Historyczny

MIASTO FRANKENSTEIN. Zabójcza historia o grabarzach

Stary cmentarz w Ząbkowicach Śląskich (dawne miasto Frankenstein) nie należy do zadbanych. Mnóstwo tam porozrzucanych nagrobków i grobowców bez tablic. Mogiły, które zachowały się w miarę dobrej kondycji, z czytelnymi napisami, nie wyglądają na zbyt często odwiedzane. Zastaliśmy na tej ziemi umarłych bardzo wiele dziecięcych grobów, drzewa porośnięte bluszczem, sporo rodzinnych krypt. Cmentarz jest bardzo duży. Miejsce to nie jest opuszczone. Przez starą nekropolię prowadzi aleja, którą często przechodzą mieszkańcy miasta. Na cmentarzu więc zawsze ktoś jest.

Audiodeskrypcja

Przybyliśmy tam po fotografie i po historię, która od jakiegoś czasu rozpalała moją ciekawość. Czary, bezczeszczenie zwłok, stara, cmentarna kaplica i afera grabarzy. Makabryczna historia sprzed wieków w mieście, które kiedyś zwano Frankenstein. 

miasto Frankenstein

Miasto Frankenstein

Ząbkowice Śląskie nosiło dawnymi laty tę upiornie kojarzącą się dziś nazwę. Skąd się ona wzięła? Wielu próbowało dociekać. Dziś Frankenstein działa na wyobraźnię turystów i przyciąga ich jak magnes. Bo któż z nas nie słyszał o przerażającej historii doktora F. i jego potwora? Zafascynowany życiem wiecznym doktor Frankenstein eksperymentował z ciałami zmarłych ludzi i dążył do ożywienia zwłok. Ten horror znany jest na całym świecie, a niektórzy twierdzą, że inspirację do tematu swojej książki Marie Shelley znalazła właśnie tutaj w Ząbkowicach, a konkretnie na tym właśnie starym cmentarzu, gdzie podobno działy się makabryczne rzeczy, od których włos się jeży na głowie. 

miasto Frankenstein

Idziemy w ciszy wśród starych drzew. Czytamy daty na płytach nagrobnych. Klimat cmentarzyska jest niesamowity. Wszędzie czuje się duchowy świat, a w głowie kotłują się myśli. Czy to tutaj wydarzyła się ta straszliwa historia, o której opowiada się od pokoleń?

miasto Frankenstein

Miasto Frankenstein. Afera grabarzy

Ta ponura opowieść pochodzi z początku roku 1606. Wtedy to w dzisiejszych Ząbkowicach Śląskich, a w ówczesnym Frankenstein wybuchła epidemia śmiertelnej dżumy, która mocno przerzedziła mieszkańców miasta. Zmarło wielu dorosłych i dzieci. Oczywiste jest, że epidemia niesie ogrom śmierci, jednak w tamtym czasie miało miejsce jeszcze inne zdarzenie, które szło w parze z dżumą.

miasto Frankenstein

Mianowicie, pewien mieszkaniec Frankensteina doniósł miejscowym władzom o przyłapaniu dwóch grabarzy na preparowaniu trucizny. Grabarzy aresztowano, a zaraz po tym zajściu zatrzymano dwóch kolejnych. W kilka dni później uwięziono pewnego żebraka w podeszłym wieku, podejrzanego o współudział trucia ludzi i rozpowszechniania śmiertelnej choroby. W sprawę zamieszane były jeszcze trzy kobiety. W mieszkaniu jednego z grabarzy znaleziono trujący proszek, który podobno zrobiony był z ludzkich martwych ciał.

miasto Frankenstein

Przesłuchania i tortury

Tych ośmioro poddano przesłuchaniom, które odbywały się w sali tortur. Cała ta banda podejrzanych i oskarżonych przyznała się tam do wszystkiego. A mianowicie do produkowania trucizny z ludzkich zwłok, do rozsypywania jej wśród ludzkich domów celem wymordowania mieszkańców miasta. Zmarłych okradali. Kobietom ciężarnym w agonii rozcinali brzuchy i żywcem pożerali ich dzieci, najbardziej rozsmakowując się w ich sercach. Okradali świątynie, odprawiali czary i nawet jeden z nich dokonywał gwałtów na dziewicach. Oczywiście to nie jest kompletna lista czynów, o jakie ich wszystkich oskarżono, i do których zresztą (na torturach) się przyznali. Potem odbył się proces, w którego konsekwencji wszystkich ośmioro spalono żywcem. Ale nie od razu, ponieważ miasto Frankenstein najpierw postanowiło wstępnie rozprawić się z mordercami.

miasto Frankenstein

Zbrodnia, kara i bestialstwo

Wywleczono ich na ulice miasteczka i na oczach ludzkich obcinano kciuki, dłonie, żywcem rozdzierano ich ciała obcęgami. Oskarżonemu o gwałt obcięto „narzędzie zbrodni”. Następnie umierali oni w mękach, płonąc na stosie, a niedługo po nich, w podobny sposób najpierw męczeni, zginęli niby wspólnicy, których grabarzy wskazali na przesłuchaniach. Łącznie zmasakrowano tam kilkanaście osób.

miasto Frankenstein

Według pisanych relacji z tamtego czasu lekarze, którzy studiowali dowody zbrodni, jednogłośnie stwierdzili, że grabarze i ich wspólnicy faktycznie dokonywali czynów, o które zostali oskarżeni. Po koniec tego straszliwego roku, miasto Frankenstein zostało ostatecznie uwolnione od zarazy. Na początku roku kolejnego, kaplica na cmentarzu została poświęcona w celu oczyszczenia po działaniach grabarzy. O całej aferze wówczas wiele się mówiło i pisało. Historia ta, choć już bardzo odległa, nadal przekazywana jest kolejnym pokoleniom.

miasto Frankenstein

My na starym cmentarzu w Ząbkowicach Śląskich długo nie mogliśmy znaleźć kaplicy św. Mikołaja. Ostatecznie zastaliśmy ją taką, jak sam cmentarz — w ponurym klimacie. Miasto Frankenstein, afera grabarzy i stara kaplica dały nam tło do napisania tego wpisu. Czy jednak można tak do końca wierzyć, że wszystko to jest prawdą? Tortury, którymi doprowadzano ludzi do szaleństwa z bólu, wywoływały pożądany skutek. W męczarniach człowiek przyzna się do wszystkiego. Jednak w każdej bajce jest jakieś ziarno prawdy. I to właśnie sprawia, że ta historia ciągle jest żywa.

Jeżeli interesują Cię historie starych nekropoli, zapraszam do mojej kolejnej opowieści — Stary cmentarz nawiedzany przez upiory. 

Więcej dolnośląskich historii z dreszczykiem, które nigdy nie były publikowane na tym blogu, znajdziecie w naszych książkach (patrz poniżej). Polecamy do wglądu, nie będziecie żałować. Obiecujemy :)

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
449
OK
175
Kocham to!
45
Nie mam pewności
37
Takie sobie
19
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek

Szacunek za włożoną w poszukiwania prace! Pięknie piszesz! Lubię Cię czytac! Jak piszesz na torturach każdy przyzna się do wszystkiego stąd nie można zakładać stuprocentowej prawdy, jednakże coś musiało nią być!

aneta

Ja zawsze powtarzam, że w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. Tym bardziej w podobnej historii :)

Paskudny Stary Dżon

Z tymi sercami to coś może być na rzeczy, bo mniej więcej w tym czasie po Śląsku grasowały gangi pożeraczy serc. Miało to wzmagać wigor i odwagę.

Kategoria:Historyczny

0 %