Niekomercyjny

OPUSZCZONA WRZOSÓWKA. Wieś na Borówkowej Górze

Opuszczona Wrzosówka to miejscowość, o której dowiedziałem się od przypadkowej osoby, wracając z innej opuszczonej wsi – Karpna. Decyzja mogła być tylko jedna. Muszę ją zobaczyć. Powiedzieć łatwo, ale ten kto był w sanatorium – jak ja – wie, że wbrew pozorom wcale nie ma się w takim miejscu za wiele czasu do dyspozycji (no chyba, że wieczorami). Zabiegi, posiłki – trudno to wszystko zsynchronizować. Nadszedł jednak odpowiedni dzień i wymaszerowałem  z Lądka-Zdroju pełen energii i animuszu.

Opuszczona Wrzosówka

https://dolny-slask.org.pl/5850779,foto.html?idEntity=3310840

Wiedziałem, że nie ujrzę już na miejscu takiego sielskiego widoczku, jak na widokówce z lat 20 – tych XX wieku. Co nieco się przygotowałem przed wycieczką. Przecież wioska była praktycznie niezasiedlona po 1945, więc spodziewałem się czegoś podobnego jak w Karpnie – ruin i lekko ponurych klimatów. Dzień był piękny ale piękna też była sama…

…droga do Wrzosówki

Gdzieś właśnie w tym miejscu skończyła mi się mapa, papierowa. Jako, że jestem wrogiem smartfonów (a dlaczego, to temat na osobny wpis) musiałem polegać na własnej pamięci, trasy „wyguglowanej” w miejskiej, lądeckiej bibliotece.

Opuszczona Wrzosówka

Droga cały czas wspinała się w górę, wijąc delikatnie niczym leniwy wąż. Widoki były piękne, bo szlak zaczął się „wrzynać” mocniej w masyw Borówkowej Góry, tworząc Skalny Wąwóz, zwany niegdyś Piekłem.

Opuszczona Wrzosówka - droga

To malownicze, wysokie na 30 – 40 m formy skalne po obu stronach drogi. Mają fantazyjne kształty, a nawet swoje nazwy i legendy. Szlak był pusty, tylko ja i te bajkowe skały…

W pewnym momencie, pomiędzy nimi zobaczyłem pomnik, ale nietypowy.

Opuszczona Wrzosówka - droga

Tak górscy myśliwi dali wyraz wdzięczności swoim psom. Po krótkim postoju i rozważaniach na temat psiej doli ruszyłem dalej. Skalny Wąwóz się skończył, las zaczął rzednąć.

Opuszczona Wrzosówka

… musiała być już blisko. Po dopytaniu rowerzysty, który zjeżdżał od strony szczytu góry, byłem już tego pewien. Oczywiście przegapiłem wyżłobione w zboczu stopnie, tworzące skrót dla pieszych idących do wsi. Widziałem pomiędzy gałęziami dach domu ale oddalałem się od niego! Teraz musiałbym dużo nadłożyć idąc dalej serpentynką… O nie! Wykonałem sporego susa przez potok i zacząłem chwilami prawie na czworakach „zdobywać” zbocze Borówkowej Góry, na którym stoi wioska. No i od razu „wpakowałem” się w takie coś…

Opuszczona Wrzosówka

Ten kopczyk ruin – to dawny dom i wciąż widoczne przedmioty, które były w nim używane, rozradowały mnie bardzo.

Opuszczona Wrzosówka

Zorientowałem się szybko, że właśnie…

Byłem już na miejscu

Niebawem moje oko wychwyciło następne ruiny, wcale nie okazalsze.

Opuszczona Wrzosówka

Ktoś mógłby wziąć to za kopczyk kamieni, ale stare drzewo owocowe obejmujące przestrzeń  po budynku, dobitnie świadczyło o tym, że kiedyś tu gospodarzono.

Opuszczona Wrzosówka

Atmosfera, jednakże zupełnie inna niż w ruinach Karpna, które odwiedziłem wcześniej. Tam na teren wsi wkroczył las, siejąc mrok i tajemniczość. Tutaj… wszystko jest jak było, tylko po prostu zamiast domów – ruiny – ale też mniej monumentalne jak w Karpnie. Może swobodnie operujące słońce sprawiało, że było tu wręcz wesoło? A może energia tego miejsca jest inna?

Opuszczona Wrzosówka

Myślę, że opuszczona Wrzosówka była świadkiem mniejszej liczby dramatycznych wydarzeń od starszego od niej Karpna, które położone było blisko zbójeckiego zamku Karpień. Choć taka młoda to ta Wrzosówka nie jest. Pierwsi osadnicy na zboczu Borówkowej Góry pojawili się w XVI wieku. Wioska zaś oficjalnie powstała w 1641 i  rozrastała się – choć nigdy nie była duża. Największy stan ludności miała w 1867 – 115 osób. W roku 1736 miejscowość wykupił pobliski Lądek-Zdrój i od tego momentu Wrzosówka i miasto były ściśle ze sobą związane. W XIX wieku wytyczono szlak z Lądka poprzez wieś na Borówkową Górę i Wrzosówka stała się modną miejscowością letniskową. Po 1945, cóż – nie było zbyt wielu chętnych na zamieszkanie w tym surowym do życia miejscu (zwłaszcza zimą), więc przyroda i potrzebujący budulca – dopełnili swego. Państwo nie naciskało też na zasiedlanie przygranicznych, górskich wsi. Zasiedlono tylko jedno gospodarstwo. To chyba właśnie ten dom.

