Historyczny

SNOWIDZA. Proroczy sen księcia Rogatki

Snowidza jest jedną z tych dolnośląskich miejscowości, której historia kryje wiele tajemnic, jednak nie ma zbyt wielu chętnych aby je odkrywać. Nazywam takie miejsca – uśpionymi – ponieważ żeby przeżyć tam przygodę, należy je „obudzić”. Budzenie takie związane jest nie tylko z oglądaniem tego co zastaje się na miejscu, ale również z tropieniem historii w odległej przeszłości. Jednak jak to zwykle bywa, tam gdzie nie ma kombajnu turystycznego, nie ma też zbyt wielu informacji. A więc prawdziwie poznać Snowidzę lekko nie było…

Snowidza

Do Snowidzy, dla większości niedzielnych i wybrednych turystów, nie ma powodów przyjeżdżać. Wypielęgnowana jest tam jedynie świątynia, która jest w użyciu, reszta to obiekty poza specjalną troską. Jest tam pałac, który ongiś był piastowskim fortem, stary cmentarz ewangelicki, z luterańskim kościołem, po którym została jedynie wieża grożąca zawaleniem, kilka rozsypujących się budynków i kilka odrestaurowanych, do których dostępu nie ma, ponieważ to obiekty prywatne. Snowidza jest jednak bardzo interesująca, wielowątkowa i zaskakująca, ale tylko wtedy, kiedy rzeczywiście chce się ją poznać, a nie tylko musnąć z lekka będąc tam przejazdem. Takie kopanie w jej dziejach wymaga czasu i cierpliwości. 

Snowidza Dolna i Snowidza Górna

Żeby „ugryźć” ten temat, przymierzałam się do niego z wielu stron. Nie chciałam stworzyć kolejnego wpisu kompleksowego w stylu przewodnika, gdzie wyliczać i opisywać będę poszczególne obiekty na sucho. Od jakiegoś czasu takie wpisy zaczęły mnie nudzić, a jeżeli nudzą autora, można przewidywać, że zanudzać też będą czytelników. Pragnę więc ze Snowidzy wyciągnąć więcej. Zajrzeć głębiej. Dotykać się jej w taki sposób, aby historie te porywały i mnie i Was. Jeżeli ja będę rozpalona opisując te dzieje, to i Wy dostaniecie od nich wypieków na twarzach. Zawsze zależy mi na tym, aby moje opowiadania gwarantowały moc przeżyć. Chcę abyście wracali po więcej :)

Snowidza

 

Snowidza podzielona jest na dwie części. Górną i Dolną. Tak jest dziś, ale było tak również i wieki temu. Ze zdziwieniem porównywałam tę miejscowość z jej kształtem sprzed wielu lat i stwierdziłam, że Snowidza nie za bardzo zmieniła się od XIX stulecia. Leciwa jej zabudowa w większości została zachowana a więc relikty wiekowej historii są namacalne. Na starych mapach widać, że zaznaczono w tej wsi w dwóch miejscach posiadłości porycerskie. Ich korzenie zapewne pamiętają czasy, kiedy na ziemi tej panował Henryk Brodaty, po nim jego syn Henryk Pobożny, a potem Bolesław Rogatka, który według mnie tuż przed bitwą pod Legnicą nocował w Snowidzy będąc na polowaniu.

Ziemia Henryków

Oczywiście to żaden fakt historyczny, ale jedynie efekt mojego śledztwa zaczynającego się od pewnej legendy, która ubrana jest tylko w kilka słów. Wówczas to Snowidza jeszcze tak naprawdę nie była sobą, ponieważ dopiero wtedy, gdy książę Rogatka opuścił to miejsce po polowaniu – nazwa ta została wprowadzona w życie przez jego babkę – Jadwigę Śląską, którą dziś mamy na ołtarzach. Powiem Wam szczerze, że aby dojść do takich wniosków potrzebowałam sporo czasu. Tropienie tej historii okazało się niezwykle trudne. Czasy to bardzo odległe, a i Snowidza mało wówczas istotna. Mogłam dojść do podobnych wniosków jedynie dzięki bliskości Legnicy, której dzieje ważniejsze były, a więc i spisywane przez kronikarzy. Snowidza przewija się w nich mimochodem. 

