Komercyjny

Czy powinniśmy zamknąć rynek w Środzie Śląskiej?

Jeszcze nie tak dawno Środa Śląska była książkowym przykładem dziury zabitej dechami. Nie było gdzie zjeść, brakowało sklepów z elektroniką, a drinka można było wypić najwyżej na ławce w parku (marki Wyborowa lub Sobieski, tak konkretnie). Nie mam pojęcia, w którym konkretnie momencie zaczęło się to zmieniać, ale od jakiegoś czasu miasto jest znacznie bardziej przyjazne dla mieszkańców.

Otwarto w nim kilka restauracji, gdzie serwują naprawdę dobre żarcie. Nie da się również narzekać na brak barów oferujących klientom kolorowe koktajle. Mamy dobrze zaopatrzone supermarkety. Pojawił się Media Ekspert, co raz na zawsze wyeliminowało dawnego monopolistę sprzedaży sprzętu komputerowego, AGD i RTV, który narzucał na produkty nieludzko wysoką marżę.

centrum Środy Śląskiej

Co więcej, Środa rozbudowuje się w zatrważająco szybkim tempie. Za każdym razem, gdy tam przyjeżdżam, pojawia się co najmniej kilkanaście nowych domów i rozpoczętych budów. Niewykluczone, że już niedługo miasto wchłonie okoliczne wioski i uczyni je swoimi dzielnicami, ale to już zupełnie inny temat.

atrakcje Środa Śląska

Średzki rynek — dawniej i dziś

Doskonale pamiętam jak wyglądał rynek w Środzie Śląskiej, zanim władze zdecydowały się na jego przebudowę. Stała na nim wyjątkowo tandetna fontanna w kształcie barokowego aniołka. Figura otoczona była murkiem, który rozbudowywał się w miniaturowy labirynt. Po jego wewnętrznej stronie usypano ziemię, posiano tam trawę i posadzono dwie wierzby płaczące. Później jedna została wycięta. Miejsce to lokalsi nazywali „kamiennym kręgiem”. Ten krąg zawsze oblegany był przez panów i panie, którym flaszka na dobre przyrosła do ręki. Co ciekawe, mieli oni ciche przyzwolenie na picie w miejscu publicznym. Osobiście mnie to nie dziwi, bo w sumie nie mam pomysłu na to, jak panowie w niebieskich mundurach mieliby poradzić sobie ze zgrają niewypłacalnych pijaczków.

fontanna Środa Śląska

Kilka lat temu na rynku podjęto prace remontowe. Miesiącami obiecywałyśmy sobie z mamą, że pójdziemy tam, żeby udokumentować dawną architekturę tego miejsca. Mimo że mieszkamy kilkaset metrów od centralnego punktu miasta, dotarłyśmy tam z aparatami w dniu, kiedy już wszystko było rozkopane. Tak to już jest, że mamy pełne archiwum okolicznych wiosek na przestrzeni ostatniej dekady, a własnego rynku sfotografować nie zdążyłyśmy.

parkowanie Środa Śląska

Wracając jednak do sedna — wyburzono kamienny krąg, a w jego miejscu wyłożono przestrzeń publiczną kamiennymi płytami. Wybudowano fontannę, która nocą mieni się wszystkimi kolorami tęczy, ustawiono kilka kwietników, w tym jeden w kształcie parasolki, posadzono drzewka i otwarto kilka ogródków piwnych. Na początku miałam sporo zastrzeżeń co do tej „patelni”, która tam powstała. Uważałam, że rynek przez to zupełnie zatracił swój indywidualizm i stał się po prostu kolejnym miastem, gdzie w centralnym punkcie jest po prostu pusty plac. A potem wyszłam coś zjeść i napić się piwa z przyjaciółmi. Uznałam wtedy, iż średzki rynek wreszcie zaczął żyć i stał się przyjazny dla wszystkich mieszkańców, a nie jedynie dla lokalnego lumpenproletariatu. Choć władzom miasta można zarzucić całkiem sporo, to akurat pod względem tego, w jaki sposób przystosowali centrum Środy Śląskiej, niewątpliwie jest godne pochwały.

ratusz Środa Śląska

Nie mniej tego miło by było, gdyby przy okazji ktoś rozwiązał kwestie absolutnego braku połączeń z tak ważnymi miastami jak Wrocław, Legnica, Lubin, Polkowice, Wołów, Brzeg Dolny i wiele innych. Obecnie jedynym środkiem komunikacji między miastowej są pociągi oraz autobusy elektryczne (docierające niestety tylko do powiatowych wiosek).

