MIASTO LĄDEK-ZDRÓJ, to nie tylko „zdrój”
Miasto Lądek-Zdrój jest w tej grupie miast, których dwuczęściowa nazwa określa ich charakter i historię. Dodatek „zdrój” wskazuje na to, że w danej miejscowości występują wody mineralne i najczęściej również baza leczniczo – sanatoryjna, umożliwiająca korzystanie z ich dobrodziejstwa. Przez lata funkcjonowania, te przydomki w nazwie tak mocno wdrukowały się nam w mózgi, że mówiąc Lądek, w myślach od razu dodajemy sobie: „zdrój”…
Podobnie jak w przypadku Kudowy, Polanicy, Iwonicza itd… itd… Chciałbym jednak „oderwać” ten „zdrój” od Lądka, bo Lądek bez części uzdrowiskowej urokliwy, ciekawy i miły dla oka również jest. Przynajmniej dla mnie.
Już na pierwszy rzut oka powinniście się ze mną zgodzić. Wprawdzie widać po lewej stronie fotografii bloczyska PRL – owskie w samym historycznym centrum, jednak miasto Lądek-Zdrój nie uległo zbyt mocno zniszczeniom w czasie wojny, więc są one raczej enklawami. Nie przeplatają się ze starymi kamieniczkami. Wzniesione zostały w miejscu zniszczonych zabytkowych domostw. Takie „plomby” to jedna z najbardziej szpecących rzeczy w innych miastach. Na dodatek lądeckie, wcale najbrzydsze nie są. Zdjęcie zrobiłem z Góry Trzech Krzyży, która wzięła nazwę właśnie od owych krzyży. Miałem je w tamtym momencie prawie za plecami.
Góra Trzech Krzyży. Jeden z symboli miasta
Najciekawsze, że do końca nie wiadomo skąd się tam wzięły. Stoją od niepamiętnych czasów i są prawdopodobnie podzięką za ocalenie. Są wymieniane co kilkanaście\kilkadziesiąt lat, a tradycję tę przejęła od Niemców ludność polska, więc wciąż widoczne z daleka, bieleją nad miastem. Od niepamiętnych czasów – bo tak ogólnie to miasto Lądek-Zdrój stare jest…
Prawa miejskie w 1282 nadał mu Henryk Probus, jednak długo był miejscowością służebną wobec pobliskiego zamku Karpień. Nie trzeba wprawnego oka, aby tą wiekowość Lądka na każdym kroku wychwycić.
Miasto Lądek-Zdrój. Most św. Jana
Zbudowany z kamienia łamanego i zaprawy, do której zamiast wapna użyto białek kurzych. Może dlatego już przez kilkaset lat opiera się wciąż Białej Lądeckiej, która jak to górska rzeka, co jakiś czas atakuje go z powodziową furią. Patronem mostu jest święty Jan, ale tak naprawdę to nie wiadomo który. A było ich kilku. Wprawdzie na środku mostu dumnie góruje św. Jan Nepomucen, jednak został on usadowiony tam przez mieszczan lądeckich dopiero w 1709 roku.
Zapewne Nepomuk, jako patron przeciwpowodziowy, został tam ustawiony dla wzmocnienia ochrony mostu i tak długie jego trwanie to zasługa świętego? W każdym razie mieszkańcy dbają o jego kondycję, a i kwiatami sycą, to pewnie im się odwdzięcza…
Figur tego świętego na całym Śląsku mamy dużo, najwięcej w miejscowościach nadrzecznych. Wytropiłem tutaj również drugiego.
Pochodzącą z 1809 roku rzeźbę, wykonał Michał Klahr, jako podziękę od miejscowego rzeźnika za wyratowanie z nurtów rzeki. Wpadł on do niej razem z rozjuszonym buhajem, Zdaje się, że było dramatycznie. Sama rzeka dzieli miasto Lądek-Zdrój wzdłuż, na dwie części. Wzdłuż – bo w jej wydłużonej dolinie, jest ono umiejscowione i otoczone Górami Złotymi. Przez ten podział, mostów, mostków czy kładek dla pieszych łączących te dwie połówki Lądka – jest wiele.
Ta kładka jest bardzo dziwna. Wygląda jak mostek donikąd, ale to tylko wrażenie, bo po zejściu skręca się w lewo, i wzdłuż budynków dochodzi do ulicy. Wielu turystów staje jednak jak wrytych i fotografuje ten efekt. Te wszystkie przeprawy są również dobrymi punktami widokowymi na miasto. Najlepiej maszerując pierwszy raz do centrum z części uzdrowiskowej (tak było w moim przypadku) najpierw rzucić okiem na miasto z wysokiego mostu drogowego. Rozgranicza on bowiem prawie idealnie, część uzdrowiskową od samego miasta.
Patrząc z tego mostu widać tu wyspę młyńską, przez którą obecnie przechodzi kładka, ale ciekawszą rzecz przesłania to drzewo rosnące na niej. Gdy zejdzie się z mostu i podąża w stronę rynku, objawia się nam coś niesamowitego. Ruina w samym sercu miasta! To poewangelicka świątynia.
