Sponsorowane

Podróż życia? Ona nie musi być tylko jedna!

Kiedy miałam 12 lat, weszłam do pokoju mojej mamy i obwieściłam, że gdy tylko osiągnę pełnoletność, zamierzam pojechać autostopem do Maroka. Rodzicielka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się w sposób sugerujący, że raczej się na coś takiego nie zdobędę. A tu klops! Kilka miesięcy po mojej osiemnastce spakowałam graty i… wyruszyłam w podróż na kontynent afrykański. W trasie spędziłam kilka miesięcy, w portfelu nie miałam prawie nic. Od zawsze wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych. Po prostu trzeba odpowiednio mocno czegoś chcieć i do tego dążyć. Jednak umówmy się, że przemierzanie świata z wyciągniętym kciukiem nie jest dla każdego. Po pierwsze: nie wszyscy mają na to czas, po drugie: nie każdy lubi taką formę odkrywania nowych zakątków, a po trzecie… a po trzecie: nie każdy ma teraz osiemnaście wiosen na karku. W 2012 roku byłam przeciwniczką korzystania z ofert biur podróży. W 2022 roku jestem ich wielką zwolenniczką. Już tłumaczę skąd ta diametralna zmiana zdania!

Otóż widzicie… byłam w Hiszpanii, ale nie widziałam Madrytu i Barcelony. Byłam w Maroku, ale nie dotarłam do gór Atlas. Wszystko dlatego, że podróżowanie po taniości nakłada na globtrotera pewne ograniczenia. Oczywiście nie żałuję ani jednej chwili spędzonej w drodze, choć wtedy nie mogłam pozwolić sobie na nic więcej. Jednak obecnie — jako dorosły, świadomy i zarabiający pieniądze człowiek — wiem, że kolejne marzenia podróżnicze będę spełniała inaczej. Na mojej liście od dawna jest JordaniaTanzaniaIndonezja i — ponownie — Maroko. Bardzo chcę z moich przyszłych podróży wycisnąć tyle, ile się da i zobaczyć te wszystkie wspaniałe miejsca bez stresu, że jak w nich zostanę, to nie zdążę się stamtąd wydostać we właściwym czasie, przez co spędzę nockę na dworcu.

Podróże szyte na miarę

Żyjemy w świecie, w którym nawet śpi się szybko. Wielu z nas mieszka w dużych miastach i pracuje w firmach, gdzie stres zjada się na śniadanie i kolację. Ograniczają nas konkretne liczby dni urlopu. Trudno wymagać od niektórych, aby układali sobie oni samodzielne plany podróży i jeszcze byli stanie faktycznie to wszystko dopiąć na ostatni guzik. To właśnie dla takich ludzi są oferty biur podróży. Jednak pojęcie „biura podróży” często kojarzy się nam z automatu z hotelowym basenem obleganym przez krzyczące dzieciaki, wycieczkami fakultatywnymi prowadzonymi w sposób schematyczny i zatłoczoną strefą SPA w ośrodku wypoczynkowym. Okazuje się jednak, że taki scenariusz nie w każdym przypadku jest prawdziwy.

Warto pochylić się nad tzw. butikowymi biurami podróży, których działalność jest skierowana ku turystyce indywidualnej, a wycieczki organizowane są nie dla tysięcy klientów, a dla małych grup ludzi. Wyjazdy są wówczas szyte — dosłownie — na miarę ich oczekiwań.

Duże firmy zarabiające na turystyce, w pierwszej kolejności inwestują pieniądze pozyskane od klientów na opłacenie bieżących należności touroperatora. Konsekwencją takich działań jest nierzadko brak płynności finansowej takich podmiotów, co z kolei jest najczęstszą przyczyną bankrutowania dużych graczy w tej branży. W przypadku butikowych biur podróży jest inaczej, ponieważ osoby zainteresowane ich ofertą opłacają swój wyjazd samodzielnie. Oznacza to tyle, że każdy wyjazd jest organizowany wtedy, kiedy jest na niego realne zapotrzebowanie. Wówczas zostaje on sfinansowany. Nikt nie wyjeżdża „na kredyt”, wszystko jest bezpieczne i poukładane tak, jak poukładane być powinno.

Z miłości do świata

Kiedyś uważałam, że zorganizowane wycieczki to pójście na łatwiznę. Dziś jestem przekonana, że to po prostu jeden z wielu świetnych modeli podróży. Oferta butikowych biur podróży jest dla każdego, a w szczególności dla osób, którym zależy na maksymalnym wykorzystaniu czasu w trakcie wycieczki, ale niekoniecznie potrafiących samodzielnie opracować plan działania. Tą ostatnią czynność naprawdę warto zlecić profesjonalistom.

Anię i Marcina — właścicieli biura podróży Feel The Travel — znam od czterech lat. To para globtroterów, która w pewnym momencie swojego życia postanowiła, że oprócz planowania własnych wyjazdów podzieli się swoją wiedzą w tym zakresie i zacznie organizować wyprawy dla ludzi spragnionych niesamowitych przygód. Do tej pory wspólnie zaaranżowali wiele samodzielnych i grupowych wyjazdów do prawie 70 krajów położonych na 6 kontynentach!

