Historyczny

Szpital dla trędowatych. Lepra i twarz Boga

Ktoś mógłby zapytać, którego boga? I byłoby to dobre pytanie. Właściwe i na miejscu, jednak większości z nas nie przyjdzie ono do głowy, ponieważ w chrześcijańskim świecie istnieje tylko jeden prawdziwy Bóg. Stwórca całego świata, który jest ojcem Chrystusa. Pomimo tego, że w biblii wyraźnie jest napisane, że Bóg nie życzy sobie, aby tworzyć jego portrety, to mamy ich mnóstwo. Twarz Boga najczęściej ukazywana jest z długą brodą, bo to starzec, który od zarania wieków czuwa nad światem. To jest temat kontrowersyjny i moje zdanie w nim też takie jest, dlatego nie tym będę się tutaj zajmować, ale historią pewnego kościółka, który w przeszłości był świątynią szpitalną dla trędowatych, gdzie również znalazłam oblicze Stwórcy…

Weszłyśmy do tego Przybytku razem z Ines. Frutek niestety musiał czekać na nas na zewnątrz. Sesja zdjęciowa nie trwała jednak długo, była za to bardzo owocna. Rzeczona świątynia pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny usytuowana jest nad rzeką w Środzie Śląskiej. To bardzo cenny zabytek tego miasta. Prawdziwa perełka, w której znajduje się między innymi figura Matki Boskiej średzkiej.

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Wnętrze.
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Wnętrze.

Zabytek jest bardzo klimatyczny. Wnętrze jego z lekka mroczne i tajemnicze naprawdę robi wrażenie. Odczuwam to za każdym razem, kiedy zjawiam się tam po więcej informacji. Pierwszym razem zajmowały mnie leciwe figury stojące za ołtarzem, drugim razem była to twarz Boga, usytuowana w suficie kościoła, a trzecim — niedawno zrekonstruowana dzwonnica. To ostatnie to prawdziwa bomba! Rzadkość i rewelacja! Ta wieżyczka zawsze mnie intrygowała, ponieważ widziałam ją na starej widokówce i nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś ktoś zechce przywrócić ją temu kościółkowi.

Prace remontowe przy kościele Narodzenia NMP w Środze Śląskiej.

Moja mama pierwsza przekazała mi wiadomość o tym, że jest taki plan. Usłyszała to od księdza na ambonie. Poszłam więc do tego miejsca, na koniec mojego miasta, żeby zobaczyć, że świątynia została obstawiona rusztowaniami. Czyli, że coś rzeczywiście zaczynało się dziać. Byłam bardzo podekscytowana. Czekałam na to wydarzenie niecierpliwie i nieustannie monitorowałam ten temat.

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej.
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej

Leprozorium, czyli szpital dla trędowatych

Nie znamy dokładnej daty wzniesienia tego Przybytku, ale przyjmuje się, że mógłby to być rok 1220. Obiekt powołany został do istnienia w stylu romańskim. Jego fundator to książę Henryk zwanym Brodatym, mąż Jadwigi, której rzeźbiona podobizna znajduje się za ołtarzem w tym kościele…

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Wnętrze.
Na środku – Matka Boska średzka z dzieciątkiem Jezus. Trzyma on w dłoniach winogrona. Po lewej — apostoł Andrzej, a po prawej — Jadwiga, żona księcia Henryka Brodatego.

Jadwiga najczęściej przedstawiana jest z kościołem w dłoni. To atrybut opowiadający o tym, że to właśnie z jej inicjatywy na tej cudnej ziemi dolnośląskiej wznoszono świątynie. Ona wszystko to planowała, a jej brodaty małżonek płacił. Dlatego teraz gdzie tylko się ruszę, wszędzie spotykam obiekty sakralne pod jej wezwaniem. Również klasztory, podobizny, źródełka, laski! Pełny serwis! Jadwiga jest wszędzie! Na początku mnie to irytowało, ale z czasem przywykłam. Nie oznacza to jednak, że ją polubiłam, bo wcale. Zdecydowanie wolę jej mniej popularnego męża, który choć fundował obiekty sakralne, z kościołem nie miał po drodze, tak że ostatecznie umarł z klątwą, który ten na niego nałożył. Takie buty!

