ROZŁOŻYĆ SIĘ OBOZEM. Na szlaku Nieustannego Wędrowania
W naszych wędrówkach ważną rzeczą jest znalezienie pod koniec dnia dobrego miejsca na obozowisko. Rozłożyć się obozem po trudach przebytej drogi, rozpalić ogień, przygotować posiłek. To ważne elementy naszych wojaży.
Oczywiście, że nie każda droga i nie każde miejsce na to pozwala. Obozujemy pod gołym niebem tylko wówczas, kiedy znajdujemy się z dala od cywilizacji. Kiedy wędrujemy do miejsc nieczęsto odwiedzanych przez ludzi. W naszych plecakach wówczas znajdują się wszystkie potrzebne rzeczy do tego, aby rozbić się obozem, kiedy przyjdzie na to właściwy czas…
Obozowanie
Stało się atrakcją w naszym wędrowaniu. Atrakcją dla nas samych. Wybieramy dobre miejsce, rozpalamy ognisko i zaczynamy cieszyć się chwilą wytchnienia. Najpierw w drodze osiągamy swoje cele, robimy fotografie i zbieramy informacje, a następnie przychodzi czas na nagrodę. Kiełbaski, zimne piwo, ciepło ogniska, rozmowy i długie opowiadania. Miejsce pod obóz jest bardzo ważne i trzeba wybrać je skrupulatnie. Musi spełniać wymogi. Ognia nie można zapalić wszędzie. Bierzemy to pod uwagę za każdym razem.
Żeby rozłożyć się obozem, trzeba się najpierw trochę napracować. Zbieranie chrustu jest bardzo rozgrzewające w zimowy wieczór. Należy zrobić zapas na te godziny przy ognisku po zachodzie słońca. Łamanie suchych gałęzi, trzaski i nawoływanie siebie nawzajem wypełniają ciszę i robią w przyrodzie trochę zamieszania. Rozchodzimy się po terenie i każde z nas buszuje w kniejach, aby po chwili powrócić, ciągnąc za sobą suche gałęzie. Potem zaczyna się łamanie ich nogami, rozpinanie kurtek, ściąganie czapek. Taki wysiłek powoduje, że krew szybko płynie w żyłach. Wszyscy stajemy się coraz bardziej głodni, ogień trawi pierwsze drobne gałązki, po chwili dorzucany nieco grubsze. Robi się gorąco, na patyki nabijamy serdelki. Otwieramy napoje i zachwycamy się tym wszystkim, czego doświadczamy. Jest radość i jest moc.
Bliskość natury, miejsce odludne, ogień
Rozłożyć się obozem przychodzi nam lekko, a to dopiero wstęp do wieczornego biwakowania. To łatwość obcowania z przyrodą i przyjmowanie za naturalne, że dokoła nie ma ani ludzi, ani nawet śladów ich mieszkania. Pojmowanie, że kiedy po zachodzie słońca ciemność ogarnie wszystko dokoła, teren poza obozowiskiem stanie się niedostępny i nieco przerażający. Spojrzenie w dal, na horyzont, gdzie niedawno zachodziło słońce, stanie się trudne. W ciszy łowi się dźwięki. Człowiek w takich okolicznościach zaczyna je analizować. Czy to jakieś większe zwierzę poruszyło się w krzakach, czy może tylko sowa poluje…
To wszystko towarzyszy posilaniu się i bajaniu przy palącym się ognisku. Dorzucamy do ogniska, kiedy pragniemy nieco rozgarnąć ciemności. Jesteśmy czujni. W ciemności, która skupia nas przy źródle ciepła, stajemy się sobie jeszcze bardziej bliscy. To wszystko nie musi się dziać, a jednak uwielbiamy takie obozowe życie. Rozmawiamy i opowiadamy sobie najróżniejsze historie. Czas umila nam muzyka, ale tylko ta, która niesie się z natury. Letnie symfonie świerszczowe i zimowa cisza też gra…
Rozłożyć się obozem. Miejscówki doskonałe
Doskonałe są do takich celów takie miejsca, które mają wartość historyczną. Biwak przy wysadzonym bunkrze nad Odrą ma swoją magię. Przeważnie to bardzo niedostępne rejony, nieznane i prawie nie odwiedzane przez ludzi, no chyba że przypadkiem albo przez takich jak my wędrowców…
Biwak nad wodą, do której przybywają zwierzęta też nastawia nas pozytywnie. Wtedy chłonie się energię, która płynie z natury. Można tam mieć nadzieję, że usłyszy się Boga, bo nic go w takich miejscach nie zagłusza. Nie działają tu żadne urządzenia, które blokują łączność ze Stwórcą. Kiedyś wielcy prorocy rozmawiali z Bogiem, ale już od bardzo dawna nikt tego nie doświadcza. Boga nie słychać wśród wielkich miast, w których wszyscy korzystają z każdego rodzaju energii, tylko nie z boskiej. Jego głos nie przenika przez fale, które emituje współczesność. Nie przebije się przez technikę dnia dzisiejszego. Nie można go zrozumieć, bo zbyt wiele rzeczy dziś rozprasza człowieka. Ale w nocy, przy ognisku, gdzieś z dala od miast i wiosek, Bóg często przysiada się do wędrowców i czyni ich przyjaciółmi i kompanami na dobre i na złe.
I czujemy go w serdeczności, która jest u nas żywa. W prawdziwej przyjaźni, która nas nie poróżnia. W wytrwałości na szlaku i miłości do drogi. WIERZYMY bowiem sobie wzajemnie i WIERZYMY, że nic złego w drodze nam się nie przytrafi…
Rozłożyć się obozem na szlaku Nieustannego Wędrowania
Nasze obozowiska to często miejsca, do których wracamy. Mamy swoje ulubione miejscówki, które czasami same w sobie stają się celami wędrówek. Zapamiętujemy na szlakach te z nich, gdzie czuliśmy się najlepiej. Sami stworzyliśmy szlak najlepszych miejsc na ognisko i nadal go tworzymy. Nieustannie poszukujemy takich ustroni, które pozwolą nam na prawdziwe biwakowanie. Zimą i latem, jesienią i wiosną. Żadne z tych miejsc nie jest atrakcją turystyczną. Wiąże się jednak z nimi tak wiele naszych dobrych wspomnień, że powroty do nich stają się tak miłe, jak powroty do domu po długiej podróży.
Życie jest pełne atrakcji, które są treścią dzisiejszego świata. Korzystanie z nich z całą pewnością daje ludziom wiele radości. Ale mnie najwięcej frajdy sprawia ucieczka od cywilizacji. Korzystanie z innego rodzaju energii. Tam gdzie nie brakuje powietrza, tam gdzie cisza króluje, tam gdzie nic nie ogranicza przestrzeni i tam, gdzie pali się prawdziwy ogień.