SPLĄDROWANY GROBOWIEC OSKARA. Wilczków na Dolnym Śląsku
Wilczków to wioska na Dolnym Śląsku. Położona w gminie Malczyce i w powiecie średzkim. To miejscowość pełna tajemniczej historii, po której niestety nie wiele zostało. Najpiękniejszy jej zabytek nie istnieje. Cudny pałac zrównano z ziemią. Udałyśmy się do Wilczkowa ze Środy Śląskiej na pieszo, aby przyjrzeć się dokładniej tej historii.
Na miejscu odnalazłyśmy splądrowany grobowiec Oskara. Von Wenzel był ostatnim właścicielem nieistniejącej rezydencji w Wilczkowie. Ale zacznijmy od początku…
Wilczków na Dolnym Śląsku
Idąc pieszo ze Środy Śląskiej do Wilczkowa, zafundowałyśmy sobie naprawdę długi spacer. Droga prowadzi starym, przedwojennym, częściowo obsadzonym klonami gościńcem, a potem biegnie przez las, w którym nierzadko spotkać można dzikie zwierzęta. To kilkanaście kilometrów prawdziwej przygody z przyrodą…
Wilczków jako miejscowość wzmiankowana jest na piśmie już od roku 1251. Od tamtej pory przechodziła z rąk do rąk kolejno zmieniających się tam właścicieli wioski. W piętnastym wieku rządziła tu rodzina von Zedlitz. Wioska była atrakcyjnym miejscem do życia. Jej właściciele inwestowali w nią od czasów najdawniejszych. Już na początku XIV wieku Wilczków posiadał swoją świątynię ufundowaną przez kolatorów.
Kościółek Matki Bożej Różańcowej jest pełen zabytków, które znajdują się w jego wnętrzu. To ołtarz z siedemnastego wieku, o sto lat starsza ambona, obrazy opowiadające o Arce Noego i Arce Przymierza. I sporo tam płyt nagrobnych zmarłych, którzy rządzili w tej wiosce, bogacili się i umierali.
Po roku 1910 we wsi powstała szkoła ewangelicka. W tym czasie również świątynia tamtejsza przestaje być katolicką i przechodzi na protestantyzm.
Oskar von Wenzel
W 1905 roku dobra w Wilczkowie zakupuje Oskar von Wenzel. Tajemniczy właściciel cieszył się swoim majątkiem do czasu zmian, które zaskoczyły ówczesny świat. W 1931 wioskę dopada kryzys, który zmienia wszystkie dotychczasowe zasady życia. Fortunę rozmieniono na drobne. Przybywali tu bez grosza przy duszy osadnicy z różnych stron. Wszędzie panoszył się głodny i przerażony Wielki Kryzys Światowy i Armia jego Bezrobotnych każdego dnia stawała się większa. Majątek w Wilczkowie został podzielony między przybyłych tam „za chlebem” chłopów z Meklemburgii. Oldenburgi i Brandenburgii.
Wówczas ważną rolę dla mieszkańców wioski odrywały niedalekie Malczyce. Tamtejsza stacja kolejowa była dla nich jedynym konkretnym łącznikiem ze światem, a cukrownia w Malczycach pozwalała im na przeżycie, zatrudniając mieszkańców Wilczkowa i skupując od nich ich uprawy.
We wiosce, w pięknym pałacu ciągle mieszkał Wenzel, choć nie był już tam panem. Obiekt ten był oszałamiający, położony przy malowniczym stawie, za którym rozciągał się park krajobrazowy. Budynek skupiał na sobie uwagę. Jego majestat był niezaprzeczalny. To było prawdziwe cudo.
Czasy ponownie zaczęły się zmieniać. Wojna zajęła miejsce wielkiego kryzysu. W pałacu urządziło się kilku ministrów III Rzeszy. Oskar jednak pozostał w swoim domu aż do śmieci. Pałac wysadzono w ostatnich dniach wojny i teraz zostało po nim to miejsce i kilka schodków z jego tarasu. A Oskar?
