarowanym na bogato. Wszystko to powstało w 12 miesięcy. Świadczy to jedynie o tym, że ci, którzy finansowali tę budowę, mieli ogromne pieniądze. Niewyobrażalne pieniądze. Fortunę, której nie jestem sobie w stanie wyobrazić…

Karol Wilhelm Scheibler I

Przeszedł do historii jak „Król Bawełny”. Na przydomek ten rzeczywiście uczciwie sobie zapracował. Pochodził z rodziny sukienników. Nie bogatej i nie biednej. Karol był zwyczajnym człowiekiem, który żeby planować swoją przyszłość, musiał pracować jak każdy. Może było mu na starcie odrobinę lepiej od zwykłego chłopa czy rzemieślnika, ale nie było tam mowy o niezwykłej fortunie. Prawdziwie interesował się włókiennictwem. Jego praktyki, nauka i praca w okresie młodości były ściśle związane z tym tematem. Był pracowity, inteligentny i oszczędny. Również bardzo ambitny.

W 1855 roku, w Łodzi otworzył swoją pierwszą fabrykę. Przędzalnię pełną gębą. Potem zaczęły powstawać kolejne. Tkalnie z nowoczesnym sprzętem, w które Karol zainwestował bez zmrożenia oka. Od tego właśnie zaczęło się jego „królowanie” w Łodzi, jednak to był dopiero początek…

Anna Werner

W roku 1848 Karol przyjechał do swojego wuja Fryderyka, który prowadził przędzalnię bawełny w Ozorkowie. Zatrudnił się tam w charakterze dyrektora. W tym czasie również założył spółkę w łodzi, która zajmowała się sprowadzeniem maszyn włókienniczych. Scheibler bardzo intensywnie rozmyślał o przyszłości. Pracował i oszczędzał, jednak bez Anny Werner jego królowanie nigdy nie miałoby miejsca. Sprytnie obmyślony plan wszedł w życie w 1854. Karol postanowił bogato się ożenić. Młodziutka, jeszcze wówczas, niepełnoletnia Anna była córką bogatego człowieka, właściciela licznych fabryk. W posagu wniosła Karolowi ogromny majątek. Wiano panny Wernerówny, oszczędności młodego Karola i kredyty stanowiły fundament tej niewyobrażalnej fortuny, która właśnie się rodziła. A potem nadszedł czas zmian za oceanem. Karol Schreibler przewidział kryzys związany ze sprowadzaniem bawełny ze Stanów Zjednoczonych. Wojna secesyjna rzucała cień na łódzki przemysł włókienniczy. Młody fabrykant zaczął kupować bawełnę w ogromnych ilościach. Mówiono o nim wówczas, że zwariował. A kiedy nadszedł czas wojennej zawieruchy, bawełna zza oceanu stała się towarem nieosiągalnym. Wówczas Karol zaczął „wstępować na bawełniany tron”. Produkował, ponieważ nie brakowało mu surowca. Sprzedawał bawełnę fabrykom za kosmiczne ceny. Podczas, kiedy inni bankrutowali, on stawał się gigantycznie bogaty…

Dynastia Scheiblerów

Teraz zaczyna się długa lista sukcesów dynastii. Pomnażanie majątku, rozbudowa fabryk i budowanie pałaców. Na świat przychodziły dzieci Scheiblerów. Lata mijały, wszyscy tarzali się w pieniądzach. Karol i Anna dużo inwestowali w Łódź. Budowali przybytki pańskie wszelakich wyznań. Szkoły dla dzieci swoich robotników i domy dla nich. Na pierwszy rzut oka wyglądało to bardzo zacnie, jednak Władysław Reymont w swojej Ziemi Obiecanej wyrażał się o Karolu niezbyt pochlebnie, czyniąc go na kartach swojej powieści Hermanem Bucholcem. Ohydnym, podłym, skąpym, nieczułym na ludzkie losy. Świat rozwijających się łódzkich fortun w tamtym okresie to również czasy biedy, znieczulicy, zachłanności bez miary. Były tam tylko dwa oblicza rzeczywistości. Ogromne pieniądze i niewyobrażalna nędza. A Reymont wysiadywał wieczorami w łódzkich tancbudach z robotnikami fabrycznymi i słuchał ich opowieści…

