Historyczny

Trudna lekcja religii. Chrześcijanie ze Środy Śląskiej

Religia zawsze stanowiła dobry grunt do wszelkiego rodzaju sporów, konfliktów oraz wojen. Na tym blogu poświeciłam jej naprawdę sporo treści. Są one jednak stonowane i kiedy wspominam o tym, że któryś z kościołów dolnośląskich ma w dziejach swoich epizod protestancki, nikt zbyt głęboko nie analizuje takiej wzmianki. Mamy w naszym kraju przewagę świątyń katolickich i przyzwyczailiśmy się do tego. 

W moim mieście, czyli w Środzie Śląskiej oraz w jego okolicach — gminie i powiecie — najwięcej jest przybytków katolickich, jednak w Samborzu i w Malczycach znajdują się cerkwie…

Lekcja historii. Cerkiew w Samborzu
Cerkiew w Samborzu
Lekcja historii. Cerkiew w Malczycach
Cerkiew w Malczycach

… a w samym ośrodku miejskim — Sala Królestwa Świadków Jehowy i zbór ewangelicki. Ponadto na terenie tym funkcjonują po katolicku dawne, protestanckie świątynie, które po latach powróciły na łono Rzymu i dzisiaj odprawia się tam msze święte.

Jednak nie zawsze było tak spokojnie. Historia konfliktów chrześcijańskich w moim mieście jest niezwykle interesująca, i dlatego właśnie pragnę opowiedzieć Wam o tym, jaki wpływ miały one na Środę Śląską, ile wyrządziły szkód i w jaki sposób niemal wyludniły tę miejscowość. To będzie trudna lekcja religii. Kto ma uszy, niechaj słucha…

Prośby o pozwolenie na budowę świątyni

Przenieśmy się w czasie o kilkaset lat, do roku 1658, kiedy to o tym jak wierzyć i modlić się na Dolnym Śląsku decydował cesarz Leopold I. Protestanci byli wówczas w nieciekawej sytuacji, ponieważ nie akceptowano na tej ziemi wpływów reformacji. Wtedy to ewangelicka gmina miejska w Środzie Śląskiej wysłała radcę Hansa Kaspara Bayera z misją do księcia elektora Saksonii z prośbą o wstawienie się za nich u cesarza Leopolda, aby ten pozwolił wybudować im kościół. Był on wówczas we Frankfurcie, gdzie miała odbyć się koronacja Jego Wysokości. Radca pojechał tam i dzięki dobrym rekomendacjom udało mu się nawiązać kontakt z księciem, który był bardzo łaskawy i 4 czerwca 1658 roku przejął oficjalne pismo od miasta Środa Śląska do cesarza i zaręczył, że będzie wstawiał się osobiście w tej sprawie. Bayer czekał więc na miejscu na rozpatrzenie wniosku. Trwało to kilka tygodni, ale książę nie przynosił mu dobrych wieści, jedynie pocieszał i nakazywał cierpliwość. Wreszcie 17 sierpnia nadeszła odpowiedź. Treść decyzji cesarskiej nie jest znana, jednak z historii wiemy, że zarówno ta, jak i następne próby nie powiodły się i nie doszło wtedy do budowy kościoła ewangelickiego w mieście.

Jeden Bóg i jeden chrzest

W następnym roku (1659) w styczniu wybrano nową radę miejską i cesarski komisarz surowo nakazał mieszkańcom Środy Śląskiej, aby zgodnie z Objawem Najwyższej Woli Jego Cesarskiej Dostojności pilnie uczęszczali do kościoła katolickiego i brali udział w mszach świętych, a cały magistrat winien stanowić przykład dla wszystkich mieszkańców gminy. Jako „środek uspokajający” komisarz zacytował hasło przypominające o tym, że wszyscy wierzący w Chrystusa są chrześcijanami i mają jednego Boga oraz jeden chrzest. 

Jednak mieszczanie wyznający protestantyzm nie strawili nowego zarządzenia. Kiedy rodziły im się dzieci, nie chrzcili ich w katolickim kościele. Nie brali też udziału w obrządkach katolickich.

