MAGICZNY ZAMEK CZOCHA. Atrakcje dla wędrowców
Zamek Czocha, atrakcje z nim związane oraz tereny, które go otaczają będą głównymi tematami tego wpisu. Warownia ta jest od wielu lat oblegana corocznie w porze wakacji przez turystów. Nie ma co się temu dziwić, zamek Czocha jest bardzo interesujący. Ten zabytkowy obiekt stanowi cel wielu wycieczek, oferuje jednak dużo więcej aniżeli tylko zwiedzanie. To również hotel, gastronomia, SPA…
Zamek Czocha. Atrakcje dolnośląskie
Leciwa budowla położona jest na Dolnym Śląsku, w Suchej. Miejscowość ta nie byłaby znana w świecie turystycznym, gdyby nie zamek, który ją zdominował. Teraz to czysta komercja, jednak było tak od zawsze. Dawniej, kiedy nie turyści, ale uzbrojeni wojowie szturmowali zamek, Czocha również znajdował się w centrum uwagi tej małej miejscowości, która wydaje się, że istniała tylko po to, żeby warownię obsługiwać, zaopatrywać i służyć jej mieszkańcom. Tak więc istnienie Suchej jest nierozłącznie związane z Czochą, jednak ona sama na nikim nie robi specjalnego wrażenia. Nic się więc tam nie zmieniło od wieków. Ponadto dodam od siebie, że Sucha wcale nie jest sucha i naprawdę rzadko spotyka się tak bardzo mokrą osadę…
Oczywiście całym sercem podziwiam zamek Czocha. Uważam, że jego istnienie i kondycja w jakiej się znajduje, stanowią ogromny skarb dolnośląski. Doceniam walory turystyczne tego zabytku, jego wartość historyczną i nietuzinkową urodę. Obiekt ten znany jest nie tylko w Polsce. Jego sława niesie się poza granice kraju. Położenie warowni sprawia, że teren wokół jest atrakcyjny pod wieloma względami. Czocha jest otulony nie tylko swoimi dziejami, ale i pięknem natury. W zamku, o ile się tam nie nocuje, przeciętny turysta przebywa zaledwie chwilę. Czas zwiedzania jest ograniczony. Natomiast wokół warowni wachlarz atrakcji mocno się rozszerza. Im bliżej murów, tym więcej szans na zakupienie biletów wstępu. Im dalej – tym bardziej ekonomicznie i w portfelu zostają pieniądze. Spoko! Tam gdzie Was zabiorę nie ma gdzie kasy zostawić. Jednak – uwaga! – tych z Was, którzy lubią zabawić się „na bogato” bynajmniej nie zostawię bez propozycji. Tak więc… wszystko będzie dobrze…
Kwisa niepokorna
Drodzy moi Czytelnicy, w Nieustannym Wędrowaniu znajdziecie wszystko, czego szukacie w związku z tym miejscem. Zamek Czocha, atrakcje z nim związane i nasze przygody to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Będzie się działo, a więc zorganizujcie sobie czas na czytanie. Chciałabym bowiem zatrzymać Was tutaj na dłużej, jednak zależy mi na tym, abyście zostali ze mną z własnej woli. Z tego też powodu podzielę tę treść na kilka niezależnych części, aby każdy kto czegoś konkretnego tutaj szuka, znalazł to bez problemu. Głównym nurtem tego opowiadania jest nasza trasa wzdłuż brzegu Jeziora Leśniańskiego, a potem przy dzikim brzegu Kwisy. To stanowi „kręgosłup” tego wpisu, a od niego – komu nie po drodze się okaże – odbijać będziemy do innych, również komercyjnych atrakcji Suchej. Zapraszam Was więc do mojej bajki, pełnej przygód, które osobiście przeżyłam i nie będą to opowiadania z drugiej ręki. Ta droga zapisała się w moim sercu. Zawsze marzyłam, żeby wędrować wzdłuż dzikiego brzegu rzeki, która znana jest z tego, że niepokorna…
Zamek Czocha. Atrakcje w cenie biletu i Szkoła Magii
Mówią o tym miejscu, że to polski Hogwart. Zamek Czocha bardzo dobrze przygotowany jest na zaspokajanie turystycznych apetytów. Nawet najbardziej wybredni zwiedzający znajdą tam coś dla siebie.
