Górny Śląsk

Prezes jest tylko jeden i nazywa się Schreiber, czyli rzecz o Leonie III

Rydułtowy, w języku niemieckim zwane Ridultau, to urocze miasteczko górnicze położone na Płaskowyżu Rybnickim na Górnym Śląsku. Zamieszkuje je nieco ponad 20 tysięcy mieszkańców, a główną żywicielką jest Kopalnia Węgla Kamiennego „Rydułtowy” (pierwotnie „Charlotte”), obecnie właściwie PGG KWK ROW Ruch Rydułtowy. Jest to jeden z najstarszych czynnych zakładów wydobywczych na Górnym Śląsku, a także jeden z najgłębszych w całej Europie.

Jesienią 2021 roku miasto Rydułtowy przejęło od Spółki Restrukturyzacji Kopalń teren szybu Leon III, dawnego Schreibera, który mieszkańcom i odwiedzającym Rydułtowy nieodłącznie kojarzy się z wysoką, żółtą wieżą basztową. Teren nie był już wcześniej użytkowany przez kopalnię, zatem najpierw trafił do rzeczonej spółki, by ostatecznie dostać drugie życie od miasta. Obecne otoczenie dawnego szybu Leon III wygląda już inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Przez dawny plac drzewny przebiega nowa droga, w wieży basztowej odbywają się regularne ćwiczenia ratowników górniczych, a w cechowni działa sklep charytatywny „Dobry Duch”.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Pozory potrafią zmylić

Chociaż współczesny wygląd kompleksu mógłby sugerować, że jest on całkiem młody, to… Nic bardziej mylnego! Początki szybu „Schreiber” sięgają bowiem końca XIX wieku. Jego kopalnia macierzysta, czyli wspomniany już zakład „Rydułtowy”, została założona na przełomie XVIII i XIX wieku w Czernicy pod nazwą „Charlotte”. Zwiększone, i to znacznie, zapotrzebowanie na węgiel kamienny w tamtym okresie wynikało z faktu wynalezienia przez Ruberga śląskiej metody wytopu cynku, która wiązała się również z pojawieniem się pieców opalanych węglem, a nie drewnem.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Skarb ujawniony przez wodę

Już sama nazwa miejscowości – Czernica – sugeruje, że od zarania dziejów miała ona związki z węglem. Jego drobinki, wypłukiwane z iłów węglonośnych przez wody gruntowe, unosiły się bowiem w potoku przepływającym przez wieś. Jak już wspomniałam, nie wzbudzało to większego zainteresowania, gdyż węgiel nie miał znaczenia gospodarczego. Był on raczej wykorzystywany do celów indywidualnych lub w niewielkich zakładach. Sytuacja uległa zmianie, gdy na Śląsku zaczęło rozkwitać przywołane już wcześniej hutnictwo cynku. Wtedy też, pod koniec XVIII wieku, Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu (Breslau) zarządził poszukiwania węgla na Górnym Śląsku, na koszt państwa pruskiego.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

W okolicach Rybnika poszukiwania prowadzili: asesor górniczy Reichardt oraz przysięgły górniczy Salomon Isaac. W 1788 odkryto wychodnie węgla kamiennego w okolicach Czernicy, Czerwionki i Niewiadomia. Wkrótce na tym terenie zaczęły powstawać kopalnie węgla kamiennego, z których najstarszą jest kopalnia „Hoym” (1792). Powstała również kopalnia „Charlotte”, czyli późniejsze „Rydułtowy”. Do dziś przez Czernicę biegnie ulica Górnicza – oryginalnie nazwana Kohlenstrasse, będąca drogą węglową.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Warto poczytać

Zawiłe losy kopalni „Rydułtowy” to temat na osobne rozważania… Jak i na książki, które w tym temacie polecam Wam dwie, z których korzystałam również, pisząc ten artykuł. Są to: „Dzieje kopalni węgla kamiennego Rydułtowy-Anna. Kopalnia Charlotte 1806-1945” oraz „Kopalnia Węgla Kamiennego Rydułtowy-Anna 1945-2014” autorstwa Andrzeja Adamczyka.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Szybka podróż w czasie

