LIPNICA. Trupy w świetlicy i krew na ścianach
Lipnica to niewielka wieś dolnośląska. Położona bardzo malowniczo wśród pól w powiecie średzkim. Nie jest taka jak inne miejscowości na tej ziemi, dlatego zawsze brakowało mi punktu zaczepienia jeżeli chodzi o stworzenie o niej obszernego materiału. W Lipnicy bowiem nie ma świątyni. Nie powstało tam również nigdy nic dominialnego. Zwyczajne gospodarskie domy nie spisywały swoich dziejów i dlatego wieś ta jest – przynajmniej na pierwszy rzut oka – jałowa historycznie. Jednak…
Kto ma uszy niechaj słucha…
Jest we mnie coś takiego, co sprawia, że ludzie otwierają się przede mną. Opowiadają mi najróżniejsze historie. Ja często – jeżeli coś mnie zainteresuje – „ciągnę ich za język”. Tak było wtedy, kiedy mój kolega z pracy opowiedział mi o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce w przeszłości właśnie w Lipnicy. Już od pierwszego zdania mocno mnie to poruszyło i brnęłam w temat troskając się o szczegóły. W takich chwilach często zmuszam ludzi do powtarzania opowiadania, zadając im kilka razy te same pytania, ponieważ z doświadczenia wiem, że wówczas wiele im się przypomina.
W ten sposób wycisnęłam ze swojego znajomego wszystko co wiedział, a nie zrobił tego od razu sam z siebie. Złapałam tę historię i połknęłam bakcyla, a teraz Wam ją opowiem. Kto ma uszy, niechaj słucha, a kto nie chce aby jego opowiadania o historii czytało tysiące moich Czytelników – niechaj ze mną nie rozmawia :) Wielu moich znajomych już tego doświadczyło, po tym jak tylko sobie gawędziliśmy. Nie wypuszczę bowiem nigdy nieznanej historii, jeżeli już raz ją usłyszę. Z takich właśnie opowieści narodziło się Nieustanne Wędrowanie. Z przekazów ustnych…
Lipnica
Położona jest niedaleko Szczepanowa i Środy Śląskiej. Z tamtej strony prowadzi do niej piękna, kasztanowa aleja. Dookoła pola i dalej lasy. Mówi się o niej, iż dawne jej nazwy sugerowały, że wieś bratała się ze złem. Cokolwiek to znaczy, w przeszłości swojej Lipnica zwała się min Böser Winkel czyli Zły Zakątek. Podobno każdy kto tam przychodził z zewnątrz, zaraz chciał uciekać.
Wikipedia pisze o tej miejscowości tak skromnie, że prawie nic. Według tych źródeł Lipnica pierwszy raz wspomniana została na piśmie w XIII wieku i to byłoby na tyle. Tak jak napisałam wcześniej, gdyby wieś miała na swoim terenie świątynię albo dom pański z folwarkiem, byłoby prościej dociec przeszłości. Jeżeli jednak drzwi historia przede mną zamyka, spróbuję wejść oknem.
We wsi tej już przed II wojną światową funkcjonowała szkoła, w której później uczyły się polskie dzieci mieszkające w Lipnicy po 1945.
Na terenie miejscowości znajduje się krzyż pokutny z nieznaną historią zbrodni.
Sporo tam leciwych poniemieckich budynków.
