WIEŚ KULIN. Raj prawdziwy, gdzie tyle chleba dookoła
Wieś Kulin to prawdziwy kraniec dolnośląskiego świata. Miejscowość położona jest wśród pól, przy mało znaczącej drodze. Tego roku często przejeżdżałam tamtędy rowerem i zauważyłam, że w mojej okolicy nigdzie piękniej niż tam — przy Kulinie — nie obrodziły zboża.
Boże mój, jaka tam dokoła żyzna ziemia! Pola przed żniwami falowały jak morze, a pszenica, żyto i jęczmień tam jak złoto.
Rzepak zaś tak piękny i dorodny, że aż przystawałam, żeby się napatrzeć.
Uprawy te nad wyraz bujne, okalają tę wioskę z wszech stron. Cóż to za raj prawdziwy, gdzie tyle chleba dokoła…
Wieś Kulin
Cóż ja mam Wam powiedzieć o Kulinie? Przecież ja nic o nim nie wiem. W sieci na ten temat informacji jak na lekarstwo. Nawet Wikipedia się nie wymądrza, bo nie wie nic na temat tej miejscowości. Jedyne dostępne archiwa dotyczące Kulina zachowały się na starych dwudziestowiecznych widokówkach. Niemcy uwielbiali fotografować nawet takie niewielkie osady, i tylko dzięki temu dziś możemy cofnąć się w czasie …
Do Kulina przybywałam nie jeden raz, trafiając tam z różnych stron i o różnych porach roku.
A drogi do niego prowadzą z okolicznych miejscowości. Wszystkie one — choć wyglądają jak zwyczajne, polne dróżki — są ważnymi szlakami, które na mapach pojawiają się w XIX stuleciu. Istnieje więc możliwość, że drogi te są dużo starsze, może nawet średniowieczne. Takimi trasami ze wszystkich sąsiadujących wsi można wędrować do Kulina…
W polu hula wiatr. Na horyzoncie pojawia się sarna z młodymi. Skowronki dokazują, a na niebie jak cienie przemykają myszołowy. Użytki pełne soczystej, seledynowej zieleni. W lesie słychać spłoszoną zwierzynę. Czasem ogromne cielsko zrywa się do ucieczki i wtedy nie chcę nawet wiedzieć, co to było. Niekiedy zając przycupnie w miedzy, uszaty oszołom, i tak się zamyśli, że pozwoli podejść do siebie dosłownie na kilka kroków. Niebo jest niebieskie, droga pylista, a serce przepełnione Bogiem…
Kulin na horyzoncie
We wsi jest różnie. Raz widać zadbany, wyremontowany dom, a raz ruinę. Sporo tam śladów po gospodarstwach o imponujących rozmiarach. Domy przy nich okazałe, prawie jak dwory.
Zabudowa wsi w zdecydowanej większości jest przedwojenna, dwudziestowieczna.
Nie brakuje tam muru pruskiego i szachulca. To prawdziwe wehikuły czasu.
Zabudowa Kulina sama opowiada historię tej dolnośląskiej wsi. Urodzajna ziemia, w której posiadaniu byli ongiś mieszkańcy tego domu (fotografia poniżej), pozwalała im żyć na bogato, niemal jak jaśniepaństwo. Podobnych budynków, powalających gabarytem jest tam więcej. A to przecież nie pałace, ale dawne chłopskie domy, przed którymi na wewnętrznych majdanach parowały oborniki, jak to było w niemieckim zwyczaju…
Wieś Kulin i Kościół św. Marcina
Zawsze, kiedy na własną rękę śledzę historię jakiejś miejscowości, bo nie ma o niej żadnych pisanych treści, zwracam się o „pomoc” do lokalnego kościoła. Wierzę bardzo, a wiara moja pochodzi z doświadczenia, że jeżeli gdzieś historia zdołała ocaleć, to tylko na terenie świątynnym.
Kościół pod wezwaniem świętego Marcina jest katolicki, i może nawet kiedyś też służył katolikom, ale najprawdopodobniej nie został przez nich wybudowany. Świątynie luterańskie są specyficzne. Bryły ich różnią się od katolickich z urodzenia budowli. W tym przypadku może być to również efekt przebudowy, jednak wyraźnie widać, że tutaj prym wiedzie salowy układ. Przybytek ten wzniesiono A.D 1821. Po tym czasie na terenie wsi istniały dwie szkoły — katolicka i ewangelicka. A więc jak widać, wszystko jest możliwe. Może było tak, że kościołek w dziejach swych na przemian przechodził z katolicyzmu na protestantyzm, a potem odwrotnie? Jednak już sam czas jego budowy sugeruje, że wznieśli go luteranie, a specyfika bryły gruntuje to podejrzenie.
Niestety nie zastałam kościółka otwartego, więc mogłam jedynie zerknąć zza kraty. Dlatego też nie do końca jestem pewna, czy drewniany balkon to wyodrębnione miejsce jedynie dla organów, czy były tam również loże kolatorskie.
