Wieś Stary Wołów i święty Dymitr z Sołunia. To będzie wspaniała przygoda z historią!
Wieś Stary Wołów najsampierw stanowiła jeden twór. Jednak już w XVIII wieku nastąpił podział wsi na dwie części. Górny i Dolny Stary Wołów. Stało się tak dlatego, że miejscowość ta miała dwóch właścicieli i dwa majątki do nich należące.
Stary Wołów leży na Dolnym Śląsku, w powiecie wołowskim i w gminie Wołów.
Wieś Stary Wołów. Folwarki i dwory
Były dwa gospodarstwa, więc i wybudowano dwie rezydencje dominialne. Z domu pańskiego z dolnej części wsi zostały jedynie gruzy i dziury w ziemi po piwnicach, natomiast górny majątek zachował sporo ze swojej przeszłości. Do dziś stoi tam tak, jak przed wiekami stary dwór. Ma takie myślące, bystre wole oczy…
Otacza go dawny park dominialny. Jest sporawy i rosną na jego terenie bardzo stare drzewa. Teraz to teren prywatny. Obiekt wydaje się być w nieustającym remoncie. Najważniejsze, że dach wygląda świeżo, a reszta…? Jakoś to będzie.
Czuje się tam ducha dziejów tej miejscowości. Ocalona dawna rezydencja sprawia, że miejsce to jest bardzo interesujące. Historia jego namacalna, widoczna, czytelna. Pałac zachował wyjście ogrodowe, nad którym do dziś widnieje kartusz herbowy dawnych, szlachetnie urodzonych jego mieszkańców.
Kościół katolicki w Starym Wołowie
Przybytek wzniesiono w 1993 roku. Jest więc to budowla licząca sobie zaledwie 31 lat. To kościół Matki Boskiej Częstochowskiej. Usytuowanie jego sprawia, że jest bardzo dobrze widoczny w terenie.
Młodość świątyni jest tak samo zajmująca jak jej leciwość. Podobny obiekt sakralny dopiero nabiera patyny czasu i buduje swoją tożsamość. Bryła jest ciekawa. Za 200 lat będzie prawdziwym zabytkiem z dolnośląską metryką. Póki co jednak jest tylko architektoniczną ciekawostką na szlaku.
Cerkiew świętego Dymitra
To chyba najbardziej zajmujący punkt na mapie turystycznej w Starym Wołowie. Tajemnicze miejsce, które na swoim niewielkim terenie skupia kilka wątków historycznych i sprawia, że przebywanie tam staje się fascynującą przygodą z historią.
Budynek sakralny z czerwonej cegły najsampierw był kościołem ewangelickim. Wzniesiono go w XIX stuleciu na modłę protestancką i to bardzo wyraźnie zaakcentowane jest w jego skromnej sylwetce. Po II wojnie światowej, kiedy granice państw zostały przesunięte, niemieccy protestanci przesiedleni a na ich miejsce przybyła ludność polska, kościółek zaczął popadać w ruinę. Katolicy najwyraźniej go nie chcieli i stał nieużywany do roku 1952. Wtedy to zainteresowała się nim miejscowa parafia prawosławna i zagospodarowała go do swoich celów.
Dzwonnica
Od tamtej pory obiekt jest dobrze zaopiekowany. Przeprowadzono w nim remont i zadbano o drewnianą dzwonnicę z 1767 roku, która wpisana została do rejestru zabytków.
W jej wnętrzu znajdują się dzwony. Konstrukcja drewniana jest więc cały czas w użyciu. Budowla ta, tak leciwa i krucha tworzy niesamowity klimat w tym niezwykłym miejscu. Przyćmiewa wszystko dookoła.
Wieś Stary Wołów i leciwy cmentarz
Teren wokół dzisiejszej cerkwi to również nekropolia.
Pochodzi ona z czasów, kiedy kościół służył ewangelikom. Ziemia jest nadal miękka. Pod stopami wędrowca — mogiły.
Wiele z nich już od dawna nie istnieje, ale widać wyraźnie, że wzięto w opiekę to, co udało się uratować. Sporo tam czytelnych płyt. Niektóre z nich ustawiono oparte o mur kościelny. Warto przystanąć i postarać się odczytać imiona i nazwiska oraz daty. Takie wspomnienie ludzkiego istnienia w jakiś sposób ocala to miejsce od zapomnienia.