I bardzo wyraźne miejsce po wiatraku…
Do Lipnicy przybywałam niejeden raz. Przeważnie jednak odwiedzałam jedynie tamtejszy stary cmentarz ewangelicki. Na tym temat się kończył, ponieważ prawda jest taka, że poza nim niewiele tam smaczków historycznych. Jednak po rozmowie z moim znajomym, o których wspominałam wyżej, wiele się zmieniło. Lipnica mnie zainteresowała i to naprawdę bardzo…
Posłuchajcie…
Pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia tego roku wyruszyliśmy w teren w celu zrobienia archiwum do tego materiału. Było trochę mroźno, ale słonecznie, a droga przez pola cudna. Ze Środy Śląskiej do torów, przy których Lipnica jest położona to raptem kilka kilometrów. W taki zimny i świąteczny czas to całkowite odludzie. Zero rowerzystów na polniaku, zero spacerowiczów i biegaczy. Byliśmy tam zupełnie sami. Frutkowski nie był do końca zadowolony z wyprawy, ponieważ zmusiłam go do założenia fioletowego kubraczka, którego szczerze nie cierpi. Jednak wyprawa ostatecznie się udała i przygody stało się zadość…
Niejednokrotnie już tego doświadczałam, że w dobrze znanym mi miejscu znajduję historię, która całkowicie mnie zaskakuje. Teraz powstanie seria takich opowiadań, które przez lata leżały dosłownie przed moim nosem, a ja chociaż patrzyłam, to nie widziałam. Pierwsza na celowniku będzie Lipnica. Posłuchajcie…
Koleżeńska pogawędka
Mój znajomy choć już od dawna tam nie mieszka, pochodzi z Lipnicy. Opowiadał mi o starym ewangelickim cmentarzu na początku wsi. To nekropolia na wzgórzu, gdzie jako dziecko bawił się z rówieśnikami. Zaczął swoje opowiadanie od tego, że ta ziemia umarłych otoczona jest ogrodzeniem, które pamięta czasy niemieckie. Ale ja to wiem.
Murowane jego części to w sumie nic aż tak dziwnego, ale on konkretnie mówił o drewnianych przęsłach. Wspominał też o kilku pokaźnych rozmiarów grobowcach. Były podobno pięknie zdobione, a w jednym z nich, który do dziś ocalał, oprócz trumien miało znajdować się krzesło. Dzisiaj tam jedynie pustka, ale sprawne oko wypatrzy kawałek trumny i kości.
Zapytałam o ruinę kaplicy cmentarnej. Nie miałam pojęcia jak wyglądała w przeszłości. Od niego wiem, że bryła to była bardzo prosta.
Potem on z kolei wypytywał mnie o pomnik na starym cmentarzu. Taki sześciokątny, stojący na samym środku nekropolii. Bez chwili zastanowienia odpowiedziałam mu, że to ku pamięci tych mieszkańców wsi, którzy zginęli na frontach I wojny światowej. I tu zaczęło się robić ciekawie…
Jesteś pewna, że to pomnik poległych w I wojnie? – dopytywał. No oczywiście – odpowiadam – nie ma innej opcji. Bo wiesz – mój znajomy drążył temat – bo mi się zawsze wydawało, że to ku pamięci tych, których w świetlicy rozerwało. Ale ja byłem wtedy mały, mogę mylić fakty…
Tutaj klamka zapadła. Wiedziałam, że już nie mogę odpuścić. Zaczęłam drążyć temat na całego. O co chodzi? Kogo rozerwało? I co ma z tym wspólnego pomnik z I wojny? Nie tak łatwo było od razu poukładać wszystkie te drobne części układanki sprzed tak wielu lat.
Trupy w świetlicy i krew na ścianach
Mój znajomy pamięta, jak jego ojciec opowiadał mu, że w wiejskiej świetlicy podczas II wojny światowej kilku mężczyzn zostało rozerwanych przez ładunki wybuchowe. On sam już nie potrafi powiedzieć co wówczas tam demontowano albo konstruowano, jednak pewne jest, że coś wówczas nie poszło jak trzeba i stało się nieszczęście. Wybuch nie był na tyle silny, żeby wysadzić świetlicę, jednak nikt żywy z tej akcji nie wyszedł. Ojciec jego po osiedleniu się po wojnie w Lipnicy, wraz z innymi mieszkańcami wsi doprowadzali świetlicę do ładu i najpierw, przed malowaniem, skrobali oni ze ścian plamy z zaschniętej krwi.
