Skarb znaleziony w Lasku św. Jadwigi. Rzecz o Kalwarii Jadwiżańskiej
Lasek świętej Jadwigi w Lubiążu to tylko jeden z wielu interesujących punktów turystycznych na mapie tej dolnośląskiej miejscowości. Jest fascynujący, ponieważ pośród naturalnej przyrody odnaleźć można tam również legendy i historię. To także miejsce kultu księżnej Jadwigi śląskiej, znanej z wielkiej pobożności i część Kalwarii Jadwiżańskiej, gdzie można przybyć z naprawdę wielu powodów...
W Lubiążu najsampierw rzuca się w oczy dawny Klasztor cystersów. Nie może być inaczej, ponieważ wieże obiektu widoczne są w całej tej okolicy, a jego gabaryty nie pozwalają ominąć go obojętnie. To ciągle mocno bijące serce tej leciwej osady nad Odrą. Przy zabytku jest też wiele innych atrakcji, które pozwolą na rozsmakowanie się w tej przygodzie z dziejami. W Karczmie Cysterskiej można posilić się w podróży, bo dają tam naprawdę smacznie zjeść, a w tamtejszym przyklasztornym sklepiku z pamiątkami — zrobić zakupy jedyne w swoim rodzaju.
Lasek świętej Jadwigi w Lubiążu
O tym wszystkim będzie jeszcze sporo na naszym blogu, teraz jednak zabiorę Was tylko do Lasku księżnej Jadwigi. Jej pobożność i przedsięwzięcia na rzecz ludzi chorych i ubogich żyjących w jej czasach, pozostawiły na dolnośląskiej ziemi ogrom śladów. Nie potrafię sobie wyobrazić Dolnego Śląska bez niej, podobnie jak samego Lubiąża. Żywe są tam legendy o tej Świętej, a wspomniany wyżej lasek to miejsce jej kultu. Wyjątkowo urokliwy punkt na mapie atrakcji w Krainie Łęgów Odrzańskich.
Legenda o świętej Jadwidze
To pięć ha lasu łęgowego. Pomimo ścieżek, przy których lokalizuje się kaplice, jest tam naturalnie dziko. Nie uczynniono z Kalwarii Jadwiżańskiej parku. Dziwne jest to połączenie, ale jak widać, da się, jak najbardziej. Wszystko tam zaczęło się od pewnej ciekawej legendy, która opowiada o tym, jak księżna śląska — Jadwiga, żona Henryka Brodatego i matka Pobożnego, który stracił głowę pod Legnicą w bitwie z Mongołami — przybyła razu pewnego do klasztoru w Lubiążu, żeby się wyspowiadać. Pielgrzymowała boso, jak to miała w zwyczaju. Kiedy dopełniła już spowiedzi, ponownie wyruszyła w drogę, z powrotem do Trzebnicy, gdzie stale przebywała w tamtejszym klasztorze. Gdy znalazła się na wysokości tego niewielkiego lasku na wzgórzu, przystanęła i obejrzała się za siebie. Pragnęła jeszcze raz tamtego dnia spojrzeć na klasztorne wieże.
Wówczas w miejscu, gdzie się zatrzymała, wytrysnęło źródło. Dokładnie pod jej stopami. Od tamtej pory woda z niego uważana była za uzdrawiającą. Później cystersi wybudowali tam dodatkowe studnie, z których doprowadzili ją do klasztoru. Dziś już nikt nie korzysta z tego ujęcia, ale w lasku Jadwigi pozostało sporo pamiątek z tego czasu — pierwsze, legendarne źródełko i kilka późniejszych studni, zlokalizowanych po drugiej stronie kompleksu leśnego.
