Naturalny

W GÓRY Z PSEM. Wielka Sowa według Pana Frutkowskiego.

Postanowiłam któregoś letniego dnia pojechać w góry z psem. Pan Frutkowski bywał już w terenie górzystym i naprawdę świetnie sobie radził. Frutek jest mały i wbrew pozorom bardzo delikatny. Fizycznie marnie przystosowany do trudnego terenu, walczy z każdym szlakiem, który go przerasta. Czasem ogromnymi przeszkodami są dla niego wysokie trawy albo pokrzywy, a czasem kamienie i zbyt głębokie kałuże.

To co dla Owczarka Niemieckiego jest niezauważalne, dla Frutka może stanowić problem i wkłada on więcej wysiłku w swoje wędrowanie od każdego wysokiego i silnego psa.

w góry z psem

Dlatego też ponownie pojechałam w góry z psem. Chciałam go zahartować i wzmocnić. Pan Frutkowski kolejny raz wspaniale sobie poradził w terenie górzystym…  

w góry z psem

W góry z psem epileptykiem.

Wielka Sowa to tylko 1015 m n.p.m. Szliśmy lekkim i wygodnym szlakiem. Była pełnia lata, ciepło choć wilgotno. Bardzo przyjemnie i w sam raz na taką wyprawę. Pan Frutkowski od lat choruje na padaczkę i bardzo źle znosi upały. One często wywoływały u niego ataki tej choroby. Taki atak u psa to widok bardzo przykry.

w góry z psem

Łapki odmawiają mu posłuszeństwa, kładzie się bezradny na ziemi i patrzy mi w oczy z przerażeniem. Czasem kończyny jego wykręcają się w różne strony. Prawa łapka do góry, lewa w bok. Sprawia to psu ogromny ból, oczka wychodzą mu z orbit i cały się trzęsie targany drgawkami.

w góry z psem

Podczas takiego ataku mogą dziać się również i inne straszne rzeczy. Ataki mogą trwać od kilku do kilkudziesięciu minut. Wywołują je miedzy innymi stres i trudna do przetrwania aura. Dlatego tak często widzicie na fotografiach jak niosę na rękach Pana Frutkowskiego. Przenoszę go przez miejsca trudne dla niego do przejścia. Czasem dźwigam go długo, bo on już nie ma siły iść.  Pomagam mu, kiedy czuję, że jest mu ciężko. Oszczędzam go, żeby niepotrzebnie nie narazić go na kolejny atak choroby.

w góry z psem

Pies podobnie jak każdy człowiek ma lepsze i gorsze dni. Tylko różnica w tym jest taka, że ludzie mogą o tym powiedzieć, a psy niestety nie, i tylko od właściciela zwierzaka zależy, czy będzie umiał to dostrzec.

w góry z psem

Pan Frutkowski ma już dziesięć lat, a na „liczniku” ogrom kilometrów przebytych na piechotę, przejechanych rowerem w koszyku i autostopem. Nie jest już taki jak był sześć czy osiem lat temu. Nadal wytrzymały i okazujący radość z każdej wyprawy, ale jednak już nieco słabszy. Bo prawda jest taka, że mocno się nam chłopak wyeksploatował. Bez przerwy w ruchu, w drodze, na długich dystansach. W deszczu, w upale i na mrozie. Pan Frutkowski przeżywa swoje życie w terenie, dlatego daje radę w każdych warunkach, ale czasem trzeba mu pomóc.

w góry z psem

W góry z psem. Sowie są bardzo piękne.

Może się ludziom wydawać, że tylko oni widzą to piękno, ale jestem przekonana, że wcale tak nie jest. Widziałam jak po drodze Frutek zatrzymywał się i długo wpatrywał się w dal. Zapachy, które go otaczały były dla niego wielką atrakcją. Wąchał, tropił i lustrował teren. Widać było wyraźnie, że bardzo mu się podoba na tym szlaku na Wielką Sowę. Psy, podobnie jak ludzie potrzebują zmian, również tych zmian widoków. Jest im to potrzebne po to, żeby ich umysły prawidłowo funkcjonowały.

w góry z psem

Jeżeli psina jest cały czas upięta na łańcuchu przy budzie, albo biega zawsze tylko po swoim podwórku, to czuje się podobnie do człowieka, który cały czas siedzi w domu i nigdzie nie wychodzi. Ludzie tak nie żyją, ale czasem skazują na taki żywot swoje psy – zwierzęta o bardzo wrażliwej psychice, cierpiące z powodu rozłąki z swoim panem, z powodu niewoli i samotności. Ich ogromna wrażliwość jest najcudowniejszą ich cechą.

w góry z psem

Droga pełna szczęścia.