Groby należą do przedwojennych mieszkańców Starego Wołowa. Cmentarz jest bardzo zajmujący. Można tam całkiem zapomnieć o teraźniejszości. Klimat tego przybytku jest niesamowicie wciągający. Dla miłośników historii Dolnego Śląska będzie to wspaniała lekcja dziejów połączona z wizją lokalną. Warto zabrać ze sobą aparat fotograficzny, aby zrobić archiwum.
Mogiły rozproszone są po całym placu przyświątynnym. Teraz ciężko ustalić, gdzie znajdowały się alejki i sektory, jednak miejsca pochówków nie są trudne do zlokalizowania. Pomaga temu uporządkowanie terenu, który jest bardzo zadbany.
To, co zostało widoczne, tradycyjnie oplata cmentarne pnącze. Bluszcz, winobluszcz, kwitnący fioletowo barwinek. To te rośliny najczęściej spotyka się na cmentarzach, zwłaszcza tych leciwych. Niejednokrotnie zdarza się, że jedynie one stanowią świadectwo istnienia nekropoli, ponieważ nic więcej po niej nie ocalało. Rośliny zdradzają wówczas, czym było to miejsce w przeszłości. Zachowują je w taki sposób od zapomnienia.
W jednym z witraży cerkiewnych znajduje się podobizna Chrystusa Pantokratora
Fakt ten często jest podkreślany w opisach tego przybytku. Pantokrator oznacza Pana Wszystkiego. Wszechwładcę. We wspominanym tu przypadku to ikona. Chrystus przedstawiony jest siedzący na tronie z Pismem w dłoni. Prawą ręką błogosławi świat i wszystkich ludzi. Księga symbolizuje nauczanie.
Święty Dymitr. Opiekun świątyni
Pochodził z Grecji, konkretnie z Sołunia. Ojciec Dymitra był bardzo zamożnym człowiekiem. Sprawował urząd naczelnika jednego z najbogatszych założeń miejskich imperium rzymskiego. Oboje jego rodzice wyznawali wartości chrześcijańskie, jednak z obawy przed prześladowaniami ze strony Rzymian, nie ujawniali swoich przekonań religijnych. Dymitr również pozostawał w nieświadomości wiary swoich rodzicieli do czasu, kiedy podrósł i został wprowadzony do ukrytej kaplicy, gdzie jego matka i ojciec ujawnili przed nim tę tajemnicę. Od tamtej pory pozostawał w służbie dla Boga. Kiedy po śmierci swego ojca, objął po nim urząd namiestnika, nie ukrywał swoich przekonań i krzewił wiarę w Chrystusa wśród ludu. Ówczesny cesarz rzymski Maksymilian postanowił surowo go za to ukarać, jako że był on zagorzałym przeciwnikiem chrześcijan. Zanim jednak do tego doszło, święty Dymitr zdążył rozdać mieszkańcom miasta wszystko, co posiadał.
Święty rycerz
W tym czasie w Sołuniu z rozkazu imperatora urządzono igrzyska. Udział w nich brał ulubieniec cesarza — Leon, który słynął z tego, że mordował wyznawców Chrystusa. Do walki ze straszliwym gladiatorem wystosowano Nestora, młodego chrześcijanina. Poprosił on swego nauczyciela w wierze, Dymitra o błogosławieństwo, zanim stanął na arenie. Święty wspierał go modłami, i stało się tak, że pokonał on w walce Leona. Cesarz Maksymilian nie był z tego faktu uradowany. Wpadł w okrutną złość i nakazał zabić Nestora i Dymitra. Zginęli wówczas obaj przebici włóczniami. Stało się to w roku 306. O świętym opowiada się, że jego ciało nie ulegało rozkładowi i pomimo upływu czas, pachniało przyjemnie mirrą.
Dymitra zalicza się do świętych, szlachetnych rycerzy, dlatego też przedstawiany jest w zbroi i z mieczem. Przypisuje się mu liczne uzdrowienia i cuda. Od tamtych tragicznych wydarzeń jego kult szerzył się w świecie.
Wieś Stary Wołów stanowi bardzo interesujący punkt na mapie turystycznej Dolnego Śląska. Jej zaplecze historyczne jest atrakcyjne, a w terenie czytelne są relikty przeszłości tej miejscowości. Wieś jest cicha i tajemnicza. To idealny cel na letni weekend w plenerze.
Czy wiecie, drodzy Czytelnicy, że autorki bloga Nieustanne Wędrowanie są również autorkami książek? Poniżej zostawiamy Wam informacje na ten temat. Zapraszamy do wglądu, nie będziecie żałować. Obiecujemy! :)
Artykuł zawiera autoreklamę