GRODZISKO CHMIELNIK. Tam, gdzie zaczął się Milicz
Milicz jest niezwykłym i bardzo interesującym miastem dolnośląskim. Niemniej jednak i nie bardziej od innych. Nie ma bowiem na tej ziemi miejsc, które nie porywają swoją historią…
Jednak Milicz bardzo mnie ujmuje. Skłaniam się do refleksji nad jego historią i z przyjemnością się jej uczę, choć nie urodziłam się tam i nic szczególnego z miastem tym mnie nie łączy. Dzieje się tak dlatego, że prawdziwie zakochuję się w rasowych założeniach miejskich. Tam, gdzie źródło ich zaczyna się od grodu, ewolucja buduje tam zamki warowne, mury obronne, a potem pałace, tam moje serce płonie z miłości. Uwielbiam średniowieczne z urodzenia miasta, dlatego z zachwytem przyglądam się Miliczowi…
Grodzisko Chmielnik
O Miliczu powstał już jeden wpis na blogu. Wówczas to zajmowałam się „na gorąco”, zaraz po odwiedzeniu tego miejsca, tamtejszym pałacem i jego historią. Milicz to nie jest jednak jedynie rezydencja Maltzanów. Dzieje jego kryją całą masę historii, zapierających dech w piersi. Dziś pragnę sięgnąć do samych korzeni. Miasto bowiem zaczęło się na prawym brzegu Baryczy. Dziś miejsce to zowią Chmielnik, i tam należy szukać zarania dziejów milickich. Minimalnych rozmiarów wzniesienie, płaskie jak stół, znajduje się w niewielkiej odległości od terenu dzisiejszego miasta. To pozostałości po grodzie kasztelańskim, który był tu pierwszym. A przy nim cmentarz liczący sobie kilkaset lat.
Całe wieki historii
Gród ten powstał prawdopodobnie między dziesiątym a trzynastym stuleciem, i był siedzibą kasztelańską.
Wówczas to pierwszy raz na piśmie wspomniano o nim dwa razy. Milicz, jako gród w XII wieku przyłączony został do księstwa wrocławskiego. Zanim nastąpiła ewolucja miasta i zanim powstała w nim słynna do dziś warownia, której ruiny nadal można podziwiać…
… centrum życia milickiego toczyło się na tym niewysokim nasypie na niewielkim metrażu – 130 m na 110. Pierwsze osady ludzkie powstawały tu jednak dużo wcześniej. Archeolodzy znaleźli dowody na to, że ziemia ta kolonizowana była już nawet 7000 lat temu. Ludy te czciły swojego boga, zwanego Piorunem. Był on władcą Milicza i ustąpił dopiero w czasach, kiedy na ziemie te zawitało chrześcijaństwo. Grodzisko Chmielnik liczy sobie wiele wieków swojej historii. Kiedyś miało ważne, strategiczne znaczenie, jednak na przestrzeni dziejów wydaje się być bardzo młode, jak widać.
Cmentarzysko szkieletowe
Ta wiekowa nekropolia jest częścią starożytnego grodu. Chowano tam jego mieszkańców, którzy w połowie byli własnością biskupa, a w połowie księcia. Znamy kilka nazwisk urzędników biskupich, którzy mieli władzę w grodzie. Natomiast imiona kasztelanów książęcych pozostają tajemnicą, jakby nie istnieli. Wydaje się, jakby kler wyparł świeckie rządy, kładąc łapę na swoim i na nieswoim. Tak naprawdę niewiele wiemy i nie ma co ukrywać, że archeologia opowie nam o tym miejscu więcej. Badania w grodzisku prowadzone były już w XIX stuleciu. Na tym terenie mieszkała wówczas ludność niemiecka i to Niemcy badali tę ziemię. Czy zadbali o relikty historii tak bardzo polskiej? Czy mogę w to uwierzyć? Być może odnaleziono tu cenne przedmioty, które mogłyby wnieść więcej światła do dziejów Milicza, jednak nie koniecznie mogły mieć one aż taką wartość dla dziewiętnastowiecznych archeologów, żeby je pieczołowicie zabezpieczać ku przetrwaniu.
Grodzisko Chmielnik. Prace archeologiczne
Po ’45 roku, kiedy Milicz stał się częścią Polski, wszystkie prace archeologiczne w miejscu grodu mają na celu poznanie tego lokalnego ośrodka zarządzania na piastowskiej wówczas ziemi. Dla nas jest to ważne. Wiedza wypływająca z tych zabiegów przybliża nam rodzimą historię, jednak niewiele można już teraz z tej ziemi wygrzebać. Odkryto wały ziemne, wzmacniane drewnianymi belami z pierwszych lat istnienia warowni. W innym miejscu znaleziono fragmenty budowli z kamienia. Naukowcy wykazali podczas prac, że grodzisko na samym początku było dużo mniejsze, dopiero potem teren jego rozszerzył się i zaczął być konkretnie zabudowywany. Umocnienia objęły wówczas obszar, który widoczny jest do dziś. Grodzisko Chmielnik było naprawdę pokaźnych rozmiarów jak na tamte czasy. To nie byle gródek 10 m na 15, ale prawdziwa, warowna osada. Znaleziono tam też okruchy ceramiki i inne przedmioty codziennego użytku sprzed wieków.
Cmentarzysko
Można zlokalizować je dzięki tablicy informacyjnej. Nie ma tam kamiennych płyt nagrobnych, grobowców murowanych ani krzyży. Być może nawet nigdy ich tam nie było. To już niewidoczna historia, o której wiemy jedynie dzięki pasjonatom przeszłości, którzy kopią w ziemi, żeby znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Odkryto tam ponad 450 grobów. Przy szczątkach pochowanych znajdowano biżuterię, pieniądze i broń. Teraz to niewielkie wypiętrzenie terenu jest stanowiskiem archeologicznym absolutnie dostępnym dla każdego, jednak jest to zabytek chroniony prawem. Widać je jak na dłoni. Dla Miliczan to cenny kawałek historii biada temu, kto by tam zaczął kopać na własną rękę…
Na bursztynowym szlaku
Niesamowite jest stanąć w takim historycznym miejscu, gdzie na pierwszy rzut oka nie ma zupełnie nic, jak tylko sporych rozmiarów majdan, po którym hula wiatr.
Jednak, kiedy wejdzie się w jego głąb, stanie się w całkowitej ciszy i samotności, można poczuć zapach palącego się drzewa w palenisku, i woń pieczeni na nim przyrządzanej. Ujadanie psów, śmiechy dzieci, rżenie koni. Gdakanie kur.
Rozmowy wojów, którzy szykują się do opuszczenia warowni. Ich konie niecierpliwie przebierają nogami, czując, że niebawem będą galopować po bezdrożach. Kobiety szykujące ich do drogi. Zapas wody, trochę chleba i mięsa w skórzanej torbie. Być może ruszali na polowanie, i wieczorem powrócą z dobrą nowiną, że nikomu dziczyzny nie zabraknie. Po chwili uwagę wszystkich skupia nawoływanie zza wału. Oto o wpuszczenie do grodu proszą kupcy podróżujący bursztynowym szlakiem…
Oblicza młódek się rozpromieniają. Cudeńka będą oglądać, może ojce coś im kupią dla uciechy. Korale, wisiory, bursztyny, kolce do uszu…
Czy wiecie drodzy Czytelnicy, że autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są również autorkami książek? Poniżej zostawiamy dla Was informacje na temat tych publikacji i zapraszamy do wglądu :) Naprawdę warto!
Artykuł zawiera autoreklamę