Naprawdę zobaczyła przeszłość! To wydarzyło się w Tymowej
Przyjechaliśmy do Tymowej w październiku. Niedawno nabyliśmy drona i zaczęliśmy naszą objazdówkę w celu archiwizowania Dolnego Śląska z lotu ptaka. Ta wieś nie była naszym głównym celem, zatrzymaliśmy się na jej terenie po drodze do Ścinawy. Ines przeczytała gdzieś, że to tam właśnie zaczęła się historia o Kargulu i Pawlaku, i miała ogromne parcie, aby zobaczyć tę wieś na własne oczy…
Tymowa znajduje się niedaleko Ścinawy i jest bardzo malowniczo położona. Jest też naprawdę bardzo długa, ponieważ to aż siedem kilometrów wsi. Nigdy wcześniej nie widziałam tej miejscowości, a więc wszystko, co w niej zastałam, było dla mnie zupełnie nowe. Prawdziwa terra incognita…
Mnie osobiście nic tam nie wzywało, jednak skoro już się tam znalazłam, chciałam zaczerpnąć nieco wiedzy o tym miejscu na mapie Dolnego Śląska. Szybko jednak okazało się, że trudno było mi połączyć się z internetem, dlatego też miałam do dyspozycji jedynie Wikipedię, bo tyle mi zassało na telefon. Zdobywałyśmy z Ines wiedzę na prędce i kiedy Daniel latał nad Tymową i robił fotografie, my już wiedziałyśmy, że we wiosce znajdują się dwa kościoły i dwór. Potem internet całkiem się zgubił i musiałyśmy „szyć” z gruntu. Posłuchajcie…
Sami swoi
Naprawdę bardzo lubię film „Sami swoi” i postaci Kargula i Pawlaka, jednak wcale nie pociągało mnie w Tymowej jakieś jej tam z tym powiązania.
Interesowało mnie bardziej to, co mogę stamtąd przywieść i opowiedzieć na blogu w moim klimacie. Chciałam widzieć interesujące zabytki, nawet te w ruinie. Przydałby mi się jakiś opuszczony cmentarz i na koniec tajemnicza historia nie z tego świata. Nic jednak — póki co — nie wskazywało na to, że Tymowa mnie zaskoczy.
Zaparkowaliśmy przy tamtejszym cmentarzu i robiliśmy klasyczne archiwum. Całkiem na czuja, ponieważ nie wiedziałam, co może mi się przydać, a co będzie całkiem niepotrzebne. W takiej sytuacji więc dobrze jest mieć wszystko.
Kościół Matki Bożej Królowej
Lataliśmy nad kościołem Matki Bożej Królowej i komentowaliśmy zakończenie na jego wieży w postaci skrzywionego krzyża. Cóż mogło się wydarzyć, że ten metalowy symbol doznał takiego uszczerbku? Ines stawiała na silne wiatry, a ja na pioruny.
Daniel nic nie mówił, ponieważ skupiony był na pilotowaniu. Nie przeszkadzało mu nawet to, że wisiałyśmy nad nim po obu stronach jego barków i gapiłyśmy się w ekran. O świątyni tej udało nam się dowiedzieć jedynie, że wzniesiono ją w pierwszej połowie XIV stulecia, ale są podejrzenia, że jednak może być starsza. Kościół nazywany jest pomocniczym.
Ponieważ z góry widziałam jego bryłę i nic szczególnego mnie w nim nie ujęło, porzuciłam pomysł, aby tego dnia archiwizować go bardziej gruntownie. Czyli już lądować? – Daniel zapytał i dostał potwierdzającą odpowiedź. Kiedy dron wraca do bazy, bezpiecznie jest się odsunąć od lądowiska, co z Ines uczyniłyśmy i nasłuchiwałyśmy skurczybyka, czy już nam brzęczy nad głowami.