Próbowałam dopytać ilu ich było. Tych którzy zginęli. Dowiedziałam się jedynie, że kilku. Chciałam wiedzieć co dokładnie robili i po co? Ale teraz jest za późno na takie drobiazgowe odpowiedzi. Nikt już więcej nie pamięta. Na tym etapie sama zaczęłam wątpić i zastanawiać się czym rzeczywiście jest wspominany pomnik na cmentarzu, szybko jednak wróciło racjonalne myślenie. Nikt w tamtych czasach nie tworzyłby takiej bryły. Jeżeli już coś czyniono by ku pamięci rozerwanych, to z pewnością byłaby to dużo prostsza robota. Pamiętałam jedynie, że na tym sześciokątnym kamieniu wypisane są nazwiska, jednak obie te historie nie bardzo pasowały mi do siebie. Oczywiście obiecałam sprawdzić to zaraz po powrocie do domu, kiedy on nieoczekiwanie zaczął opowiadać dalej…
Gestapo pali gospodarstwa
Podczas wojny w Lipnicy miało też miejsce inne wydarzenie – ciągnął – Do wioski przyjechało gestapo. Spalili wówczas trzy domy. Wtedy do tej dość jednak chaotycznej historii zaczęło dochodzić światło. Zrobiło się nieco jaśniej. W mojej głowie niemal natychmiast ułożył się plan tego opowiadania. Skoro gestapo nękało miejscową ludność, można śmiało podejrzewać, że w Lipnicy mieszkali przeciwnicy wojny Hitlera.
Czy idąc tym tropem sama nie nasuwa się myśl, że w świetlicy tambylcy konstruowali na własną rękę broń? Po co? Może był jakiś tajny plan zamachu na miejscowych nazistów? Oczywiście to jedynie tylko sposób myślenia i dopasowywanie do siebie strzępów dwóch historii, które wcale nie muszą być ze sobą połączone. Jednak eksperymentowanie lokalsów w ładunkami wybuchowymi pod dachem wiejskiej świetlicy, która w tamtych czasach była gospodą niejakiego Funke – daje do myślenia…
Jeszcze do niedawna budynek ten wyglądał nędznie, ale dziś jest w całkiem dobrej kondycji. Po remoncie to zupełnie inna historia. Wielu ludzi korzysta z tego miejsca. Zapewne sporo się tam dzieje ku rozrywce. Obiekt jest szczególny, ponieważ wiadomo, że kiedyś mieściła się tam gastronomia i znane jest nazwisko właściciela tego przybytku. Biorąc pod uwagę fakt, jak niewiele wiemy o Lipnicy, gospoda stanowi cenny punkt w tej miejscowości. Nigdzie jednak nie znalazłam żadnych zapisków na temat wydarzenia, które opisałam wyżej. Mury świetlicy wiejskiej nasiąknięte są krwią tych, których rozerwały i zabiły ładunki wybuchowe. Gdzie zostali pochowani? Oto jest pytanie…
Ci, którzy zginęli u Funkego
Jeżeli u Funkego działo się coś nielegalnego w tamtym starszliwym czasie, wszyscy którzy tam zginęli musieli zostać pochowani po cichu. Zapewne nie było wyjścia i koniecznością stało się zacieranie śladów.
Przy pomniku poległych w I wonie światowej, stojącym na samym środku lipnickiego cmentarza na wzgórzu, ziemia jest miękka. Strach podejść bliżej.
Tam wyraźne są dziury w ziemi. Skoro to jedynie pamiątkowy obelisk, po co komu było kopać w tym miejscu? Nie może być to jednak żaden konkretny trop, ponieważ nieraz już widziałam podobne rzeczy. Choćby w Snowidzy.
Nekropolia jest leciwa. Przekopana na maksa. Nikt już nigdy nie docieknie gdzie spoczęli ci, którzy zginęli u Funkiego…
Stare zdjęcia gospody sugerują, że nie była to jedynie jadłodajnia, ale również lokal dla wymagających więcej. Parkiet do tańca, scena dla orkiestry, nastrojowy kominek, stoliki z białymi obrusami, dużo roślin we wnętrzu. Lipnica jest oddalona dość sporo od najbliższego miasta, ale w lokalu tym można było o tym zapomnieć. Może ładunki wybuchowe nie były tam konstruowane ani rozbrajane, ale podkładane? Z powiatu średzkiego z czasów II wojny znamy z imienia i nazwiska niejednego zwolennika wojny Hitlera, a wiadomo jak oni uwielbiali się bawić…
Wiem też, że nie wszyscy mieszkańcy tej okolicy wielbili swojego wodza. Ta opowieść nie ma konkretnego zakończenia. Nie znam go, a wszystkie moje komentarze są jedynie sugestią. Każdy z Was może sam ułożyć własny, bardziej konkretny przebieg wydarzeń, które dotarły do mnie w formie dosłownie dwóch zdań. Czasami tyle wystarczy, a niekiedy trzeba wesprzeć się intuicją…
Ps. Wiadomość z ostatniej chwili, czyli opowiadania jednak ciąg dalszy plus rozwiązanie zagadki tajemniczego wybuchu. Napisał do nas jeden z naszych Czytelników i dodał do tego wpisu sporo wartościowej treści. Żeby nie uronić z niej ani słowa, zacytuję tutaj całość. „Witam. Odnośnie opisanej Lipnicy, chcę nadmienić, że w świetlicy zginęli żołnierze rosyjscy. Instruktor uczył młodych rozbrajać miny. Podobno wszyscy byli pod wpływem alkoholu. O ile pamięć mnie nie myli, to spoczywają oni na cmentarzu przy płocie od strony wioski”.
