WIEŚ DZIWIGÓRZ. Stara baśń o rycerzu Dźwigórze
Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej miejscowości dolnośląskiej, jednak to nie jest takie proste, żeby nie powiedzieć niemożliwe. W sieci nikt niczego ciekawego na ten temat nie napisał. Dziwigórz jednak zachwycił mnie. Sprawił, że zapłonęłam pragnieniem opisania tego miejsca. Odkryłam bowiem, że jest to warownia sprzed wieków…
Nie może być inaczej, ponieważ sercem miejscowości jest dwór – brzydki i prosty. Surowy i zwięzły jak… pozostałości zamku albo wieży obronnej, które jedynie z lekka ewoluowały. Budowla stoi na wzniesieniu, które otaczała fosa. Nigdzie nie ma o tym słowa, ale jestem przekonana, że to dawne grodzisko z prawdziwego zdarzenia. Chciałabym to udowodnić, ale nie potrafię. Zamiast tego opiszę, co widziały moje gały, co czuje moje serce i co widać na starych mapach. To miejsce przemawia i opowiada swoje dzieje, jednak nie każdy może to usłyszeć…
Zamek Dźwigóry
Gdzieś przeczytałam, że jedna z dawnych nazw tej niewielkiej miejscowości to Dźwigóra. Prawda to czy nie prawda, bardzo mi się to spodobało, ponieważ wyobraziłam sobie, że ta wiekowa, dziś zapomniana warownia należała w dawnych czasach to rycerza Dźwigóry, który przydomek swój nabył dzięki niesamowitej tężyźnie fizycznej. Oczywiście, że wcale tak nie musiało być, ale nie jest to wykluczone. Nazwa przetrwała, nie wzięła się znikąd. Z czasem majątek ten zatracił swoje dzieje i rozmazała się pamięć Dźwigóry, zwłaszcza że brzmi to tak po polsku, a ziemie te przez wieki należały do Niemców, którzy mieli własnych rycerzy do zapamiętywania…
Dziwigórz. Śledztwo i domniemania
Czy Dźwigóra istniał w rzeczywistości cz też nie, z całą pewnością w Dziwigórzu ongiś powstała warownia otoczona wodą. Nie udało mi się podejść na tyle blisko, aby ustalić, czy relikty fosy ocalały, jednak studiując stare mapy dziewiętnastowieczne, odnalazłam budynek ten otoczony niebieską pętlą. Teraz to dawny majątek ziemski. Tradycyjnie – dwór, zabudowania gospodarcze, park dominialny. Teren jest prywatny, wstęp wzbroniony. Nie udało mi się zrobić ciekawej fotografii, jednak znalazłam coś na zaprzyjaźnionej stronie i tam Was odsyłam. Oto dwór w Dziwigórzu. Naprawdę prosta bryła, a przed nią – wydaje się -widoczne rośliny lubiące wilgoć. Według mnie mamy tu do czynienia z historią tak odległą, że nikomu już nie uda się do niej powrócić w taki sposób, żeby wiedzieć wszystko na pewno. Większość miejsc, które opisuję mają takie właśnie właściwości, że nie można niczego ustalić na sto procent.
Projekcja
Takie miejsca mnie oczarowują. Patrzę na nie i widzę ich dzieje – czasami jako jedyna. Nie denerwuje mnie, że brakuje mi dowodów na potwierdzenie swoich teorii. Wystarczy mi to, że to czuję. Po prostu to wiem. To jest jak olśnienie. Spoglądam, przez chwilę analizuję, a potem to przychodzi do mnie. Zaczynam rozumieć…
Tak było w Dziwigórzu. Zaczęłam krążyć wokół dawnego majątku. Przyglądać się temu miejscu. Słuchać przeszłości. Wsłuchiwać się w nią. Pozwalać jej przemawiać. Kiedy to się dzieje, można zobaczyć więcej…
To czym było to miejsce w czasach przedwojennych widać gołym okiem. Ta wyspa na polu to standardowy majątek ziemski, który na starych kartach opisano jako Gut.