Kościół Zbawiciela
Obiekt ten wybudowano w 1846 i potem wielokrotnie przebudowywano, a w latach 1924-29 praktycznie wybudowano na nowo w stylu neoromańskim. Po 1945 stał nieużywany. Ławki powędrowały do kościoła katolickiego, a organy sprzedano do kościoła w Środzie Śląskiej. W latach 90 – tych rozpoczęto remonty – planowano stworzenie miejskiej sali widowiskowej z wieżą widokową. Niestety w 1999 roku wybuchł pożar, który strawił świątynię tak, że pozostały tylko ściany. Teraz nie wiadomo co z nim zrobić i tak stoi sobie pośród innych budynków.
Próbowałem znaleźć jakąś szparkę aby wśliznąć się do środka, ale świątynia jest ogrodzona i dobrze zabezpieczona. W pewnym momencie zauważyłem, że moim próbom spod przymrużonych oczu przygląda się Zbawiciel – ocalały z pożaru i wciąż wspierający się o mur kościoła.
Zrobiło mi się jakoś nieswojo, więc przerwałem próby i udałem się dalej, w stronę rynku.
Miasto Lądek- Zdrój. Rynek
Idąc uliczką od strony opisywanego kościoła, w pewnym momencie kamieniczki rozchylają się i robi się szeroko.
Miasto Lądek-Zdrój rynek ma jak należy. Choć stosunkowo duży, to zarazem przytulny. Pośrodku dumnie pręży się ratusz.
Są też klimatyczne podcienia – arkady, gdzie można schronić się przed deszczem lub upałem.
Wprawne oko lustrując zabudowę rynku wychwyci pewne niuanse. Zabudowa choć stara, różni się od siebie. To ślad po wielkim pożarze miasta z 1739 roku. Spłonęły wtedy 154 domy! Mieszkańcy jednak dziękowali Bogu, że jakimś cudem nie całe miasto. Odbudowali spalone budynki – choć już w innym stylu. Postanowili też w podzięce Bogu ufundować pomnik. Tak powstała stojąca również w rynku Święta Trójca.
Głównym fundatorem był rajca miejski Anton Reichel. Ten pomnik, a właściwie siedmiometrowa kolumna, to barokowe cudo. Pełne dynamizmu i symboliki, bo wcale niełatwo wyłowić wśród tych wszystkich postaci świętych, właściwą Trójcę. Symbolizuje ją również sam trójkątny przekrój kolumny. Monument w piaskowcu wykonał mistrz rzeźby śląskiego baroku (ale z pomocnikami) – Michał Klahr starszy. Nie zobaczył jednak swojego dzieła, bo zmarł przed ustawieniem kolumny. Założył on rzeźbiarską „dynastię” Klahrów, których dom rodzinny stoi do dziś nieopodal.
Gdy już nasycimy się wrażeniami z tego miejsca, możemy przejść kilka kroków uliczką biegnącą od rynku, naprzeciw do dawnego kościoła ewangelickiego. Znajdziemy przy niej tym razem „żywy” i używany…
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny
Wzmiankowano go już w 1336 roku, ale jego obecny kształt pochodzi z lat barokowej przebudowy w latach 1678-1690.
Jak widać bardzo barokowa była ta przebudowa ale w dobrym guście, więc miło na nią popatrzeć. Zaś wnętrze to prawdziwie barokowy smakołyk.
Przy wystroju oczywiście udzielała się rzeźbiarska rodzina Klahrów, a widoczną ambonę wykonał sam mistrz – Michał Klahr Starszy.
Zabudowa
Miasto Lądek-Zdrój, poza ścisłym centrum nie ma zwartej zabudowy. Budynki mają różny charakter, a więc nie jest nudno. Są tam również budowle pałacowo – willowe.
Są murowane domy średnio zamożnego mieszczaństwa i rzemieślników. Prawie każdy z kapliczką na froncie…
Są domy drewniane. Wciąż dość często spotykane na Ziemi Kłodzkiej.
A czasami te dwie technologie budowania spotykają się w zabawny sposób.
No a budowle nad samą rzeką, to nieraz istna poezja!
Miasto Lądek-Zdrój nawet w rynku nie jest za bardzo wymuskane i wygładzone, co ja osobiście lubię – choć pewnie mieszkańcy mogą mieć inne zdanie. To kamieniczki około rynkowe, nie od frontu ale od strony rzeki.
Ktoś powie: brzydota. Nie, to po prostu życie. Czasy świetności minęły ale pewnie powrócą, bo w moim odczuciu miasto ma dobrą energię.
Miasto Lądek-Zdrój. Podsumowanie
W miejscowości tej pomimo, że to wciąż kurort, czas płynie leniwie i sennie, zwłaszcza poza sezonem. Więc to dobre miejsce na odpoczynek dla tych, co chcą odpocząć od pędu dnia codziennego. Tym co lubią zabytki i naturę , która wokół miasta bogata jest – polecam to miejsce. Tym co lubią wędrówki górskie dalsze i bliższe – też jak najbardziej.
I tym co uwielbiają koty – szczególnie! Bo tak „nasyconej” nimi miejscowości chyba nigdy nie widziałem…
Będą tu mieli też co robić, „szperacze” czy fotografowie – bo tajemniczych i ciekawych miejsc w okolicy jest bez liku, nawet w tonacji urbex.
Tym co lubią się „pokazać”, co kochają blichtr i kurortowe deptaki ze zgiełkiem, szaleństwa w ekskluzywnych lokalach oraz natłok powierzchownych wrażeń – przyjazdu do miasta nie polecam.
Podczas odwiedzin w Kotlinie kłodzkiej zapraszamy na obiad i kolację do Lądka Zdr.
https://www.facebook.com/PizzeriaKardamon/