Zwiedzanie
Zamek można zwiedzać codziennie z przewodnikami. To ludzie, którzy są dobrze wyszkoleni do swojej roli, a więc spacery po komnatach zostaną Wam w pamięci jako niesamowite przeżycie. Warownia bowiem naszpikowana jest historią, legendami i tajemnicami, a oni znają je wszystkie. Czekają więc na Was z otwartymi ramionami i … biletami wstępu do zakupienia. Niżej zostawiam cennik do wglądu.
Zwiedzanie zaczyna się o Sali Rycerskiej. Obejmuje wiele pomieszczeń, w tym Salę Marmurową, Skarbiec, Salę Biblioteczną, Portretową, Komnatę Książęcą, Sypialną, Komnatę Córek i wieżę widokową. Czadowo!
Hotel
Drodzy moi Czytelnicy, zazdroszczę każdemu z Was, kto nocował w zamku Czocha, bo mnie niestety nadal na to nie stać. Pokoje do wynajęcia w tym obiekcie są obłędnie atrakcyjne. Znajduje się tam 9 tematycznych wnętrz, których wyposażenie powala na kolana. Niektóre z nich nie posiadają łazienek przez wzgląd na swój zabytkowy charakter. Goście hotelowi mogą korzystać z toalet na korytarzu, w ramach rekompensaty tych „niewygód”. W zamku znajdują się również pokoje turystyczne. Pobuszowałam sobie na stronie zamkowej z ofertami wynajmu i sprawdziłam ile kosztuje jeden nocleg w pokoju standardowym. To jedyne 219 zł. Cena jak cena, prawda? To niezwyczajna przecież noclegowania. Warto też zaznaczyć, że zaczynamy od poziomu najniższego. Wyżej teraz trudno się wspiąć, ponieważ większość ofert na stronie hotelu jest niedostępnych.
Restauracja
Zamkowa restauracja „Uczta” oferuje niebo w gębie w postaci kuchni staropolskiej. Zupy, sałatki, dania mięsne, ryby, pierogi, placki ziemniaczane, naleśniki, desery i napoje wyskokowe i niewyskokowe. Dla przykładu – schabowy z ziemniakami i zasmażaną kapustą kiszoną na bogato i po kasztelańsku – jedyne 38 zł. Restauracja ma dość szerokie skrzydła usług. Można stracić tam naprawdę bardzo dużo hajsu, jeżeli ktoś skusi się na bankiet, uroczystą kolację, ognisko w Zamkowej Fosie albo grillowanie na terenie Czochy. Obiekt ten jest też chętnie wynajmowany podczas uczt weselnych. Wnętrze lokalu zabytkowe. Czuje się ducha historii. Pachnie tam drewnem, kominek zdobi salę biesiadną, biel obrusów oślepia. Bardzo mi się to wszystko podoba, więc nie sposób nie polecić takich atrakcji, ja jednak wolę prostotę i zwyczajność. Moja kieszeń bardzo ciasna jest, a jedzenie nigdy zbyt mocno nie zajmowało moich myśli…
Oprócz wspomnianej restauracji na terenie obiektu zjeść można również „na szybko” w Barze Nostitza a na słodkości zaprasza Kawiarnia Filmowa.