Jednak czym było kilka stuleci temu – tego chyba nie da się już doszukać w dziejach. To można jedynie wyczuć. Tak więc według mnie jest to pozostałość po średniowiecznym grodzisku rycerza Dźwigóry. Postawił on tu wieżę obronną albo zamek o surowej bryle. Później zaczęła się ewolucja. Twierdzę przebudowano. Dokoła zaczęto gospodarować po pańsku i nowocześnie. Wieki mijały i sprzyjały zapomnieniu. Dlatego też historię moją wielu potraktuje jako bajanie, jednak należy pamiętać, że nie jest ona tak do końca bez podstaw. Jeżeli coś mogło się wydarzyć, to jest bardzo prawdopodobne, że tak było. Widziałam już średniowieczne grodziska, które się do takich form rozbudowywały. Widziałam również takie, które pozostały sobą do dziś. To porównanie jest cenne. Dzięki niemu można wiele zrozumieć.
Na tropie historii
Dziwigórz zawsze był niewielki. Taka wieś zdarza się na moim szlaku, jednak za każdym razem, kiedy widzę coś takiego nie mogę ogarnąć tematu. Ludzie żyją w takich miejscach jakby poza światem. Cisza. Zero ruchu na drodze. Bez sklepu. Nawet przystanku autobusowego tam nie namierzyłam. Dziwigórz zaczyna się kilkaset metrów za Udaninem.
Zauważyłam z daleka duży, okazały dom, który zwabił mnie tam jak magnes. Kompletnie nie przygotowana na tę historię, zastałam na miejscu ten niby dworek, stojący za murem, a obok niego dwa wysokie budynki.
Dalej ceglany obiekt, stojący bliżej nieistniejących torów, który z tego powodu z miejsca uznałam za kolejowy.
Całkiem niedawno powstały tam również dwa nowe domy.
„Ochronka” i drukarnia
Obejrzałam sobie to wszystko i do niczego mi to nie pasowało. Ani to dwór ani folwark. Bardzo niestandardowe zabudowanie terenu.
Mój mózg próbował dopasować to do czegokolwiek znajomego, co już wcześniej widziałam, ale ciężko mu było. Dopiero po powrocie do domu zajrzałam do starej mapy i zrozumiałam o co w tym chodzi.
Na pierwszym planie – duży budynek z balkonem, to dawny dom ratunkowy dla dzieci. Rettungshaus. To historia z XX wieku.
A budynki położone bliżej torów to dawna drukarnia. Na starych kartach z ubiegłego stulecia zaznaczono – Druckerei. TUTAJ można zerknąć w przeszłość i obejrzeć ten obiekt na przedwojennej widokówce – prawy, dolny róg.
Od tego miejsca do majątku w Dziwigórzu trzeba było jeszcze chwilę wędrować wśród pól. Przed wjazdem do wioski, na rozstaju dróg stoi krzyż. Znajdował się tam już w dziewiętnastym stuleciu, jak oznajmiają stare karty. To jego stałe, odwieczne miejsce.
Diesdorf
We wsi panuje cisza, której nie sposób sobie wyobrazić przed przyjazdem do takiej miejscowości. W pierwszym i drugim domu po prawej ktoś mieszka.
W budynkach po lewej stronie – na przeciwko – chyba od dawna już nie…
Zdaje się, że są niezamieszkałe…
W grodziskowej części wsi naliczyłam w sumie cztery domy, w tym dwa opuszczone i dwór, który jest tak jak przed wiekami niedostępny, tyle że zamiast palisad, teraz wisi tam informacja, że obiekt jest chroniony i wstęp wzbroniony. I to chyba wszystko w temacie zabudowy Dziwigórza. Dalej była droga, zakręt a w oddali czerwone dachy Dębicy.
Moje lata dzieciństwa u dziadków
Kiedyś mnie i siostre burza złapała podczas wypadu rowerami. Schroniłyśmy sie całe przemoczone w jakiejś opuszczonej piwnicy. Strasznie lało i waliło piorunami. Kocham tamte okolice Udanin, Łagiewniki,Różana,Pichorowice, Drogomiłowice. Inaczej mi sie oddycha i czuje sie jakoś inaczej.
Witam. Tak właśnie w Dźwigorzu wspominam teraz lata dzieciństwa u Dziadków,teraz już jest Dębnica