Niekomercyjny

PODZIEMIA. Marzę o tym, żeby się działo…

Odkąd gatunek ludzki zaczął się urządzać na Ziemi, odtąd zawsze rył w gruncie. Wszelkiego rodzaju budowle wznoszone ręką człowieka koniecznie musiały mieć jakieś podziemne zaplecze. Począwszy od jaskini, przez ziemianki, po budowle drewniane i murowane z piwnicami aż po kopalnie, tunele wszelkiej maści, obiekty militarne i magazyny.

Podziemia

Podziemia zawsze fascynują, stąd często stają się atrakcjami turystycznymi. Dobrym przykładem jest tutaj Międzyrzecki Rejon Umocnień, gdzie obiekty militarne można zwiedzać z przewodnikiem. Ja zwiedzałam bez, a więc wiem, że i tak można. Ten system umocnień jest zbyt ogromny aby go w chwili obecnej ogarnąć w całości tak, żeby wszyscy stali w kolejce do kasy. Poza tym z innej beczki. Kto nie zwiedzał kopalni soli w Wieliczce? Sztolni w Górach Sowich? Albo jaskiń udostępnionych dla turystów? Lista ta mogłaby nabrać gigantycznych rozmiarów, gdybym dalej sypała przykładami. Nic bowiem tak nie działa na wyobraźnię, jak podziemia…

Opuszczona baza głowic jądrowych.  Niedaleko miejscowości Brzeźnica.
Opuszczona baza głowic jądrowych. Niedaleko miejscowości Brzeźnica.
Opuszczona baza głowic jądrowych.  Niedaleko miejscowości Brzeźnica

Postojnska Jama

Pamiętam, kiedy odwiedziłam pewne turystyczne acz prawdziwie fascynujące miejsce w Słowenii zwane Postojnska Jama. To nie był cel tamtej podróży, jednak namierzyłam go na mapie i zjechaliśmy do niego specjalnie. Byliśmy tam wówczas rodzinnie. Ja, mój były mąż i mała Ines. Miała zaledwie 7 lat. Przewodnik gadał po angielsku i po niemiecku. Wzięliśmy niemieckiego, ponieważ mój były szprechał. Ja ni w ząb, jednak średnio mi to wadziło. Zjechaliśmy w głąb ziemi, a tam czekały na nas prawdziwe atrakcje. Z perspektywy tak już odległego czasu nie na pamięci bazuję teraz a raczej na wrażeniach, które silniej zapisały się na moim „twardym dysku”. Pamiętam stalaktyty, kolejkę, podziemną rzekę, zwierzątka bez oczu (nie miały ich, bo nie były im potrzebne, tam nie było światła). Ogólnie czad nie z tej ziemi. Miejsce powalające na kolana. Naprawdę wspaniała atrakcja.

W pewnym momencie nasza rodzinka rozdzieliła się. Ines ze swoim tatą byli na przodzie grupy, a ja zostałam nieco w tyle. Chciałam sobie odpocząć od mamusiowania i poczuć tę przygodę solo choć przez chwilę. Dzieliło nas kilkanaście osób. Poruszaliśmy się po wąskich ścieżkach z barierkami. I był taki moment, że wszyscy się zatrzymaliśmy, a przewodnik o czymś opowiadał. Trwało to chwilę i na końcu on zapytał o coś, a turyści z bananami na twarzach przytaknęli ochoczo. Ja nie wiedziałam o co caman, bo nie znałam języka, a mąż był za daleko, aby mógł mi to przetłumaczyć. Jakoś się tym nie zmartwiłam szczególnie, gdy nagle znienacka zgasło światło.

Było tak ciemno jak w czerech literach i do tego cicho. Nikt nic nie mówił. Panowała straszliwa, totalna niewyobrażalna ciemność i milczenie. W pierwszej chwili dopadło mnie zdziwienie, potem poczułam strach. Następnie zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że jestem sama i daleko od rodziny. Panika zaczęła grać pierwsze skrzypce. Kompletnie nie rozumiałam co się stało! I kiedy czas – zapewne minuta albo dwie – zaczął wydawać się mi w tej ciemności straszliwie już za długi, zrobiłam coś takiego, że do dziś mi wstyd. W całkowitej ciszy, gdzie nie było słychać nawet ludzkich szeptów, ja wyrwałam się ze swoim przerażonym, piskliwym głosikiem i zawołałam – „Artuuuuur….”, a zabrzmiało to jak śpiew konającego łabędzia. Wtedy wszyscy w brecht i zapalono lampy. Turyści mieli ze mnie polewkę, a i mój mąż nie ukrywał rozbawienia. Dopiero potem dowiedziałam się, że światło zgasło abyśmy mogli poczuć jak tam było zanim zagospodarowano to miejsce turystycznie. Przewodnik wszystkich na to przygotował, tyle, że ja nic nie zrozumiałam z jego gadki. Obciach, że brak słów…

