GOSZCZ. Spalony pałac Reichenbachów
Goszcz jest miejscem niezwykłym. Jego zaplecze historyczne wraz z ciągle jeszcze istniejącymi dowodami jego świetności, w postaci resztek jednego z najwspanialszych pałaców w Europie, do dziś nieustannie wabi miłośników zabytków i historii Dolnego Śląska.
Goszcz położony jest niedaleko Twardogóry, sześćdziesiąt kilometrów od Wrocławia. Wspomniany wcześniej pałac to dawna rezydencja Reichenbachów. Dziś – to ruina w opłakanym stanie. Dawniej – rokokowe cudo.
Dominialny majątek w Goszczu niezaprzeczalnie ma swoją kulturową i historyczną wartość, a mieszkańcy tejże miejscowości wydają się być dumni ze swojego lokalnego skarbu. Jednak rzeczywistość głównie opiera się tam o zgliszcza, które czynią z tego miejsca atrakcję jedynie dla nielicznych. Takich jak my, którzy kochają buszować wśród ruin i biadolić potem nad ich marnym losem. Pomimo ogromu zniszczenia, zrujnowany pałac w Goszczu to jedno z najpiękniejszych miejsc. jakie odwiedziliśmy na Dolnym Śląsku.
Płonąca historia dawnej rezydencji Reichenbachów
Olśniewający i niemal królewski przepych rezydencji trwał od 1755 do 1947 roku. Niemiecki graf uwielbiał otaczać się luksusem i zapewne jego dom stał się jego obsesją, a bogactwo pasją. Niewątpliwie szczycił się swoim majątkiem i choć nie mieszkał w stolicy kultury, sam jakoby stworzył ją w miniaturze na „swoim podwórku”. Wojna w niczym nie zaszkodziła budowlom majątku. Pałac przetrwał burzę, która oszczędziła go cudem. Po wojnie jednak dopadło go przeznaczenie i spłonął. Szabrowano go przedtem, szukano skarbów w jego murach.
Innymi słowy, choć pałac był niezwykłej urody, to nie potraktowano go ulgowo i skończył jak sporo innych na Dolnym Śląsku. Niszczono i rabowano co się dało. Dzieła sztuki, które były wyposażeniem rezydencji zniknęły w tajemniczych okolicznościach. Rodzinny grobowiec potraktowany został bez pardonu, a budowle należące do posiadłości – wyburzono. Dziś Goszcz nieco odradza się z ruin. Podjęto decyzje o restauracji niektórych z ocalałych budynków. Zespół pałacowo parkowy objęty został większą uwagą gminy Twardogóra.
Goszcz jest wioską, ale nie zawsze tak było.
W XVII wieku posiadał prawa miejskie i herb. Wygląda na to, że przeznaczenie tej niewielkiej miejscowości kierowało się ku karierze i świetności. Prowadzona tam gospodarka Reichenbachów też do mało ambitnych nie należała. Goszcz najwyraźniej minął się z przeznaczeniem i dziś jest jedynie małą wioską z prześwietnie zapowiadającą się przyszłością, której już nie może doścignąć.
Świątynia dla Reichenbachów
Odwiedzenie Goszcza mieliśmy w planach już od kilku miesięcy. Na teren dawnego majątku weszłyśmy od strony parku, omijając główny wjazd. W chwilę potem stałyśmy przy kościele dworskim. Bryła ta świątynna, ongiś prezentowała się zapewne bardziej pysznie. Dziś pycha ta została w niej unicestwiona i teraz stoi tam całkowicie rozgrzeszona. Ten protestancki dom modlitwy dopasowany był do majestatu Reichenbachów, bo choć to przybytek luterański, to do skromnych nie należał.
Za zamkniętymi drzwiami kościoła
W chwili obecnej ta architektoniczna perła Dolnego Śląska jest mocno naruszona czasem. Nikt już nie przychodzi tam z potrzeby modlitwy. Dziś to kościół z zamurowanymi oknami i zamkniętymi na cztery spusty drzwiami. Nikt z zewnątrz nie ma do niego dostępu.
