GRODZISKO ŚREDNIOWIECZNE. Na tropie mogiły Guntera Kisslinga
To grodzisko średniowieczne zajęło moją uwagę do tego stopnia, że podczas tego lata wracałam w tamto miejsce kilkakrotnie. Za każdym razem jednak wiązało się to z inną historią. Pierwszym razem chodziło o zamek Zimnik, który ongiś stał na tych bagnach. Drugi raz przybyłam tam szukając śladów księcia Konrada II Oleśnickiego i jego trzech kochanic. Ostatni raz przyjechałam do grodziska Bagno, żeby odnaleźć mauzoleum rodziny Kisslingów…
Zacznę od tego, że całą tę historię złapałam w ramy swojej opowieści i można o niej poczytać TUTAJ. Każdy z jej wątków zaczyna się i kończy właśnie w tym miejscu, na terenie grodziska średniowiecznego w Bagnie. To niewielkie, sztuczne wzniesienie jest prawdziwą bombą historyczną. Teraz robi za niezbyt znaną atrakcję turystyczną na trzebnickiej ziemi, opatrzoną tablicą informacyjną, którą zaczyna pochłaniać przyroda. Lokalsi znają to miejsce i dbają o nie. Teren dawnej warowni jest koszony. Miło jest trafić tam latem, będąc w podróży rowerem. Można zatrzymać się w tym miejscu na chwilę wytchnienia. Dla mnie jednak było to zdecydowanie za mało…
Rycerskie motte
Dzięki studiom nad tym tematem, ustaliłam w jaki sposób średniowieczne grodzisko Bagno powstało w tym miejscu. To gródek stożkowaty. Tak zwana rezydencja motte. Obiekty takie budowano w celach mieszkalnych i obronnych w jednym. Wzgórze to nie jest więc naturalne. Po wybraniu tego miejsca na warownię, kopano fosę wokół terenu o wymiarach mniej więcej 20 na 20 kroków. Ziemię wybraną z dołu sypano na górę, co w końcowej fazie dało taki efekt, że ukształtowano fortecę. W Europie motte było „modne” od IX do XIV stulecia.
Najwięcej takich kopców na terenie naszego kraju znajduje się właśnie na terenie Śląska. Nasypy te miały tę cechę, że wznosiło się je bardzo szybko. Średniowieczne grodzisko Bagno jest bardzo przykładowe. Majdan grodziskowy znajduje się na wysokości niecałych czterech metrów. Fosa, która zachowała się do dziś, mierzy około 5 metrów szerokości. Po części zachowany został również wał obronny. Zapewne również początkowo wzmacniano kamieniami stoki sztucznego pagórka. Potem na jego krawędziach powstawały palisady, które otaczały majdan, na którym stawiano budynek mieszkalny. Były to wieże o funkcjach obronnych. Bryły o grubych murach i maleńkich okienkach. Czasem także drewniane. Niżej zapewne znajdowało się podgrodzie, również otoczone palisadą. Stołp górował nad wszystkim.
Średniowieczne grodzisko na bagnach
Niejednokrotnie widziałam coś takiego oglądając filmy historyczne. To podkręcanie wyobraźni, które potem bardzo pomaga, kiedy rzeczywiście znajduję się w podobnym terenie. Może nie jest to najlepsza forma edukacji, jednak żywy obraz to coś więcej niż rysunek. Uważam średniowieczne motte za genialny wynalazek tamtych czasów. Te niewielkie enklawy były czasami jedynymi bezpiecznymi miejscami do życia. Widząc taki teren, pojmując jak bardzo kusych był rozmiarów, a jednocześnie odgrywał tak ogromną rolę – nie mogę wyjść z podziwu. Bagno było właśnie czymś takim. Warownią na mokradłach. Otoczone fosą i wałem z głównym wjazdem od drugiej strony, w lesie, tam gdzie znajduje się grobla. Kamienny mostek, który łączy dziś oba brzegi fosy to pomysł Georga Kisslinga. Nie ma nic wspólnego z pierwotnym ukształtowaniem gródka.
