Święta góra Słowian — Ślęża: szlaki i lokalna legenda
Sobótka, sobótka, dzień długi, noc krótka. Na rzece, na fali, tysiąc gwiazd się pali. To nie gwiazdy, to świeczki, to płoną wianeczki! Zrobiły je dziewczyny z polnej koniczyny i mleczu, puściły na wodę w sobótkowy wieczór…
Jako dziecko słuchałam tego wierszyka przynajmniej sto razy. Ilekroć przyjeżdżałam z mamą do Sobótki, ta zaczynała bajać o sobótkowej nocy pełnej świec i kwiatów. Miasteczko to położone jest u podnóża Ślęży i stanowi główną bazę wypadową na jej szczyt. W tygodniu jest tam spokojnie. Bez większego kłopotu można znaleźć przestrzeń parkingową w miejscu postojowym zlokalizowanym nieopodal Domu Pielgrzyma, a także kilku innych punktach wskazanych na mapce poniżej. W niedziele i święta można być tam świadkiem oblężenia Ślęży. Turyści ściągają tam tłumnie, aby podziwiać piękny krajobraz rozpościerający się z jej szczytu. Popijają tam piwko, zajadają kiełbasy z grilla i fotografują swoje dzieci na tle słynnych ślężańskich niedźwiedzi — posągów wykutych w skale. Niby wszyscy wiedzą o pogańskiej przeszłości góry, ale jednak większość legend na jej temat powoli znika z ludzkiej pamięci. Najwyższy czas przywrócić je do życia.
Sobótka: atrakcje i informacje podstawowe
Ślęża, Silesi, Sobótka — ta pozornie nieistotna góra położona w województwie dolnośląskim kilkukrotnie zmieniała swoją nazwę. Jej wysokość mierzy sobie zaledwie 717 m n.p.m., ale jednocześnie jest najwyższym szczytem w Masywie Ślęży, w którego skład wchodzą jeszcze Wieżyca i Radunia. Ślęża jest również jednym z dweudziestuośmu wzniesień, które wspólnie tworzą Koronę Gór Polski. Wchodzi ona także w skład Korony Sudetów i Korony Sudetów Polski. Nie można zatem, zaprzeczyć, że ta niepozorna góreczka obraca się w bardzo doborowym towarzystwie. Co więcej, w przeszłości była ona miejscem świętym. Słowianie upodobali sobie to wzniesienie i oddawali tam cześć przeróżnym bóstwom, które w owym czasie robiły karierę na tamtej ziemi.
Ślężańska legenda o demonach
Podobno w odległych czasach Ślęża stanowiła rodzaj portalu z piekieł do świata zamieszkiwanego przez ludzi. Czarty każdego wieczora miały zwyczaj wychodzenia ze swojej nory po to, by nacieszyć wzrok pięknem tej góry. Ich poczucie estetyki było całkiem niezłe — faktycznie okoliczna fauna i flora były zachwycające. Ludzie, którzy zamieszkiwali te tereny opływali w dostatku czego czarcie nasienie zazdrościło im ponad miarę. Diabełki miały trudność ze zrozumieniem tego, z jakiego powodu ludzie czerpią tyle radości i zadowolenia ze swojego życia. Było to dla nich niepojęte, bo przecież codzienna rutyna w postaci konieczności udawania się co rano do pracy i pozostawania w niej przez kilka kolejnych godzin, nie jest niczym przyjemnym.
Czarty każdej nocy włamywały się do ludzkich domów i pozostawały tam aż do świtu. Bacznie obserwowali poranne uśmiechy mieszkańców i wieczorną radość czerpaną z jedzenia kolacji i możliwości wymiany doświadczeń i innymi członkami rodziny. Wszyscy bawili się doskonale bez względu na swój wiek. Taki stan rzeczy był dla czartów nie do przyjęcia, co spowodowało, że coraz częściej podejmowali oni próbę namówienia ludzi do grzeszenia i zaniechania przestrzegania ustalonych zasad.
Ludzkie szczęście najbardziej irytowało samego Lucyfera. Król piekieł był zniecierpliwiony tym, jak długo trwa proces niszczenia dobrobytu na ziemi, czym zajmowali się jego słudzy. Wychodziło na to, że ściągnięcie ludzi na złą drogę było trudniejsze, niż można było się spodziewać. Czart wpadły wreszcie na pomysł, w jaki sposób można zyskać uznanie Szatana. Postanowiły one wówczas, że zasypią kamieniami tereny zamieszkiwane przez ludzi, zniszczą okoliczne lasy i łąki po to, aby piękno krajobrazu zastąpiły skaliste i trudno dostęone szczyty górskie. Czarty były przekonane, że jeśli wywiną taki numer, ludzie częściej będą się denerwować, co z pewnością będzie cieszyło władcę ognia piekielnego.