Splądrowany grobowiec Oskara
Niestety nie dotarłam do większej ilości informacji na temat ostatniego właściciela rezydencji w Wilczkowie. Ludzie z wioski opowiadają, że Wenzel podczas wojny mieszkał w pałacowych pomieszczeniach dla służby. Tropiąc jego historię, znalazłam go na wzniesieniu w parku niedaleko stawu. Grobowiec dawnego pana na Wilczkowie to dziś kupa gruzu. Miejscowi opowiadali nam, że w grobowcu spoczął wraz ze swoją córką i psem.
Widok to był makabryczny, podsycony relacjami o tym miejscu, których słuchałyśmy z zapartym tchem. Przekazy ustne są niesamowicie interesujące…
„Poziom, który pamiętam, przykryty był płaskim dachem, już wtedy nie było zdobień na zewnątrz. Pamiętam, że wejście było schodami w dół przez kutą bramkę. Starsi ode mnie opowiadają, że w środku były metalowe trumny. Do dziś można zauważyć, że co niektórzy z mieszkańców okolicy mają w ogrodach ozdobne cokoły w tego miejsca, a ktoś opowiadał mi, że jego znajomy wyłożył sobie ściany swojej łazienki terakotą z krypty…”
Po wojnie, w latach siedemdziesiątych zdarzyła historia, która zadecydowała ostatecznie o losach tego mauzoleum. Ludzie odpowiadają, że podobno w grobowcu zatrzasnęło się dziecko jednego z pracowników PGR- u. Po tym wydarzeniu ktoś zadecydował, że krypta jest miejscem niebezpiecznym i należy ją zlikwidować. Rozerwano budowlę ciągnikami.
Okruchy przeszłości
Niedaleko nieistniejącego pałacu stoi dom. Na starych widokówkach widać go wyraźnie. Nie wiem, kto w nim mieszkał, ale skoro wybudowano go tak blisko rezydencji, nad brzegiem wody domyślam się, że również należał do Oskara. Może mieszkała w nim służba, a może ogrodnik…
Nieco dalej od terenu pałacowego stoi urocza willa. To dawny Dom Elizy.
Opowiadano nam również, że aleje parkowe przy nieistniejącym pałacu obsadzone były różami. Krzewy niezwykłej urody, o bordowym kolorze i cudownym zapachu. Podobno nadal można spotkać te kwiaty w ogrodach przydomowych na terenie tej miejscowości.
Kilka budynków gospodarczych, staw, park, niebieski dworek przy drodze i dom ogrodnika oraz splądrowany grobowiec Oskara to wszystko, co zostało z czasów, kiedy to majętny komandor von Wenzel osiadł w Wilczkowie i wierzył, że jego dobra zostaną z jego rodziną na zawsze. Tymczasem świat o nim zapomniał, jego kości rozrzucono zapewne po parku podczas przeszukiwania grobowca. Wytworny pałac runął i dziś miejsce po nim jest nie do poznania.
Ludzie opowiadają, że nie jeden raz widziano nocą w Wilczkowie na drodze młodą dziewczynę ubraną w białą sukienkę, a obok niej psa. Kobieta pojawia się i rozpływa jak mgła. Splądrowany grobowiec Oskara to dawne jego miejsce spoczynku, które dzielił ze zmarłą córką i psem…
Czy wiesz drogi Czytelniku/Czytelniczko, że autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są również autorkami książek? Poniżej zostawiamy Wam informacje na ten temat :). Tego co w treści swojej zawierają te publikacje, nie uświadczycie na tej stronie. Polecamy!
Artykuł zawiera autoreklamę
Wedlug mnie Dolny Slask to najciekawszy region Polski. Oprocz morza jest w zasadzie wszystko!
Dobrze powiedziane :)
Aż mnie ciarki przeszły…Trafiłem tam tą samą ścieżką co Ty Autorko, odczuwając to samo, jakby coś mnie tam ciągnęło..Kiedy wszedłem na górę, coś mnie normalnie przygniotło do ziemi, aż przysiadłem i siedziałem pod drzewem dobry kwadrans. Nie było to jednak..wrogie tylko silne. Potem zacząłem oglądać tak samo te resztki, zszokowany. Mimo, że mieszkam blisko i byłem wcześniej w tym parku o krypcie, nic a nic nie wiedziałem!