Same tajemnice
Tutaj archeolodzy znaleźli nieco polepy, resztki cegieł i trochę ceramiki. Są podstawy aby przypuszczać, że w miejscu tym stała murowana wieża. W tak odległych czasach była to luksusowa rezydencja. Prawdziwy full wypas. Do tego wszystkiego najbezpieczniejsze lokum do życia na tym terenie. Gródek zachował się do naszych czasów w stanie niezwykle dobrym. Zadbał o niego zapewne najbardziej Georg Kissling w swoim czasie, kiedy to kupił majątek w Bagnie razem z grodziskiem. Georg był bardzo kreatywny. Wszystko czego się dotykał, zmieniał w bajkę. Marzył o szlachectwie, kupił porycerskie dobra, a rodzinne mauzoleum zaplanował właśnie tutaj, na terenie grodziska. Znał bardzo dobrze historię tego miejsca. Wiedział, że jest wyjątkowe. Kiedy umarł jego syn Gunter, pochowano go przy tym wzgórzu. Potem sam Georg spoczął tam na wieczność. Po czasach zawieruchy pierwszej wojny światowej, fortuna Kissligów poszła pod młotek. Ostatni z synów Georga – Konrad – sprzedał wszystko oprócz grodziska. Teraz często czytam, że grób Guntera był tylko symboliczny. Że położono tam jedynie płytę z imieniem i nazwiskiem zmarłego, podczas gdy zwłoki jego nigdy nie wróciły z frontu. Nie wspomina się też zbyt wiele o pochówku w tym miejscu samego Georga. Ogólnie wszystko to otoczone jest tajemnicą i niejasnościami. Pojechałam tam więc jeszcze raz, żeby wszystko to sobie dokładnie pooglądać, ponieważ bardzo zaintrygował mnie fakt, że Konrad Kissling pozwolił aby odebrano mu wszystko, oprócz dawnego gródka. Skoro nie było tam mogił jego ojca i brata, to dlaczego aż tak bardzo zależało mu na tym miejscu?
Grodzisko średniowieczne. Na tropie mogiły Guntera
Na szczycie wzgórza ongiś zwanego Zimny Dom, Georg Kissling postawił pięciometrowy krzyż z inskrypcją. Napisano tam, że wszystko w życiu pochodzi od Boga. I życie i śmierć. Na jego dolnym trzonie znajdują się trzy miejsca na pochodnie. Zapewne dawniej ogień palił się tutaj nieustannie. To spostrzeżenie z pochodniami należy do Ines. To ona ustaliła ten fakt, nie mając żadnego wsparcia. Po prostu spojrzała na krzyż, dotknęła tych wypustek i powiedziała, że są to miejsca na wieczny ogień. Obok krzyża leży płyta grobowa z imieniem Guntera. Jest to dość intrygujące, i to nie tylko dla mnie, ponieważ za krzyżem wyraźnie widać, że ktoś robił podkopy.
Jednak niczego tam nie znalazł, ponieważ nigdy niczego tam nie było. Płyta nagrobna została tu przeniesiona ku pamięci. Grobowiec Kisslingów nie znajdował się na szczycie grodziska, ale nieco niżej, przy wale. Epitafium miało jedynie postać symboliczną.
Śledztwo i rekonstrukcja wydarzeń
Dlaczego to wszystko mówię? Skąd wiem, że tak właśnie było? Doszłam do tych wniosków lustrując teren grodziska. Zeszłam do samej fosy. Obeszłam gródek z każdej strony. Znalazłam starą groblę, która pierwszym była wjazdem na teren warowni. Za groblą znalazłam mokradła. Biada temu, kto wejdzie tam bez pomyślunku.
Namierzyłam resztki wału, który okalał fortecę. Jak wpadłam na to, że Kisslingowie nie spoczywali na wzgórzu Kaltenhausen? Posłuchajcie…
Pojechaliśmy tam wtedy pełną ekipą NW, a zawiózł nas na miejsce nasz kierowca. Postanowiłam wbić się na teren grobli od strony drogi, idąc wprost na dawny wał. Droga to była niełatwa. Wysokie trawy, pokrzywy, jeżyny i kłody powalonych drzew. Daniela wyraźnie zainteresował temat i postanowił towarzyszyć mi w nurkowaniu w tym letnio – jesiennym buszu dolnośląskim. Ines się rozleniwiła. Wolała zaczekać na drodze z Panem Frutkowskim. Weszliśmy tam więc, na przełaj, przedzierając się między świerkami, pokrzywami i innymi przeszkodami.
Barwinek!
Tuż przy wale, kiedy zaczęliśmy łamać suche gałęzie czarnego bzu, który bronił dostępu do fosy, zauważyłam, że stoję na barwinku. Miejsce do znajdowało się zaledwie kilka metrów od drogi, jednak było całkowicie ukryte. Nie widzieliśmy się już z Ines, ale byliśmy w zasięgu słuchu. Głośno i z ogromnym zapałem zaczęłam komentować to co znalazłam.