Opuszczona Wrzosówka

Nie wygląda na opuszczony ale na zamieszkiwany okresowo. Co tam jednak dom – za niedługą chwilę „stanął” naprzeciw mnie…

Kościółek pw. św. Karola Boromeusza

Opuszczona Wrzosówka

Ze swoja filigranową wieżyczką, wyglądał niczym mały, biały stateczek na morzu szaro – burych marcowych traw…

Pochodzi z 1820 roku, choć wcześniej w tym miejscu stała drewniana kaplica. Dlaczego nie zrujnowany jak inne budynki? Ano, zajęli się nim lądeccy strażacy, odbudowali czyniąc z niego swoja kaplicę. Organizują teraz tutaj, na placu przed kościółkiem sobie festyny z okazji Dnia Strażaka. Ustawili oczywiście też swojego Floriana, jak to oni. Opuszczona Wrzosówka nie jest jednak całkiem martwa.

Opuszczona Wrzosówka

Pomyślałem, że skoro wieś była tu ponad 300 lat, w oddaleniu od innych, to powinien też być tu gdzieś cmentarz. Moje podejrzenie padło na ziemny taras obok kościoła. Wprawdzie nagrobków nie było już żadnych (możliwe, że strażacy je posprzątali), ale moje stopy szybko wyczuły specyficzne twarde – miękkie, czyli grób – „międzygrobie”

Opuszczona Wrzosówka

Utwierdziłem się w tym, gdy między trawami znalazłem kilka wypalonych zniczy. Ktoś jednak pamięta…

Swoją drogą tutejsi zmarli piękny mają widok ze swojego cmentarza – o ile zmarli cokolwiek mają.

Opuszczona Wrzosówka

Gdy robiłem obchód wsi, z dachu kościoła cały czas bacznie obserwowała mnie moja „pliszka – towarzyszka”.

Opuszczona Wrzosówka

Ruszyłem w stronę wejścia/wyjścia z wsi, które przegapiłem w drodze tutaj. Został mi do oglądnięcia drugi ocalały dom we wsi. To…

„Kajówka”

Opuszczona Wrzosówka

To dom ilustratora, grafika Kazimierza „Kaja” Hałajkiewicza i jego żony Haliny.

W latach 80 -tych, bezskutecznie poszukiwali oni miejsca na pracownię w Lądku. Uwielbiali te okolice. W końcu miasto przydzieliło im zrujnowany budynek we Wrzosówce. Wiele osób pukało się w czoło, ale ich zafascynowało to miejsce. Wyremontowali dom własnymi siłami i urządzili w nim galerię. Nie wszystkim jego obrazy przypadają do gustu, a wielu wręcz przerażają. Pewnie widzą w nich swoje lęki. Mnie jednak zafascynowały.

Gdy artysta zmarł w 1994, jego żona postanowiła dalej udostępniać galerię odwiedzającym. Mnie jednak nie było to dane, bo taka możliwość jest tylko od czerwca do września, i chyba też nikogo wtedy tam nie było. Schodząc już od Kajówki, zauważyłem pod świerkami coś ciekawego.

Opuszczona Wrzosówka

To kapliczka

Malutka i jakże górska w charakterze, oraz symboliczny kamień nagrobny wystawiony przez chyba kochających go ludzi, w miejscu które on ukochał…

Opuszczona Wrzosówka

Wchodząc na stopnie prowadzące zboczem do drogi, jeszcze raz oglądnąłem się za siebie…

Opuszczona Wrzosówka

Opuszczona Wrzosówka pożegnała tym widokiem opuszczającego ją zwiedzacza. Gdy przekroczyłem mostek nad potokiem oddzielający zbocze góry od drogi zatrzymałem się aby porozmyślać.

Opuszczona Wrzosówka

Wizyta w podobnych miejscach zawsze skłania mnie do refleksji. Tutaj jednak było to szczególnie silne i osobiste. Może to nagłe zderzenie z kapliczką, może okoliczności przyrody, a może malarstwo tego człowieka tak podziałały.

Przeanalizowałem ostatnie lata swojego życia, swoje porażki i sukcesy. Starałem uporządkować sobie w głowie – co jest dla mnie ważne, a co  nieważne, oraz podjąłem trochę decyzji i postanowień w sprawach wciąż „odkładanych”. Taka „opuszczona Wrzosówka” przydałaby się raz na jakiś czas – każdemu z nas.

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
47
OK
12
Kocham to!
14
Nie mam pewności
1
Takie sobie
1
Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

O tych wioskach nie słyszałam, tyle tajemnic kryje Dolny Śląsk… Ostatnio byłam za to w Miedziance, też miejscowości, która „zniknęła” i nawet napisałam o tym na blogu :)

Sylwia

Miedzianka ,Karpniki, Rudawy to moja miłość. We wrześniu wybieramy się do Lądka. Byliśmy już na Borówkowej. Plan na dzień pierwszy Karpno przez Trojak. Dzięki Twojemu wpisowi mam plan na dzień 2. Czy mogę prosić o bliższe wskazówki jak dojść do Wrzosówki?Zazwyczaj idziemy na Borówkową z przełęczy Lądeckiej. Będę wdzięczna. Co do opuszczonych wsi..Zwiedziłam ich sporo. Jest Marcinówek. To okolice Masywu Śnieżnika . Powiem szczerze
.Czułam się tam co najmniej nieswojo..Pozdrawiam serdecznie

ikroopka
Agnieszka

Niestety strona nie działa.

Marcin

Polecam Marcinków. Podobne klimaty

Sławek "Tapir"

Zanotowałem, zanotowałem :)

Agnieszka

Dziękuję, zawędruję. :-)

Kategoria:Niekomercyjny

0 %