Zwiedziłam opuszczony, drewniany wiatrak. Paltrak!
Mijałam go wiele razy. Obok jest też kilka obiektów, które udało mi się zwiedzić, ale opuszczony, drewniany wiatrak pozostawał niedostępny. Co ciekawe, Nieustanne Wędrowanie już podjęło kiedyś jego temat — opisany (a jakże!) na naszym blogu. Dziś prezentujemy wideo z szybkiej eksploracji, dzięki której mogłam zobaczyć dokładnie, co drewniany kolos skrywa w swoim wnętrzu.
W trakcie zwiedzania usłyszałam stuki…
Po raz kolejny muszę zacząć od tego, że urbex to zajęcie niebezpieczne. Wchodząc do takich obiektów zawsze podejmuje się pewne ryzyko, nie inaczej było tym razem. Chociaż ten konkretny przetrwał już dziesiątki lat, to wewnątrz mocno można było odczuć, że drewniana konstrukcja „pracuje”. Zobaczcie sami:
„Cieszę się, że jeszcze nie spłonął”
Te słowa najlepiej oddają sedno naszej eksploracji. Bardzo, bardzo mi przykro, że obiekty takie jak ten — przy głównej drodze, w miejscowości, która coś znaczy na Dolnym Śląsku — niszczeją. Ktoś postawił obok tabliczkę z napisem „Koźlak” (to błąd, tak nawiasem) i od lat niczego tam nie zrobiono. Szkoda, bo klimat dziesięcioleci czuć tu na każdym kroku, a najbardziej… w zapachu. Tak, woń drewna była tam niesamowita.
Opuszczony wiatrak na Dolnym Śląsku
Pisaliśmy ostatnio o pałacu w Kwietnie, który przeszedł w ręce prywatne i od tego czasu nikt nie ma do niego wstępu. Nie można zrobić nawet pół zdjęcia. I chociaż takie rozwiązanie jest bolesne, to jednak zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie najrozsądniejsze. Co prawda nie miałabym szansy obejrzeć tego drewnianego kolosa od wewnątrz, ale gdyby tak znalazł się ktoś, kto mógłby o niego zadbać i sprawić, że przetrwa…
To jeden z naszych pierwszych filmów na YouTube. Dlatego prosimy wszystkich naszych czytelników o komentarz, łapkę w górę i subskrypcję. Oczywiście tylko wtedy, gdy chcecie, abyśmy przygotowywali więcej takich treści!