Wieś Kulin. Na starym cmentarzu
Przy kościele znajdował się kiedyś cmentarz, po którym zostały wyraźne ślady. Być może to pochówki jedynie katolickie, ponieważ druga nekropolia znajduje się na wzgórzu za wioską i jest zapewne użytkowana po ewangelikach. To luterańskie cmentarze dawniej tak bywały usytuowane. Jednak tutaj historia może być bardzo pomieszana. Nie sposób za nią nadążyć z taką małą bazą danych. Przy starych grobowcach brakuje dat i nazwisk…
Na terenie świątynnym znajduje się dobrze zachowany grobowiec rodzinny. Wygląda na kryptę jaśniepańską, ale brakuje informacji. Nie zaakcentowano przy nazwisku familii, że to szlachcice, a na terenie wsi nie ma śladów po majątku pańskim i dworze.
Według mojego — w sumie cienkiego tłumaczenia — napisano tu, że to grobowiec dziedziców z rodziny… ciężko powiedzieć jak, się to czyta. W każdym razie nie mieli „von” przed nazwiskiem, ale za to kasy jak lodu.
Obok krypty stoi obelisk, być może kiedyś był tam i drugi dla proporcji po drugiej stronie. W kamieniu wyryto inskrypcję.
Już poza poświęconą ziemią, przy bocznej ścianie grobowca znajduje się kapliczka kamienna, prawdopodobnie pokutna, a to mogłoby oznaczać, że również średniowieczna. Niestety dowodów na to przedstawić nie mogę. To tylko domysły i czytanie z gruntu…
Krzyż pokutny
Wieś Kulin jednak na swoim terenie nie stroni od średniowiecznych historii, więc skoro mają tam krzyż pojednania z tego okresu w dziejach, mogą mieć i podobną kapliczkę.
Z zabytkiem tym związana jest niesamowita historia. Otóż jakiś czas temu krzyż ten zniknął z Kulina i ślad po nim zaginął. Jednak pewien pasjonat polujący z aparatem na obiekty dolnośląskie, namierzył go całkiem przypadkiem na jednym z wrocławskich cmentarzy. Ustawiono go tam zwyczajnie przy czyimś grobie. Jakoś nikt się tym nie zainteresował i trwał tam naprawdę długo, aż któregoś dnia sprawa została rozdmuchana. Wszczęto śledztwo i ustalono, że właścicielem krzyża jest wieś Kulin. Po tej akcji średniowieczny zabytek powrócił na swoje miejsce. Teraz jest mocno zaopiekowany i strzeżony. Nie ma się co dziwić, to bardzo cenna rzecz jest.
Kulin w przeszłości
Dziś tego tak nie widać, ale kiedyś w Kulinie mieszkali naprawdę bardzo bogaci rolnicy, którzy żyli jak vonowie jacyś. Teraz ich domy nieco zmurszały, jednak historii nie da się oszukać. Wioska ta nie była zacofana. Oprócz świątyni i należącej do niej plebanii na jej terenie stały dwie szkoły — katolicka i ewangelicka. Na starych widokówkach z tej miejscowość akcentowano posesje Mormanna i Pohla, zapewne miejscowych bogaczy i pierwszych we wsi. Znajdował się tam także sklep kupca Gramehle, do którego należała również miejscowa piekarnia. Natomiast niejakiego Geilkego była tamtejsza karczma. W Kulinie dobrze prosperowała też druga piekarnia, gdzie urzędował Grzmehle. Do dziś po dawnej remizie strażackiej ostały się solidne ślady. Jak więc widać, to niepozorne niby siło, położone na uboczu wielkiego świata — jak wyspa wśród pól — radziło sobie nad wyraz dobrze. Bogata to była wieś, otoczona urodzajną ziemią…
Kulin chyba zawsze był taki cichy i może dlatego to takie dobre miejsce do życia dla ludzi, których interesuje ziemia. Jak obradzała w przeszłości, czytamy z wielkości dawnych zabudowań gospodarczych. Jak obradza dziś – widać gołym okiem. Tam uprawy udają się wyśmienicie, bardziej aniżeli w innych miejscach. Wieś ta swoje całe bogactwo ma w gruntach.
Wieś Kulin to nie kombajn turystyczny. Zabytki jego nie są szczególnie zajmujące i nie błyszczą splendorem wykwintnej przeszłości. Za to chleb z tamtejszych, dawnych piekarni na pewno pachnący był cudnie i chrupiący, a głodu tu nikt nie doświadczał. Kulin bogaty jest na swój sposób…
Jeżeli zajmują Cię nasze przygody z dolnośląską ziemią i wciąga Cię nasze Nieustanne Wędrowanie, koniecznie zamów nasze książki (patrz poniżej). Znajdziesz tam opowiadania, które nigdy nie były publikowane na tym blogu. Polecamy!
Artykuł zawiera autoreklamę
Z google wynika, że to kaplica grobowa Rodziny Lamm
[…] połowy XX stulecia. Zaintrygowało mnie pewne miejsce na skraju lasu z drogą dojazdową z Kulina. Zwróciłam uwagę na źródło, które tam wybijało i utworzyło niewielki akwen. Zaznaczono je […]