RÓŻANA. Całkowicie niekomercyjny Dolny Śląsk.
Różana jest małą miejscowością położoną na Dolnym Śląsku. Należy do powiatu średzkiego i do gminy Udanin. Niepozorna to wieś. Nieduża, cicha i bardzo tajemnicza. Jakby czas się tam zatrzymał w jakimś momencie dawnymi laty i ten moment nigdy nie przestał trwać…
Pojechałyśmy tam, żeby sfotografować ruiny średniowiecznego kościoła, które dla zainteresowanych podobnymi tematami są prawdziwą, dolnośląską atrakcją. To właśnie te resztki świątyni zwabiły nas na ten „koniec świata”. Cichy i tajemniczy. Wiosną pachnący bzem i różami.
Różana. Ruiny średniowiecznego kościoła.
Mało jest o nim informacji, ale wiemy na pewno, że to relikt świątynny od czasu wojny trzydziestoletniej. Wtedy to dokonano na nim gwałtu i od tamtej pory ruiny z każdym rokiem stają się ruinami jeszcze bardziej.
Nie zmienia to faktu, że są piękne i bardzo malownicze. Wabią do siebie takich jak my podróżników, którzy nieustannie poszukują tajemnic do odkrycia, i artystów, którzy przybywają tu z ołówkami i brystolem lub sztalugami i paletami farb.
Ruiny kościoła w Różanej to prawdziwy symbol chrześcijaństwa na tych ziemiach. Pomimo, że los im nieźle dokopał, one wciąż trwają i najwyraźniej zawalić się nie mają zamiaru.
I pozostają Domem Bożym, chociaż pochłonięte przez przyrodę. Nie ma tam ołtarza, nie ma obrazów i kościelnych zdobień. Dziś to świątynia Flory.
Wioska w dolnośląskim. Różana.
Różana na zapisanych kartach historii trwa od 1305 roku. Podobnie jak w innych wioskach Dolnego Śląska, panowali tam bogacze od najdawniejszych czasów.
Na przykład w 1512 różanego chłopa batożył Schindel, a w osiemdziesiąt lat później von Mohl z pobliskich Drogomiłowic. W 1680 rodzina von Abschatz auf Zobel rozpoczęła tutaj swoje długoletnie, dziedziczone rządy. W połowie dziewiętnastego wieku Różana trafiła w ręce majora D.Von Koschembach’a. Nowy właściciel osiedlił się tam i urządził swoje gniazdko. Prawdopodobnie to on właśnie wybudował rezydencję w Różanie. Przy pałacu znajdywał się folwark.
Siedziba rodu von Koschembach.
Różana wówczas była wioską z ponad siedemdziesięcioma domami. Działała tam szkoła, przedszkole i straż pożarna.
Funkcjonował tam wodociąg, który podobno nigdy nie zawodził. Mieli tam też browar i gorzelnię. Nie ma się więc co dziwić, że nowy właściciel w Różanie postanowił się osiedlić wraz z rodziną, a w pałacu rezydować. Było tam wówczas prawie 500 chłopów, których już wprawdzie batożyć się nie dało, ale można było w inny, nieco bardziej cywilizowany sposób wykorzystać jako siłę roboczą do pomnażania majątku.
Koschembachrowie nie byli jednak całkiem jałowi. Dzielili się odrobinę ze światem swoimi możliwościami. Finansowali po trosze utrzymanie domu starców, który prowadzony był we wiosce.
Różany pałac.
Niezbyt był wyszukany, co widać na starych widokówkach. Bryła raczej skromna, jednak gustowna, położona w otoczeniu niewielkiego parku i dwóch stawów. Elegancki był i delikatny. Do pałacu, a raczej do jego ruin trafiłyśmy po wcześniejszym „rzuceniu okiem” na teren dawnego folwarku, otoczonego murem oporowym, w którym znajdowały się piwnice. Zdaje się, że pomieszczenia te wykorzystywane były na zasadzie lodowni, gdzie przechowywano produkty wymagające niższych temperatur.
Ruiny same w sobie są bardzo trudne do odczytania. Zastałyśmy tam jedynie dwa lub trzy kawałki ścian.
Cegły rozrzucone po nierównej, rozkopanej powierzchni dawnego terenu, na którym stała ongiś ta wspaniała rezydencja.
Za mało zostało już z tego obiektu, aby bez niemieckiej widokówki można było sobie go wyobrazić.
Oprócz cegieł znalazłyśmy tam jeszcze wodę. Stawy, które ozdabiały teren dworski. Resztki mostku, który łączył teren pałacu z gospodarstwem.
Taki to był mały światek, utrzymywany z folwarku i otoczony zielenią. Wszystko to niemal zniknęło z powierzchni ziemi.
Różana to wioska, która przez lata znosiła zawirowania historii. To co tam zastałyśmy teraz, to kilkanaście w miarę dobrze wyglądających domów, cmentarz i jego kaplica. Historia nadal zbiera tam swoje żniwo w postaci najróżniejszych potyczek z teraźniejszością. I wszystkie one pachną różanymi dziejami…