Naturalny

LAS MIĘKINIA. Rzecz o demonach, upiorach, umieraniu i czarach

Las Miękinia to prawdziwa wylęgarnia legend, które żywe są w okolicy w podaniach i nazewnictwie niektórych jego punktów.

Zebrałam owe punkty z mapy lasu i ułożyłam z nich „bukiet” pełen upiornej treści. Moje opowiadanie obejmować będzie głównie obszar tej dolnośląskiej dżungli, choć czasem będziemy musieli wędrować po jej obrzeżach. Urządzimy sobie prawdziwy rajd z prawdziwymi duchami z przeszłości…

Las Miękinia

Pałac w Miękini

Z tego miejsca poza lasem zaczniemy nasze dzisiejsze wędrowanie. Tutaj bowiem pojawia się pierwsza z miękińskich legend. Odnajdziemy ją w pałacu, który wybudowano tam na początku siedemnastego stulecia. Budowla ma oczywiście swoją historię i długą listę właścicieli, którzy rezydowali tam przez wieki. Jednak w tym wpisie pominiemy takie szczegóły i zajmiemy się pewną opowieścią, która choć nie spisana, krąży po okolicy. W pałacu tym, przed wiekami zdarzyła się taka oto historia.

Odprawiano tam egzorcyzmy na pewnej zakonnicy, która została opętana przez demona. Rytuał odbywał się w piwnicy, a walka z siłami nieczystymi była długa i straszliwa. Byli tam i tacy, którzy w egzorcyzmach nie brali udziału, ale z ciekawości podsłuchiwali w korytarzach. Siwieli ze strachu słysząc przeraźliwe wrzaski dochodzące z podziemnej celi. Kiedy nadszedł czas uwolnienia, demon został schwytany i zamknięty w metalowej szkatule. Potem, jeszcze tej samej nocy, skrzynka została zakopana w parku dominialnym pod trzema lipami. Mówiono wówczas, że demon tak długo pozostanie w tej niewoli, jak długo rosnąć będą tam opisywane drzewa. Jeżeli lipy zostaną ścięte, diabeł zostanie uwolniony…

Pałac w Miękini

Ciekawostką jest pewien fakt historyczny. Otóż wiadome i pewne jest, że A.D 1670 Miękinia została zakupiona przez Zakon Jezuitów z Wrocławia. To jakby odpowiada poniekąd na pytanie, skąd w pałacu znalazła się zakonnica. Jednak dla kogo i przez kogo został wybudowany, tego chyba nikt już nigdy nie dociecze. To bardzo tajemniczy obiekt, którego historia pisana zaczyna się dopiero od XVIII wieku, kiedy to rezydują tam kolejno Hoymowie i Maltzanowie. Wcześniej były tam tylko smoki i potwory…

Na tarasach w Miękini

Od tej poczętej w mrokach historii legendy już tylko krok do miękińskiego lasu. Trzeba przemaszerować przez wieś, mijając po drodze kilka dwudziestowiecznych willi i świątynię. Po przekroczeniu torów kolejowych, należy skręcić w ulicę Lipową. Prowadzi ona na stary, tarasowy cmentarz ewangelicki, niezwykły w swoim układzie. Nieczęsto trafiałam na podobnie zaprojektowaną nekropolię…

Stary cmentarz w Miękini

Ta ziemia umarłych widoczna jest wprost z ulicy. Ogołocona ze swojej treści, z płyt opatrzonych nazwiskami i datami, i ze stopni schodów, które z całą pewnością kiedyś tam się znajdowały i łączyły ze sobą tarasy. Stary krzyż leży na samej górze cmentarza, porzucony w krzakach. To takie miejsce, w którym każdy, kto do niego przybywa, zastanawia się nad sensem istnienia i nad kruchością życia. Tam zapomnienie przerasta wszelkie ludzkie pojmowanie. Z ciekawością pochylicie się nad każdą płytą z napisem, choćby był niemal całkowicie już nieczytelny. Wasze myśli pobiegną ku nieżyjącym, których tam odwiedziliście. Tak to już jest w takich miejscach. Tylko smutek, strach i zapomnienie, które gorsze są nawet od samej śmierci…

Lipy i głazy

Znajdując się na drodze cmentarnej, na samym szczycie wzniesienia, należy ruszyć w lewo. Tam, na skraju niewielkiego użytku, rosną trzy stare lipy, posadzone wokół głazów, które z kolei tworzą krąg. Znalazłam to miejsce dzięki kolejnej legendzie, która opowiada o pewnym młodzieńcu z książęcego rodu, który na tym wzgórzu został pochowany. Podobno z powodu nieszczęśliwej miłości postradał rozum i sam sobie zadał śmierć.

Od samego początku niekomfortowo czułam się będąc blisko tego kręgu. I nie koniecznie chodzi tu o legendę, ponieważ podczas swoich wędrówek niejednokrotnie znajduję się w miejscach związanych z tragiczną śmiercią. Nie byłam nakręcona tą historią. Chciałam jedynie zobaczyć to na własne oczy. Pies również był niespokojny i co chwilę prosił jękami, aby wreszcie stamtąd odejść. Byliśmy tam w jakiś niewyjaśniony sposób rozkojarzeni, a wręcz trochę roztrzęsieni.