Drogi Czytelniku :) tam z całą pewnością nie ma duchów. To tylko miejsce pochówku takie ciarki wywołało :) Jak to w takich miejscach. My często bywamy w podobnych mniejszych lub większych nekropoliach i już tak mocno tego nie przezywamy ja na początku. Człowiek przywyka. Śmierć jest częścią życia. Najciekawsza jest historia tych miejsc. Kim byli ci ludzie i czym się zajmowali i gdzie mieszkali… To jest fascynujące. Dziękuję za Twoją uwagę. I za ciekawy komentarz. Oby więcej takich :)
:)nie o tzw duchy mi chodziło..tylko o..hmm, w sumie sam nie wiem :) Czasem tak mam – w w jednych miejscach czuję się dobrze, w innych źle a czasem po prostu dziwnie.
Powiem w tajemnicy, że i my tak czasem mamy :) Szczególnie Ines. Proszę zajrzeć w inne nasze posty. Opisujemy w jednym z nich cmentarz w Białkowie, który znaleźliśmy opuszczony w lesie… Tam wspominam o tym, co czuliśmy będą w tamtym miejscu.
Nie omieszkam :)Poznałem Was niedawno, tzn bloga i mam do nadrobienia ale wcześniej kilkakrotnie „zarejestrowałem” na ulicy. Pozdrawiam
Następnym razem odezwij się do nas :)
Dooobrze :) ale wtedy nie wiedziałem nic o blogu, no i to z odległości pewnej było.
A teraz skoro się już trochę poznaliśmy zapraszam Cie do zapoznania się z naszym nowym projektem podróżniczym. Informacja o nim jest na naszej stronie na facebooku – Nieustanne Wędrowanie :) To pierwszy post od góry. Zajrzyj koniecznie. Zapraszam :)
Byłem, zadeklarowałem się bo w tej chwili jestem bardzo,bardzo niskobudżetowy ;)a normalnie to tylko bardzo…
Zadeklarowałeś się? Zostałeś naszym sponsorem?
takim malutkim :)ale za dni pare, bo teraz na –
W takim razie dziękujemy z góry i liczymy na Ciebie :)
W nieistniejącym już pałacu w Wilczkowie(Schlesische Bauernschule),Znajdowało się jedno z ministerstw III Rzeszy,przeniesione tu ze względu na bombardowania Berlina.Wysadzony przez niemców na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej.
Wiemy o tym :) Na jednym ze starych zdjęć pałacu widać zawieszoną na nim faszystowską flagę ze swastyką….
Mi babcia opowiadała, że pałac ograbili i podpalili Rosjanie ja się wyprowadzali. Natomiast do krypty schodziłam osobiście jako dziecko schodkami przez kutą bramkę i trumny stały w środku i były marmurowe nie metalowe. Strop wtedy był cały a na powierzchni były czarno białe kafle ułożone w szachownicę. Natomiast w historycznych źródłach czytałam iż mały pałacyk przy stawie był domem zarządcy nie ogrodnika.
Byłam ostatnio w Gdańsku. Lubie to miasto, a morze kocham. Wstaje na wschody słońca, lecę z aparatem na zachód.To taka uczta duchowa. To czas na przemyślenia. To czas ładowania baterii. No stara wariatka i tyle.
Kiedy jednak na mojej drodze stawałyby takie miejsca nie dojechałabym nad moje ukochane morze.
Już pisałam takie miejsca jak przedstawione maja klimat- brzydkie określenie. Ja tam widzę i czuję coś więcej niż tylko smutną kupkę gruzów czasem.
Szwędaczka
Wspaniały wpis, dziś dopiero udało mi się do niego dotrzeć.
Co do krypty w Wilczkowie, to ok 25 lat temu przypominam sobie, że tam była kuta brama ze schodami w dół.
Pozdrawiam.
Wasza wierna fanka z Wilczkowa :)
Mam wrażenie, że kiedyś się nawet spotkaliśmy w Wilczkowie. Czy tak jest w istocie?