Skupiając się na historii szybu „Schreiber”, przenieśmy się w czasie do roku 1894, a dokładnie do 25 stycznia. Wtedy właśnie wszedł w życie nowy statut gwarectwa węglowego, za sprawą którego kopalnia „Nowa Skonsolidowana Charlotte” uległa przekształceniu w „Gwarectwo Węglowe Charlotte” (Steinkohlengewerkschaft Charlotte). Prezesem gwarectwa został nie kto inny, jak Alexander von Schreiber z wiedeńskiej firmy Schoeller & Co.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Nowe gwarectwo skupiło się, przede wszystkim, na zwiększeniu wydobycia. W związku z tym rozpoczęto budowę domów robotniczych oraz zatrudnianie pracowników spoza najbliższej okolicy. Na przeszkodzie zwiększania zdolności wydobywczej stała także przestarzała infrastruktura. Rozpoczęto zatem modernizację trzech istniejących szybów kopalni „Charlotte”.

Autorka tekstu w wieży basztowej. Fot. Michał Machalski

Potrzeba matką szybu

W 1894 roku, w pobliżu dworca kolejowego, założono nowy szyb wydobywczy, w zastępstwie oddalonego od linii kolejowej szybu „Süd” („Południowego”). Rok później nowy szyb zgłębiono do 150 metrów. Został on ukończony w 1896, na głębokości 185 metrów. Miał on średnicę 4,6 metra, murowaną obudowę i żelazne zbrojenie. Na powierzchni wybudowano kotłownię z kominem o wysokości 80 metrów, elektryczną centralę z dynamomaszyną, wieżę szybową o konstrukcji stalowej i cechownię. Pracę rozpoczęła wyciągowa maszyna parowa o mocy 240 koni mechanicznych. W późniejszej kolejności oddano do użytku sortownię o wydajności stu wagonów na dziesięć godzin oraz bocznicę kolejową. Pod ziemią zainstalowano elektryczną pompę o wydajności 2,5 metra sześciennego na minutę. Była to pierwsza stała elektryczna pompa podziemna na Górnym Śląsku.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Pompa rangi pionierskiej

Szyb oddano do użytku po zamontowaniu wspomnianej wyżej pompy, w 1897 roku. Początkowo nosił on nazwę „Neu”, czyli „Nowy”, jednak ostatecznie otrzymał nazwę „Scheiber”, w celu uhonorowania prezesa gwarectwa węglowego. W czasach współczesnych nosi on nazwę Leon III, a łącznie „Leonów” w Rydułtowach mamy aż cztery. Jest to pamiątka po działającej w Rydułtowach kopalni „Leogrube”, zgłoszonej w 1840 roku przez Józefa Domsa. Oryginalny szyb „Leo” znajdował się w miejscu, gdzie później stanął budynek Naczelnej Organizacji Technicznej. Dokładnie rzecz ujmując, siedzibę techników postawiono w miejscu kotłowni tego szybu.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Kłopoty, kłopoty

Kopalnia stale się rozrastała, co w konsekwencji oznaczało konieczność rozbudowy systemu wentylacji. Dlatego też odtworzono szyb „Carl”, który następnie wyposażono w wentylator ssący. Rozwiązanie to szybko okazało się niewystarczające, a opuszczanie drewna i jazda załogi szybem „Schreiber” coraz bardziej kolidowały z wydobyciem.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