Pośród skał i przepaści znalezienie drogi prowadzącej do domu było nie lada wyczynem. Można było także przypuszczać, że śmiałkowie wyruszający w tamte rejony, nigdy nie wrócą do swoich rodzin. Plan przypadł Lucyferowi. Zalecił on więc swoim sługom, aby wykonali go przed nastaniem Nocy Świętojańskiej.
Czarty niezwłocznie przystąpiły do działania. Spod ziemi wyciągnęły potężne głazy. Zdarzały się wśród nich okazy tak wielkie, że można było je pomylić z małymi wzgórzami. Słudzy Lucyfera tworzyły urwiska, pieczary i jaskinie. Nieprzyjazny teren miał na celu jak najbardziej utrudnić tamtejszej ludności życie. Czynienie zła mocno napędzała demony, to też pracowały one bez przerwy, dniami i nocami. Wszystko po to, by jak najszybciej móc zobaczyć efekty swojej ciężkiej pracy. Nietrudno się domyślić, że czarty rzeczywiście skończyły powierzone im zadaniem, zanim nastała Noc Świętojańska.
Okolica, która jeszcze niedawno była terenem płaskim i przyjaznym do życia, została zastąpiona przez potężne skała i pasma górskie przecinające urodzajną ziemię. Wzgórza odebrały wielu rzekom życie. Według legend to właśnie w taki sposób zostały stworzone Sudety i ich najwyższy szczyt — Jej Wysokość Śnieżka. Sługom zła oczywiście było mało, co skutkowało znoszeniem kolejnych głazów, które następnie układali oni jeden na drugim. W końcu jednak nawet im spadła wydajność, zmęczone czarty zaczęły wypoczywać na przytarganych przez siebie samych skałach w ciepłych promieniach słońca. Lucyferowi nie spodobała się postawa swoich sług. Zagonił ich więc do dalej roboty. Tych najmniej wydajnych czekała kara biczowania. Władcza piekła tak mocno zafiksował się na własnej złości, że nie zarejestrował momentu, gdy do stworzonych przez niego gór przybyły Anioły, których zadaniem było niesienie pomocy pokrzywdzonej ludności.
Czarty przeraziły się armii z Nieba. Porzuciły swoje obowiązki i przystąpiły do walki z siłami dobra. Ciskały w Aniołów elementami gór i wielkimi kamieniami. Z chwili na chwilę bitwa stawała się coraz bardziej poważna. Całość tych zmagań trwała tak długo, że piekielne siły zbrojne nie zauważyły momentu, gdy Aniołowie usypały dużą górę ze skalnych ścian, którymi obrywały podczas potyczki. W tamtej chwili słudzy Boga wrócili do nieba, a czarty uznały, że w takiej sytuacji wygraną mogą przypisać — a jakże — sobie. Dumni niczym pawie skierowali swoje kroki do portalu, z którego każdej nocy wychodzili na ziemię. Ku ich zdziwieniu okazało się, że brama do piekieł została zasypana. Czarty poszukiwały jej długo, jednak bezskutecznie. Później do demonów dotarło wreszcie, że samodzielnie zniszczyli swoje przejście, podczas gdy próbowali oni zgładzić Aniołów przy pomocy głazów.
Droga do piekła została zamknięta na zawsze. Jeśli wierzyć legendom, to u podnóża Ślęży po dziś dzień snują się bezdomne i nieszczęśliwe czarty próbujące odszukać drogę do domu. Co jakiś czas wściekłość czartów ukazuje się w postaci burz nawiedzających górę leżącą nieopodal Sobótki. Sługi Lucyfera od wieków próbują wykorzystać pioruny do tego, aby dzięki ich uderzeniom zniszczyć głazy zasłaniające wrota do świata ciemności. Według wierzeń nigdy nie uda im się tego dokonać. Ślęża już zawsze będzie stała na straży wejścia do podziemi.
Szlaki prowadzące na szczyt Ślęży:
- czerwonym szlakiem od południowego wschodu,
- czerwonym szlakiem od północnego wschodu,
- żółtym szlakiem od południowego zachodu
- żółtym szlakiem od północnego wschodu,
- niebieskim szlakiem od południowego zachodu
- niebieskim szlakiem od północy
Ostatni z wymienionych szlaków uchodzi za najbardziej wymagający. i rzeczywiście — wybierając go trzeba się przygotować na to, że łatwo nie będzie. Ważną informacją jest fakt, że szlak niebieski (od południowego zachodu) przebiegający przez Radunię trzeba lekko edytować do obecnych obostrzeń. W 2014 roku wprowadzono zakaz wstępu na to wypiętrzenie. Zlikwidowano szlak turystyczny prowadzący na jej szczyt, co było konsekwencją niszczenia przez turytów flory porastającej Radunię. Podróżni bez skrupułów rozdeptywali cenne murawy i rozpalali na szczycie ogniska, pomimo że było to zabronione.