Miejsce piknikowe
Zawsze kalwaria ta była żywa religijnie i rekreacyjnie, ponieważ w lesie znajdowały się urokliwe stacje drogi krzyżowej, a przy pierwszym, legendarnym źródełku stał stół z ławami. Obok znajdowało się miejsce na ognisko. Często wędrowaliśmy tam, gdy planowaliśmy posiłek pod gołym niebem. Raz nawet spędziłam tam sylwestra ze Sławkiem. Świętowaliśmy z dala od ludzki osad, przy rozpalonym ogniu, wśród otaczającej nas ciemności i dzikości. O północy usiedliśmy na masce samochodu i oglądaliśmy pokaz fajerwerków z oddalonego Lubiąża. Niebo całe było w kolorowym ogniu, który opowiadał o kolejnym, nadchodzącym roku.
Turystyczne combo
Lasek świętej Jadwigi to doskonałe miejsce piknikowe. Jakiś czas temu pojawił się tam jeszcze jeden stół z ławami oraz kominek do grilowania.
W centralnym punkcie jak zawsze znajduje się studnia z cudowną wodą, jednak niestety, póki co jest nieczynna. Mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni, ponieważ to wielka atrakcja tego ciekawego i treściwego dziejowo miejsca.
Przy leciwym ujęciu wody postawiono kamień z inskrypcją.
Znajduje się tam również tablica informacyjna. Nie jest jedyna w tym terenie. Warto przystanąć i poczytać.
Z tamtego punktu widać wieże klasztorne, kościół świętego Walentego oraz Wzgórze Trzech Krzyży. Będąc więc w miejscu niezwykle interesującym, pełnym wątków historycznych i podań, jest się również otoczonym wieloma innymi dziejami, zabytkami i ciekawostkami. Uwierzcie mi — Lasek świętej Jadwigi w Lubiążu to prawdziwe turystyczne combo. Idealny cel wyprawy rowerowej bądź pieszej.
Sześć kaplic
Dawniej wędrowałam tam zarośniętą trawą ścieżką wśród pól. Dziś droga ta jest solidnie utwardzona, a po obu jej stronach posadzono drzewa. Za kilkanaście lat będzie tam cudna aleja.
Do kapliczek idzie się w knieje. Najpierw przekracza się uroczy mostek…
… potem spotykamy leciwy krzyż z podobizną Chrystusa ukrzyżowanego.
Nadal na drzewach wiszą drewniane kapliczki drogi krzyżowej z malowidłami.
Poza tym, w miejscach dawnych sześciu kaplic murowanych, na ich fundamentach całkiem niedawno wzniesiono nowe. To ich repliki.
Wiemy, jak wyglądały ich pierwowzory, ponieważ zachowały się stare ryciny, które o nich opowiadają. Dotąd można było jedynie oglądać je na tablicy informacyjnej ustawionej w lasku, dziś obiekty te są namacalne, choć jeszcze wnętrza ich puste.
Dawno temu, opat Bauch wybudował te sakralne obiekty drogi krzyżowej ku czci świętej Jadwigi. Wszystkie były takie same i trwały tam nieustannie do końca II wojny światowej. Później zniknęły.
Lasek Jadwigi. Lustracja terenu
To nie jest to samo przeczytać o tym miejscu i być tam osobiście. Jednak postaram się opowiedzieć Wam wiernie o tym co widziały moje gały. W maju jest tam seledynowo. Ptaki śpiewem wypełniają ciszę. Wiatr jest jedwabny. Pieści twarz i włosy. Z nim przychodzą zapachy. Bzów, konwalii i rzepaku. Byłam tam na kilka godzin przed pierwszą, wiosenną burzą w tym roku. Temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza. W lesie znalazłam chłód. To prawdziwa oaza cienia na wielkim polu dolnośląskich upraw. Rozchodzą się stamtąd polniaki. Biegną ku Walentemu albo w kierunku Krzydliny. Kto zna tamten teren, ten wie, a kto nie zna, niechaj słucha…
Las jest prawdziwy. Tylko na pierwszy rzut oka wydaje się, że droga krzyżowa go zmieniła, ale nie jest to tak do końca.
Leżą tam zwalone pnie drzew, i nikt ich nie usuwa.