Archiprezbiter Klose bardzo nad tym ubolewał i skarżył się publicznie na niewielką frekwencję w kościele. Mieszczanie wprawdzie starali się usprawiedliwiać, ale w rezultacie nic się nie zmieniło. Świątynia katolicka nadal świeciła pustkami. Kapłani nie mieli takiej mocy sprawczej, aby zmusić ludzi do uczestnictwa we mszach, gdyż bardzo istotne było, żeby stało się to poprzez ich wolę i z wyboru, jednak opłaty na rzecz kościoła zostały podwyższone dla wszystkich mieszkańców bez wyjątków, a 29 sierpnia cesarz wydał nakaz, że na zjazdy książęce i zgromadzenia w księstwie wrocławskim przyjmowani będą jedynie katolicy. Natomiast 10 maja 1662 roku Jego Cesarska Mość zabronił pod groźbą ciężkich kar publicznego oraz tajemnego śpiewania pewnej gorszącej piosenki, w której wyśmiewano jego rządy:

Dotrzymaj królu swojego słowa, papieskich podatków i mordów od Turków; o Panie twoje boskie słowo dawno już wyblakło…
Kościół pw. Andrzeja Apostoła w Środzie Śląskiej
Kościół pw. Andrzeja Apostoła w Środzie Śląskiej
Kościół pw. Andrzeja Apostoła w Środzie Śląskiej
Kościół pw. Andrzeja Apostoła w Środzie Śląskiej

Kolejny nakaz dotyczył chrztu świętego

Każdy z mieszkańców Środy Śląskiej, który ochrzci swoje dziecko poza granicami miasta, zapłaci wysoką karę pieniężną.

Ponieważ sakrament ten wygląda bardzo podobnie w obu wyznaniach, postanowiono, że wszystkie niemowlęta będą chrzczone w kościele parafialnym. Pierwszym, który tak uczynił był szanowany mieszczanin Albrecht Zappe. Pomimo tego jednak mało kto uginał się pod cesarskim nakazem i szedł w jego ślady. Znajdowali się też tacy, którzy jawnie demonstrowali, że mają wszystkie te rozporządzenia za nic. Omijali katolicki przybytek z daleka i nie chrzcili w nim swoich dzieci. W pobliskiej wsi Kwietno, w księstwie legnickim, funkcjonowała świątynia ewangelicka i każdy protestant ze Środy Śląskiej przybywał tam na niedzielne nabożeństwa i korzystał z sakramentów. Szybko doniesiono o tym do Wysokiego Urzędu Cesarskiego i dodano, że w społeczności tej śpiewa się również zakazaną piosenkę, która nie dość, że urągała cesarzowi, to jeszcze hańbiła religię katolików. Niestety donos zaowocował opłakanymi skutkami i wszystkie dotychczasowe nakazy zostały zaostrzone. Pewien mieszkaniec Środy Śląskiej, Kleofas Zimmmermann, który ochrzcił swoje nowo narodzone dziecko w Kwietnie, został zamknięty w areszcie. Nałożono na niego także wysoką karę pieniężną. 

Trudna lekcja religii. Skargi i groźby

Wówczas protestanci średzcy złożyli oficjalną, pisemną skargę na katolickiego proboszcza. Obwiniano go o despotyzm, którego skutkiem jest opuszczanie miasta przez jego mieszkańców. Nazwano go również wichrzycielem i opisano, że w ratuszu groził on ewangelikom pięścią i krzyczał –  „Chciałbym, aby zabrał ich diabeł i wszystkich powiesił na stryczku”.

Wtedy cesarz polecił gubernatorowi postępować według jego instrukcji i natychmiastowo zaprowadzić porządek. A jeżeli nie da się tego osiągnąć po dobroci, nakazał surowość i konsekwencję.

Zgodnie z poleceniem w dniu 9 lipca 1662 r. do ratusza w Środzie Śląskiej przybyli osobiście gubernator Erhardt Ferdinand Graf von Truchfess i jego asystent i kanclerz urzędu królewskiego George Sebastian Jenisch i po zapoznaniu mieszkańców miasta z cesarskim zarządzeniem z 20 lipca oraz po wielu długich debatach uchwalono następującą ugodę:

Ewangelicy ze Środy Śląskiej mieli chrzcić dzieci, zawierać związki małżeńskie i chować zmarłych w ramach kościoła katolickiego. Z każdej rodziny mieszczańskiej jedna osoba miała obowiązek brać udział w niedzielnych mszach świętych i słuchać kazania proboszcza, jednak nie zabrania się jej korzystania z luterańskiego modlitewnika, a pozostali członkowie familii mogli brać udział w nabożeństwach ewangelickich w Kwietnie. Nie wolno też było zmuszać ich do uczestniczenia w procesjach oraz przyjmowania komunii pod jedną postacią. Komisarz też napomniał przy tej okazji archiprezbitera, aby żył przyjaźnie z mieszkańcami miasta i nie podnosił opłat kościelnych.