W ścianach tego przybytku, w szczelinach między cegłami ukryły się nuty z pieśni ewangelickich. Z balkonów nadal słychać szepty modłów, a słowa modlących utonęły w swoim czasie. Kazań już nie słychać, ale ich przesłania ciągle żywe są w tamtym miejscu. Snują się treści ich między balasami na emporach. Wiją się po niemiecku po schodach ambony.
Wejście do środka jeszcze kilka lat temu było możliwe. Teraz potrzeba zezwolenia, o które niestety nie zadbałyśmy. Dysponujemy jednak fotografiami, które udostępnił nam nasz Czytelnik, mieszkaniec Goszcza. Serdecznie pozdrawiamy z tego miejsca Łukasza.
Sarkofagi
Sarkofagi przez lata całe były fotografowane przez miłośników takich klimatów. Trumny były atrakcją. To dla wielu była przygoda z dreszczykiem. Teraz jednak już ich tam nie ma. Podobno przeniesiono je na cmentarz, do Mauzoleum Reichenbachów. Czy w trumnach wówczas znajdowały się szczątki zmarłych? Tego się nie dowiedziałam. Sądzę jednak, że jest to mało prawdopodobne.
Goszcz. Z przewodnikiem i bez
Podczas obchodu wokół kościoła podszedł do nas starszawy gość. Wypatrzył nas zapewne już dużo wcześniej i szedł za nami aż do parku. Okazał się bardzo chętnym do rozmowy i do roli przewodnika. To on uświadomił nam, że do starego kościoła nie wejdziemy bez zezwolenia. Nie ma nawet najmniejszej szpary, przez którą można by się tam przecisnąć. Wiemy to na pewno, ponieważ dokładnie wszystko sprawdziłyśmy. Nasz przewodnik poinformował nas również, że w związku z sakralną budowlą są plany. Podobno niedługo będzie remontowana.
Z ogromną przyjemnością lustrowaliśmy teren. Nasz przewodnik, który chwilę wcześniej nas opuścił opowiadał swoją wersję wydarzeń dotyczącą pożaru, który strawił pałac. Mówił, że po wojnie „ruscy pogonili kota Reichenbachowi” i wojsko sowieckie zajęło budynek. Następnie „łapę na pałacu położyli lokalni”. W święta Bożego Narodzenia 1947 pałac spłonął. Podobno podpalenie było celowe. W ten sposób chciano ukryć grabieże, których tu dokonywano. Zanim nasz przewodnik na zawsze nas opuścił, polecił lustrację parku dominialnego i odwiedzenie starego cmentarza, na którym spoczywają członkowie rodu Reichenbachów.
Goszcz niczym warownia
Na dziedziniec pałacu, który podobno stanął na fundamentach średniowiecznego zamku, prowadzą trzy bramy. Było tam jak w warowni. Mur, jakby obronny, bramy wjazdowe, dawniej zapewne z kratami, wieżyczki, w których bez problemu mogły zawisnąć dzwony, bijące w razie potrzeby na alarm. Dziedziniec w kształcie czworoboku ciasno był zamknięty i mógł stworzyć enklawę bezpieczeństwa w razie napaści. Nigdzie wcześniej nie widziałam czegoś podobnego przy budowlach tego typu. To wszystko bardziej pasowało do założenie obronnego aniżeli do luksusowego, „cukierkowego” pałacyku, pełnego przerostu ambicji swojego właściciela.
Park goszczański
Do Goszcza przyjechałyśmy rowerami. To była kilkudniowa, wakacyjna trasa szlakiem zabytków dolnośląskich. Omijałyśmy wówczas wszystko co komercyjne, i zaglądałyśmy do takich właśnie miejsc, jak to opisywane tutaj. Po lustracji terenu pałacowego, wybrałyśmy się do parku dominialnego. Tam było bardzo cicho i spokojne. Choć to teren publiczny dziś, nie spotkałyśmy tam żywej duszy. Tylko woda, zielona trawa, starodrzew, wąskie mostki, ruiny amfiteatru, niebo niebieskie, ptasie trele… Ech… Przyjedźcie tam i sami zobaczcie!