Imprezy
O weselach już wspominałam, dodam więc że na zamku organizowane są też przyjęcia komunijne i chrzciny. Najciekawsze są jednak zielone szkoły i kolonie dla dzieci. Zamek w swojej ofercie na stronie internetowej nadal ma Magiczne Warsztaty. Dzieci grają w czarodziejskie gry i poznają tajemnice magii. Stąd nawiązanie do Hogwartu i Harrego Pottera. Temat warto zlustrować bezpośrednio na witrynie Zamku Czocha. Tam znajdziecie oferty, cenniki no i przede wszystkim aktualności. Wiadomo, czas mamy nietypowy i z chwili na chwilę wszystko się zmienia. Ta treść ma na celu jedynie przybliżyć Wam to, jak zorganizowano zaplecze turystyczne w tym obiekcie. Jednak czy działa ono teraz? Czy będzie działać jutro? Tego przewidzieć nie potrafię…
Stylowe komnaty zamku są przystosowane do organizowania szkoleń i konferencji. To dla umysłu. A dla ciała? SPA i masaże. Jak sami widzicie, Zamek Czocha atrakcje przygotował dla każdego… kogo na nie stać.
Zamek Czocha, atrakcje, zwiedzanie i parking
Tak naprawdę na zamku Czocha za darmo jest jedynie parkowanie.
Parkingi bezpłatne przy dawnej warowni są nawet dwa, jednak należy uważać na podwozie auta, zwłaszcza, kiedy jest niskie. Inaczej trzeba będzie zapłacić za naprawę samochodu w serwisie. Poza tym doszły mnie słuchy, że nie płaci się również za wodę mineralną, znajdującą się z pokojach do wynajęcia. Wszystko poza tym kosztuje…
Z tego miejsca zapraszam wszystkich moich Czytelników, którzy mieliby ochotę posłuchać o historii tego wspaniałego zabytku. Będę Waszym przewodnikiem i bajarzem. Klikajcie w Zamek Czocha zwiedzanie. Znajdziecie tam krótki rys dziejów zamku Czocha.
Niebiański szlak śmierci
„Niebiański” dlatego, że był niebieski. Nazwałam go szlakiem śmierci, ponieważ był taki moment, że niewiele brakowało, żeby Frutka nie było już dziś wśród nas, a i ja prawdziwie otarłam się o nieszczęście. Na początku była to cudowna, bajecznie lekka droga. Prowadziła od zamku do plaży nad Jeziorem Leśniańskim…
… przez Zaporę.
Potem weszliśmy na wąską, niepozorną, zarośniętą ścieżkę, która wiodła nas wzdłuż akwenu. Zero asfaltu, betonu, albo czegokolwiek podobnego w najmniejszym nawet stopniu. Najpierw byłam zdziwiona, że tak wprost z zapory niebieski szlak prowadził nas w ten busz, ale zaraz potem dałam uwieść się zachwytowi.
Miejsce to jest słabo oznaczone, zostawiam więc Wam fotografię. Trzeba wejść na tę wąską ścieżynkę, a potem pilnować oznaczeń.
Mijaliśmy stanowiska, gdzie każdy wędkarz rozłożyłby się z przyjemnością. Brzegi jeziora uwalniały mnie od stresu. Fale łagodnie poruszały powietrze, wszelkiego rodzaju ptactwo dokazywało w gęstych koronach drzew.
Nasza dróżka wymuszała na nas określoną kolejność w marszu. Innymi słowy – szliśmy jak gęsi. Nie dlatego, że głupi, ale przez ciasnotę :) Zrobiłam tam mnóstwo fotografii. Krajobraz zmieniał się. Czasami wędrowaliśmy skarpą, a niekiedy teren był płaski. Przez długi czas bliskość wody była stałą atrakcją. Pomimo, że dookoła było dziko, mijaliśmy ośrodek wypoczynkowy, słyszeliśmy odgłosy aut poruszających się po drodze tuż za lasem.
Bułka z masłem
Mieliśmy w zamierzeniu zrobić kilkanaście zaledwie kilometrów w terenie, który oceniliśmy jako mało wyczynowy, wręcz spacerowy. Wędrówkę zaczęliśmy przy zamku. Plan obejmował szlak brzegiem jeziora Leśniańskiego, później Kwisy aż do Zapory Złotnickiej. Stamtąd żółtym już szlakiem do Suchej, gdzie pod warownią zostawiliśmy auto. To dla nas bagatela. Spacerek i bułka z masłem. Kiedy pokonywaliśmy tak rześko tamtą trasę, wydawało mi się, że jestem w jakiejś cudownej bajce. Przyroda wokół upajała mnie. Teren się zmieniał. Kolory falowały. Las pachniał ziołami i żywicą, a dźwięki strumyków rozpraszały ciszę.