Zaczęło się fotografowanie. Zrobiłam jedno albo dwa zdjęcia i nagle aparat przestał działać. Zamiast zdjęć robiłam białe plamy z napisem, że ten format nie jest obsługiwany. Jeszcze chwilę temu, na starym cmentarzu odbyła się sesja zdjęciowa bez najmniejszych problemów. Po opuszczeniu kręgu, aparat zaczął fotografować bez zastrzeżeń. Tego dnia założyłam nowiuteńkie baterie…

Las Miękinia. Kamienny krąg

Cokolwiek było przyczyną tego, że tamtego dnia nie zebrałam archiwum z tego miejsca na swoim aparacie, było to czymś dziwnym i co najmniej niepokojącym.

Las Miękinia. Diabelska Góra

O tym wypiętrzeniu różnie się dziś mówi. Gdzieś wyczytałam, że Diabelska Góra w średniowieczu była miejscem straceń dla skazańców z pobliskiej Środy Śląskiej. Stała tam szubienica i co jakiś czas zjawiał się wisielec. Inne podanie mówi, że palono tam na stosie czarownice.

Las Miękinia . Diabelska Góra

Przed II wojną światową jednak, już w dziewiętnastym stuleciu, góra znana była od nazwiska von Lüttwitza, jakiegoś fatalnego niemieckiego generała, który tak narozrabiał w swoim czasie, że aż go z kraju wyrzucili na zbity pysk. Jednak to historia drugoplanowa. Niemcy często wykorzystywali podobne miejsca do takich celów. Wzgórza z tradycją słowiańską, nawet pradawne grodziska przerabiali na swoje miejsca pomnikowe, albo tak jak w przypadku Diabelskiej Góry – ku pamięci jakiegoś vona w mundurze.

Las Miękinia. Diabelska Góra

Jednak ja skłaniam się do przenikania samej nazwy wzniesienia, które wróciło do niego po latach. Bo to w tej odsłonie jest sedno całej sprawy. Diabelska Góra nie dostała swojego imienia dlatego, że była miłym, uroczym i wesołym miejscem piknikowym, do którego latem w niedzielę udawali się mieszkańcy Miękini, żeby się relaksować. Nie jestem w stanie dotrzeć do całej prawdy o tym wypiętrzeniu, jednak czuję jak historia ta rozlewa się po moim umyśle i przenika kości i ciało.

Las Miękinia . Diabelska Góra

To szczyt pełen tajemnic, gdzie działy się ongiś upiorne rzeczy. W czasach tak odległych, że nikt już nie może o tym opowiedzieć. Została tylko nazwa, a w niej wszystko, co najważniejsze. Diabelska Góra położona jest w głębi lasu, daleko od cmentarnej górki. Prowadzi do niej dukt. Jeżeli ktoś się tam zgubi, będzie błąkał się wśród wąskich ścieżynek i gęsto posadzonych drzew. Jednak w końcu trafi na nią, bo wyróżnia się w terenie…

Las Miękinia . Diabelska Góra

Las Miękinia i Szubieniczne Wzgórze

Z Diabelskiej Góry do Szubienicznego Wzgórzu droga niedaleka, ale dość wyczynowa.

Szubieniczne Wzgórze

Oczywiście, że w moim przypadku było to za przyczyną chodzenia na przełaj.

Szubieniczne Wzgórze

Na szczycie wzniesienia znajduje się wieża obserwacyjna, więc znalezienie tego punktu staje się nieco łatwiejsze, dzięki większej możliwości orientacji w terenie.

Szubieniczne Wzgórze

Wysoka budowla pozwala odnaleźć drogę, ponieważ widać ją niemal z każdego miejsca. O tym wzgórzu to już naprawdę nikt nic na piśmie w całej sieci nie zostawił. Często myli się tę górkę z Diabelską i czasem można odnieść wrażenie, że jest to jedno i to samo miejsce, ale to nie jest prawda. Szubieniczne Wzgórze jest kilka centymetrów wyższe od Diabelskiej Góry. Wzniesienia położone są na przeciwko siebie. Dzisiaj słabe są z nich panoramy, ponieważ teren jest zalesiony, kiedyś jednak musiały być to fantastyczne punkty widokowe. We wczesnym średniowieczu natomiast mogły spełniać rolę kultową. Idealnie nadawały się też jako miejsca egzekucji.

Szubieniczne Wzgórze

Czymkolwiek ongiś były, działy się na ich szczytach straszliwe tragedie. Cierpienie, krzyki i śmierć. Dopiero od całkiem niedawna Las Miękinia to miłe miejsce na weekendowe wypady rajdowe.