Kościół Narodzenie Najświętszej Marii Panny. Środa Śląska

Jadwiga całe życie pracowała na swoją sławę cierpiętnicy. Nie rozstawała się z różańcem, nie nosiła butów i nie sypiała ze swoim mężem. Mało jadła, nosiła włosiennicę i pielgrzymowała. Świętą stała się już za życia, bo są zapiski w kronikach opowiadające o cudach uzdrowienia przez nią uczynione i choć jest to naprawdę imponujące, to kobieta ta nie robi na mnie wrażenia. Wiem o niej bowiem rzeczy, o których nie mówi się zbyt wiele. Fakty te deformują jej wizerunek i chwilami zniesmaczają, ale o tym pisałam już wiele razy w innych moich wpisach na tym blogu i w moich książkach. Tutaj zajmuje mnie tylko kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny i leprozorium, czyli szpital dla trędowatych.

Rzeczony kościółek w Środzie Śląskiej jest dowodem na to, że w tym mieście trąd był wówczas dużym problemem. Obiekt wzniesiono bowiem jako świątynię szpitalną. Przebywać mogły tam jednak tylko kobiety dotknięte tą straszliwą chorobą. Księżna opiekowała się nimi, dając im dach nad głową i miejsce do modlitwy. Nic więcej nie dało się dla nich zrobić w tamtym czasie, gdyż świat nie znał antybiotyków.

Szpital dla trędowatych
Kościół Narodzenie NMP w Środzie Ślaskiej. Wnętrze.

Ostatni mnich

Najpewniej opiekę nad chorymi na trąd pełniły zakonnice. No i skoro świątynia funkcjonowała, musiał tam też być kapłan. Placówka utrzymywana była z uposażeń w formie ziem, z których płynęły dochody. Ten stan rzeczy trwał mniej więcej od roku 1220 do 1349, kiedy to szpital został zamknięty. Nie wiem, czy stało się to dlatego, że trąd przestał być problemem, bo wszyscy chorzy zmarli, nikogo nie zarażając, czy dlatego, że wyszła tam na jaw pewna tajemnicza afera. Czytałam o tym, że miało to związek z jakąś kobietą. O co jednak chodziło nie wiem, ale sądzę, że musiała być to skomplikowana i gruba sprawa, skoro miała ona tak drastycznie skutki.

Kiedy skończyły się czasy szpitalne, Jadwiga od dawna już nie żyła, nie mogła więc interweniować w tej sprawie. Do Środy Śląskiej przybyli wówczas benedyktyni z Opatowic. Bracia zakonni nie mieli się gdzie podziać po tym, jak husyci roznieśli w perzynę ich klasztor, więc był to fart, że zwolniło się dla nich miejsce. Mieszkali oni w Środzie Śląskiej do roku 1535, do czasu, gdy zmarł ostatni mnich. Wówczas to opuszczony kościół wraz z przylegającym doń klasztorem stał się własnością miasta. Niedługo jednak trwał taki stan rzeczy, ponieważ zaraz pretensje do obiektu zgłosił kler. Stało się to w roku 1564. Już na początku XVII wieku pojawiają się pisemne informacje o złym stanie kościoła i o planach remontu. Był on wówczas wartościowy, ale nie jako zabytek, tak jak dziś, dlatego mocno go wtedy oskubano z jego najcenniejszych zalet architektonicznych. Podczas tych prac szlag trafił między innymi nieodżałowany do dziś romański portal przy wejściu do świątyni. Zamurowano też okna i wybito nowe, w innych miejscach i przerobiono ją nieco w kierunku baroku. W 1620 r. trzymano tam konie. W latach między 1816 i 1871 zabytek nie pełnił swojej dawnej funkcji, był bowiem zbrojownią dla wojska. Najwyraźniej stał się on ofiarą sekularyzacji. Ona zrujnowała bardzo wiele sakralnych budowli, w tym nasz mały średzki kościółek.

Kościół Narodzenie NMP w Środzie Ślaskiej. Wnętrze.

Ksiądz Mazur

Znałam go osobiście, ponieważ przychodziłam do niego po nauki przed ślubem i on go też mi udzielił. Stało się to w małym kościele w Chwalimierzu. Był to człowiek, który łatwo nawiązywał kontakty i nie ustanawiał dystansu między sobą a parafianami. Kilka razy z nim rozmawiałam i zdążyłam zauważyć, że to wielki pasjonat historii, a potem, kiedy już umarł, spotkałam go przy kościele Narodzenia Najświętszej Marii Panny w moim mieście. Dowiedziałam się wtedy, że udało mu się wiele zdziałać w sprawie utrzymania dobrej kondycji tego obiektu. Udzielenie mi ślubu poszło mu znacznie gorzej, bo rozwiodłam się po kilkunastu latach od tego wydarzenia.