Frutkowski zatrzymywał się przy każdej okazji, żeby „zatankować” do pełna. Bulgotało mu potem w brzuchu, jakby miał tam baryłkę z browarem. Moczył też wszystkie cztery łapy w źródłach, chłodząc je dla wyciszenia zmęczenia. Przeprawialiśmy się przez nie i zawsze była to przygoda, ponieważ im dalej w las, tym bardziej stawało się dziko. Trzeba było czuwać nad malunkami na drzewach, żeby nie zgubić się w terenie.
Raz zdarzyło się, że Frutek nam zwiał. Szukaliśmy go po lesie z duszami na ramionach. Okazało się, że poszedł sobie na stronę, a potem kwiatki wąchał w drodze powrotnej i nie spieszył się wcale. Nasza trasa raz była piaszczysta, raz błotnista a raz całkiem znikała, albo rozwidlała się bez najmniejszych wskazówek co dalej?
Znikający szlak
Zamek Czocha atrakcje dla zwiedzających skupił głównie wokół swoich leciwych murów. Tam kręci się turystyka i tam można zostawić pieniądze. Natomiast kierunek, który my obraliśmy, był całkowicie darmowy. Niebieski szlak przynajmniej do połowy naszej trasy malowany był dość konkretnie. Im bliżej jednak zamku Rajsko, tym trudniej było go namierzyć. Zdarzało się, że Daniel wypuszczał się w ostępy, dzikie i gęste tak, że szybko znikał nam z oczu, a my zostawałyśmy na rozdrożach. Robił to, żeby odnaleźć niebieską farbę na korze drzew. Czasem i ja tak znikałam dla dobra ekipy. Szukałam oznaczeń w dzikim lesie, gdzie ścieżki nagle się kończyły.
Już wtedy rozmawialiśmy o tym, że tam to chyba rzadko kto dociera. Szlak zaczyna umierać w pewnym momencie, ponieważ niewielu go używa. Jednak do cudnej warowni w środku dziczy dotarliśmy bez większych problemów, ale zanim tam przybyliśmy zdarzyło się kilka rzeczy, które miały ogromny wpływ na to, że nasze wędrowanie bardzo się przedłużyło. Posłuchajcie…
Terra incognita
Po drodze wspięliśmy się na wysoką skarpę, która wisiała nad wodą. Było to prawdziwe urwisko bez barierek zabezpieczających turystę przed nieszczęśliwym wypadkiem, choć bardzo łatwo się tam zsunąć w dół, robiąc fotografie z tego wypiętrzenia, zwłaszcza że widok powalał na kolana. Otulony drzewami zamek Czocha, atrakcje jego po drugiej stronie wody.
Z tego miejsca niedostępny, a jednak widoczny jak na dłoni. Stałam tam i spoglądałam na warownię i na urwisko i na wodę. Myślałam wtedy, że jest to trochę niebezpieczne. Potem jednak, kiedy szłam niebieskim szlakiem dalej – zrozumiałam, że wcale nie było jeszcze tak źle.
Nasza trasa w pewnym momencie powoli prowadziła nas do cywilizacji. Trafiliśmy na ubitą, konkretną drogę, obsadzoną starymi drzewami, ale nadal był to szlak gruntowy. Bez asfaltu i bez betonu. Na horyzoncie jawiły się czerwone dachy domów. Ponieważ nie znam tego terenu, nie od razu skojarzyłam gdzie dokładnie jestem. Wyszliśmy z dzikiego lasu wprost na rodzące zboża pole. Zrobiło się tak jakoś jasno i upalnie. Dotąd gęstwina zieleni zatrzymywała światło słoneczne i nie odczuwaliśmy ukropu.