Znowu świeży materiał o dolnośląskich zabytkach w okolicach Wrocka. Prawie nie do uwierzenia, że opisują to, jak mniemam, amatorzy, a nie historycy konserwatorzy zabytków….
No tak… wykształcenia pod tym kątem nie mam.
podobno jest jescze podziemne przejscie do goszcza z twardogóry wlasnie do tego palacyku
wiem gdzie sie to zaczyna, sa dwa wejcia do kanałów,ale na dwoje babka wrózyła
Dzień Dobry,
Piszę do Pana z zapytaniem o możliwość wejścia do kościoła i nakręcenia tam teledysku i zrobienia zdjęć . Prosiłabym o ewentualny namiar na osobę która wydaje zezwolenie ? Bardzo dziękuje za pomoc :)
Pozdrawiam Serdecznie
Pozwolenie na wejście do kościoła wydają siostry zakonne z Zawoni w powiecie Trzebnickim. Kościół jest zamknięty na cztery spusty i nikt z miejscowych nie może go otworzyć. O pozwolenie należy się starać kilka dni wcześniej. Dajcie znać czy się udało :)
Bardzo ciekawy opis! Drezno i Poczdam przyciągają tysiące turystów każdego dnia, a tu taka perełka się marnuje. Aż żal patrzeć. W dodatku boli mnie ten brak szacunku dla miejsca, zniszczenia i śmieci.
O rety co ja bym dał za to, by odkupić taki budynek i go w 100% odrestaurować
Nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Dzięki za ten wpis!
Jakie siostry, klucz jest od 2-lat w Goszczu. Wystarczy wejść do miejscowej biblioteki na przeciwko kościoła. Mozna sie tez dowiedziec prawdziwych informacji.Piszcie może bardziej wiarygodne informacje bo niektóre z nich aż rażą od nieprawdy. Pozdtawiam
To nie nasza „nieprawda” tylko informacje od mieszkańców Goszcza…
Fajna historia. Naprawdę zachecacie do odwiedzin Dolnego Śląska. Może w końcu się wybiorę.
Z pewnością będziesz zachwycony :)
Byłam w tamtym roku:) Informacje o pałacu uzyskałam od miejscowej przesympatycznej pani Magdy. Podobno obecny właściciel mieszka w Niemczech i myśli o wyburzeniu obiektu, ponieważ jego stan już nie pozwala na odrestaurowanie :(
Przykro jest to słyszeć :(
Dziekuje Kochana Wedrowniczki .Wedrujecie a ja Czytajac Wasze opowiesci przenosze sie w mysli z Wami w czas przeszly i podnosi mnie mnie fantazja… Dziekuje i milutko Was Pozdrawiam
Cala przyjemność po naszej stronie :) Również pozdrawiamy serdecznie :)
Kilka dni temu ,w Argentynie,gdzie teraz jestem ,dane mi bylo poznac Bena Raichenbacha,ktorego dziadkowie byli ostatnimi wlascicielami tego palacu i w 1947 roku przybyli wraz z dziecmi do Argentyny, Ben Raichenbach tu sie wlasnie urodzil.Wspominal mi o tym palacu, a wlasciwie o jego ruinach,ktore ogladal przez Google Maps. Wspominal mi o zniszczeniach i pozarze,ktor spowodowali prawdopodobnie szabrownicy.Zajrzalem z ciekawosci na Wasza strone i rzeczywiscie przerazajace te ruiny.Jak mozna bylo doprowadzic tak wspanialy zabytek do takiego stanu.A moze trzeba sie postarac o pomoc jakiejs niemieckiej fundacji zajmujacej sie zabytkami,tak jak zrobil to Gdansk z kosciolem sw.Jana,ktory byl jedna wielka ruina ,a teraz wprost zachwyca. Serdecznie pozdrawiam i dziekuje za ten reportaz.
Cała przyjemność po naszej stronie :) I my Ciebie pozdrawiamy :)
Dziewczyny…swietna robota.Tak trzymać.Pozdrawiam
Dziękujemy ;)