Nie on jednak wystarał się o rekonstrukcję wieżyczki na dachu świątyni. Stało się to dużo później. Jeszcze długo po jego śmierci fotografowałam ten obiekt bez tego detalu. Niewątpliwie jednak wiele zostało uratowane z jego pomocą. Zrobił kawał dobrej roboty, dlatego został uhonorowany tą kamienną płytą z inskrypcją.

Zaginiona dzwonnica

Wielu mieszkańców miasta Środa Śląska nie ma pojęcia, że kiedyś świątynia ta zwieńczona była taką niewielką wieżyczką pod sygnaturkę. Ja wiedziałam, bo dobrze prześwietliłam historię tego miejsca, ale nie przeszło mi nigdy przez myśl, że doczekam czasu, kiedy zobaczę ją na własne oczy. Pierwszy raz ujrzałam ją na rycinie najsłynniejszego dolnośląskiego rysownika F.B Wernera. To już XVIII wiek.

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny wg Wernehra
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny wg Wernera. Podpisane już jako Probostwo. Źródło – https://polska-org.pl/4717469,foto.html?idEntity=519801

Później kościół z wieżyczką odnalazłam na starej poniemieckiej widokówce z lat pomiędzy 1930 a 1945. Jest więc niemal pewne, że w Środzie Śląskiej żyją ludzie, którzy ją pamiętaj w pierwowzorze. Zawsze patrzyłam na to zdjęcie z podziwem, myśląc, że ta mała dzwonnica była wisienką na torcie tej sakralnej budowli. Kościółek ogólnie jest bardzo strzelisty, gdyż jego mury są nieproporcjonalnie wysokie do podstawy, a z tym zwieńczeniem niemal sięgał chmur.

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w latach 1930 – 1945. ŹRÓDŁO – https://polska-org.pl/965713,foto.html?idEntity=519801

No i żal ściskał mi serce na widok tego braku, który obserwowałam od lat dzieciństwa. Na tym starym zdjęciu jednak widać dużo więcej niż tylko sam kościół. Po prawej jawi się fragment budynku wchodzącego w skład dawnego majątku w Probostwie. Budynek istnieje do dziś.

Probostwo. Środa Śląska.

Trzeba wiedzieć bowiem, że nie zawsze był to teren Środy Śląskiej. Wieś po niemiecku zwana Probstei (Probostwo) z czasem została wchłonięta przez miasto, wcześniej jednak była niezależnym tworem. Witać tam również murowane ogrodzenie, które w jakimś okresie w powojennym czasie zostało rozebrane i zastąpione przez metalowe, wykonane przez mojego teścia w warsztacie przy domu, gdzie mieszkałam przez kilkanaście lat po ślubie z moim mężem.

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny przed rekonstrukcją dzwonnicy.
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej.
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Po rekonstrukcji sygnaturki.

Sygnaturka

Wracając jednak do samej wieżyczki, to stało się tak, że któregoś dnia, kiedy szłam do pracy, ujrzałam ją z daleka. Jej hełm błyszczał w promieniach słońca i był to prawdziwie cudny widok. Zrobiłam wtedy szybką fotkę na zoomie i posłałam ją do Ines. Chciałam, żeby też to zobaczyła. Napisałam tylko: popatrz i nic więcej. Nie było potrzeby niczego jej tłumaczyć. To była historyczna chwila.

Mały kościółek w Środzie Śląskiej.

Jest w tym przedsięwzięciu ogromna moc. Przywrócenie tej sygnaturki to prawie jak teleportacja w czasie. Dla mnie to wielkie wydarzenie, które sprawiło, że dostałam wypieków na twarzy z wrażenia. Ten mały kościółek na legnickiej, jak zowią go miejscowi, to nasz wielki skarb. Nie wątpię, że jeszcze nie raz dane mi będzie odkryć na jego terenie ciekawostki, o których Wam opowiem. Mało kto wie, że na dawnym terenie kościelnym znajdują się dwa krzyże pokutne i resztki pomników z tej nekropolii.