– To barwinek! – wydzierałam się w niebogłosy tak, jakbym znalazła złoty pociąg. – Ines! To jest barwinek! Przecież on nie rośnie sam z siebie w lasach!
I dalej! Nawołuję Daniela, żeby pokazać mu swoje znalezisko. On popatrzył, posłuchał, ale nie skomentował, więc zaczęłam mantrować pod nosem, że to całkiem nietypowe, że podejrzane i że na pewno gdzieś tutaj musiał znajdować się grób Kisslinga…
W tym czasie odeszłam już nieco od tego miejsca podążając za Danielem, który odkrył wąską ścieżkę prowadzącą do fosy. Stanęliśmy tam na wale i komentowaliśmy to co widzieliśmy. Odpaliłam w telefonie fotkę grodziska, która zrobiona była dzięki technologii Lidar i próbowałam ustalić, w którym miejscu dawnej warowni się znajdujemy.
Trwało to kilka minut. Dyskusja stała się ożywiona. I nagle, tuż za sobą usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Potem następny,…
I tak kiedyś umrę
Zamilkliśmy i zaczęliśmy nasłuchiwać. Po chwili doszedł nas kolejny szelest. Między listowiem zobaczyłam kolorową kurtkę, a potem usłyszałam zdziwiony głos – „No faktycznie! Barwinek! No tak. To barwinek”
Spojrzeliśmy na siebie z Danielem i parsknęliśmy śmiechem. Ines jednak nie wytrzymała i postanowiła do nas dołączyć. Szła z psem na ręku. Przedzierała się przez krzaczory jak dzik.
A potem puściła go wolno i o mały włos nie połamała się na śliskiej od wilgoci kłodzie. Oczywiście w takiej sytuacji zrobiłam to co zawsze – czyli fotografowałam. A nuż się wywróci i będą ciekawe fotki. Powiedziała mi wtedy, że mnie zabije, jeżeli opublikuję to zdjęcie. Jednak…co mi tam. Przecież i tak kiedyś umrę :)
Przy fosie zrobiliśmy dokładne oględziny. Ustaliliśmy, gdzie znajdowało się dawne wejście na teren grodziska. Na zdjęciu z Lidaru widać to bardzo wyraźnie. Trzeba było jedynie uruchomić wyobraźnię. „Powycinać” wszystkie drzewa, bo przecież kiedyś nie mogło ich tam być. „Zamontować” bramę wjazdową i most zwodzony. W wyobraźni mojej w jednej chwili pojawiła się na wzgórzu z fosą surowa i masywna wieża rycerska, otoczona obwarowaniem z palisady. Prawdziwe grodzisko średniowieczne.
Gdzie pochowano Guntera?
Wtedy też stworzyłyśmy z Ines taką teorię, że być może Georg Kissling wiedział, jaki los może spotkać jego doczesne szczątki po śmierci, jeżeli każde się pochować w tym lesie na wzgórzu, w wystawnym mauzoleum z dala od wsi. Czasy to były niespokojne. Wojna nadchodziła wielkimi krokami. Kiedy jego syn Gunter zginą na froncie w 1915 roku, Georg prawdopodobnie zapłacił majątek, za sprowadzenie jego ciała do Bagna. Pochował go skromnie, przy wale. Po prostu w ziemi. Jedynym znakiem istnienia tego miejsca pochówku była niewielka płyta grobowa, którą kazał dla niego przygotować i umieścić na grodziskowym majdanie.
Kiedy Georg umarł, spoczął zapewne przy synu, w jednej mogile. Grobowiec był skromny i ukryty. Tak to widzę. Tak widziałby to każdy, kto zna historię plądrowania miejsc pochówków.
Mogiła gdzieś tam jest, choć zapewne pusta. Raczej nie była murowana, a więc najprawdopodobniej nie ma po niej najmniejszych śladów. Może ktoś ją kiedyś znalazł i zrobił tam rewizję. Może nawet trochę się wzbogacił. Grób ten, albo dwa groby, z całą pewnością znajdują się w pobliżu miejsca, gdzie rośnie barwinek. Roślina ta nie znalazła się tam w sposób naturalny. Gdyby to był bluszcz, nie miałabym aż takiej pewności, jednak barwinek całkowicie upewnia mnie w moim przekonaniu. Zbyt często widziałam go na ziemi umarłych.
