Lifestyle

Skok przez granicę. TRAVNA. Górska wioska w Czechach

Travna. To mała wioska w Czechach. Położona przy samej granicy z Polską. Poza miejscowymi i niektórymi kuracjuszami z Lądka-Zdroju, niewielu o niej słyszało. 

Travna

Przebywając w Lądku-Zdroju planowałem mały wypad do Czech. Jednak „do Czech” to zbyt wielkie słowa. Ot, po prostu pamiętałem z poprzedniego pobytu w tej okolicy, że zaraz za granicą jest samotny, klimatyczny, czeski sklepik i chciałem jedynie małego spaceru i czeskiego piwa. Ciekawią mnie lokalne „smaczki” po prostu. Tego popołudnia pogoda była stabilna, wyjątkowo ciepło jak na marzec. Coś tam troszkę wprawdzie pokrapywało ale nie przeszkadzało mi to zbyt mocno. Wyruszyłem znaną już mi drogą przez Lutynię. Przemknąłem przez wieś i niebawem przekroczyłem granicę…

Travna

Jak te czasy się zmieniają… 

Jeszcze 10 lat temu w budce był jakiś strażnik graniczny, i choć kompletnie się nikim nie interesował to jednak był. Dziś nie ma nikogo…

Mijały mnie nieliczne samochody z polskimi zakupowiczami, mającymi ten sam cel co ja – samotny, przygraniczny sklepik. Po około kilometrze marszu asfaltem w cieniu starych świerków i ja tam dotarłem. Sorki, ale foto mi nie wyszło. Opowiem Wam jednak, że to budyneczek murowano – drewniany, z solidnym stołem na zewnątrz. Wybrałem sobie najbardziej lokalny browar do konsumpcji przysklepowej i zasiadłem przy ławie. To było piwo z widokiem…

Travna

Cisza, spokój a w dole Travna

Cisza i spokój, bo dość mocny wiatr został po polskiej stronie Przełęczy Lądeckiej. Daleko w dole zauważyłem biały szpic wieży kościelnej. Wyglądało to tak, jakby odległość nie była daleka, jednak wiecie jak to jest z mierzeniem odległości w górach „na oko”. Widać było z tej wysokości, że droga do wioski wije się serpentynami dobre kilka kilometrów, a było już dość późno. Postanowiłem jednak podpytać panią sklepową w tym temacie. Jakoś bardzo szybko dogadaliśmy się, mimo barier i pułapek językowych. Okazało się, że jest szlak pieszy, który „tnie” w poprzek te serpentyny, skracając drogę. 

Na szlaku

Zdecydowałem się pomaszerować tą trasą. Natknąłem się tam na ciekawy obiekt. 

Travna

Wyglądało to jak sztolnia nieczynnej kopalni, lub może tunel z jakimiś urządzeniami pomiarowymi. Albo jedno i drugie? Nie znalazłem o tym żadnej informacji w necie, a wejść się tam nie dało. Obiektu strzegła solidna krata.

Ruszyłem dalej, a że szło się szybko z powodu dużego spadku terenu, już niebawem zauważyłem pierwsze dachy budynków. Kościół minąłem z boku, zostawiając go sobie na deser.

Travna

Pierwszym obiektem, na jaki się natknąłem była remiza strażacka. Wyglądała na dość leciwą i zapewne dziś nieużywaną.

Travna

Potem pojawiły się domy. Niezbyt wymuskane…

Travna

Wyglądały w większości jak ta remiza. Jakby były nieużywane. 

Travna

Nie jak opuszczone, zrujnowane, niczyje, tylko po prostu nieczynne. Jak zamknięte sklepy. Cała Travna sprawiała wrażenie, jakby ktoś tu tylko od czasu do czasu zaglądał jedynie. Raz na miesiąc, raz na weekend ale nie przebywał stale. I jeszcze coś. Nie widziałem nikogo. Nie poruszyła się ani jedna firanka w oknie, nie było słychać żadnych dźwięków. Nie zaszczekał pies, ani nie przebiegł nawet kot. Nie mogli być wszyscy w pracy, bo to była pora dosyć późna. Niebawem natknąłem się na specyficzny kamienny mur…

To był cmentarz

Zza którego wyzierała strzelista wieża kościelna. Dobra nasza!