Obie strony podały sobie ręce i obiecały przestrzegać spisanej umowy. Szybko jednak okazało się, że ani proboszcz, ani mieszczanie w ogóle nie przejmowali się zawartym układem. Spory więc pojawiały się cały czas na religijnym gruncie i nie było pozytywnych zmian w tym temacie. Zwady zaszły tak daleko, że na cesarski rozkaz magistrat został obsadzony katolickimi członkami. Średzcy ewangelicy nieustannie słali skargi na proboszcza, i raz nawet wystosowali prośbę o zamienienie go na kogoś innego. Natomiast w Kwietnie nadal odbywały się chrzty protestanckie i ludzie byli karani za to wysokimi grzywnami. 

Lekcja historii. Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Środzie Śląskiej
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Środzie Śląskiej
Lekcja historii. Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Środzie Śląskiej
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Środzie Śląskiej

Prośby o prawo do praktyk religijnych

Wtedy mieszkańcy miasta bez wiedzy magistratu wysłali 9 lutego 1663 r. kuśnierza Christiana Mergnera na dwór cesarski, aby wyprosić wolne praktykowanie czynności religijnych. Poinformowali też Jego Wysokość, że nie pozwolą zmusić się do uczestnictwa w obrzędach katolickich, nie boją się kar i raczej porzucą swoje domu i odejdą ze Środy Śląskiej niż ulegną przymusom. Zażalenia płynęły nieustannie, a zakazy stawały się coraz to bardziej uciążliwe. W 1665 roku do rady miejskiej i na ławników sądowych wolno było wybierać już jedynie katolików. W tym czasie niektórzy mieszkańcy miasta wracali do starej wiary, aby móc nadal piastować swój urząd. 

W roku 1666 w Boże Ciało doszło do kolejnych prowokacji. Proboszcz średzki zażądał, aby w procesji idącej przez miasto brały udział drużyny wyznaczone do obrony miasta. Mieszczanom to się nie spodobało i choć pomysł nie wypalił, i tak szemrano z niezadowoleniem. Wówczas działy się również inne drobne incydenty, które mąciły religijnie.  Otóż od kilku lat w ratuszu zatrudniony był katolicki księgowy, George Leopold Gener i katolicki kasjer, Gottfried Leopold Prove. Pod zarzutem, że nie opanowali oni dobrze swojego zawodu i wprowadzili spore zamieszanie do rachunkowości, zostali na 6 tygodni zawieszeni w pracy. Wtedy, w 1667 r.ówczesny burmistrz Knabe został oskarżony przed Urzędem Królewskim o to, że pozbawił pracy obu katolickich urzędników finansowych, a na ich miejsce zatrudnił protestantów. Dlatego Urząd Królewski zażądał, aby wskazani przez magistrat ewangelicy zostali zwolnieni z obowiązków, a na ich miejsce ponownie zatrudnieni katolicy. Burmistrz oraz senior radny Wagner sprzeciwili się postawionym im zarzutom, oświadczając, że po odprawieniu urzędników katolickich nie zatrudnili na ich miejsce urzędników ewangelickich.  

Lekcja historii. Środa Śląska. Plac główny
Środa Śląska. Plac główny.

Na ostrzu noża

Zrobiła się z tego sprawa na ostrzu noża i ostatecznie burmistrz i senior poprosili o zwolnienie ze swoich stanowisk, ponieważ przy ich sprawowaniu doznawali z powodów religijnych wielu nieznośnych zarzutów i ponosili duże straty. Burmistrz Knabe został odprawiony natychmiast, a jego miejsce zajął Ignaz Theophilus Goldbach. Senior Wagner odszedł dopiero w następnym roku. 

W 1676 roku wszystkim ewangelickim mieszkańcom Środy Śląskiej ogłoszono surowy rozkaz Urzędu Głównego:

  • Ewangelikom nie wolno czytać w tajemnicy postylli (jest to zbiór kazań na każdą niedzielę) i  mają uczęszczać do kościoła katolickiego.
  • Żadnemu ewangelikowi nie wolno zawrzeć małżeństwa z kobietą katolicką, jeżeli sam wcześniej nie przejdzie na katolicyzm.
  • Wszystkie dzieci ewangelickie pod karą jednego funta wosku mają uczestniczyć w katolickich lekcjach religii i bez zgody archiprezbitera nie mogą być prowadzone do swoich kaznodziei, dlatego też proboszczowi należy wręczyć wykaz wszystkich dzieci ewangelickich z podaniem nazwisk, wieku i płci. 
  • Protestantom nie wolno chodzić do kościoła w Kwietnie lub w innych wsiach.
  • W celu zapobiegania łamania tych przepisów w niedzielę i dni świąteczne bramy miejskie miały być zamykane. Strażnicy miejscy zobowiązani byli dopilnować, aby mieszczanie nie opuszczali Środy Śląskiej i nie wymykali się potajemnie na protestanckie zgromadzenia. 