Snowidza

Wieś ta jednak ma dużo starszą metrykę. Dzięki pracom archeologicznym na tym terenie wiemy, że istniała tam osada już w czasach prehistorycznych. Znaleziono na tej ziemi ślady kultury łużyckiej, ale nie… nie… nie… Mnie nie to interesuje. To za daleko, aby dzieje te mogły mnie porwać. Skupiam się w Snowidzy najpierw na czasach panowania Henryków Śląskich. Rządzili na tej ziemi wieki temu i są dla mnie tu najważniejsi. Jestem z nimi związana, ponieważ dokądkolwiek pójdę na „swoim podwórku”, wszędzie spotykam ich dzieła. Miasta założone przez Brodatego, świątynie zbudowane przez jego żonę Jadwigę, kult ich syna Henryka Pobożnego (przecież tak blisko mieszkam Legnickiego Pola) i wreszcie Rogatka, który w moim mieście spalił żywcem kilkaset osób. Spłonęli w kościelnych murach świętego Andrzeja.

Sen proroczy Rogatki

A więc również i w Snowidzy zacznę od tych czasów, kiedy była to osada, w której rządzili rycerze. Majątek ten do nich należał, albo może do samego księcia Henryka. Wtedy nie było tam dzisiejszego pałacu, ale w miejscu jego stała być może nawet murowana wieża rycerska, otoczona palisadami i fosą, której relikt częściowo zachował się do dziś. Niestety nie mogę tego ustalić w stu procentach, ponieważ nie dotarłam do żadnych informacji na ten temat, jednak wyobraźnia moja buduje taki obraz mając doświadczenia z przeszłości. Widziałam już podobne grody, grodziska, forty. 

Jest taka legenda sprzed wieków, w której mowa jest o pewnym proroctwie. Otóż jeden z synów Henryka Pobożnego zawitał do tej siedziby rycerskiej i spędził w niej noc, wcześniej polując w okolicznych lasach dla rozrywki. Tamtej pamiętnej nocy miał sen proroczy. Widział w nim Tatarów na polu pod Legnicą i swojego ojca na czele wojsk. Zobaczył jak przebiegała bitwa. Azjaci wycofają się ale Henryk Pobożny zginie. Oczywiście wszystko to działo się przed 9 kwietnia 1241 rokiem, czyli przed tymi wydarzeniami. Syn monarchy w legendzie tej nie został wymieniony z imienia, jednak z jego pięciu następców jedynie Rogatka mógł w czasie przygotowań do bitwy o tak wielkim znaczeniu dla losów tej ziemi, zabawiać się na polowaniu a potem ucztować przy rycerskim stole zalewając się swoim zwyczajem w trupa. Był też najstarszym potomkiem księcia Henryka i korzystał już ze swojej młodzieńczości inaczej niż młodsi bracia, a bimbanie sobie było jego ulubionym zajęciem. Tylko do niego pasuje taka rola, gdzie znajdujemy go jako szukającego rozrywek lekkoducha, podczas gdy ojciec jego szykuje się do walki, a wojsko rusza na śmierć. Rogatka był wyjątkowy. Różnił się w zachowaniu od wszystkich swoich braci.

Snowidza

Widzenie we śnie

Kiedy jednak młody książę powrócił do domu ojca, opowiedział o śnie Jadwidze, swojej babce, którą potem ogłoszono świętą. Ona jednak nakazała mu nie rozpowiadać o tym zdarzeniu. Opowieść o śnie zostawiła tylko dla siebie, zachowując ją w tajemnicy, jednak moim zdaniem zwyczajnie wszystko  zbagatelizowała. Najprawdopodobniej uznała to za kolejną złośliwość młodego księcia, który od samego początku sprawiał jedynie kłopoty. Od maleńkości tylko szkodził, knuł, oraz nie ukrywał swojej miłości do władzy, której pożądał za wszelką cenę. Jadwiga więc zapewne uznała, że Bolesław wymyślił całe to proroctwo po to, aby dokopać swojemu rodzicielowi, a wiadomo było kto dziedziczyłby po ojcu, gdyby ten zginął w bitwie. Dziś wiemy już, że Mongołowie odstąpili od Legnicy, a Henryk Pobożny zginął w walce. Po jego śmierci rolę jego przejął Rogatka. Wówczas to Jadwiga zainteresowała się miejscem, gdzie młody książę miał zostać oświecony snem proroczym i nadała mu oficjalną nazwę – Widzenie we śnie. I tak narodziła się Snowidza…

Snowidza

Snowidza Górna

Ta część tej sporych rozmiarów wsi posiada na swoim terenie pozostałości po dawnym majątku ziemskim.