Pałac Scheiblerów w Kwietnie

Dużo w internecie jest o tym, że była to rezydencja Karola Scheiblera. Znalazłam też sporo sprostowań, że pałac nie jest jego dziełem, ale jego żony, Anny. To zamieszanie informacji w sieci ciągnie się od lat. Kwietno jest małą wioską i raczej nie kojarzy się jej z Królami Bawełny z Łodzi, stąd powtarza się byle jak i byle co bez większego zwracania uwagi na szczegóły.

DYNASTIA SCHEIBLERÓW. "Królowie bawełny" w Kwietnie

Prawda jest jednak taka, że rzeczywiście Karol Scheibler nie żył od dziesięciu lat, kiedy zaczęto wznosić rezydencję w Kwietnie. Jednak to nie Anna wybudowała pałac, a jej pierworodny syn, również Karol, zwany drugim. On to, wraz ze swoją majętną małżonką, Anną Julią Grohmann zakupili majątek w Kwietnie i zaczęli się tam panoszyć na całego. A rzeczywiście było za co szaleć. Zmarły Scheibler zostawił rodzinie ogromny majątek, który po jego śmierci został podzielony między Annę i dzieci Karola. Familia roztropnie postępowała ze spuścizną po ojcu i już w kilka lat potem fortuna ta stała się jeszcze bardziej imponująca. Wdowa po Karolu była wówczas najbardziej wpływową kobietą w Łodzi, a jej dzieci najlepszymi partiami do ożenku.

Karol Wilhelm II i Anna z Grohmannów

To była para protestantów, i naprawdę nie wypadało im budować dla siebie takiego cuda. W Łodzi żyli nieco skromniej. W pięknych, dużych pałacach, ale nie aż tak wytwornych jak tutaj, w Kwietnie.

Pałac powstał jak z baśni. Pełen różnorodności architektonicznych. Wnętrza jego niewyobrażalnie przepyszne. Nie warto pisać o tym, co znajdowało się w środku, szybciej byłoby wyliczać czego tam nie było. Karol i Anna przywlekli tu cały swój majestat i uczynili z ziemi w Kwietnie krainę z baśni tysiąca i jednej nocy. W parku o rozmiarach kolosalnych, znajdowały się budowle – altany i mauzoleum. Wokół stawu ścieżki spacerowe.

DYNASTIA SCHEIBLERÓW. "Królowie bawełny" w Kwietnie

Niedługo potem do tego majątku dokupili sobie pobliskie Dębice, gdzie również wybudowali rezydencję, w której przyjmowali rodzinę i gości. Między wioskami, na krawędzi parku przypałacowego powstały sztuczne ruiny zameczku myśliwskiego. Tam odbywały się ich biby po polowaniach.

Sztuczne ruiny w Kwietnie

Między Kwietnem a Dębicami wiła się nieistniejąca dziś, cudna droga wśród pół, po której przemieszczali się Królowie Bawełny, jeżdżąc od jednego majątku do drugiego.

Georg von Kramsta i Emma Paulina Scheibler

Ale to jeszcze nie koniec historii o tym, jak łódzkie fortuny zagnieździły się w dzisiejszym Powiecie Średzkim. Otóż siostra pana w Kwietnie, Karola Wilhelma Scheiblera II, Emma Paulina, wyszła za mąż za dorobkiewicza von Kamsta ze Świebodzic, wniosła mu w spadku miliony po ojcu i w Chwalimierzu, niedaleko Kwietna powstał pałac, który stał się rodzinnym gniazdkiem dla Kramstów i Scheiblerów.