Zespół Feel The Travel to pasjonaci podróży, którzy proponują swoim klientom wyłącznie to, co sprawdzili wcześniej na własnej skórze i uznali za dobre. Dotyczy to nie tylko hoteli, ale także polecanych w ich przewodnikach restauracji oraz atrakcji turystycznych. Dodatkowo podróżujący z FTT mogą liczyć na kompleksową opiekę od chwili opuszczenia granic Polski, aż do powrotu do kraju. Ania i Marcin są dostępni dla wycieczkowiczów przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. To naprawdę ważna informacja — konia z rzędem temu, kto podczas wyjazdu w stylu last minute organizowanym przez jedno z komercyjnych biur podróży, zdołał się dodzwonić do konsultanta w mniej niż trzy godziny.

Zwiedzaj świat w towarzystwie ludzi, których pasją są podróże

Kiedy klikamy magiczny przycisk rezerwacji jednej z wycieczek typu last minute, nie mamy pojęcia kim są osoby odpowiedzialne za stworzenie tej konkretnej oferty. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku wypraw z Feel The Travel. Ania i Marcin to podróżnicy z prawdziwego zdarzenia — to oznacza, że nie tylko znają się na tym, co robią, ale również zwyczajnie to lubią.

Większości z Was pewnie zdarzyło się odwiedzić swojego znajomego, który na codzień mieszka w innym kraju. To zazwyczaj jest dość fajne doświadczenie, ponieważ taka osoba zna własną okolicę i zwykle z przyjemnością zabiera gości na wycieczkę. Przyjezdni mogą pełnymi garściami czerpać z takiej podróży, jednocześnie nie musząc poświęcać zbyt wiele uwagi na tworzenie szczegółowych planów zwiedzania. To wygodne, efektywne i przyjemne.

Wybierając się gdzieś z Anią i Marcinem można liczyć na podobny scenariusz: oni doskonale wiedzą, gdzie wysyłają swoich klientów, a więc mogą udzielić szczegółowych i wyczerpujących odpowiedzi na wszelkie pytania oraz — oczywiście — udostępnić listę wszelkich miejsc w danej okolicy, które zasługują na uwagę. W konsekwencji można wylądować np. w Tanzanii i czuć się tam niemal tak dobrze, jak na własnym podwórku.

Oferta Feel The Travel jest naprawdę szeroka. Ania i Marcin wysyłają turystów na sześć kontynentów, do kilkudziesięciu różnych państw! Organizowane przez nich podróże nie są nieustannie powielanym schematem, każda z nich może zostać dostosowana do indywidualnych potrzeb i oczekiwań klienta. W tym konkretnym momencie trwa sezon na wyjazdy do Maroka, Indonezji, Jordanii i Tanzanii. Może to propozycja właśnie dla Ciebie?

Co na to Nieustanne Wędrowanie?

Kilka miesięcy temu wyjechałam na Sycylię. Po wylądowaniu na miejscu plan był prosty: zostawić plecaki w hotelu i zjeść prawdziwą włoską pizzę, a następnie popić ją lokalnym piwem. Z tego wszystkiego wyszła jedynie część dotycząca bagażu. Podczas wyjazdów zwykle korzystam z informacji zawartych na Google Maps — szczególnie jeśli chodzi o opinie dotyczące restauracji. No cóż… we Włoszech ta opcja po prostu nie działa, przynajmniej w Katanii. Knajpki zaznaczone na googlach albo nie istniały, albo były nieczynne. W konsekwencji zamiast na pizzy, wylądowaliśmy przy talerzu curry w indyjskiej jadłodajni. A zamiast Peroni, kupiliśmy Heinekena :) Nie powiem, że żałuję takiego obrotu spraw, bo curry było pyszne, ale… no nie ukrywam, że gdybym mogła wtedy zadzwonić do kogoś, kto skierowałby mnie do lokalu z miejscowym i — co najważniejsze — smacznym jedzeniem, to skorzystałabym z tej opcji. Pamiętajcie, że wybierając wakacje z Feel The Travel, wybieracie także pełne wsparcie w poszukiwaniu miejsca, w którym Wasze kubki smakowe zostaną w pełni dopieszczone (nawet wtedy, kiedy wujek Google zawiedzie, jak mnie zawiódł na Sycylii :)).

Nie ma co kryć: oferty butikowych biur podróży nie są tanie. Dlatego też — mimo najszczerszych chęci — nie mogę sobie pozwalać na takie wyjazdy co miesiąc (nie mówiąc już o tym, że jestem zobowiązana do podróżowania po Dolnym Śląsku, aby móc prowadzić bloga :)). Wiem jednak, że w tym konkretnym przypadku cena idzie w parze z wysoką jakością. Na rozczarowanie nie ma szans! Moim skromnym zdaniem czasami bardziej opłaca się trochę dopłacić, ale być w pełni zadowolonym z urlopu, niż zaoszczędzić i na tydzień utknąć w miejscu, które pozostawia wiele do życzenia. Dwa lata temu wybrałam się na wycieczkę last minute za półdarmo. Hotel niby miał pięć gwiazdek, ale też przez 5 dni serwował te same jajka sadzone przerabiane na milion sposobów. Podkreślam: te same. Nie zawsze warto ciąć koszty, szczególnie jeśli wiąże się to z widmem zmarnowania jedynego czasu wolnego w roku!

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
1
OK
1
Kocham to!
0
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Sponsorowane

0 %