Podziemia

Podziemia

Tak zapamiętałam swoją pierwszą przygodę z podziemiami. Od razu wypłynęłam na głęboką wodę. Potem również niejednokrotnie zwiedzałam podobne atrakcje i zawsze towarzyszyła mi niesamowita ekscytacja. Ten dreszcz emocji, ładunek adrenaliny – kiedy poczuje się raz – potem zawsze już się do tego tęskni. Można zaspokajać ten głód na wiele sposobów.

Podziemia

Tam gdzie pokonuje się samego siebie, własne lęki, tam jest adrenalina.

Podziemia często są totalnie nieprzewidywalne. Jednak nie mówię tu o turystycznych mekkach, ale o wyprawach odkrywczych. Ktoś mógłby pomyśleć, że teraz chodzi o nie wiadomo jakie nieznane miejsca w dalekim świecie, a ja tylko o Dolnym Śląsku będę tu opowiadać. Na tej ziemi jest niezliczona ilość dziur, do których można się wślizgnąć bez przewodnika. Przed wieloma z nich wisi tabliczka z informacją, że wstęp wzbroniony i że obiekt grozi zawaleniem. Dlatego warto się dostosować.

Wpis ten jest jedynie opowiadaniem do przeczytania ku rozrywce. W żadnym wypadku nie ma na celu nakłaniać do podejmowania podobnych działań. Nie naśladujcie mnie, ponieważ wszystko o czym Wam tu opowiadam jest bardzo niebezpieczne i realnie grozi utratą zdrowia i życia.

Podziemia

Na czatach

To jest tak, że kiedy wchodzimy do piwnic jakiegoś zrujnowanego obiektu, nikt z nas nie wie co tam zastaniemy, bo nigdy wcześniej tam nie byliśmy. Liczymy się z tym, że na przykład spotkamy jakiegoś bezdomnego albo zwierzę nawet dzikie. Można też fatalnie na trupa trafić. Ines zawsze się tego obawia, dlatego sądzę, że kiedyś znajdzie. W takich miejscach może być naprawdę wszystko. Znajdujemy jedną dziurę, ciasną i niewygodną. Wciskamy się przez nią i znikamy w ciemności.

Podziemia

Czasami ktoś zostaje na czatach i dopóki słyszy jak reszta buszuje w piwnicach jest ok. Ale potem robi się cicho. Minuta trwa godzinę. Nasłuchiwanie staje się męczarnią. Pisze się smsy, ale one nie docierają, bo nie ma zasięgu. Nie widomo co robić. Czekać, włazić za resztą czy zawołać? Ja tracę wówczas poczucie czasu i jak nie zanotuję, o której wszystko się zaczęło, mam wrażenie że akcja trwa niepokojąco długo, choć to może parę minut być. Wtedy zawsze puszczają mi nerwy i nawołuję. A potem mi się obrywa…

Podziemia

Niebezpieczeństwo

Dlatego zawsze wolę włazić pierwsza, żeby nie czatować. To też nie jest doskonałe, bo nigdy nie widomo co spotka nas wewnątrz. Na zewnątrz nie zostaje nikt, kto mógłby wezwać pomoc, gdyby była konieczna. Jednak razem zawsze jest najciekawiej.

Podziemia

Bez asekuracji adrenalina ma większą moc. Zdarzyło nam się spotkać w podziemiach z innymi amatorami przygód. To też jest potężny kop adrenaliny. Jazda bez trzymanki. Natomiast na odludziu nakręca nas opuszczenie miejsc, które zwiedzamy. Niebezpieczeństwo…

Podziemia

Nie podchodzę do tego lekce. Wiem, że w takich miejscach może wydarzyć się coś nieoczekiwanego. Ruiny poniewiera czas, kiedyś każda z nich runie. Mogę znaleźć się tam w takim właśnie czasie. Rozumiem na co się decyduję. Coś może pójść nie tak. Dlaczego więc ryzykuję?

Podziemia

Czym jest życie bez przeżyć? To raz. Poza tym mogę pozostać w domu, siedzieć na wygodnej kanapie i wtedy wybucha w bloku gaz. Albo wieczorem w klapkach wyskoczę tylko na drugą stronę ulicy, bo mi się browara zachce. Będzie jechał jakiś pijany albo naćpany palant i po zawodach.