Wiele z naszych opowiadań zostało spisane na tym blogu, jednak nie wszystkie! Te najlepsze, najciekawsze i całkiem nieznane w wielkim świecie, znajdują się w naszych książkach :) Poniżej zostawiamy dla Was informacje na ich temat. Zapraszamy do wglądu :). Ps. spieszcie się, bo książek na półce w naszym sklepie jest coraz mniej…
Artykuł zawiera autoreklamę
Ciekawe to wszystko i nie do końca znane, świadkowie tych zdarzeń już nie żyją, pozostają domysły i przypuszczenia. Wspaniałą pracę robicie! Pozdrawiam z NL.
To na pewno pomnik poległych, bo jest to na nim wyraźnie napisane…
A wystarczyło przed „tymi artystycznymi” wysiłkami przejść po wsi i trochę popytać, a nie niszczyć buty i delikatne stópki psa, żeby iść najgorsza z możliwych dróg do wsi, żeby zrobić kilka zdjęć miejsc niestety zaniedbanych, na pewno z jakichś przyczyn – nie mnie to oceniać.
Myślę, że jak coś takiego się pisze to nie na zasadzie JEDNA BABA DRUGIEJ BABIE, czy BAJU BAJU, a może na zasadzie – JAK MACHNĘ JESZCZE JEDEN AKAPIT TO W Nagrodę (nie chce za daleko wnioskować) – tylko trzeba włożyć w tę pożal się Boże twórczość odrobinę rzetelności.
Sama AŁTORKO widzisz, że zgłosił się sam człowiek, który rzucił sporo światła na tę arcy ważną historię.
I jak już publikujesz to daj jakieś namiary na siebie, żeby ludzie którym twoja pseudo twórczość nie jest obojętna.
Życzę głębszego zastanowienia się przed kolejnymi dziełami
Komentarz jak się domyślam, napisany został w duchu krytyki, ale przyznam, że skonstruowany jest w taki sposób, że chwilami zdania nie mają sensu i szczerze to nie wiem co ałtor miał na myśli :) :) :) Przykład – „I jak już publikujesz to daj jakieś namiary na siebie, żeby ludzie którym twoja pseudo twórczość nie jest obojętna”. :) :) :). Przyznaję więc, że długo nie myślałam nad Pana komentarzem pomimo gorącego zachęcania, ponieważ uznałam go za bełkot :) Posyłam pozdrowienia i dziękuje za życzenia :)
Brawo!
I nie widzę odpowiedzi na mój glos, z którego palca została wyssana ta dziwna niby niemiecka nazwa wsi i związana z nazwą mrożącą krew w żyłach historyjka.
A…. No i oczywiście cała ta historyjka o ofiarach wybuchu to również „fikcja literacka”.
Polecam również inne wpisy do komentowania :) Komentujący czytelnik jest dla nas bezcenny :)
Dziękujemy za komentarze, są niezwykle cenne, ponieważ pięknie wpływają na pozycjonowanie naszego bloga :) Zwłaszcza te, które pojawiają się pod wpisami, mającymi premierę już jakiś czas temu :)
Urodziłem się tam, i nie kojarzę takich historii od dziadków, jedynie, że coś traszyło na (już) zakopanym stawie koło torów. Z ciekawości podpytam, ale powątpiewam w tą historię
Niemiecka nazwa Lipnicy Schadewinkel, a nie Böser Winkel