Snowidza Górna

Kilka budynków gospodarczych, nawet niebrzydkich i nie nudnych a w centrum coś na wzór dworu, jednak mocno dziś już zmutowanego. Nie musiał zresztą być to dom pański, z powodzeniem mogłaby to być rządcówka.

Snowidza Górna

Ta strona Snowidzy nie zainteresowała mnie aż tak bardzo, jak jej dolna część, gdzie bije serce tej historii. W górnej Snowidzy zrobiłam kilka fotografii i obeszłam teren dawnego majątku.

Snowidza Górna

Nic tam do mnie nie przemówiło. Nie znalazłam dla siebie punku zaczepienia. To tylko folwark, prawdopodobnie powstały na wskutek ewolucji tej miejscowości. To nie tutaj nocował Rogatka po polowaniu i po ucztowaniu wieczornym. Brakuje tam dowodów na istnienie w tym miejscu grodziska, choć to tak do końca tego nie wyklucza. 

Snowidza Górna

Jednak jaśniej i wyraźniej jest po drugiej stronie wsi, gdzie Snowidza pozwala czytać z siebie jak z otwartej księgi.

Snowidza Dolna. Pałac Otto von Nostitza

Między tymi dwoma majątkami, na całej długości drogi przebiegającej przez wieś, po obu jej stronach znajdowały się ogromne gospodarstwa chłopskie, po których do dziś pozostało bardzo wiele budynków. Świadczy to o tym, że mieszkańcom tej miejscowości powodziło się naprawdę dobrze. Serce Snowidzy Dolnej znajduje się w tej okolicy, gdzie skupiają się jej najważniejsze punkty. Dawna rezydencja dominialna ongiś otoczona wodą, i tuż obok świątynia z nekropolią.

Snowidza Dolna

W bezpośredniej bliskości znajdował się folwark, a wszystko to zamknięte zostało murem. 

Snowidza

Dzisiejszy pałac stoi na miejscu dawnej rycerskiej wieży mieszkalnej, albo tylko drewnianego dworu wybudowanego w centrum grodziska otoczonego fosą. W XVII stuleciu wzniesiono tu rezydencję, w której pomieszkiwał Otto von Nostitz. Pomieszkiwał, ponieważ nie było to jedyne jego gniazdko. Miał on również pałac w Mściwojowie i w Luboradzu. W swoim czasie był to bogacz nad bogacze, jednak w XVIII stuleciu w domu Nostitzów mieszkał już inny jaśniepan, Samuel von Richthofen. W kolejnym wieku po pańsku w Snowidzy rezydował von Dalwitz, a zaraz po nim Rudolf Tietz, bez von przed nazwiskiem. Nowy właściciel majątku przybył z Wrocławia. Po jego śmierci rodzinnymi dobrami  zajmowała się jego córka Jadwiga, która mieszkała tam do końca II wojny światowej. 

Pałac w Snowidzy

Snowidza. Cukrownia i to co po niej zostało

Okazały pański dom w tej leciwej miejscowości nie pamięta Rogatki, jednak ziemia na której stoi już tak. Folwark, po którym do dziś sporo pozostało, utrzymywał przez lata długie wszystkie te rodziny jaśniepańskie. Z czasem jednak do Snowidzy zawitała nowoczesność i został on przekształcony w dobrze prosperującą cukrownię.

Snowidza

Teraz po tym działaniu został tam spory rozgardiasz architektoniczny…

Snowidza

Zauważyłam to od razu, że temu kto zaczął tutaj tak słodzić na bogato nie zależało wcale na wyglądzie swojej posiadłości. Budynki dawnej cukrowni zostały brutalnie wciśnięte w teren dawnego gospodarstwa, zaburzając płynność całości zabudowy.

Snowidza

Nie brano wówczas już pod uwagę harmonii i ładu, w jakich wcześniej wszystko to się znajdowało. 

Snowidza

Budowano jakby bez planu obejmującego estetykę, stawiano budynki fabryki tak, że zasłaniały one  rezydencję bez pardonu, a dawne budowle gospodarcze przerabiano po chamsku, dopasowując je do nowego pomysłu na zarabianie kasy.