Samej mogiły nie namierzyłam. Dziury w ziemi i kości nie widziałam. Sądzę, że jest to już teraz mało prawdopodobne, żeby odnaleźć to miejsce. Jednak być może szczątki Kisslingów gdzieś nadal leżą w tej ziemi. Być może stąpałam po tym grobie, kiedy weszłam w barwinkowe poletko. Nie koniecznie muszę zobaczyć dowody potwierdzające moją teorię. Ja po prostu wiem, że tak było…
Lubię takie miejsca, pełne historii. Fascynują, uczą.
Fajnie się czyta z Wami i zwiedza.
Uwielbiam wszelkie ciekawostki historyczne, odkrywanie tajemnic.
Niezwykłe miejsce :-)
Czyli jesteśmy na tej samej orbicie :) Moje zadanie to kopać w dziejach tak, żeby coś nowego znaleźć, choć wydaje się to niemożliwe, to jakoś mam szczęście do takich historii :)
Dobrze się czyta! :)
Polecamy się :)
Bardzo lubię takie miejsca. Grodziska, ruiny starych pałaców i zamków są dla mnie fajną ciekawostką. Nie słyszałem nigdy o tym miejscu.
Dlatego też szczerze polecam to miejsce i życzę też aby w czasie tych odwiedzin nikogo wtedy tam nie było. W takiej ciszy można usłyszeć niejedną legendę…;)
A ja właśnie mam tak, że grodziska zazwyczaj mnie szczególnie nie porywają. Tę konkretną część historii pozostawiam do opracowywania mojej rodzicielce :) Ale w przypadku bagiennego grodziska było inaczej — gdy krzyż z inskrypcją „wyrósł” przede mną w środku lasu dosłownie zbierałam szczękę z ziemi.
Barwinek mnie rozbawił na maksa ;-) no ale rozumiem o co chodzi.
Szkoda, ze o takich miejscach tak mało się mówi…
Historia z barwinkiem miała na celu rozbawić, jednak jest tam też drugie dno tej historii. Roślina ta często sadzona była dla ozdoby na cmentarzach, jak również przy samotnych grobowcach. Widziałam to wiele razy :) O takich miejscach mówi się mało, dlatego są takie niezwykłe. Nadal… :)
My o nich mówimy nieustannie :) A przez barwinek podarłam sobie spodnie :P
Jeśli Georg przewidziałby w 1915 co się wydarzy na tej ziemi do 1945 i później , musiałby być okultystą, i to z górnej półki :)
Gdyby rzeczywiście przewidział – mogłoby się go o to podejrzewać. Jednak historia cmentarnych hien zaczyna się dużo wcześniej niż w 1945. Kissling mógł czerpać z ogólnej wiedzy na ten temat, zaczynając od starożytnego Egiptu a kończąc na wydarzeniach wojennych na Śląsku. Nie było bowiem takiego czasu w dziejach ludzkości, kiedy nie plądrowano by grobowców bogaczy podczas zawieruch wojennych.
Ależ klimatyczne miejsca
[…] rycerskie motte. Zainteresowanych tym, jak budowano podobne małe forty odsyłam do mojego wpisu o Bagnie. Tam szeroko opisałam w jaki sposób je wznoszono. Zamek w Pankowie okala dość konkretna fosa, a […]
Zastanawia mnie kolor tej wody
Jest jakby mydlana. Nie mam pojęcia dlaczego. To raczej nie są zanieczyszczenia, ścieki, ponieważ to środek lasu daleko od miasta i wsi…
….miejsce klimatyczne, bylam tak kilka razy, ostatnio kilka lat temu… barwinka nie widzialam…ale tez zaintrygowal mnie ten kolor wody , zawsze taki sam,,mydlany,, trafne okreslenie.
Kilka lat temu to miejsce było jeszcze bardziej klimatyczne. Niestety wichura jaka przeszła w 2017 roku spowodowała odsłonięcie tego miejsca. A proszę sobie wyobrazić, że można tam było dotrzeć wąską ścieżką, którą trzeba było wypatrzeć wśród krzaków i drzew.
w 1990 roku razem z kolega oczyscilismy ta plyte nagrobkowa ona jest przelamana polaczylismy ja najciekawsze jest to ze w tej fosie zyja rybki a historia Bagna i tego grodziska jest mi dobrze znana pozdrawiam warto zwiedzic Bagno i odszukac w lesie grodzisko