4 sierpnia 1906 roku gwałtowne wdarcie się kurzawki spowodowało całkowite zatrzymanie ruchu w polu szybu „Schreiber”. Prace porządkowe przeciągały się aż do wiosny. Po tym wydarzeniu, na powierzchni pozostały dwa głębokie doły, które z czasem wypełniły się wodą i utworzyły stawy. Dwa lata później rozpoczęto pogłębianie szybu „Schreiber” o kolejne 200 metrów. Został on wyłączony z ruchu, a urobek z jego rejonu transportowano pod szyb „Leo” za pomocą lokomotyw elektrycznych. Szyby „Schreiber” i „Carl” połączono także kolejką wąskotorową obsługiwaną przez lokomotywy parowe, by móc swobodnie dostarczać węgiel do kotłowni oraz wzajemnie przesyłać materiały. Prace ukończono w 1910 roku na głębokości 386 metrów. W szybie zainstalowano nową maszynę wyciągową „Breslauer Maschinen-Bau-Anstalt” o mocy tysiąca koni mechanicznych, mogącą zabrać po 4 wozy z urobkiem w dwupiętrowych klatkach szybowych.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Żywioły i modlitwa

W 1920 kurzawka po raz kolejny pokazała niszczycielską siłę. Tym razem wdarła się do wyrobisk z uskoku Piecowskiego. Szyb „Schreiber” ocaliły tamy wodne. Odmulanie wyrobisk trwało aż trzy lata. W tym samym roku rozpoczęła się również budowa kościoła w Radoszowach. Został on poświęcony 22 lutego 1922 roku. W wyniku zmian administracyjnych na Górnym Śląsku główne obiekty kopalni „Charlotte”, teren szybu „Leo” oraz budynek dyrekcji znalazły się na terenie gminy Radoszowy, w obrębie nowej parafii. W związku z tym, nowemu kościołowi podarowano organy z cechowni szybu „Schreiber”, powszechnie nazywane „szrajbersko lajera”. Służyły one aż do końca lat siedemdziesiątych, kiedy to zostały zastąpione organami elektronicznymi.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

To nie jest bezpieczny zawód

24 października 1922 w szybie „Schreiber” doszło do wypadku, który mógł skończyć się naprawdę tragicznie. Podczas wyjazdu załogi zerwała się lina. Na szczęście skończyło się na strachu, jako że urządzenie zabezpieczające stanęło na wysokości zadania. 30 górników wyjeżdżających na powierzchnię w klatce odniosło jedynie drobne obrażenia. Podobne zdarzenie miało miejsce w kopalni „Karol” w Orzegowie, jednak tam zakończyło się ono śmiercią górników. Pomnik ku czci ofiar znajduje się na cmentarzu w Rudzie Śląskiej-Orzegowie.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Nowy rozdział w życiu Schreibera

W 1926, za sprawą uruchomienia szybu „Leon II”, w szybie „Schreiber” zatrzymano wydobycie. Do końca działalności pozostał on szybem materiałowym i zjazdowym. Zmiana nazwy ze „Schreiber” na „Leon III” miała miejsce w 1936 roku, kiedy to na całym Górnym Śląsku masowo spolszczano nazwy szybów kopalnianych. W czasie drugiej wojny światowej przywrócono nazwy niemieckie, a po zakończeniu konfliktu kopalnia rozpoczęła działalność pod szyldem „Kopalnia Węgla Kamiennego Rydułtowy”.

Autorka tekstu w wieży basztowej. Fot. Michał Machalski

W nauce siła

1 października 1945 roku otwarto przykopalnianą Szkołę Dokształcającą dla Młodocianych, którą dwa lata później przekształcono w Szkołę Przemysłową Górniczą Rybnickiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego w Rydułtowach. Stale wzrastała liczba ludności napływowej, więc we wrześniu 1949 roku otwarto internat szkolny, ulokowany w dawnym hotelu robotniczym („Schlafhaus”) przy ulicy Mickiewicza. Szkoła ulegała dalszym przekształceniom i stale się rozrastała, więc z czasem stare budynki przy szybie Leon III, będące dotąd jej siedzibą, trzeba było porzucić. W 1956 roku rozpoczęto budowę nowego budynku szkolnego, usytuowanego przy ulicy Obywatelskiej.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

Rozwój w dół, rozwój wszerz

Elektryczna maszyna wyciągowa z tarczą Koepe została zamontowana w szybie „Leon III” w 1958 roku. Szyb stale pogłębiano, pomimo oczywistych trudności geologicznych. W 1963 roku oddano do użytku kompleks BHP obejmujący dwukondygnacyjną łaźnię mogącą pomieścić 2000 robotników, cechownię z izbą opatrunkową, biuro ruchu oraz pomost łączący kompleks z nadszybiem. Rok później do dyspozycji pracowników oddano samoobsługową maskownię. W międzyczasie adaptowano starą łaźnię, później służącą szkole, na otwarty 4 grudnia 1960 roku Zakładowy Dom Kultury.