Snowidza

Być może jednak jest tak, że tylko ja to tak widzę, a inni nie zauważają tej deformacji. Mnie jednak to zniesmaczyło. Zobaczyłam tam straszliwy bałagan architektoniczny.

Snowidza

Wstęp wzbroniony

Po II wojnie światowej na terenie tym powstała Polan Snowidza, zajmująca się hodowlą roślin.

Snowidza

Pałac na pierwszy rzut oka wygląda całkiem nieźle, jednak po gruntownej lustracji dopatrzeć się można, że jednak nie jest aż tak dobrze. Teren wokół jest zarośnięty, a sam budynek wygląda jakby był opuszczony, w przeciwieństwie do dawnej oficyny…

Snowidza

Ogólny nieład po cukrowniczy zaburzył jedność między obiektem a dawnym parkiem dominalnym.

Snowidza

Ciężko się tam połapać co do czego teraz należy. Rezydencja jednak została opisana na tablicy reklamująco – informującej i można dzięki temu nieco zorientować się w historii pałacu, który dziś całkowicie niedostępny jest dla osób z zewnątrz. Nie można kupić biletów, które pozwolą na legalną wejściówkę i nie można go potraktować urbexowo, ponieważ zamknięty jest na maxa. Kiedy przegląda się fotografie tej budowli z ostatnich kilkunastu lat, można zauważyć jak powoli coś nie coś znika z tego miejsca. Brama wjazdowa z lekka zubożała i pewnie więcej znalazłoby się podobnych szczegółów. TUTAJ można porównać – dzisiaj brakuje lampionów. Ogólnie znajduję miejsce to jako zmarnowane. Dawna warownia zamarzła w dziejach i jedyne co o niej dziś wiadomo, to że jest w rękach prywatnych i że wstęp wzbroniony…

Pałac w Snowidzy

Jeden kościół i dwie wieże

Dawniej na terenie wsi znajdowały się dwa kościoły. Jeden do dziś jest w doskonałym stanie i używany od święta, po drugim zaś została jedynie wieża i pusty plac poświątynny.

Wieża kościoła w Snowidzy

Dzwonnica jest znacznie młodsza od nieistniejącej już części dawnego zboru luterańskiego, który rozebrano dawno temu. Z tego też powodu zapewne przetrwała do naszych czasów, jako że nie wzniesiona z drewna ale z cegły.

Snowidza

Oba przybytki Pańskie sąsiadowały ze sobą i dzieliła je jedynie droga biegnąca przez Snowidzę.

Cmentarz w Snowidzy

Zarówno przy jednym jak i przy drugim kościele znajdował się cmentarz.

Snowidza

Obie nekropolie są dziś zabytkami.

Snowidza

Na dawnej ewangelickiej ziemi umarłych nadal chowa się zmarłych…

Cmentarz w Snowidzy

Jednak znaleźć tam można również sporo pozostałości po dawnych pochówkach.

Cmentarz w Snowidzy

Cmentarz nie jest dużych rozmiarów, warto poświęcić czas na gruntowną jego lustrację.

Snowidza

Przyjrzeć się historii, która choć już niekompletna, nadal daje się odczytywać.

Cmentarz w Snowidzy

Miejsca te, resztki kościoła i stary cmentarz to dar dla Snowidzy od króla pruskiego Fryderyka II.

Snowidza

Kiedy w 1741 Śląsk stał się własnością Prus, protestanci odzyskali swoją wolność bez ograniczeń. Skończyły się policzone na palcach jednej ręki świątynie Pokoju i Łaski, dlatego też w Snowidzy w całkowitym spokoju i bez łaski luteranie mogli wybudować sobie dom modlitwy na miarę swoich potrzeb.

Snowidza

Po przeciwnej stronie ulicy, bliżej pałacu, tuż przy dawnej fosie znajdujemy drugi obiekt sakralny, którego fundamenty są znacznie starsze. Pochodzą z czasów, kiedy jeszcze nikt nie słyszał o Lutrze. Kościół pw. Wniebowzięcia Pańskiego powstał już w średniowieczu, choć jego teraźniejsza bryła jest szesnastowieczna. 

Snowidza

Jak niemal każdy leciwy, dolnośląski przybytek i ten jest prawdziwym skarbcem historii. W kościołach zawsze zachowuje się najwięcej pamiątek dziejowych. Nie wiem jak to możliwe, ale nawet kiedy dokoła wszystko się wali i pali – w świątyniach skarby nie giną.  

