PRZERZECZYN ZDRÓJ. Kościół Matki Boskiej Królowej Polski
Przerzeczyn Zdrój to miejscowość uzdrowiskowa. Należy ona do Dolnego Śląska, i do gminy Niemcza. Wartościowe dla zdrowie źródła mineralne istniały tam od zawsze, ale dopiero na początku XIX wieku połapano się w związku z ich istnieniem w tym miejscu. Szybko okazało się, że źródła mineralne, siarczkowe i żelaziste, mogą pomagać w leczeniu wielu chorób neurologicznych i reumatologicznych. W Przerzeczynie było więcej niż jedno źródło wód leczniczych.
Przerzeczyn Zdrój. Najmniejsze uzdrowisko w Polsce
Wszystko zaczeło się na samym początku XIX stulecia, w 1802 roku. Hrabia von Pfeil, właściciel Przerzeczyna, zaczął wykorzystywac źródło siarczanowej wody, która miała lecznicze włąściwości. Wybudował on przy żródełku mały, drewniany domek i zażywał w nim ożywczych kąpieli. Nie było w tym nic szczególnego. Hrabia korzystał z wanny. Jednak szybko okazało się, że znajdują się inni bogacze chętni do podobnych kuracji, dlatego też obok wanny hrabiego, zaczęły przybywać kolejne. W dwadzieścia lat potem, na miejscu małego domku stał już Dom Zdrojowy. Przybywali do niego kuracjusze, którymi opiekował się lekarz. W kolejnych latach z małego Domu Zdrojowego zrobił się sporych rozmiarów kuracyjny obiekt. Po wojnie nowy ład w PRL-u zainteresował się tym miejscem i stworzył tam uzdrowisko, które było najmniejszym tego typu ośrodkiem w Polsce.
Przerzeczyn Zdrój i jego tajemnice
Ta niewielka miejscowość w swoim czasie tętniła więc życiem, które ledwie mieściło się na jego małym terenie. Przerzeczyn Zdrój to tylko mała wieś dolnośląska, a jednak bogactwa historycznego los jej nie poskąpił. Oprócz tryskających tam zdrowiem źródeł, w Przerzeczynie znajdujemy też pałac z końca XIX stulecia, który ma się dobrze i stoi na terenie całkiem nieźle utrzymanego parku dominialnego. Wszystko to jednak bardzo tajemnicze jest, ponieważ nie poradziliśmy sobie z wejściem na jego teren. Prywatny właściciel ogrodził swoje włości i wytęp jest tam wzbroniony. Co do uzdrowiska, to przez wzgląd na późną porę przybycia do Przerzeczyna, nie dotarliśmy ostatecznie do jego źródeł. Później dochodziły nas słuchy, że prawdopodobnie tamtejszy obiekt kuracyjny już nie istnieje…
Przerzeczyn Zdrój i jego świątynia
Jedyne co udało nam się zabrać z tego miejsca, to fotografie Kościoła Matki Boskiej Królowej Polski. Z zewnątrz kościółek wygląda zwyczajnie. Nie jest nawet specjalnie wypieszczony. Na kościelnej wieży, która zwieńczona jest „cebulą”, znajdują się czasomierze.
Kościółek posiada cechy gotyckie, renesansowe i barokowe. Co nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę fakt, że ten dom modlitwy powstał w XIV stuleciu. Był więc czas na liczne przebudowy i zmiany. Po roku 1500 aż do końca II wojny światowej przybytek ten należał nieustannie do ewangelików. Ten zwrot akcji w jego historii nadał mu określonych cech, które do dziś odróżniają go od budowli sakralnych, od zawsze należących do katolików. Wnętrze świątynne posiada empory, które nadal pachną drewnem dobrej jakości. Na balkonach namalowano biblijne sceny. Nie można też przejść obojętnie obok kościelnych organów, które zdobią figury aniołów i postać króla Dawida. Ogromne wrażenie robi też świątynna mównica. Kościół ten ma bardzo bogate wnętrze i znajduje się w rejestrze zabytków. Niezaprzeczalnie jest wartym największej uwagi. Niestety nie było mi dane zajrzeć do jego wnętrza. Wszystko to co widziałam i co fotografowałam znajdowało się poza nim, a i tak powaliło mnie to na kolana…
Kościół Matki Boskiej Królowej Polski
Teraz to świątynia katolicka. Weszłam więc na jej teren jak do siebie. Byłam w szoku od pierwszego swojego kroku. Wszędzie dokoła widziałam płyty grobowe. Epitafium obok epitafium.
Cudowny zbiór sztuki cmentarnej, zachowany w stanie dobrym, zadbany i zabezpieczony. Kilkadziesiąt płyt kamiennych wmurowanych jest tam w ściany zewnętrzne kościółka i w jego mur ogrodzeniowy.
Pochodzą z czasu między szesnastym, a osiemnastym wiekiem. Na epitafiach przedstawione postaci są często naturalnych rozmiarów. Niesamowite jet to, jak drobiazgowo i starannie oddano ich wygląd oraz szczegóły z ich garderoby.
Z każdej z tych płyt czytać można było jak z książki. Znajdują się tam informacje o zmarłych szlachcicach. To bezcenna, kamienna baza danych osobowych.
Prawdziwe muzeum na wolnym powietrzu ukryte jest za kościelnym murem w taki sposób, że do samego końca, dokąd nie wejdzie się na teren świątynny, niczego spodziewać się nie można.
Z zaskoczenia…
Tak było ze mną. Przybyłam do Przerzeczyna przypadkiem, w efekcie zabłądzenia w drodze. Nie byłam przygotowana z tej lekcji historii i nie wiedziałam co kryje w sobie Kościół Matki Boskiej Królowej Polski. Dlatego właśnie tak bardzo mnie zaskoczył ten widok galerii z zaświatów.
Zaskoczył i zachwycił. To była najprawdziwsza niespodzianka. Jest zupełnie inaczej, kiedy przyjeżdżam do jakiegoś miejsca z wypisaną listą obiektów, które chcę zobaczyć.
Wiem już o nich wtedy sporo, a przybywam do nich jedynie po to, aby zobaczyć je na własne oczy i zarchiwizować. Wtedy jest bardzo ciekawie, ale nie ma elementów zaskoczenia. Najlepsze są jednak takie historie, których nie szukam. A one same mnie znajdują…