Podziemia

Wszystkim rządzi przeznaczenie. Nikt nie ucieknie od tego co ma się wydarzyć.

Podziemia

Boję się

Znam takie osoby i nie oceniam ich, naprawdę. Mieszkają blisko lasu, ale nie chodzą tam, bo się boją. Mają dookoła mnóstwo polnych dróg, ale nie jeżdżą rowerem, bo nie ma ścieżek dla dwóch kółek. Boją się w taki sposób, że ja tego nie ogarniam. I ciągle mnie pytają – ty się nie boisz? Nie boisz się? A ja odpowiadam zawsze zgodnie z prawdą – boję się i to w tym wszystkim jest najlepsze. O to właśnie chodzi. Ten strach jest upajający…

Podziemia

Jestem cały rok na Dolnym Śląsku. Czasami wyjeżdżam dalej, ale najlepiej czuję się u siebie. Na tym kawałku ziemi przeżyłam tak wiele najróżniejszych, fantastycznych przygód, że czasu mi brakuje, aby wszystko to opisać. Podziemia, które zwiedzałam były magiczne.

Podziemia

Dreszcz emocji sprawiał, że czułam się nie raz, nie dwa jakbym grała w „Kopalniach króla Salomona” z Harrisonem Fordem albo w „Miłość, szmaragd i krokodyl” z Douglasem. Moje życie z boku wydaje się zwyczajne. W tygodniu praca, dom i spacery wieczorne z psem po miejskich chodnikach. Jednak ono wcale takie nie jest. Jestem w ciągłym adrenalinowych wirze. Uzależniona…

Podziemia

Emocje, przeżycia i nowe szalone pomysły są na porządku dziennym. Nieustannie coś odkrywam, tworzę albo wpadam na coś. Żyję jak w baśni. Nigdy się nie nudzę. Nawet kiedy wykonuję monotonne, powtarzające się czynności w celach zarobkowych, mojej duszy tam nie ma.

Podziemia

Podziemia, które odwiedziłam podczas moich wojaży często mi się śnią

Coś się zapada, zsuwam się w dół. W oczach i ustach mam piach. Duszę się. Czuję przerażający lęk i straszliwą niemoc. Czasami ktoś mi mówi, że to są ostrzeżenia, że kiedyś to wszystko źle się skończy.

Dolnośląskie opuszczone pałace, kościoły, schrony bojowe, kaplice kryją mnóstwo tajemnic. Mając to wszystko na wyciągnięcie ręki i umiejąc to wykorzystać, zafundowałam sobie życie pełne przygód. Wcale nie nudne.

Podziemia

Jednak wszystko ma swoją cenę. Być może i ja kiedyś zapłacę za żywot, który mnie kręci i daje radochę? Wlezę do jakiejś dziury w ziemi, będę sama, bez wsparcia, stropy runą i zasypie mnie własna pasja.

Podziemia

Podziemia fascynują mnie najbardziej tam, gdzie wszystko wygląda jakby ledwie się kupy trzymało. Wówczas mam wrażenie, że będę ostatnią osobą, która je oglądała. Wychodzę na zewnątrz po udanej eksploracji, odchodzę parę metrów i nagle słyszę przerażający huk i drżenie ziemi. Odwracam się i widzę jak leciwa budowla zapada się i tonie w pyle z gruzu. To tylko wyobraźnia, ale myślicie, że o tym nie marzę? Że nie chciałabym tak? Takiej przygody, gdybym ją przeżyła, zazdrościłby mi każdy. Jedni marzą o nowej, wygodnej kanapie, a ja marzę, żeby się działo…

Podziemia

Teraz oprócz naszych blogowych historii, możecie przeczytać te w książkach, które napisały autorki bloga Nieustanne Wędrowanie. Tych drukowanych treści nie uświadczycie na tej stronie, więc polecamy gorąco! Poniżej znajdziecie informacje na ten temat.

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
31
OK
9
Kocham to!
8
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Dorota

Emocje, emocje, emocje :-) też tak lubię. Może nie tak bardzo jak Ty ale tak tak, to jest to :-)

Jacek

Sugeruję w jakieś kaski się zaopatrzyć. Wygląda, że o spadające odłamki tam łatwo.

Leszek

Trzymam kciuki za powodzenie dalszych ekscytujących wypraw ale równiez za bezpieczeństwo i szczęśliwe powroty

Kategoria:Niekomercyjny

0 %