Snowidza

Rogatka z piekła rodem

Kościół ten na bank najsampierw wzniesiony został z inicjatywy Henryków, którzy byli niezmiernie pobożni. Wszyscy, oprócz Rogatki. Dlatego też, o ile widzę go w rycerskiej wieży otoczonej fosą, to już w tym kościele po drugiej jej stronie – raczej nie.

Snowidza

Książę Bolesław od najmłodszych lat był przez swoją familię zmuszany do jedności z kościołem, ponieważ z własnej woli nie chciał się z nim bratać. Jego świątobliwa babka Jadwiga miała o nim bardzo złe zdanie i nie wróżyła mu dobrze, a kronikarze zawsze opisywali go jako nieznośnego łobuza, który źle rokuje. Żeby złamać jego krnąbrną duszę, w dzieciństwie zmuszano go do pokory. Raz kiedyś księżna  Jadwiga wymyśliła, że wykąpie go w wodzie wcześniej użytej do obmycia stóp zakonnic, podobno starych i niezbyt czystych. Miało go to uświęcić i zbliżyć do Boga. Chciała aby poznał smak upokorzenia i tym samym podążył ścieżką Jezusa. Zarówno brudna woda jak i pomarszczone zakonnice zapewne wzbudzały wstręt u młodego Rogatki. Domyślam się też, że nie był to jedyny w historii księcia incydent, mający na celu zbawienie jego duszy. Nie był on jednak ani jak jego ojciec, ani jak babka ani jak dziadek. Wszyscy oni byli święci, a Rogatka z piekła rodem. Czy jednak można dziwić się jemu, tak w dzieciństwie upokarzanemu przez swoich, bogobojnych, z własnej rodziny, że potem unikał wszystkiego co sakralne, a nawet wręcz nienawidził? Że napadał na biskupów, był bigamistą za nic mając sakrament małżeństwa? Że bratał się z Niemcami i nimi się otaczał, unikając swoich pobożnych członków familii? Może to jego babcia Jadwiga, swoimi świętymi praktykami stworzyła potwora, który po tych traumach całe życie hańbił swoje korzenie, gubiąc się we własnym życiu, ściągając na siebie nienawiść i mnóstwo problemów. Jak to się mówi – dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Sądzę, że książę Bolesław nigdy nie przekroczył progu tej świątyni, choć z całą pewnością powracał do Snowidzy, kiedy już objął rządy po swoim ojcu, a Jadwiga Śląska zaczęła urządzać wieś tę po chrześcijańsku. 

Snowidza

Snowidza ma swoje tajemnice. Nie odkryją ich przed nami badacze historii, bo nie zajmują się tym miejscem tak, jak dzieje się to w słynnych stanowiskach archeologicznych. Jedyne więc co można zrobić, to domyślać się prawdy. W kronikach wspomina się o tym miejscu dopiero od 1291, już po śmierci Bolesława Rogatki, kiedy osiedlił się tam Hugo von Hertwigswaldau. Wówczas też pierwszy raz zmieniono nazwę osady ze Snowidzy na Hertwigswalde od nazwiska feudała. Niemcy nazywali ją tak do końca II wojny światowej…

Inna zaś legenda mówi, że kiedy święta Jadwiga wstanie ze swojego grobowca, nastąpi koniec świata. Ale to już temat na kolejny wpis…

Święta Jadwiga

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
164
OK
77
Kocham to!
22
Nie mam pewności
21
Takie sobie
12
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

[…] bitwie pod Legnicą zginą książę śląski Henryk Pobożny. Zostawił po sobie pięciu synów. Bolka Rogatkę, który zanim umarł rozniósł w perzynę całą niemal ojcowiznę, Mieszka, Henryka, Konrada i […]

[…] Bolek Rogatka urodzony około 1225, zmarły w 1278.  […]

[…] roku 1249 książę legnicki Bolesław Rogatka nadał tej targowej osadzie prawa miejskie na prawie średzkim. W rzeczonym dokumencie […]

[…] jest mnóstwo lasów do wycięcia, możecie się urządzić na bogato! A potem robił to jego syn i wnuk, kiedy walczył całe życie ze swoimi braćmi o […]

Kategoria:Historyczny

0 %