PONADCZASOWE BARDO – Miasto tonące w cudach.
Wszędzie na świecie dzieją się cuda, ale nie zawsze są one właściwie interpretowane. Jeżeli zostaną zauważone, skupiają na sobie uwagę i wówczas zaczyna pisać się historia miejsc świętych. Ponadczasowe Bardo. Tam właśnie tak się zdarzyło…
Cuda to pojęcie względne. Wszystko zależy od punku widzenia i wiary w opatrzność niebieską. W Bardzie cudów nie widziano ani mniej, ani więcej niż w innych miejscach na Dolnym Śląsku, a jednak to tutaj bardziej aniżeli gdzie indziej, uwierzono w opiekę maryjną i łaski z niej płynące…
Ponadczasowe Bardo. Cuda…
Był rok 1525. Luty i mróz siarczysty. Wówczas to w Bardzie wybuchł pożar, który w mgnieniu oka objął zabudowania miejskie i przeniósł się do świątyni. Jedni widzieli w tym dopust Boży, inni rękę protestantów. Był to bowiem czas reformacji i Matka Boska Bardzka nie była w łaskach u Lutra. W tamtym czasie już mało kto pielgrzymował do Barda, jednak cudowna figurka Najświętszej Panienki nadal znajdowała się tamtejszym kościele. Kiedy płomienie zaczęły trawić sanktuarium, dwóch braci zakonnych otworzyło wrota do zadymionego przybytku, i nie bacząc na niebezpieczeństwo zaczęli czynić odważne kroki, aby figurę cudowną ocalić. Jeden z braciszków doszedł aż do ołtarza, pochwycił swój skarb i zaczął ewakuację w stronę wyjścia. Zniszczenia świątyni w tamtej chwili były jednak już ogromne. Sufit kościoła nie wytrzymał starcia z żywiołem. W chwili, kiedy zakonnik biegł ku wrotom, strop zawalił się i ogniem straszliwym przygniótł bohatera, który spłonął żywcem. Kiedy pożar zaczął przygasać, odnaleziono denata na świątynnej posadzce całego zwęglonego. W ręce jego ocalała figurka, nienaruszona ogniem.
Ponadczasowe Bardo. Cuda, cuda…
Wówczas to Matka Boska Bardzka przyćmiła Lutra totalnie. Sława jej niosła się po świecie, a tutejsi protestanci nic nie mogli na to poradzić. W Bardzie działy się cuda, a jak wiadomo mają one ogromną siłę skupiania uwagi. Moc płynęła z figury maryjnej i ludzie powracali pod jej opiekę.
W kilkadziesiąt lat później, bo w roku 1598 Bardo ponownie nawiedziło nieszczęście. Wtedy to woda, a nie ogień „grały tam pierwsze skrzypce”. Dziewięć dni deszcze nie ustawały ulewne, niebo zwiastowało klęskę i ostatecznie woda podmyła Górę Bardzką. Nysa wezbrała i naruszyła jej zbocze. Dzisiejsza Kalwaria obsunęła się pękając. Skały i ziemia zatrzymały rzekę, a ona wystąpiła z brzegów. Miasto zaczynało tonąć. Jego mieszkańcy opuszczali je w panicznym strachu.
Ponadczasowe Bardo. Cuda, cuda, cuda…
Wtedy to zakonnik Mateusz zwołał do siebie kilkoro dzieci, z którymi udał się do świątyni nie bacząc na straszliwe okoliczności. Wraz z dziatkami zwrócił się do Matki Boskiej Bardzkiej z prośbą o zatrzymanie tragedii. Modły to były żarliwe, pełne ogromnej wiary. I stało się tak niedługo potem, że woda zaczęła opadać, a miasto ocalało. Od tego momentu nikt już nie miał wątpliwości, że w w miejscowości tej dzieją się cuda…
Dziś na ścianach kościoła Nawiedzenia NMP w Bardzie, wiszą drewniane kule i laski, a na ołtarzu głównym umieszczona jest cudowna figurka. Pielgrzymi, podobnie jak przed wiekami przychodzą tam i na kolanach oddają się pod opiekę Matce Boskiej Bardzkiej. Czy przychodzili tu ongiś chromi i odchodzili zdrowymi, podparcia swoje porzucając przy ołtarzu? Taka jest sugestia w tej świątyni, ale jak było naprawdę, tego nie widzieliśmy.
Ponadczasowe Bardo. Historia miasta.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do mniej cudownej historii miasta. Bardo bowiem dzieje swoje podobne ma do innych wczesnych, dolnośląskich założeń miejskich. Położone na jednej z odnóg bursztynowego szlaku, pełniło rolę strategiczną będąc już w X stuleciu grodem. Na przestrzeni dziejów założenie to było na przemian niszczone i odbudowywane. Panowali tam kasztelanie bardzcy, rycerze polscy. Duchowym rozwojem miasta zajmowali się kolejno: w AD 1189 joannici, w 1210- augustianie, a 1249 – cystersi z Lubiąża. Pod koniec trzynastego stulecia Bardo przestało być punktem strategicznym. Miejsce rycerzy zajęli bracia zakonni, a oni zamiast wojować, budowali kościoły i szerzyli bardzki kult maryjny.