Wieża basztowa. Fot. Michał Machalski

W 1968 roku do kopalni „Rydułtowy” przyłączono sąsiednią kopalnię „Ignacy”, oryginalnie „Hoym”. Miało to związek z ratowaniem mierzącej się z ogromnymi trudnościami z wydobyciem najstarszej kopalni węgla kamiennego na ziemi rybnickiej. W tym samym czasie na powierzchni przy szybie „Leon III” trwały prace przewidziane jeszcze przed połączeniem kopalń. Również w tym roku oddano do użytku magazyn główny o kubaturze prawie 12 tysięcy metrów sześciennych.

Sztolnia uczniowska. Fot. Michał Machalski

Głębiej nie będzie

Głębienie szybu „Leon III” zakończono w 1971 roku, na głębokości 808 metrów. Równolegle prowadzono budowę nowej wieży nadszybia, typu basztowego. Basztę wznoszono na placu obok szybu, po stronie południowo-wschodniej. W tym samym czasie rozbierano starą wieżę szybową. 8 sierpnia 1971 roku zaczęto nasuwanie na otwór szybowy nowej wieży nadszybia. Konstrukcja mierzyła 48,5 metra i ważyła około 2 tysięcy ton, uwzględniając czterolinową maszynę wyciągową typu W14-3200, asynchroniczną, o mocy 2×630 kW, wyprodukowaną w Zakładach Urządzeń Technicznych „Zgoda” w Świętochłowicach. Wieżę wzniesiono 42 metry od miejsca docelowego. Jej przenoszenie odbywało się z prędkością 3 metry na godzinę i zakończyło się 11 sierpnia. Szyb oddano do eksploatacji po niespełna dwóch miesiącach. Posiadał on jedną klatkę czteropiętrową i przeciwwagę dostosowaną do transportu długich materiałów.


Sztolnia uczniowska. Fot. Michał Machalski

Warto jeszcze wspomnieć, że 23 marca 1993 roku w szybie „Leon III” na poziomie 400 m doszło do wypadku. Cztery wozy do transportowania okorków i piasku rozpięły się i wpadły do szybu, powodując uszkodzenia lin nośnych i innych urządzeń. Naprawa zniszczeń trwała przez pięć dni. 


Sztolnia uczniowska. Fot. Michał Machalski

Początek nowej ery?

Dzisiaj przestrzeni kompleksu szybu „Leon III” nie wypełnia już huk pracujących maszyn. Stopniowo zastępuje go gwar głodnych wiedzy turystów, ale i innych osób, których obecność wynika z nadanych budynkom nowych funkcji. Do zobaczenia wkrótce…


Okno w magazynie głównym. Fot. Michał Machalski
Zapraszamy do Rydułtów!
Taki był mój pierwszy kontakt z szybem Leon III…
…a w końcu przyjechaliśmy z turystami!

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
1
OK
0
Kocham to!
0
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Joanna Stebel
Miłośniczka podróży w najróżniejsze zakątki świata, jednak najbardziej umiłowała Śląsk - zwłaszcza rodzimy Górny Śląsk. Z wykształcenia filolożka, historyczka sztuki oraz inżynier chemii. Z pasji - wieczna wiercipięta z nieodłączną gitarą basową u boku. Z zawodu tłumaczka i nauczycielka z wieloletnim stażem. Uwielbia odkurzać stare, zapomniane historie i przypominać je światu. Od 2019 prowadzi autorski projekt internetowy Sassy Silesian.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Górny Śląsk

0 %