Zdjęcie porównawcze pałacu idealne – Adaś normalnie stał na śladach stóp dawnego fotografa…
Oskar kazał się pochować z córką i psem swoim ukochanym, czyli oni odeszli wcześniej niż on. Co do pałacu, to od „lokalsów” znam inną wersję – pałac był tylko nieco zniszczony a zaraz po wojnie rozgrabiany. Potem ktoś podpalił…
Uwielbiam Was czytać :)
To nas bardzo cieszy :) :) :)
Uwielbiam jak piszesz :) Artykuły ciekawe i intrygujące pokazują jak mało wiemy o okolicy która nas otacza.
Dziękuję za dobre słowo :)
Witam. Z opowiesci słyszałem że pałac przetrwał wojne i żołnierze radzieccy go podpalili. A grobowiec pamiętam, Były schody i kuta brama od strony północnej i do połowy był strop. W środku były 2 wielkie płyty z białego marmuru 1,5 na 2,2m grube na 15 cm pięknie rzeźbione. Na około grobowca był mur z kwadratowych piaskowców z wzorem przypominajacy krzyż celtycki. Wszystko zaczęło znikać jakieś 20 lat temu, nocami zostało to skradzione. A takie płyty były bardzo ciężkie. Co do zamku na koloni to około 15 lat temu podczas remontu w ścianie znaleźliśmy deskę z napisem po niemiecku. Już nieżyjąca pani greta Powiedziała nam że to była nazwa kościoła z Chomąży. Wiele jest tajemnic wokoło nas. Pozdrawiam.
Dziękuję za tę wypowiedź. Jest bezcenna dla tego wpisu i dla bloga :) Doprawdy mam wspaniałych Czytelników :)
Ja też pamiętam jak do grobowca można było zejść schodami i bramkę kutą ze stali i marmurowe płyty trumien pamietam też , ze byl strop a na górze podloga z marmuru w szachownice, poza tym został tez budynek stolarni kuzni i inne a także części murów a moja babcia mówiła o zamku „szklany pałac” bo mial bardzo dużo okien i tez twierdzila że podpalili go żołnierze wiojsk radzieckich
Jeżeli lubicie takie klimaty to gorąco polecam pałac w Kopicach. Okoliczne tereny kryją tam wiele niespodzianek i ciekawych historii. Ja byłam tam 2 razy i nadal ciągnie mnie do tego miejsca. Klimat jest niesamowity :) Musicie koniecznie odwiedzić to miejsce
Jeżeli lubicie takie klimaty to gorąco polecam pałac w Kopicach. Okoliczne tereny tego pięknego obiektu kryją w sobie wiele tajemnic i ciekawych historii. Już nie wspomnę o niepowtarzalnej architekturze okolicznych folwarków, budynków mieszkalnych i parku pałacowym, który sam w sobie jest miejscem wręcz niesamowitym. Ja byłam tam 2 razy i za każdym razem wrażenia były nie do opisania. Polecam pojechać tak na 2 dni ;)
Bardzo dziękuję za informację :) Oczywiście będziemy mieli to na uwadze i skorzystamy z najbliższej okazji aby odwiedzić Kopice :)
Pamietam jak babcia opowiadała że nad tym stawem zawsze było słychać jęki,wołania i pojawiał sie pies,ale więcej info dowiem sie od cioci która tam mieszkała
Polecam odwiedzic miejsce w Odrowążu koło Ggogolina ,ze strachu tam nigdy nie pójde bo opowieści o tym miejscu są przerażające http://www.paranormalne.pl/topic/35665-tempelberg-kolo-obrowca-woj-opolskie/ ,bardzo ciekawa jest historia zamku w Mosznej a szczególnie windy ….polecam bo mieszkam niedaleko ….sama opolszczyzna pokrywa sie niesamowitymi i sprawdzonymi zjawiskami
Sorry mały błąd wkradł sie chochlik ….miejsce to Obrowiec na opolszczyznie
dzień dobry, mam jednak wrażenie, że ambona w wilczkowskim kościele jest o sto lat młodsza, a nie starsza, od ołtarza. pozdrawiam