Krzyże pokutne

I że podejrzewam, niebezpodstawnie przecież, że resztkami nagrobków z cmentarza wyłożono ścieżkę wokół świątyni…

Szpital dla trędowatych

I że kiedy zadarłam głowę do góry, stojąc w samym środku we wnętrzu tej świątyni, zauważyłam, że patrzy na mnie z góry sam Bóg Ojciec…

Grekokatolicy

Byłyśmy wtedy na długim spacerze z psem i wracałyśmy do domu mijając rzeczony kościółek. Wówczas zauważyłam, że drzwi jego są uchylone. Pomyślałam, że warto zajrzeć, bo dawno nas tam nie było. Wewnątrz zastałam pewną starszą panią, która zajmowała się sprzątaniem kościoła. Wpuściła nas z uśmiechem, bo dobrze nas zna. Po chwili wróciła do swoich zajęć, a my zajęłyśmy się fotografowaniem. Niby na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, ale na miejscu okazało się, że od czasu do czasu przybywają tam ukraińscy grekokatolicy na swoje obrządki. Dawniej czegoś takiego tam nie było.

Szpital dla trędowatych
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Wnętrze.
Szpital dla trędowatych
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Wnętrze.

Jak widać, świątynia nieco zmieniła wystrój. Na drewnianym stojaku przy drzwiach znalazłam ulotki i broszury z opisem obiektu w języku ukraińskim. Poza tym reszta wyglądała tak samo. Za ołtarzem na kolumnach jak zawsze — trójka świętych. To bezcenne zabytki, liczące sobie setki lat. Matka Boska z dzieciątkiem, apostoł Andrzej i księżna Jadwiga pochodzą z XV wieku.

Szpital dla trędowatych

Rozglądałam się ciekawie po tym leciwym wnętrzu, pomimo że widziałam je już wiele razy wcześniej. Tamtego dnia jednak było inaczej. Nie musiałam się spieszyć, nikt nie wchodził mi w kadry. Panowały spokój i cisza. Moja uwaga się rozluźniła. Zrelaksowała wręcz. Nie spieszyłam się i wszystkiemu jeszcze raz bacznie się przyglądałam. Lustrowałam zakamarki.

Stacja drogi krzyżowej.
Stacja drogi krzyżowej

Obejrzałam dokładnie stacje tamtejszej drogi krzyżowej. To chyba nie zabytek jeszcze, ale kiedyś? Kto wie. Obrazy są bardzo dramatyczne. Sądzę, że mogłyby się spodobać księżnej Jadwidze.

Droga krzyżowa
Droga krzyżowa

Kościółek nie jest strojny. Jego wnętrze zaciekawia, a nie rozprasza. Przy takim wystroju nietrudno wszystko ogarnąć wzrokiem. I chociaż nie przepadam za ceglanymi ścianami, to tam one bardzo pasują. Jest w nich głęboka surowość, która opowiada o przeszłości tego miejsca. Oczami wyobraźni widziałam te biedne chore na leprę kobiety przychodzące tam, aby pokłonić się swojemu Stwórcy, który tak hojnie obdarzył ich chorobą i cierpieniem. Z niedowierzaniem w wyobraźni tej ujrzałam również zakonnice opatrujące im zaropiałe rany i kapłana co to bez strachu kładł im ręce na głowie i błogosławił. Raz w tygodniu podawał komunię i spowiadał. Obrazy te jednak szybko wydały mi się śmieszne. Sama nie wierzyłam w to, co sobie wyobrażałam. Wtedy podniosłam oczy do góry, żeby zerknąć na sklepienie kościoła i zobaczyłam medalion z ludzką twarzą. Wskazałam go córce i bez wątpliwości stwierdziłam, że to Jezus. Wtedy starsza pani zaprzeczyła na głos, zbliżając się do nas od strony balkonu.

Szpital dla trędowatych
Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej. Wnętrze.

Powiedziała, że to twarz Boga jest…

Zaskoczyła mnie. Przyznaję bez bicia. Wiem, że ludzie od wieków tworzyli obrazy Stwórcy, Boga o imieniu Jahwe, jednak to zawsze mnie zadziwia. On swoim biblijnym pisarzom wyraźnie podyktował, żeby nigdy nie czynili jego podobizn, więc kiedy spotykam coś podobnego, jestem zdziwiona. W sumie to nie bardzo wiem dlaczego, przecież widziałam już tyle razy jego twarz na ołtarzach namalowaną, wyrzeźbioną czy narysowaną. Tam, w kościele Narodzenia Najświętszej Marii Panny spoglądał on na mnie z góry.