Ponadczasowe Bardo i kolejne cuda.
Wówczas ta miejscowość górska zaczynała swoją karierę pielgrzymkową. Cudowna figura już w tamtym czasie otaczana była ogromnym szacunkiem. Słyszano wówczas o licznych uzdrowieniach i łaskach, a w 1400 roku na Górze Bardzkiej, dzisiejszej Kalwarii, miało miejsce objawienie maryjne. Kilku mieszkańców miasta ujrzało tam Bogarodzicę, która w rozpaczy łkała nad przepowiednią potworności, jakie miały niebawem spaść na tę ziemię. Niedługo później świątynie bardzkie uległy najazdom husytów w pierwszej połowie XV wieku i dziś nie ma już po nich śladów. W tamtym czasie nastąpił pierwszy zanik pielgrzymowania do tego miejsca w jego historii. Jednak Matka Boska Bardzka działała, i przypominała się w cudach swoich na tej ziemi, a odcisk jej stopy w kamieniu na szczycie Kalwarii dodawał ludziom nadziei i wiary. Kolejne zdarzenia podsycające tę historię, to opisane wyżej pożar i powódź w Bardzie.
W pierwszej połowie XVII stulecia powstała na Kalwarii Górska Kaplica.
Od tamtej pory do dziś, jest to miejsce przepełnione pielgrzymowaniem.
Kiedy nastały czasy wojny trzydziestoletniej, podobizna Matki Boskiej Bardzkiej została ukryta w Kłodzku. Po czasach zawirowań niepokojem, w Bardo odbudowano świątynie, a na ołtarzu jednej z nich ustawiono na powrót cudowną figurę. Pielgrzymi tłumnie powrócili na bardzkie szlaki łask i uzdrowień. Zagospodarowano wówczas teren dzisiejszej Kalwarii i powstała tam droga krzyżowa.
Nieco dalej na szlaku wędrowiec spotyka źródełko Maryi, z którego woda ma cudownie lecznicze właściwości.
Niedługo potem, w latach między 1686, a 1704 na miejscu dwóch wcześniejszych, mniejszych kościołów w Bardzie, powstała teraźniejsza barokowa bazylika. Wtedy to miasto przeżywało prawdziwy najazd pielgrzymów w liczbie 200 tysięcy dusz rocznie. Niedługo potem zbudowane zostały budynki klasztorne przy świątyni. W mieście jedne po drugich powstawały karczmy, zajazdy i gospody, w których zawsze brakowało wolnych izb. To niesamowite, ponieważ teraz w Bardzie funkcjonuje jeden tylko bar mleczny, jedyna w tej miejscowości pizzeria i nowo wybudowany hotel z restauracją. I to by było na tyle w tym temacie.
Średniowieczne Bardo jako osiedle jedynie…
Osiemnaste stulecie dotknęło Bardo wojnami śląskimi. Nie było ono jedynym miastem w tym czasie, które ucierpiało od tych wojennych zamieszek. Ruch pielgrzymkowy za Prusaków niemal całkowicie zanikł. Nie zdążył się odrodzić, bo potem nadszedł Napoleon i Francuzi czynili zamęt na tych ziemiach. Po klęsce Bonaparte nastał czas pokoju. Bardo nazywano wtedy „Małą Częstochową” i ponownie je doceniono. Budowa linii kolejowej uczyniła miasto bardziej dostępnym dla pielgrzymów. Na początku XX wieku ojcowie redemptoryści zadomowili się w Bardzie i przejęli opiekę nad tamtejszym sanktuarium. To oni wybudowali szlak kaplic różańcowych i po I wojnie światowej, w klasztorze urządzili pokoje gościnne dla wiernych pielgrzymujących.
Podczas trwającej pierwszej wojny światowej do Barda przybyły siostry Urszulanki, a po wojnie – Marianki. Po II wojnie światowej polska administracja zdegradowała miasto Bardo do rangi osiedla. W piętnaście lat później przyszło opamiętanie i Bardo ponownie przywrócono prawa miejskie w 1969.
Ponadczasowe Bardo to naprawdę niewielkie miasteczko z historią pełną zwrotów akcji. I bardzo możliwe, że gdyby nie Matka Boska Bardzka, być może dziś byłoby ono jedynie legendą. Zasypała je góra, zalała je woda, napadali je i palili podczas wojen religijnych, śląskich i światowych, a na końcu wyzuli z tożsamości. I co? I same cuda tylko to naprawiały…