Jednak wszystkie te zabiegi nie przynosiły oczekiwanych skutków. Ewangelicy już wieczorami przed dniami świątecznymi udawali się na wieś, a nawet do samego Kwietna, albo przemykali się wczesnym rankiem z bydłem lub na wozach wyjeżdżających z miasta. 

Niezgoda religijna

Niezgoda religijna wzrosła do tak niebezpiecznego stopnia, że wypowiedziano protestantom ledwo wywalczoną wolność. Ponieważ w mieście było tylko 14 katolickich mieszczan, którzy w swoich rękach dzierżyli wszystkie urzędy miejskie, między obiema stronami rozwinęły się niebezpieczne rozruchy. W konsekwencji tego przedstawiono ewangelików na dworze królewskim jako rebeliantów i niespokojne głowy. Doszła do tego mocna skarga proboszcza i archiprezbitera Schönweissa, która brzmiała: 

„Młodzież ewangelicka obrzuciła proboszcza kulkami śnieżnymi. Mieszczanie katoliccy są szyderczo wyśmiewani, a archiprezbiter nie czuje się bezpieczny, gdy idzie ulicą z Przenajświętszym Sakramentem. Kościół wygląda jak opuszczony, ponieważ średzianie na pośmiewisko proboszcza wypuszczani są przez furtki w murach, zbierają się na niebezpiecznych posiedzeniach religijnych, czytają kazania ewangelickie, pracują potajemnie w dni świąteczne, a magistratowi nie wolno o tym mówić.”

Z tych oskarżeń, których nie można było odeprzeć jako nieprawdziwe, ponieważ zawierały fakty, które wydarzyły się publicznie na oczach wszystkich, można z największą bezstronnością wyciągnąć wniosek, że dawni ewangelicy przez nieostrożność często szkodzili sami sobie i ściągali na siebie nowe surowe rozporządzenia. I wówczas również tak się stało. Urząd Cesarski bardzo się z tego powodu rozzłościł, więc w celu wyjaśnienia sprawy wysłał do Środy Śląskiej komisarza i rozkazał, że na każdego mieszczanina, który nie będzie uczęszczał do kościoła katolickiego, po raz pierwszy zostanie nałożona kara 1 funta wosku, po raz drugi 3 funty, a w przypadku kolejnych nieobecności ma on złożyć imienne usprawiedliwienie w Urzędzie Królewskim. Po groźbach następowały kary i aresztowania. W takiej sytuacji mieszczanie wysłali do Cesarskiego Urzędu Wyższego swoją ocenę sprawy, w której między innymi stwierdzili:   

Nie upór jest motywem, który powstrzymuje ich przed uczęszczaniem do kościoła katolickiego, lecz przeszkadzają w tym uciążliwe konieczności: Wiele rodzin składa się tylko z dwóch osób, więc jeżeli jedna uda się do kościoła w Kwietnie, druga musi zostać w domu przy dzieciach lub by chronić go przed pożarem. Bieda była tak wielka, że jeżeli mają oni święcić wszystkie dni świąteczne, nie będą mieli chleba dla dzieci i nie będą mogli płacić podatków komunalnych. Wielu nie ma co jeść, nie mogą więc płacić kar i muszą głodować w areszcie.

W końcu mieszczanie obiecali, wobec podanych wyżej przyczyn, że niekiedy będą chodzić do kościoła.

Trudna lekcja religii. Kościół świętego Andrzeja Apostoła z Środzie Śląskiej.
Kościół świętego Andrzeja Apostoła z Środzie Śląskiej.

Wyludnienie miasta

Jednak to nie pomogło, ponieważ skargi na protestantów oceniono wysoko i średzianie — Abraham Scholz, Daniel Schlotting, Hans Mergner i Gottfried Prove zostali wskazani jako przywódcy zamieszania i skazani na poniesienie wszystkich kosztów śledztwa. Ogłoszony został kolejny rozkaz, według którego w przyszłości żaden luteranin nie mógł uzyskać praw obywatelskich. Jednak ta rezolucja wydała się nawet katolickiemu magistratowi za ostra, dlatego też rada przedstawiła pilnie sytuację cesarskiemu dworowi i poprosiła o złagodzenie nakazu, lecz na nic się to zdało.

