LUBORADZ. Dwór obronny, otoczony fosą
Pałac Luboradz nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Budowla ta powstała, aby skupiać na sobie uwagę. Ongiś był to dwór obronny, więc losy jego ocierały się o wszelkie możliwe zainteresowanie. Inaczej nie byłoby potrzeby bronić tego miejsca. Jego dzieje były burzliwe, ale nie tragiczne. Zastaliśmy bowiem pałac w stanie remontu, i co najważniejsze w jednym kawałku…
Luboradz to mała wieś położona na Dolnym Śląsku, w powiecie jaworskim. Zwabił nas tam pałac o niezwykle ciekawej przeszłości, nietuzinkowej urodzie i niekomercyjnym usposobieniu. Przynajmniej na razie.
Miejscowość ta cała tonie w majestacie swojej dawnej warowni. To ona nadaje wsi wartości historycznej. Jej renesansowo — borokowe serce nadal krwawi od ran dziejowych. Widać to gołym okiem…
Luboradz istnieje od roku 1200. Tak oznajmiają nam dokumenty, w których pierwszy raz ktoś wspomniał o tej wsi. Dwór obronny powstał dużo później, bo w XVI stuleciu. Ziemie te zajęte zostały przez niejakiego von Brocka. Najpierw rządy w Luboradzu sprawował Jorg, następnie Dipprant i Hans. Rządzili tutaj, żyli i umierali przez kolejne lata wszyscy ci von Bockowie. Rycerze pełną gębą. Któryś z nich, zapewne pierwszy, wybudował tutaj pałac, a właściwie dwór obronny.
Tak napisano o Luboradzu w książkach, jednak pierwsze spojrzenie na pałac wystarczyło mi, żeby dostrzec w nim fortecę i bez tych pisanych informacji. Relikty fosy, grube mury i szepty z przeszłości, sugerujące takie właśnie pierwotne przeznaczenie tej budowli.
Luboradz. Nieco dziejów
Wioska i pałac w czasach późniejszych doczekały się wielu zmian. Majątek na przestrzeni wieków często zmieniał właścicieli. Kto nowy się tam wprowadzał — przebudowywał, zmieniał i przerabiał. Tak więc z surowej warowni szybko zrobiło się barokowe cudeńko. Przez lata pałac w Luboradzu wzbudzał zachwyt wśród najmajętniejszych. Z końcem XVII wieku został gruntownie przebudowany przez Christopha Wenzla von Nostitza. Dlatego też dziś rezydencja ta posiada cztery skrzydła i przylegają do niego dwie kaplice. Budowla ta, w bardzo dobrym stanie dotrwała do końca drugiej wojny światowej. Był przy pałacu ogród dominialny, który słynął ze swojej urody, ale nie ma już po nim śladu. Majątek ten był ogromny, bo przez wieki powiększany. W 1930 roku osiadł w Luboradzu hrabia von Wolkenstein-Trostburg.
Luboradz (Lobris), Merzdorf, Prosen
… wchodziły w skład dóbr należących do jednego człowieka. Pałac był wówczas rezydencją kolejnego bogacza. Później, kiedy czasy się zmieniały, powojenny, nowy ład, który upaństwawiał wszystko, w pałacu i w budynkach do niego należących, zameldował zwykłych ludzi, którzy od tamtej pory gospodarowali tam już inaczej. Pałac Luboradz zaczął niszczeć. Potrzebował opieki konserwatora, a jej zabrakło na całej linii. Nikt wówczas nie traktował tej budowli z należnym jej szacunkiem, ponieważ czasy temu nie sprzyjały.
Pałac w rękach prywatnych
Nie wiemy od kiedy pałac w Luboradzu jest w rękach prywatnych, jednak tubylcy opowiadali nam, że od lat prace remontowe trwają i nie wiele zostało zrobione. Mówiono nam, że materiały zwożone do remontu są niewłaściwe. Zamiast nowych cegieł przywożą tutaj stare.
Nie jestem ekspertem, jednak zdaje mi się, że właśnie takich materiałów budowlanych winno się tutaj używać. Nowe cegły nie bardzo nadają się do restauracji budowli tak leciwej. Więc choć w ludzkich oczach pałac Luboradz zastygł w letargu prac remontowych, ja widzę tu ogrom zapału i chęci do podźwignięcia budowli z zaniedbania. Patrzę na to wszystko przez pryzmat innych podobnych miejsc, które nie miały aż tyle szczęścia. Niezwykła to rzecz być właścicielem podobnej nieruchomości. To ogromna odpowiedzialność. Moim zdaniem pałac jest w dobrych rękach i ma duże szanse na przetrwanie, pomimo że prace prowadzone są powoli. Zapewne koszty związane z remontem są ogromne.
Luboradz. Grobowiec w podziemiach kościoła
Niedaleko pałacu, tuż przy zabudowaniach dawnego folwarku, stoi niewielka świątynia.To kościół filialny p.w Zaślubin NMP. W dokumentach wspomina się o tym przybytku już w roku 1408. Później był przebudowywany, albo budowany od nowa już 1581.
W dziewiętnastym wieku poddano ten dom modlitwy gruntownemu remontowi. Kościołek jest skromny, ale ma swoją tajemnicę, która czyni go niezwykle ciekawym.
Sufit świątyni prawdziwie przykul moją uwagę. Bardzo specyficzny…
Na bocznej ścianie, tuż przy ołtarzu zastałam nagrobek Hansa von Bocka, który zmarł 1581 roku. Na nagrobku widać również podobiznę jego żony, która odeszła kilka lat po swoim mężu.
Starsza pani, która otworzyła nam świątynię, opowiadała, że wielu przybywa tu celem sfotografowania tego nagrobka. Rzeczywiście bezcenny to zabytek, ukryty od wieków w małym kościółku, który na pierwszy rzut oka wygląda zwyczajnie.
Czyżby do tej pory w podziemiach świątyni spoczywał Hans von Bock? Ten sam, który najprawdopodobniej wybudował stojący tu do dziś pałac i ufundował kościołek? Niestety tego się nie dowiedzieliśmy.
Luboradz, choć niewielki i zagubiony w swojej historii, ma bardzo wiele do zaoferowania tym, którzy prawdziwie kochają się w Dolnym Śląsku. Trzeba go tylko odnaleźć na mapie i spojrzeć na niego bez komercyjnych uprzedzeń. Luboradz nie jest do podziwiania, jest do odkrywania…
Więcej o naszych przygodach z Dolnym Śląskiem przeczytasz w naszych książkach. Znajdziesz tam opowieści, które nigdy nie były publikowane na tym blogu :). Poniżej — informacje na ten temat. Zapraszamy do wglądu.
Artykuł zawiera autoreklamę
Może i w ślimaczym tempie ale ważne, że coś z tym pałacem się dzieje. Tyle podobnych obiektów już przestało istnieć… Na pewno koszt też jest ogromny, doceńmy to.
Mozna prosic o jakies zrodla historyczne dot. Tego obiektu i okolic? :)
https://link.springer.com/chapter/10.1007/978-3-663-15911-7_7
http://historyczno-sztucznie.blogspot.com/2013/11/6-luboradz.html