ŚWIĘTY WALENTY. Uzdrowiciel z Rzymu
Do stworzenia tego wpisu natchnęła mnie pewna postać historyczna. Święty Walenty. Osoba ta kojarzy się nierozłącznie z dniem zakochanych, z buziaczkami, prezentami, czerwonymi serduszkami. Dzień świętego Walentego nazywa się teraz „walentynkami”. Bardzo poważna życiowa rola Walentego została sprowadzona do zabawy, podczas której mało kto zastanawia się, kim był ten człowiek.
I nie jest to jedyny taki przypadek. Podobnie jest ze świętym Mikołajem, który wcale nie był wesołym, rumianym grubaskiem, w czerwonej czapce, z workiem prezentów na plecach, wołającym ho ho ho! Życie jego było służbą pełną powagi i ważnych zadań. Dziś jednak nikogo to już nie obchodzi.
Święty Walenty
Walenty żył tak dawno temu, że dziś ciężko jest dociec całej prawdy o patronie zakochanych. Podobnie jak Mikołaj, Walenty również był biskupem. Święty z Terni został męczennikiem w 270 roku. Działo się to w Rzymie za rządów Klaudiusza Gota. W tamtym odległym czasie w Wiecznym Mieście nie pochwalano zawierania małżeństw. Cesarz Klaudiusz wolał, aby mężczyźni byli stanu wolnego, ponieważ nie mając rodzin, chętniej walczyli za Rzym i bardziej ochoczo zaciągali się do wojska. Dlatego też oficjancie zabroniono żenić się i rygorystycznie podchodzono do podporządkowywania się nowemu rozporządzeniu.
Jednak jak to w życiu bywa — tam, gdzie ktoś zabrania, znajduje się również inny ktoś, kto go nie słucha. Takim kimś wówczas był właśnie Walenty. Potajemnie dawał śluby wszystkim zakochanym parom, aby ich miłość nie była grzeszna. Całkowicie ignorował cesarskie rozporządzenie, za co spotkała go kara. Ostatecznie bowiem został wtrącony do więzienia i zamordowany.
Nie jest to jednak jedyna wersja okoliczności śmierci Walentego
Opowiada się również o Walentym jako o uzdrowicielu. Biskup Terni posiadał moc, którą z Bożą pomocą przywracał ludziom zdrowie. W tamtym czasie w Rzymie pewien filozof imieniem Kraton, będąc w rozpaczy przez chorobę swojego dziecka, na którą nie było lekarstwa, przybył do Walentego i poprosił go o pomoc. O uzdrowienie dla syna, który chorował na epilepsję. Święty zgodził się, ale postawił warunek. W zamian za jego stawienie się przy chorym Kraton miał się nawrócić. I stało się tak, że syn filozofa został uzdrowiony, a on sam przyjął chrzest. Nawrócili się również jego uczniowie i cała rodzina. W rzymskim senacie uznano jednak ten cudowny fakt za niebezpieczny zbieg okoliczności i czym prędzej wrzucono Walentego do celi więziennej, po czym skazano na śmierć.
Święty Walenty na ołtarzach
Już w czwartym wieku na jego grobie wybudowano kościół. Bazylika powstała na rozkaz papieża Juliusza. Kult Walentego przyciągał chorych na padaczkę i wszelkie nerwowe choroby. Do świętego Walentego przychodzili ludzie z całego świata z prośbą o uzdrowienie. Z czasem czczono go na każdym kontynencie świata. Do Polski Walenty na ołtarzu dotarł w piętnastym wieku.
Jednak święty był raczej mało znany w naszym kraju. Dopiero kiedy zaczęto łączyć jego osobę ze świętem zakochanych — stał się popularny, prawie na równi z Mikołajem, który z kolei kojarzy się z prezentami, ale nawet teraz czerwone serduszka walentynkowe, drobne prezenty i cała masa miłosnych gestów często skutecznie odwracają uwagę od jego osoby w dniu 14 lutego. Dziś święty Walenty oficjalnie jest patronem zakochanych, epileptyków oraz chorych psychicznie.
Jeden z kościołów Walentego znajduje się w Lubiążu, w powiecie wołowskim na Dolnym Śląsku. Świątynia jest bardzo pięknie położona. Stoi na wysokim wzgórzu, jej mury wznoszą się i górują nad okolicą. Ten Przybytek Pański widać w promieniu wielu kilometrów.
Kiedy przybywa się do Lubiąża zwykle zwiedza się Klasztor Cystersów, a mały kościółek często jest pomijany, a to wielka starta dla turysty. Choć jest nieco oddalony od głównej atrakcji Lubiąża, warto pofatygować się i odnaleźć świątynię.
Kościół Świętego Walentego
Pochodzi z pierwszej połowy osiemnastego wieku, jednak fundamenty jego są znacznie starsze. Już w 1175 roku na wzgórzu tym stała świątynia. Dzisiejszy kościół jest barokowy, stylizowany na legnickim kościele św. Jana.
Ten obiekt sakralny ma niezwykle zgrabną sylwetkę. Jest sporych rozmiarów, jego bardzo wysoka i smukła wieża pięknie prezentuje się zarówno z bliska, jak i z daleka.
Wnętrze kościoła tonie w malowidłach. To freski Axtera i Feldera. Na ołtarzu głównym wisi obraz, na którym przedstawiona jest scena uzdrowienia syna rzymskiego filozofa Kratona.
Na ścianach świątyni wiele jest zdobień, rzeźb i obrazów. Sporo z nich w temacie nawiązuje do życia Walentego. Kościół jest bardzo przytulny, pomimo barokowego wystroju.
Na bocznym ołtarzu również znalazłam Walentego. Przedstawiony jest w szacie biskupa. Jak widać główny bohater „walentynek” to nie tylko święty od spraw sercowych, ale również od poważnych schorzeń nerwowych. Święty Walenty od zawsze miał na świecie pełne ręce roboty, ale od czasu kiedy zakochani nazwali dzień jego śmierci „walentynkami”, sam pewnie zrobił się bardzo znerwicowany.
Gorąco polecamy naszą książkę, jako prezent walentynkowy dla ukochanej osoby :). Specjalnie z tej okazji, czyli do 14 lutego cena została obniżona! Klikajcie poniżej i chwytajcie okazję!
Artykuł zawiera autoreklamę.
Hmm…może to, że w Lubiążu od ponad 200 lat leczy się choroby psychiczne i kościół z takim patronem to nie jest zbieg okoliczności?
Św. Walenty módl się za nas o czystość serc ❤Piękny ten kościół, chciałabym go kiedyś odwiedzić