Od tego czasu opuszczanie miasta przez mieszkańców Środy Śląskiej było na porządku dziennym. 56 mieszczan ewangelickich częściowo wyjechało, a częściowo umarło. Nad ośrodkiem miejskim zawisła groźba wyludnienia. Rada powtarzała swoje prośby do dworu cesarskiego, aby łagodniej traktować protestantów i odważyła się nawet, wbrew wyraźnemu zakazowi, przyznać kilku protestantom prawa obywatelskie. W roku 1688 byli to: sukiennik George Kluge, mydlarz Jakob Pfalz i kuśnierz Daniel Otto. Ponieważ sytuacja Środy Śląskiej budziła coraz większe obawy, magistrat postanowił za pośrednictwem wysłanych na dwór cesarski burmistrza Kränzela i radcę Scholza powtórzyć swoje prośby, a godną ubolewania sytuację miasta przedstawić w bardziej jaskrawych barwach. W piśmie z 7 maja 1688 można między innymi przeczytać:

„Wyludnione i zadłużone miasto musi płacić roczny podatek w wysokości 16886 talarów, a do tego jeszcze w formie odsetek 8000 talarów. Te daniny i obciążenia pokrywało we wcześniejszych czasach prawie 1000 mieszczan, a teraz ledwo 150 jest obciążonych takimi samymi daninami. Oni sami cierpią taką biedę, że ledwo dają radę przeżyć. Dlatego też pilnie należy powiększyć ilość mieszkańców, a nie zmniejszać jej przez kolejne środki przymusu”.

Kaznodzieje z zarośli

Ponieważ ta prośba również okazała się nieskuteczna, rada postanowiła sama pomóc miastu i przyjęła bez składania przysięgi protestanckich mieszczan, a zamiast niej umowy były zawierane jedynie przez uścisk ręki. 13 maja 1700 r. przyszło kolejne pismo cesarskie, a w nim instrukcje o tym, że wszystkie dzieci porzucone przez rodziców ewangelickich powinny być wychowane w religii katolickiej a te, które zostały wywiezione, mają zostać sprowadzone z powrotem.

W 1702 rozkazano, aby wyłapać wszystkich „kaznodziei z zarośli”. W różnych miejscach, gdzie nie było świątyń ewangelickich, wierni w niedzielę zbierali się w zaroślach, aby tam uczestniczyć w nabożeństwach odprawianych przez pastorów, którzy stracili swoje stanowiska w wyniku redukcji kościołów. Dla bezpieczeństwa zgromadzenia takie były często organizowane w ciemnych lasach i chronione przez uzbrojonych strażników. Przeciwko takim „kaznodziejom z zarośli” skierowane było to zarządzenie.

Trudna lekcja religii. Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej.

Jednak już w roku 1703, w specjalnym rozkazie cesarskim postanowiono, że pięćdziesięciu mieszczan, w tym również ewangelików, otrzyma prawa obywatelskie, będą mogli złożyć przysięgę oraz kupować domy i parcele. Od tego czasu miasto nieco odetchnęło i powiększyła się liczba jego mieszkańców, gdyż ponownie meldowali się w nim luteranie.

Gdy czytamy o ucisku protestantów w tamtych dniach, chciałabym — aby nie dopuścić się niesprawiedliwości — przypomnieć, że w czasach tu opisywanych katolikom także nie wiodło się lepiej i że również oni, według świadków historii, cierpieli z powodu poróżnień na tle religijnym. Historia wielokrotnie udowodniła, że bezwzględność i nietolerancja nigdy nie były właściwą drogą do zmiany przekonań ludzkich i powinno być to zrozumiałe dla każdego, rozsądnego człowieka. Dajcie znać w komentarzach, czy podobała Wam się taka lekcja religii?

Na podstawie Johann Heyne — Udokumentowana historia królewskiego, podległego bezpośrednio panującemu władcy miasta Środa Śląska w byłym księstwie wrocławskim, od jego powstania do czasów najnowszych.

Tłumaczył z oryginału Stefan Topolewski

Więcej podobnych opowieści z terenu ziemi średzkiej znajdziecie w naszej książce — O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach (patrz poniżej). Polecamy!

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
31
OK
22
Kocham to!
4
Nie mam pewności
2
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Historyczny

0 %