PAŁAC W PIOTROWICACH. Klimat postapokaliptyczny
Były czasy, kiedy mało który dolnośląski majątek ziemski mógł równać się z tym w Piotrowicach (powiat średzki). Usytuowanie wsi na tym kawałku żyznej ziemi pozwalało na powiększanie dóbr. To, co dziś tam zastajemy, nie ma z tym nic wspólnego. Pałac w Piotrowicach nie istnieje, park przybiera formę lasu, a budynki okalające nieistniejącą rezydencję, nie mają dobrej kondycji…
Od lat obserwuję to miejsce. Folwark zajmuje większą część tej miejscowości, a że jest w stanie fatalnym, wprowadza więc do wioski klimat postapokaliptyczny. Oczywiście mam na myśli jedynie teren dawnego gospodarstwa i po pałacowy plac.
Jednak piętno zniszczenia tego miejsca bardzo wpływa na całokształt wsi i sprawia, że żal chwyta za serce, ponieważ z każdej możliwej strony folwark jest widoczny i jego los rzuca się w oczy.
Nieistniejący pałac w Piotrowicach
Mury się sypią, bramy ledwie kupy trzymają, budynki gospodarcze rozpadają.
Miejsce po pałacu zajmuje jakiś barak, a w nim rezyduje drób.
Z dawnej rezydencji zachował się jedynie ten niewielki fragment ściany, który dziś jest częścią wspomnianego „kurnika”. Łupek i cegła. Oto pałac w Piotrowicach…
Obok niego, całkiem dobrze zachowany jak na tutejsze warunki, budynek dawnej dworskiej stajni.
Obiekt stoi przy drodze, a droga ta łączy się z aleją parkową, przy której ongiś rosły zdrowe i piękne platanowce. Kilkadziesiąt dorodnych sztuk. Zostały chyba tylko trzy albo cztery. Przy alei tej leży głaz z wyrytymi nazwiskami tych tutejszych błękitno-krwistych, którzy zginęli na frontach I wojny światowej.
Główna brama wjazdowa, ta najbardziej reprezentacyjna, rozpada się w oczach w asyście budynku portierni w stylu neogotyckim.
Mamy tam wieżę i blanki. Prawdziwe cudo. Wewnątrz ślady rządów PGR-owskich. Stan obecny jest tragiczny. Stropy wiszą na słowo honoru.
Jeszcze kilka deszczy i nikt już więcej nie zajrzy do środka. Oprócz dawnych budowli spotykaliśmy tam również takie, które pobudowano ku chwale Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Dziś już nawet one ledwo dychają.
Pałac w Piotrowicach i teren parku
Dawna oranżeria stojąca z drugiej strony nieistniejącego pałacu, to teraz romantyczne ruiny, pogrążone w rozpaczy.
Niedaleko nich, gdzieś w głębi parkowego buszu klonowego, znajdował się psi cmentarz na wyspie. Nie daliśmy rady go odszukać. Teren zbyt mocno musiał się zmienić. Być może tam, gdzie kiedyś była wyspa oblana wodą, teraz jest jedynie podmokły plac. Pomimo wszystko jednak jedynym w miarę dobrze zachowanym reliktem dawnej świetności tego terenu jest park przypałacowy.
Przecinają go dawne ścieżki, strużki wody, zachowały się do dziś niektóre ze stawów. Nieistniejąca rezydencja, pałac w Piotrowicach, stała bezpośrednio przy wodzie. Zapewne ten wąski kanał stanowił dworski port dla łódek, którymi potem wypływano na „szerokie wody” parkowych stawów.
Na wprost nieistniejącego, ogrodowego wyjścia pałacowego znajduje się wyspa. Po drugiej jej stronie jest drożna grobla, po której można się do niej przedostać.
Dawniej przejść na wyspę było więcej. Znaleźliśmy pozostałości przyjemniej jednego mostku parkowego. Znajdowała się tam fontanna, prawdopodobnie również altana i miejsce do spoczynku nad samą przystanią.
Pałac w Piotrowiach i piramida
Po przeciwnej stronie parku bliżej dawnego kościoła ewangelickiego jeszcze w obrębach ogrodowych murów do dziś stoi w majestacie swoim — piramida. Wybudowano ją jako mauzoleum rodzinne dla dawnych właścicieli majątku, hrabiostwa Limburg-Stirum.
Powstała z bloków piaskowca. To doskonała imitacja grobowej architektury egipskiej. Piramida jest zamknięta. Wewnątrz znajdują przynajmniej dwa poziomy. Grobowiec obejmuje spory plac przed tą budowlą. Innymi słowy, stojąc przy obiekcie, znajdujemy się bezpośrednio nad kryptą. Już poza granicą zespołu pałacowo-parkowego znaleźć można kolejne ciekawe rzeczy. Wspomniany wcześniej stary, dziś nie „praktykujący” kościół, do którego na niedzielne nabożeństwa przybywali mieszkańcy pałacu.