Ratusz w Środzie Śląskiej

Kontrowersje związane z parkingiem miejskim

Jak tak człowiek sobie usiądzie latem przy jednym ze stolików w ogródku piwnym w samym centrum Środy Śląskiej, to jest jedna rzecz, która budzi konkretne zastrzeżenia. Co ciekawe, jest tak od zawsze, a nie od czasu, gdy otwarło się tam kilka knajpek, obecnie po prostu problem mocniej się uwydatnił. Mowa w tym przypadku o kwestii parkingu, który zajmuje połowę przestrzeni publicznej w tym miejscu i samochodach przejeżdżających nieopodal tych miło zaaranżowanych miejscówek.

Roland Środa Śląska

Jeszcze sprawę komunikacji przez miasto jestem w stanie zrozumieć. Trudno jest z tym zrobić porządek. Istnieje co prawda obwodnica pozwalająca na ominięcie centrum, ale wiadomo — czasem zwyczajnie trzeba wjechać do miejscowości. Możliwości objazdu rynku są dość mocno ograniczone. Jak ktoś w Środzie mieszka, to doskonale wie, co dzieje się podczas Dni Miasta i Święta Wina, gdy centrum jest wyłączone z ruchu samochodowego. Pozostaje jednak sprawa parkingu.

rynek śedzki

Środa Śląska nie jest szczególnie duża. Przejście jej wzdłuż (powiedzmy od szkoły podstawowej przy ulicy Górnej do Intermarche przy Legnickiej) zajmuje maksymalnie 15 minut. To trwa AŻ tyle w przypadku, gdy człowiek nie idzie prosto, a raczej śledzi węża — od prawego do lewego krawężnika. Istnieje wiele miejsc, gdzie z powodzeniem można zaparkować samochód. Co więcej, one wszystkie są zlokalizowane bardzo blisko rynku. Za sklepem wędkarskim znajdującym się nieopodal Biedronki jest naprawdę duża przestrzeń, która — o ile nie jest prywatna — z powodzeniem mogłaby zostać zaadaptowana pod parking. Jest też plac Solny. Oczywiście większość tamtejszych miejsc parkingowych należy do mieszkańców, ale mimo to ile razy bym tamtędy nie szła, w naprawdę różnych godzinach, sporo przestrzeni pozostaje wypełnionych jedynie powietrzem. Nie wspominając już nawet o dużym parkingu przy dawnym Handlowcu.

rynek Środa Śląska

Parking w rynku oszpeca to miasto. W jego miejscu mogłoby się otworzyć więcej lokali, dzięki czemu Środa stałaby się miniaturowym Wrocławiem. Zapotrzebowanie na podobne usługi jest, co można stwierdzić po nieustannie przepełnionych restauracjach.

Muszę wjechać do marketu

Od jakiegoś czasu zwracam uwagę na pewne zjawisko. Zauważyliście, że kierowcy samochodów (jasne, że nie wszyscy, ale ich spora liczba) parkują możliwie blisko wejścia do supermarketu nawet wtedy, gdy wiążę się to ze zbliżeniem do drugiego pojazdu tak, że ledwie udaje się otworzyć drzwi? Miejsca parkingowe położone nieco dalej są dość mocno przerzedzone, a te na końcu świecą pustkami. Wygoda wygodą, ale czy naprawdę jesteśmy aż tak leniwi, że musimy niemalże wjechać do sklepu, żeby być usatysfakcjonowanymi? Trudniej wtedy i zaparkować i wyjechać, a nierzadko ciężej zapakować zakupy do bagażnika, bo inni muszący zostawić auto pod wejściem nieustannie mijają tyły, gdzie ledwie mieści się wózek. Zrobienie trzech kroków więcej zdecydowanie zwiększyłoby komfort życia, ale jakoś tak wyszło, że do sporej części społeczeństwa to nie dociera.