Pan Frutkowski jest szczęśliwy, kiedy może swobodnie, bez skrępowania wędrować szlakiem wolnym od napięć związanych z ruchem drogowym. Tam na szlaku na Sowę był energiczny i w pełni zadowolenia. Nie okazywał zmęczenia i kipiał zapałem do dalszej drogi. Zrobiliśmy kilka postojów, żeby uzupełnić płyny, a czasem i coś nie coś przegryźć. Frutek ma apetyt na świeżym powietrzu.

w góry z psem

Myślałam wtedy, że to prawdziwa frajda tak wybrać się w góry z psem. Przyglądać się, jak siersciuch się cieszy, biega z zapałem, poznaje nowe tereny. Doznaje poczucia niczym nieskrępowanej wolności, odnajduje w sobie „wilka”, pokonuje zmęczenie i ostatecznie dosięga tych samych celów co człowiek, który z nim wędruje. W takich okolicznościach ja i Frutek czujemy dokładnie to samo.

w góry z psem

Różnimy się gatunkiem, ale niczym poza tym. Oboje wędrujemy z zapałem i czekamy na osiągniecie celu. Razem jemy, razem pijemy, wspólnie się cieszymy i razem milczymy. Wieczorem zmęczenie zamyka nam powieki i zapewne i ja chrapię tak samo głośno jak on :)

w góry z psem

Nie jestem na szlaku jego panią, a on nie jest moim psem.

Jesteśmy równymi sobie wędrowcami, zależnymi od siebie i polegającymi na sobie. Ja podaję mu jedzenie i wodę, a on ostrzega mnie warczeniem, kiedy coś nieznanego poruszy się w kniejach. Idziemy obok siebie i dodajemy sobie energii. Rozmawiamy ze sobą poprzez spojrzenia i gesty. Jesteśmy sobie wzajemnie towarzyszami w drodze. To relacja mająca swoje korzenie w przyjaźni, a nie w niewolnictwie. 

w góry z psem

W góry z psem. Pan Frutkowski zdobywa Wieka Sowę. 

Cała droga na Sowę była bardzo udana, ale tuż przed samym szczytem zaczął padać deszcz. Był bardzo drobny, ale intensywny i zmusił nas ostatecznie do schronienia się pod drzewem. I staliśmy tak oboje pod koroną pełną igieł i czekaliśmy…

w góry z psem

Frutek przycupnął obok mnie i przyglądał się wodzie, która zalewała ziemię. Był mokry, ale nie okazywał niezadowolenia. Przykucnęłam obok niego i pogłaskałam jego wilgotny pyszczek. Pan Frutkowski był cichy i pokorny wobec zaistniałej sytuacji. Wiedział, że będziemy czekać, aż przestanie padać deszcz. I staliśmy tak obok siebie i wspólnie oddawaliśmy się naszemu wędrowaniu. On i ja. Ja i on. Razem na szlaku na Wielką Sowę…

w góry z psem

Na Wielkiej Sowie.

Tam wtedy było wielu ludzi. Za dużo jak dla nas, ponieważ nie znaleźliśmy tam wyczekiwanego spokoju. Frutek nie lubi tłumów, podobnie jak ja, więc obojgu nam raczej było ciężko być na szczycie. W pewnej chwili, kiedy robiłam fotografie, zgubiłam na moment Frutka z oczu, i on mnie zgubił.

w góry z psem

Kiedy odnalazłam go wzrokiem. Okazało się, że był ode mnie zaledwie kilkanaście metrów i nie mógł mnie dostrzec. Ogromna ilość zapachów – ludzie, inne psy, palące się ognie i grilowanie, całkiem Frutka roztroiły i nie mógł mnie wyłapać węchem. I nie mógł mnie też zobaczyć, choć stałam niedaleko. I wtedy właśnie po raz pierwszy zauważyłam, że Frutek nie widzi dobrze. Najwyraźniej jest krótkowidzem. 

w góry z psem

Zawołałam go i wtedy od razu skierował się ku mnie. „Od kiedy Panie Frutkowski masz taki problem z widzeniem?…”

Frutek ma wszystkie zęby i każdy z nich jest biały jak śnieg. Jego sierść jest lśniąca i czysta. Jego zdrowie i kondycja są dla mnie ważne, więc bardzo o niego dbam. Jednak czas i życie, które spędził w drodze, zbierają żniwo. Nawet starzejemy się wspólnie i podobnie, bo przecież i ja bez okularów już żadnego wpisu nie mogłabym napisać.

w góry z psem

Kiedy schodziliśmy z góry, aura stała się łagodniejsza. Deszcz ustał i słońce ozłociło naszą drogę. Pan Frutkowski wysechł i okazywał ponownie ogromne zadowolenie z siebie. Czuł, że wszystko się udało i teraz czas na powrót do domu, na mokrą karmę w misce i na sen, na fotel z poduszką i kocem.

Wpis ten dedykuję wszystkim właścicielom psów. Wszystkim, którzy są ich opiekunami, a nie panami…  

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
14
OK
4
Kocham to!
14
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Naturalny

0 %