Emma i Georg Kramstowie zdominowali te ziemie i już niedługo po tym, jak zamieszkali w Chwalimierzu, ich własnością stają się okoliczne majątki. Ciechów, Rakoszyce, Piersno…

Rozpływały się po tej ziemi pieniądze z Łodzi, zdobyte niby uczciwie ale kosztem zdrowia i życia wielu najbiedniejszych. Ludzie w łódzkich fabrykach tracili zdrowie. Maszyny obcinały im ręce, wciągały w swoje tryby, niejednokrotnie zabijając. Zarabiali niewiele, za psi grosz oddawali swój los w ręce takich właśnie Królów Bawełny, żeby oni potem mogli budować swoje bajeczne pałace, tarzać się w niewiarygodnie wielkich pieniądzach. Urządzili się tutaj, na prowincji, z dala od brudnych miast z dymiącymi kominami fabryk. Chcieli zaznawać błogiego spokoju tej ziemi. Odpoczywać po latach ciężkiej pracy nad wyzyskiem najbiedniejszych. Wybrali tę ziemię, bo najpiękniejsza jest ze wszystkich w dzisiejszym dolnośląskim. Bezkresne pola, malownicze wsie, cudne drogi, obsadzone drzewami. Lasy, stawy i cisza…

Dynastia Scheiblerów – losy

Nie za wiele pomagał im niewyobrażalny majątek, kiedy czasy stawały się coraz bardziej niespokojne. Dynastia Scheiblerów, najpotężniejszych ludzi w Łodzi, nie była odporna na wojnę i zmiany polityczne. Kiedy wybuchła I wojna światowa, Karol II i Anna Grogmann całkowicie ukryli się przed światem w Kwietnie, a do Łodzi przyjeżdżali jedynie sporadycznie. Lata międzywojenne to czas oblegania przez tę familię zarówno Kwietna jak i Dębic. Zjeżdżali się tam wszyscy z rodziny i przyjaciele. Kiedy w 1934 roku Karol Wilhelm II żegna się z tym światem, w pałacu w Kwietnie zostaje jego żona Anna aż do końca II wojny światowej. W styczniu ’ 45 rodzina zjechała się do rezydencji, uciekając przed Armią Czerwoną, która zbliżała się do Łodzi. Zaraz po tym zjeździe familijnym niemal cała dynastia Scheiblerów decyduje się na ucieczkę do Brazylii. Ciągle jeszcze stać ich było i na światowe podróże…

Park dominialny w Kwietnie

Dynastia Scheiblerów – czasy ostateczne

Anna Werner zmarła w okresie międzywojennym, nie doczekała apokalipsy. Do końca w Kwietnie trwała jedynie sędziwa Anna Julia Grohmann, wdowa po Karolu Wilhelmie II. Nie spakowała się i nie porwała do ucieczki jak cała reszta. Chciała umrzeć w swoim domu. Musiała jednak ukrywać się przed nadchodzącymi Rosjanami, żeby nie dostać się w ich ręce. Zajęli się nią ludzie ze wsi, biorąc do siebie pod swój dach. Anna umarła w kwietniu 1945 roku. Armia Czerwona nie wpadła na jej trop. Podobno pochowano ją gdzieś w pobliżu rezydencji, na terenie parku dominialnego, nocą i w całkowitej tajemnicy. Nie było okazałego pogrzebu i tłumów żałobników. Nie było wieńców ani świec. Ciało jej włożono do szafy i zakopano.

Nie ma cywilizacji, która pozbawiona byłaby genu zagłady. Podobnie jest z fortunami. Wszystko zaczyna się i kończy. Królowie, bawełniani czy rzeczywiście na monarchów koronowani, znikali z powierzchni ziemi, a wraz z nimi całe ich niewyobrażalne bogactwo.

Dynastia Scheiblerów jeszcze długo będzie tematem dla wielu blogerów czy powieściopisarzy. Fascynacja rozmiarami tamtej fortuny nie umiera. Dziś dawna rezydencja bogaczy w Kwietnie znajduje się w rękach prywatnych. Jest niedostępna, dlatego też wpis mój nie został zasilony fotografiami. Pałac jest po liftingu wraz z sporą częścią parku. I co jest niezwykłe, nadal pełni swoją pierwotną funkcję, do której został powołany. Nie jest hotelem czy szkołą, ale domem dzisiejszego jego właściciela.

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
126
OK
29
Kocham to!
9
Nie mam pewności
1
Takie sobie
1
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Historyczny

0 %