Nie żebym był jakimś maniakiem przebywania na cmentarzach, ale nekropolia to jak pamiętnik dla miejscowości i można sporo wywnioskować o niej po wizycie na nim.

Travna

 Wszedłem przez furtkę i zaniemówiłem!

Travna

Zdjęcie tego nie oddaje ale Travna posiada najmniejszy cmentarz jaki dotąd zwiedziłem, a byłem na wielu – opuszczonych i używanych. Może się mylę i to tylko złudzenie, jednak wydawało mi się, że to nie więcej niż 20×20 metrów…

Rozpocząłem lustrację terenu, w której towarzyszyła mi moja „pliszka – towarzyszka” jak zawsze, bacznie obserwując moje poczynania…

Travna

Towarzyszyła mi w wielu miejscach, które penetrowałem w tych okolicach. Zdaję sobie sprawę, że to przecież nie ta sama ale… kto wie?

Cmentarz wyglądał na bardzo stary (wnioskując po murze) i wielokrotnie przekopany. Znalazłem tam sporo starych nagrobków z mogił, które musiały ustąpić miejsca nowym. Poustawiano je pod ogrodzeniem.

Travna

Travna

Zacząłem im się przyglądać z bliska…

Coś mi tu nie pasowało. Dlaczego niemieckie nazwiska? Przecież to nie Dolny Śląsk. To nie nasze  ziemie odzyskane. Nie było nowych osadników, przesiedleń itd.

Travna

Przybyłem tu z marszu i niewiele wiedziałem o wsi Travna, ale tego, że tu od najdawniejszych czasów mieszkali Czesi byłem pewien. I tak było rzeczywiście, jednak nie do końca. Mieszkali ale byli tu mniejszością.

Travna leży bowiem na obszarach zwanych dawniej Krajem Sudeckim. Zamieszkiwało tu dużo ludności niemieckiej, zwanej Niemcami Sudeckimi. Osiedlali się oni w tych okolicach od średniowiecza ale szczególnie w okresie gdy rządzili tam i na całym Śląsku Austriacy, przychylni osadnictwu niemieckiemu, zwłaszcza katolikom. Gdy po 1918 rozpadło się Cesarstwo Habsburgów i granice w Europie formowały się na nowo, Niemcom Sudeckim nie udały się plany przyłączenia tych terenów do Austrii i do Niemiec. Nie pozwoliło im na to nowe państwo – Czechosłowacja…

Niemcy Sudeccy nie pogodzili się z tym i gdy w 1938 nastąpiła aneksja przez Rzeszę tych terenów, czynnie ją wsparli i radośnie witali „oswobodzicieli”. Ten fakt i wcześniejsze animozje doprowadziły do praktycznie całkowitego wysiedlenia ludności niemieckiej z Czechosłowacji po 1945. Czasami w bardzo dramatycznych okolicznościach, przy których nasze wysiedlenia Niemców z Dolnego Śląska i Pomorza to idylla. Zdarzenia te dotknęły również i wioskę Travna. Jednak potem nie było wielu chętnych Czechów do osiedlania się w tych górskich, nie najłatwiejszych do życia rejonach pomimo, że opustoszałe domy czekały. Skutkiem tego Travna wywiera takie wrażenie. Powoli Czesi jednak zaczęli się tam zadomawiać i choć wieś ludnościowo była mniejsza, to cmentarz wypełniał się stopniowo czeskimi grobami. Czasami takimi, jakich u nas nigdzie nie ujrzycie…

Travna

Miałem wrażenie, że życia kiedyś było tu więcej. Wrażenie nieużywanych domów i za dużego kościoła. To moje odczucia ale tak – miałem wrażenie, że…

Travna ma za duży kościół

Wznosi się nad cmentarzem i wsią. Jest ładny, choć nie w moim guście. Zbyt dominuje i przytłacza swoim surowym, jasno szarym kamieniem ścian.

Travna

Ale obiektywnie, doceniam jego piękno. No i w końcu, zaprojektował go w stylu neogotyckim słynny wiedeński architekt  Friedrich von Schmidt, autor ratusza w Wiedniu. Więc może dlatego ten wielkomiejski neogotyk i rozmiar nie pasują mi do maleńkiej wsi?