Dawne studnie cysterskie pochłania przyroda…
Strumień rzeźbi sobie koryto, a woda w nim czysta jak łza. Frutkowi bardzo smakowała…
W krzakach kryją się zwierzęta. Widziałam wiele ptaków, ale i sarny w stadzie i kilka dzików. Byliśmy tam dosyć długo i nikogo przez ten czas nie spotkaliśmy. Energia tego terenu jest fascynująca. To 100% relaksu i wyciszenia za zero złotych. Kapliczki są nowiusieńkie, pomimo tego jednak nadają temu miejscu uroku, zwłaszcza kiedy zna się ich historię.
Skarb znaleziony w Lasku świętej Jadwigi
Enklawa zieleni na tym wzniesieniu, która od wieków odwiedzana przez podążających śladami świętej Jadwigi jest uroczym zakątkiem w Krainie Odry. Klimat tego miejsca wypełnia wędrowca, gdy tam przybywa. Nie jest istotne, dlaczego tam zawitał. Z ciekawości bądź z potrzeby zbliżenia się do świętości? Z pragnienia bycia blisko natury albo na mocy Nieustannego Wędrowania, gdzie najważniejsza jest opowieść? Każdy powód jest dobry, żeby tego doświadczyć. Stanąć gdzieś na granicy, pomiędzy legendą a rzeczywistością.
Kiedy zeszłam wszystkie ścieżki i obejrzałam każdą z kapliczek, dróżka sama wyprowadziła mnie z kniejów. Przez kilkadziesiąt metrów szłam trawiastą, starą drogą, która wyłoniła się z bujnej zieleni. W pewnym momencie Ines na coś nadepnęła. Schyliła się i podniosła z ziemi zardzewiały kawałek metalu. Oglądałyśmy go dłuższą chwilę, puszczając wodze wyobraźni. Może to nic leciwego, ale któż to wie? Kiedyś mnisi zbudowali rurociąg, który ciągną się ze wzgórza aż do klasztoru. Wykonano go z dębowego drewna. A co, jeżeli ten dziwny element łączył któreś jego części? Zespalał jakieś fragmenty? Ines pomyślała o tym, jak o czymś bardzo starym. A ja poszłam o krok dalej. Powiedziałam wtedy, biorąc w ręce znalezisko — To skarb, znaleziony w Lasku świętej Jadwigi…
Wartość przedmiotów to pojęcie względne i umowne. Dla mnie skarbem jest wszelki relikt przeszłości, dla kogoś innego to złoto, drogie kamienie, klejnoty. Czasami znajduję cegłę, która jest pozostałością po obiekcie, który nie istnieje, i czuję, że dokonałam cennego odkrycia. Zdarza się, że trafię na kawałek metalu, a on rozpali moją wyobraźnię. To są emocje, przeżycia i prawdziwe przygody. Bezcenne, bo nie da się ich kupić. To najprawdziwsze skarby Nieustannego Wędrowania. Innych nam nie trzeba…
Autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są również autorkami książek :). Poniżej zostawiamy Wam namiary na te zajmujące publikacje!
Artykuł zawiera autoreklamę
Z laskiem wiąże się jeszcze jedna legenda, z okresu ostatniej wojny. Klasztor miał być jedną z wielu tajnych fabryk, gdzie zajmowano się produkcją elementów związanych z radarami. Według legendy rozległe podziemia klasztoru miały połączenie z laskiem, w którym zlokalizowano budynki z czerpniami powietrza do kompleksu podziemi oraz z systemem wentylatorów. Kto wie, może znaleziony skarb ma więcej wspólnego z nowszą legendą, śruba wygląda na wykonaną z dobrej jakości metalu (korozja nie zniszczyła jej doszczętnie) co ładnie wpisuje się w okres wojenny.
[…] klasztorne. Wówczas spod jej bosych stóp trysnęło źródło. Niedługo potem miejsce to nazwano Lasem świętej Jadwigi, a wodę z tego ujęcia używano do celów leczniczych. Z czasem knieje na wzgórzu na peryferiach […]