Stary cmentarz
Zobaczyliśmy niebo, a ono zaczynało się burmuszyć. Z daleka napływały granatowe chmury, wiatr zerwał się niespokojny. Wszyscy zadarliśmy głowy w górę i każde z nas komentowało idące załamanie pogody. Wtedy obróciłam się w prawo i wśród wysokiej trawy mignęła mi mogiła. Zatrzymałam się jak na rozkaz, a wraz ze mną reszta ekipy. Skomentowałam głośno znalezisko, że to stary cmentarz jest.
Po Danielu info to spłynęło bez specjalnej reakcji, on bardziej skupiony był na nadchodzącej burzy i dalej monitorował niebo. Ines miała akurat nos w telefonie, ponieważ robiła relacje z drogi na instagramie, więc tylko rzuciła okiem i znowu zniknęła w sieci. Frutek skorzystał z okazji i glebnął się w trawie. Spojrzałam na to towarzystwo i zrozumiałam, że zostałam sama z tematem. Nie mając chwilowo wsparcia, wkroczyłam solo na tę ziemię umarłych…
Mogiły owiane tajemnicą
Nekropolia jest leciwa. Jedna jej część znajduje się na niewielkiej polanie, częściowo wykoszonej, a druga między gęstwiną drzew. To co tam zastałam zdumiało mnie. Zaniepokoiło i spowodowało, że miejsce to bardzo spowolniło naszą wędrówkę. Jednak wpis ten byłby zbyt długi, gdybym tutaj opowiedziała drobiazgowo o tym, co odkryłam na starym cmentarzu, którego nie ma nawet na niemieckich mapach z XIX i XX wieku. Namierzyłam go dopiero na mapie z 1980, jednak daty śmierci na mogiłach opowiadają dużo wcześniejszą historię. Najwięcej było tam dziecięcych mogił, między drzewami namierzyliśmy ogromną kryptę, a na jednym z grobów znalazłam dziwne przedmioty, które sugerują, że ktoś odwiedza tam konkretną zmarłą osobę i przychodzi do niej z podarunkami. Dary są teraźniejsze, a mogiła wygląda na przedwojenną. Postanowiłam jednak poświecić tej sprawie osobną stronę na blogu, a więc z tego miejsca zainteresowanych tematem odsyłam do TAJEMNICZEJ NEKROPLOLII, gdzie znajdziecie tę historię i fotografie, które zrobiłam na miejscu.
Barszcz Sosnowskiego
Kiedy opuściliśmy tę ziemię umarłych, robiąc wcześniej gruntowną lustrację tego terenu, napiętnowana niebiskim szlakiem droga gruntowa zaprowadziła nas do pobliskiej wsi. Uznaliśmy, że to do tej miejscowości ongiś należał nieużywany dziś cmentarz. Trasa prowadziła nas przez Bożkowice.
Po prawej stronie mieliśmy Jezioro Leśniańskie, i choć w tamtym momencie wędrowaliśmy asfaltem, przemierzając wieś, to niebieski szlak zawijał tuż przy brzegu akwenu i wiódł nas na ścieżkę w las, prosto do zamku Rajsko. W naszym planie było trzymanie się ściśle „niebieskiej dróżki”, jednak zauważyliśmy, że na brzegach jeziora rośnie mnóstwo Barszczu Sosnowskiego. Wysokie, dorodne, potężne okazy. Grube łodygi, białe kwiatostany, ogromne liście. Barszcz zdążył się już tam porządnie zadomowić i dziwiliśmy się, że nikt nic z tym nie robi. Wiadomo przecież jak bardzo niebezpieczna jest to roślina i jak mocno może zaszkodzić człowiekowi, który się z nią zetknie, zwłaszcza, jeżeli jej nie zna.