Zobaczyć przeszłość
Szukałyśmy go wzrokiem nad sobą, aż nas karki bolały i wtedy Ines spojrzała za siebie na drogę, przy której stałyśmy i zrobiła wielkie oczy i dziwną minę. Po chwili zamknęła powieki i spojrzała jeszcze raz w tamto miejsce. Zauważyłam to i również zwróciłam wzrok w tę stronę, ale niczego nie zobaczyłam. Stałyśmy dokładnie w połowie dróżki do cmentarza, tam, gdzie wskazuje strzałka na fotce poniżej. Ines była odwrócona plecami do nekropoli…
Wiadomo, nie wytrzymałam nawet minuty i zapytałam, co się stało? Ines nie chciała się zwierzać. No więc zaczęłam ją cisnąć. Zobaczyłam faceta na rowerze w niebieskiej kurtce — wydusiła w końcu, a ja jeszcze raz tam luknęłam. Na tej drodze nikogo nie było ani teraz, ani przed chwilą! Ale w tym dokładnie momencie z daleka zobaczyłam rowerzystę, który właśnie wyszedł z terenu cmentarza, wsiadał na swoją maszynę i ruszył w naszym kierunku. Ines nadal stała tyłem i nie mogła go widzieć. Jak bardzo była ta kurtka niebieska? – zadałam kolejne pytanie, nie spuszczając tego gościa z oczu. No taka bardziej granatowa – Ines odparła bez namysłu.
Chwyciłam ją za ramiona i odwróciłam w stronę nekropoli, i mówię – „Patrz…”
Stałyśmy obie i przyglądałyśmy się temu mężczyźnie, który właśnie nas mijał i ubrany był w granatową kurtkę, a Ines bardzo zbladła. „Zobaczyłaś przeszłość. Widziałaś go, jak jechał rowerem na cmentarz, zanim tu przyjechałaś.” – wydusiłam z siebie…
Tymowa
Ona już nieraz zaskoczyła mnie czymś podobnym. Mam takich historii więcej w rękawie, może kiedyś Wam o nich opowiem, ale teraz wracajmy już do Tymowej, bo jednak jest o czym bajać. Zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy do następnej świątyni w tej miejscowości. Nie miałam możliwości podglądnąć na zdjęciach z Internetu, jak zabytek ten wygląda, bo nie chciały się ładować. Jechaliśmy więc całkiem w ciemno.
Zanim jeszcze stanęliśmy przed bramą wjazdową do zabytku, złapałam go kątem oka na zakręcie i zaskoczyłam, że to konstrukcja szkieletowa. Miałam też czas na mantry już w samochodzie, bo jeszcze z niego nie wysiadłam, a już wpadałam w zachwyty. Czegoś takiego się tam nie spodziewałam.
Po lewej blisko ogrodzenia stoi figura świętego z Czech — Jana Nepomucena. To on przywitał nas tam najpierw.
Kościół parafialny Matki Bożej Bolesnej
To drewniane cudeńko prawdziwie mnie zaskoczyło. Zdecydowanie za rzadko bywam w okolicach Ścinawy, bo słabo znam te rejony. Obiekt sakralny pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku. Wikipedia pisze o nim, że jest szachulcowy, ale nie sądzę, aby tak rzeczywiście było. Moim zdaniem to mur pruski.
Stan kościoła jest naprawdę świetny, a teren go okalający to prawdziwa bomba historyczna. Spędziliśmy tam naprawdę dużo czasu. Czytaliśmy inskrypcje z nagrobków, fotografowaliśmy i przyglądaliśmy się najmniejszym detalom. Na tym starym cmentarzu poniemieckim pochowano wiele osób, które pochodziły z Kresów i zostały stamtąd przesiedlone. Znalazłam tam również mogiły dzieci…
Stary cmentarz
Rozeszliśmy się po nekropolii każde w swoją stronę, ale potem szybko się odnajdywaliśmy wśród tego lasu krzyży i nagrobków. Na kilku z nich czytelna była nazwa Czortkowa, najwyraźniej mieszkało tu sporo osób z tego miasta. Moja babcia też stamtąd przyjechała na Dolny Śląsk…
Takie miejsca są jak otwarte księgi, wystarczy jedynie skupić uwagę, a historia sama się opowie. Nie wszystkie mogiły wprawdzie są w zadowalającym stanie, ale naprawdę sporo tam ocalało. Wśród starych grobów znalazłam również powojenne, a więc nekropolia długo była w stałym użyciu i zapewne to właśnie ją ocaliło. To miejsce jest niezwykle cenne historycznie…
W lesie mogił i krzyży
Nie robiliśmy w tym miejscu zdjęć z drona i to był wielki błąd. Stało się tak dlatego, że zachłysnęłam się taką wielką ilością zabytków w jednym tylko miejscu i zapomniałam o tym. Daniel skupił się na robieniu fotografii aparatem, a ja i Ines pochłonięte byłyśmy rozmowami na temat tego, co tam zastałyśmy.