Ines zrobiła zdjęcie na zoomie, a ja do tego wpisu starałam się je wyostrzyć. Nie wyszło chyba aż tak bardzo źle, bo jednak coś widać, ale ciężko było Pana Boga uchwycić w kadrze, gdyż znajdował się bardzo wysoko, a w świątyni panował półmrok.

Twarz Boga

Jak to zwykle bywa, oblicze Boga to twarz starca. Umiejscowienie go tak wysoko symbolizuje, że widzi on wszystko z każdej strony. Wokół jego głowy jest napis i data. Chyba rok 1622. Ta rzeźba w tamtym czasie musiała robić na wiernych ogromne wrażenie. Może nawet ich przerażała. Sądzę, że to możliwe, bo i mnie trochę przeraża. To już inwigilacja na tak dużą skalę, że miałam wrażenie, iż w tamtej chwili liczone są włosy na mojej głowie, a nie jest mnie łatwo przekonać do istnienia takiej super mocy. Jest we mnie taki zrost, który za nic nie chce się dać rozmasować. To lata wpływu Kościoła na moje życie. Z tym jest jak z leprą, wszystko zależy od czasu diagnozy. Jeżeli „choroba” nieleczona trwa zbyt długo, tak jak w moim przypadku, mogą po niej pozostać straszliwe blizny. Stąd takie myśli, że ta rzeźba na suficie to rzeczywiście prawdziwa twarz Boga, który właśnie mnie prześwietla i kiedy umrę rozprawi się ze mną jak należy, bo zobaczy co w życiu nabroiłam… a przecież już dawno zakumałam, że to absurd.

Kościół Narodzenie NMP w Środzie Ślaskiej. Wnętrze.

Mały kościółek na legnickiej

Żeby dokończyć zbieranie materiału do tego wpisu, wybrałam się po raz kolejny na obrzeża miasta, za rzekę, do tego małego kościółka na legnickiej, aby sfotografować go w pięknym świetle słonecznym. Wieżyczka została ukończona a rusztowania zdjęte. To był dobry czas na zdjęcia. Obiekt zabytkowy prezentuje się wspaniale.

Kościół Narodzenia NMP w Środzie Ślaskiej.
Kościół Narodzenia NMP w Środzie Śląskiej.

Pomimo tego, że sesja zdjęciowa odbyła się jedynie przy użyciu aparatu w moim telefonie i tak byłam bardzo zadowolona. Sygnaturkę ufociłam ze wszystkich stron. Z emocji drżały mi przy tym ręce, a do zooma trzeba statyczności. Do tego jeszcze dochodził Lonek, który biegał dookoła mnie i skakał na moje kolana, prosząc o smaczka. Nie było więc lekko, oj nie było…

Kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej.

Dzwonnica jest przepięknie wykonana. Widać, że jej twórca korzystał z archiwalnych materiałów. To naprawdę mistrzostwo świata. Na chorągiewce jest data: 2024. W takich chwilach czuję, jak motyle w moim brzuchu budzą się z długiego snu i zaczynają szaleć. Jest ich mnóstwo i są bardzo kolorowe. Doświadczam wtedy ogromnego odurzenia, podobnego do stanu zakochania. Odbiera mi to władzę w nogach, serce bije mocno i ściska mnie w żołądku. Nie jestem wówczas sobą, albo odwrotnie: dopiero prawdziwą sobą się staję.

Sygnaturka
Sygnaturka

Ten kościół to prawdziwy wehikuł czasu. Jego dzieje sięgają pierwszej połowy XIII wieku. Panowali wówczas na tej ziemi książęta piastowscy. To setki lat historii, której on się przyglądał. Szpital dla trędowatych, który ongiś stał obok niego, dawno zniknął z powierzchni ziemi, ale świątynia przetrwała, pomimo tylu zagrożeń a teraz oddano jej sygnaturkę. Czyż to nie jest cud? No powiedzcie sami? I czy może dziwić kogokolwiek, że kocham się w tej dolnośląskiej ziemi na zabój? Że z miłości poświęcam jej każdą wolną od pracy chwilę? To na takie rzeczy czekam. Na dzieła ludzi, którym też zależy na tym, aby historię tę ocalać, a nie zapominać…

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
11
OK
4
Kocham to!
4
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Roman

Brałem udział (z kolegą) w remoncie tegoż kościółka, bodaj w 1976 t. Zaangażował nas ksiądz Mazur.

Kategoria:Historyczny

0 %