Travna

Od czasu swego powstania w 1882 roku pyszni się swoimi architektonicznymi zakamarkami, choć ten styl jakiś taki za posępny dla mnie, jak z angielskich horrorów.

Travna

Portal za to bardzo mi się spodobał. Do kościoła jednak wejść mi się nie udało. Zamknięty kratą o tamtej porze.

Travna

Obok oddzielona potokiem od kościoła i dostępna mostkiem stoi plebania. Styl całkiem odmienny, rzekłbym swojski i adekwatny do tej miejscowości.

Travna

Travna

Po zakończonej lustracji kościoła zacząłem zbierać się do powrotu, bo w zasadzie nic więcej tam nie było do oglądania. Nie wiedziałem, że jest we wsi jeszcze słynna kaplica odpustowa Matki Boskiej z La Salette, miejsce pielgrzymek nawet dziś. Cóż, skutki improwizacji. Postanowiłem nie wspinać się ostrym skrótem w drodze powrotnej i wracałem asfaltowymi zawijasami, bo choć światło było coraz gorsze, to zdjęcia już miałem i nie chciałem pośpiechu i ciężkiego podejścia.

Zaraz na początku drogi, wpadłem na takie dziwadło

Travna

Mikro domki. Wyglądały jak maleńkie altanki ogrodowe na apelu lub budki letniskowe dla skrzatów. Dopiero później dowiedziałem się, że to najprawdopodobniej część stała obozowiska dla czeskich młodszych harcerzy. Przyjeżdżają tu  w sezonie i rozbijają obóz.

Minąłem też martwą, niedokończoną budowę jakiegoś pensjonatu.

Travna

Gdy już wieś pozostała za mną, za łąką przylegającą do zbocza górującego nad nią, ujrzałem podejrzany kopczyk. Wyglądało to na resztki średniowiecznego grodziska ale może to po prostu przykryte ziemią ruiny dużego domu. Kto wie…

Travna

To już koniec mojego „skoku przez granicę”. Tak to nieraz jest u ludzi mi podobnych. Nie znasz miejsca ani godziny. Człowiek wyskakuje sobie po prostu na piwko, a potem niespodziewanie zanurza się w lokalną czy wręcz europejską historię. Nawet w tak maleńkiej wsi jak Travna. Czasami bywa to męczące, bo nie potrafię gdzieś być i nic nie widzieć, nie roztrząsać i nie dedukować. Ale tak na prawdę… uwielbiam to.

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
24
OK
11
Kocham to!
3
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Lubię takie niespodziewane, niezaplanowane odkrywanie „smaczków” okolicy. Ja czasami zapominam nawet o jedzeniu, bo za rogiem jest ciekawy budynek, a potem 50 metrów dalej pomnik, stara kamienica, możliwość wejścia na wieżę itp.

Całkiem ciekawy wyszedł Ci ten spacerek ;)

Turysta

Szkoda, ze nie odwiedził Pan restauracji, w której serwują pyszną zupę czosnkową i inne regionalne przysmaki:)

Sia

Byłam w Travnej wiele lat temu.. wtedy proboszczem na farze w Javorniku – a więc też odprawiającym Msze w należącym do Javornickiej parafii kościele w Travnej – był polski ksiądz Piotr Niewiadomski, ciepły, bardzo gościnny człowiek. Podobno teraz mieszka na plebanii właśnie w Travnej. Szkoda, że Pan tam nie zajrzał. Pozdrawiam.

Ewelina

Popieram poprzednika, restauracyjka w Travnie jest cudowna, knedliki z gulaszem z jelenia są obledne! Restauracja jest 200 m w drodze gdzie jest cmentarz. Za to wielka niespodziankę sprawilaby Panu gospoda która produkuje miód znajdująca się na samym końcu tej właśnie uliczki. Zachęcam do powrotu :)

Grazyna Radosz

Bardzo wciągająca , ciekawie opisana historia. Myślę, że zainspirowała mnie do wycieczki w te okolice. Gratuluję i życzę kolejnych ciekawych odkryć.

Kategoria:Lifestyle

0 %