średzki ratusz

Piszę o tym dlatego, że właśnie ta tendencja zdaje się być powodem tego, że na średzkim rynku, zamiast ładnie zaaranżowanej przestrzeni, mamy parking. Ludziom zwyczajnie nie chce się przejść pięciu kroków więcej, przez co centrum jest zawalone samochodami. Co gorsza, jest tak nie tylko w tygodniu, gdy ludzie chodzą do pracy, ale także w weekendy, bo sporo osób przyjeżdża na mszę świętą na czterech kółkach. Ok, nie chcę generalizować, rozumiem że niektórych zmusza do tego sytuacja życiowa, ale i tak jestem zdania, że większość to robi z powodu lenistwa, które jakby jest jednym z siedmiu grzechów głównych. Proszę, powiedzcie mi — z jak daleka można być w mieście o powierzchni niespełna piętnastu kilometrów, żeby do kościoła trzeba było „dylać” samochodem? Błagam o trochę szacunku dla środowiska i samych siebie, przecież przejście się na spacer to element dbania o własne zdrowie. Nie zawsze jest konieczność uruchamiania silnika.

rynek w Środzie Śląskiej

Lewackie pierdzielenie

Jak ktoś porusza na forum temat ruchu samochodowego w miastach, powołuje się na sprawy związane z dbaniem o środowisko naturalne, kwestie dotyczących niebezpieczeństwa, które auta generują w przestrzeni publicznej i — nie daj Boże — zasugeruje, że można by było się przejść kilka metrów, żeby nie zaśmiecać zabytkowego centrum, to zawsze się znajdzie mędrzec, który te wywody opatrzy jakże wzniosłym stwierdzeniem, że to „lewackie pierdzielenie” jest. Pewnie teraz też tak będzie, ale mam jednak nadzieję, iż niektórzy zastanowią się nad sednem tego artykułu.

średzki rynek

Czy ktoś z Was jest w stanie wyobrazić sobie samochody przejeżdżające przez rynek we Wrocławiu, Krakowie lub Warszawie? W czym te Stare Miasta są lepsze od Środy Śląskiej? Przecież my również mamy średniowieczny ratusz, kościół świętego Andrzeja łączący w sobie kilka stylów architektonicznych, zabytkowe kamienice i wiele innych atrakcji, które zwyczajnie przysłania kilkadziesiąt metrów kwadratowych parkingu, który jest zupełnie zbędny w tym miejscu.

Środa Śląska rynek

Odpowiadając więc na pytanie zadane w tytule: moje stanowisko w tej sprawie jest takie, że parking znajdujący się na rynku w Środzie Śląskiej powinien zostać zamknięty i przeniesiony w inne miejsce. Wówczas na powstałym deptaku można by było milej spędzić czas, centrum prezentowałoby się o wiele atrakcyjniej, miasto być może zyskałoby pod względem turystycznym, a rodzice jedzący obiad w jednym z ogródków otwartych latem mieliby więcej swobody, bo ich pociechy byłyby znacznie bardziej bezpieczne (teraz wpaść po samochód to naprawdę żadna sztuka).

zabytki Środa Śląska

Stare zdjęcia rynku w Środzie Śląskiej:

Kliknij tutaj

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
6
OK
17
Kocham to!
2
Nie mam pewności
3
Takie sobie
1
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Kurt

Tak, to jest „pierdzielenie”. Zamknąć wjazd? Świetny pomysł. Wtedy znów Środa zaświeci pustkami, gdzieniegdzie tylko zobaczymy siwą staruszkę w oknie lub poćpanego, pociągającego nosem, biegającego to tu, to tam młodzieńca. Dzięki tym samochodom miasto jakkolwiek żyje, jest ruch, są ludzie, dzieje się coś. Gdzie niby ten ruch chcesz przekierować? W te wąskie, kręte, często jednokierunkowe uliczki?
Moda na betonowe, osłupkowane dla samochodów deptaki i place w centrach + najlepiej jeszcze galeria handlowa na peryferiach (może przy obwodnicy, żeby tych samochodów w Rynku nie było) jest jak rak, który toczy urbanistykę w polskich miastach. Patologia w pigułce.

Kategoria:Komercyjny

0 %