I tuż obok — dawny cmentarz ewangelicki. Używany do dziś, ale z pozostałościami z przeszłości. Ziemia umarłych jest miękka, nadal znaleźć tam można ślady dawnych pochówków. Najważniejszy grobowiec, w którym spoczywa przedwojenna właścicielka dóbr w Piotrowicach, hrabina Limburg-Stirum, zachowany jest w niezłym stanie. Mauzoleum jest zamurowane, a w górnej części ułożone zostały zebrane ze starego cmentarza resztki płyt nagrobnych.
Pieniądze szczęścia nie dają
Dlaczego hrabina nie spoczęła w piramidzie u boku małżonka? Słyszałam plotki, jakoby doświadczała zdrad mężowskich i upokorzenie to zaprocentowało nawet i pośmiertnym rozbiciem związku. Paula spoczęła więc w cmentarnej ziemi, a jej mąż wraz z innymi członkami rodziny, w krypcie pod piramidą. Inna wersja wydarzeń sugeruje, że być może poróżniła ich religia. Hrabia u schyłku życia sponsorował wyposażenie katolickiego kościoła w Piotrowicach, a hrabina była zagorzałą protestancką. Tutaj sprawa mogła być jeszcze bardziej na ostrzu noża od domniemanej niewierności. Na wspominanym cmentarzu znajduje się również pomnik ofiar faszyzmu. Pomordowani więźniowie obozu Gros Rosen z Marszu Śmierci w 1945 spoczywają w tej po ewangelickiej, cmentarnej ziemi.
Pałac w Piotrowicach i fabryka cukru
Drogą brukowaną, dzielącą kościół protestancki i teren parkowy dojść można do starej cukrowni.
W Piotrowicach na tym właśnie słodkim interesie wzbogacili się nasi rozłączeni na wieki małżonkowie. Najwięcej w tamtym czasie uprawiano na tych ziemiach buraków cukrowych. Limburg-Stirum zainwestowali w ten interes, wybudowali tam w 1852 roku fabrykę cukru i dorobili się ogromnego majątku. Przebudowali pałac w Piotrowicach, nadając mu bardzo prosty kształt prostokąta. I w ten sposób bryła stała się bezstylowa. Całość zwieńczała niewysoka wieża z blankami. Jak widać, byli bardzo nowocześni, skoro postanowili w takiej prostocie zamieszkiwać, a jednocześnie tarzać się w pieniądzach.
Pałac w Piotrowicach i Pomnik Bismarcka
Innym ciekawym obiektem znajdującym się poza parkową enklawą jest pomnik Bismarcka. Obelisk stoi przy wale przeciwpowodziowym, kilkaset metrów od Strzegomki. Ufundował go w 1792 wcześniejszy właściciel Piotrowic i wówczas z Bismarckiem nie miał on nic wspólnego. Potem kiedy Limburg-Stirum zakupili majątek, polecili dorobić do pomnika medalion, na którym przedstawiony został wspomniany kanclerz Prus, który wtedy nie był jeszcze cesarzem.
Wyryto tam również nazwiska mieszkańców Piotrowic, którzy walczyli i zginęli w wojnie Bismarcka. Chodziło wówczas o to, że w AD 1866 Prusy i Austria naparzały się wzajemnie, żeby zdominować Niemcy. Ostatecznie Pruskie zostało na wierzchu, a Bismarckowi podlizywał się, kto tylko mógł. Hrabia Limburg-Stirum nakazał wyryć na obelisku to, co myślał o kanclerzu i jego działaniach. Nazwał go obrońcą Prus. Dziś to wszystko mało jest wyraźne, ale mniej więcej o tym można poczytać z płyt pomnika.
Przez park w Piotrowicach płynie Strzegomka. Przecinają ją nieduże mosty. Nieczęsto spotyka się tam ludzi. Większe szanse są na spotkanie dzikiego zwierzęcia. Pałac w Piotrowicach nie istnieje od czasów dopiero powojennych. Wcześniej palił się niejednokrotnie i poddawany był przebudowom. Werner rysował go jeszcze w bryle bardziej wyszukanej od tej, jaką zafundowali mu Limburg-Stirumowie. Pałac w Piotrowicach nie był uszkodzony przez działania wojenne. Rozebrano go bez wyraźnej przyczyny, a potem ubito gruzem z niego drogi na okolicznych polach. Ludzie opowiadają, że po rozbiórce z ziemi wyłonił się głęboki tunel. Podobno to przejście podziemne do piramidy. Jednak mówią również, że pałac był piękny, a to wcale nie jest prawda…
Jeżeli interesują Cię nasze opowieści, kup książkę autorek bloga Nieustanne Wędrowanie — O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach (patrz poniżej). Znajdziesz tam historie, które nie były publikowane na tej stronie. Polecamy gorąco!
Artykuł zawiera autoreklamę