Cmentarz jest dostępny do zwiedzania dla każdego o dowolnej porze dnia, jednak żeby obejrzeć świątynię wewnątrz, trzeba przyjechać tam na mszę świętą albo umówić się z księdzem na prywatne oglądanie. My nie mieliśmy tamtego dnia aż tyle czasu, Tymowa nie była planowana, więc tym razem odpuściliśmy. Musiało mi więc wystarczyć to, co widać…
Naprawdę rzadko spotykam poniemiecki cmentarz w podobnym stanie. Ostatni raz zachwycałam się takimi okolicznościami, kiedy zwiedzałam zabytkową nekropolię w Brzegu Dolnym przy kaplicy świętej Jadwigi. Większość z nich jednak na dolnośląskiej ziemi przetrwała w stanie szczątkowym albo wcale. Dlatego też prawdziwie zachwycałam się widokiem tylu zachowanych nagrobków i czytelnych inskrypcji. Interesowało mnie tam wszystko.
Świątynie budowane z muru pruskiego od zawsze wprawiają mnie w zachwyt. Ta architektura bardzo pięknie prezentuje się na dolnośląskiej ziemi. Nie potrafię przechodzić obok czegoś podobnego obojętnie i dlatego wyszłam z tego terenu jako ostatnia…
Toszowice. Opuszczony Pałac
Na mapie zassało mi nazwę Pałac Tymowa, a więc byłam pewna, że obiekt ten położony jest w tej miejscowości, jednak któryś z moich Czytelników skomentował zdjęcie, które na szybko udostępniłam na naszym Facebooku i uświadomił mnie, że ta ruina należy już do pobliskich Toszowic.
Ten podział w terenie jest niemal niewidoczny, a przynajmniej trudno jest go zauważyć. Dawny majątek ziemski zastaliśmy tradycyjnie, w ruinie. Jednak nic nie blokowało wstępu do niego, a więc udało nam się zrobić kilka zdjęć.
Pałac zowią również secesyjną willą. Wybudował go Reinhold Preiss w roku 1911. Był on w posiadaniu sporego majątku, między innymi w Tymowej i swego czasu połączył w pewnym sensie obie te miejscowości. Znalazłam grafikę dworu z czasów, kiedy był on w stanie doskonałym. Serce boli…
Dawniej otaczał go park, który teraz jest dżunglą dolnośląską. Nadal rosną tam okazałe dęby, jednak żeby je zobaczyć, trzeba przyjechać tam z maczetą.
Willę Preissa pochłaniają czas i przyroda. Wejście do dawnej rezydencji jest zamurowane…
Może to i dobrze, bo na pewno przebywanie w tym budynku jest już teraz niebezpieczne. Gdybym miała więcej czasu tamtego dnia, spróbowałabym tam wejść i zrobić fotografie, aby pokazać Wam, jak to teraz wygląda. Może następnym razem się uda.
Dwór porasta winobluszcz, jednak kiedy tam przybyliśmy, jego liście już zdążyły opaść. Na tyłach namierzyłam taras, a przed frontowym wejściem zastałam ogromne drzewo. Ten dąb szypułkowy ma 200 lat i jest naprawdę potężny, lecz niestety na zdjęciu tego nie widać.
Ogólnie smutny widok wszędzie, gdzie się spojrzy. Przyszłości dla tego obiektu tam nie widać. W dawnych dworskich oficynach mieszkają ludzie, jednak im bliżej parku, tym bardziej przykro.
Kiedy odjechaliśmy stamtąd, Ines dokopała się w internecie do jeszcze jednej ciekawej historii w tej miejscowości, po której zostały ślady przy drodze w kierunku Ścinawy. Kiedy Tymowa została za nami, wypatrzyłam te obiekty przez okno w samochodzie podczas jazdy, ale o tym już następnym razem…
Więcej naszych historii, nigdy niepublikowanych na tym blogu znajdziecie w naszej książce O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach, która jest już dostępna w naszym sklepie.
Poniżej zostawiamy Wam informacje na temat tego, gdzie można zamówić książki autorek bloga Nieustanne Wędrowanie. Czekają tam na Was promocje i mnóstwo historii, których nie uświadczycie na tej stronie. Polecamy!
Artykuł zawiera autoreklamę
No elo elo
Intrygujące