Szubieniczne Wzgórze

Siemichów i Kadłub

Z Szubienicznego Wzgórza do Siemichowa droga sama się znajdzie. Wśród tych leśnych ścieżek rozpoznacie ją z pewnością. Przysiółek położony jest poza terenem lasu. Jest tam zaledwie kilka domów. Cztery, może pięć? Przyznaję, że nie pamiętam dokładnie. W Siemichowie naprawdę oprócz budynków mieszkalnych i gospodarczych, nie ma absolutnie nic. Żadnych pozostałości po dawnej dominialnej posiadłości, świątyni czy nekropoli. Żadnego sklepu, żadnego ruchu. Tylko absolutna cisza i wiatr hulający w polu.

Siemichów

Z przysiółka droga prowadzi do Kadłuba, który w niczym go nie przypomina. Kadłub ma swoje zabytki, swoją historię i są w nim dowody na to, że istniała. My jednak nie odwiedzimy teraz tej dolnośląskiej wsi. Zostawimy ją na inną okazję.

Przy połączeniu się tych dwóch tras, Siemichów – Kadłub, wychodzi wędrowiec wprost na teren starej nekropoli, którą łatwo przeoczyć w porze liściastej. Cmentarz od lat jest zarośnięty. Po wojnie zdewastowany na maksa.

Stary cmentarz Kadłub

Dziś szczelnie otoczony cierniami grochodrzewu. Trzeba bardzo uważać na otwarte grobowce. Sporo tam jeszcze tablic do odczytania. Wszystko pełne grozy i rozpaczy. Gdzieś na końcu cmentarza do dziś znajduje się nagrobek z ogromnego kawałka granitu, na którym wyryto swastykę…

Stary cmentarz Kadłub

Las Miękinia. Droga do Jabłonek

O Jabłonkach szeroko pisałam w osobnym wpisie. To miejsce, gdzie jeszcze po II wojnie światowej istniała osada, a niedaleko niej znajdował się relikt średniowiecznej historii – grodzisko na bagnach. Dzisiaj Jabłonek już nie ma, ale grodzisko cały czas można podziwiać. Od cmentarza w Kadłubie droga do niego jest prosta. Gruntowy leśny trakt zaczyna się równolegle z drogą asfaltową w kierunku Miękini. Najpierw dochodzimy do terenu nieistniejącej wsi, a potem schodzimy niżej z drogi, nieco w dół, do średniowiecznej fortecy na bagnach.

Las Miękinia. Grodzisko Jabłonki

Miejsce to jest w jakiś sposób napiętnowane. Kiedyś dwoje młodych ludzi znalazło się w tym lesie na wieczornym spacerze. Wrócili przerażeni tym, co widzieli w mroku. Jakieś stworzenie, przemykało między drzewami, pozostawiając po sobie ślady w powietrzu w postaci zygzaków i pulsujących zamazów. Miało trójkątną głowę i trójkątne ramiona. Para młodych ludzi wróciła do samochodu i uciekła z tego miejsca. Widzieli to coś oboje jednocześnie.

Jest taka legenda, opowiadanie albo może tylko plotka, że kiedyś w okolicach grodziska stał krzyż pokutny. Dziś nie ma po nim śladu, więc być może nigdy go tam nie było. Jednakże w razie ewentualnej prawdziwości tejże pogłoski, znaczyłoby to, że prawdopodobnie jest to okolica, w której popełniono zbrodnię. Innymi słowy, ktoś kogoś w średniowieczu zaciupał tu mieczem albo toporem, a potem wykuwał i przytargał do miejsca zabójstwa krzyż pojednania, szukając w tym rozgrzeszenia.

Las Miękinia. Grodzisko Jabłonki

Takie historie są często negowane przez historyków. Że krzyże nie były tym, za co się je uważa, że zlecano ich wykuwanie, nikt nie czynił tego osobiście, i takie tam inne podobne fakty. Jednak skoro zdania w tym temacie są dość często podzielone, a ja nie jestem ekspertem, odstawię tę historię do lamusa. Może kiedyś przyjdzie na nią czas i wówczas prawda wyjdzie na jaw.

Z Jabłonek droga do trasy asfaltowej do Miękini zawsze się znajdzie. Można iść którąkolwiek ze ścieżek leśnych, jednak należy kierować się tam, skąd dochodzą wędrowca odgłosy pędzących aut. Niemal wszystkie te miejsca, do których was zaprowadziłam, znajdują się między torami linii kolejowej a drogą 94. To Las Miękinia. Od wieków napiętnowany legendą…

Las Miękinia

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
336
OK
99
Kocham to!
35
Nie mam pewności
9
Takie sobie
19
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Izabela

Świetny tekst, jestem pod mega wrażeniem. Choć grozą wieje, nie powiem
Pozdrawiam

Wiktor

A przez las opisywany przebiega szlak św. Jakuba wiodący do hiszpańskiego Santiago de Compostela . Świetnie oznakowany i promieniujący. I przykrywa wszystkie te demony. Buen Camino.

FLICK

Chętnie się tam wybiorę. Opowieść świetna, dająca do myślenia. PS. Lubię takie mroczne klimaty. Z przyjemnością to sprawdzę :)

Kategoria:Naturalny

0 %