Tuż obok znajdują się domki letniskowe. Cały ośrodek. A Barszcz się krzewi. Ludzie nie wiedzą, że za rok będzie jeszcze gorzej, a za kilka lat nikt już tego dziadostwa stamtąd nie usunie? Ta roślina może zabić. Jest straszliwie toksyczna i kiedy skolonizuje jakiś większy obszar, pozbywanie się jej jest jak walka z wiatrakami. Ostatecznie Barszcz Sosnowskiego wytrącił nas z naszego szlaku.
Nadrobiliśmy drogi idąc spory kawałek trasy asfaltem, skręcając dopiero za wsią w kierunku Rajsko. Nie podobało nam się to, ale głos rozsądku zwyciężył. W ten sposób zostaliśmy oskubani z kawałka świetnej trasy turystycznej. Jak się potem okaże, nie jedyny raz w tamtej podróży …
Zamek Rajsko
Za Bożkowicami droga do zamku w lesie była betonowa. Trzeba być uważnym, jeżeli nie chce się przegapić tego zakrętu.
Tam spotkaliśmy nawet kilku turystów. Zapewne zwiedzali dawną warownię i powracali do auta. Kiedy i my dotarliśmy na miejsce, pokonując od asfaltu nie więcej niż kilkaset metrów, okazało się, że na terenie Rajska odbywa się kolejne oprowadzanie po obiekcie.
W takiej sytuacji, po naradzie postanowiliśmy ruszać dalej. Czas uciekał, a przed nami było jeszcze sporo do przebycia. Pogoda wyraźnie się psuła. Straszyło deszczem a w oddali docierały do nas burzowe odgłosy. Nie mieliśmy czasu czekać, aż wycieczka ustąpi nam miejsca. Zrobiliśmy kilka fotografii, a ja zdążyłam polamentować nad brakiem możliwości obejrzenia zabytku…
Następnie poszukaliśmy pomalowanego niebieską farbą drzewa i podążyliśmy swoją drogą. Zamek Rajsko jest pięknie wyremontowany. To wspaniała atrakcja na tym szlaku. Fakt, że musieliśmy opuścić go bez wcześniejszego zwiedzenia bardzo mnie bolał. Wtedy postanowiłam, że tam powrócę…
Rajsko to nie zamek Czocha. Atrakcje jego nie słyną w świecie. Każdy jednak, kto dotrze do niego, z całą pewnością zapragnie wejść między jego mury. Jest magiczny.
Od tego miejsca turystyczna pętla, zaplanowana tak, żeby maszerować prawie bez asfaltu w Suchej i w Suchej zakończyć rajd, zaczęła umierać na naszych oczach. Zrobiło się naprawdę bardzo dziko i prawdziwie niebezpiecznie. Zamek Czocha atrakcje swoje oferował do tego miejsca, gdzie kończyło się jezioro a zaczęła się rzeka. Dalej czekał na nas szlak śmierci, ale o tym już w drugiej części tego opowiadania…
Magiczny Zamek Czocha, atrakcje z nim związane oraz nasze wędrowanie wokół niego to pierwszy krok do prawdziwej przygody. Teraz znikniemy w totalnej dziczy. Zapraszam Was do kolejnego opowiadania – ZAMEK CZOCHA SZLAKI TURYSTYCZNE.
[…] zacząć od samego początku, należało by wrócić do źródła tej opowieści, czyli do tytułu Zamek Czocha atrakcje. Opowiadanie to mocno wiąże się z tamtą treścią, jednak samo w sobie również stanowi […]
[…] informacji o spacerach po zamkowych komnatach znajdziecie we wcześniejszym materiale o tym miejscu. Magiczny Zamek Czocha. Atrakcje dla wędrowców – to opowiadanie, w którym skupiam się na turystyce w obiekcie. Klikajcie w podkreślony […]
[…] historia to druga część opowiadania, które zaczyna się tutaj – ZAMEK CZOCHA ATRAKCJE. Warto się cofnąć do podlinkowanego tytułu, ponieważ tam została pierwsza połowa naszego […]
[…] Czyli od Zamku Czocha, przez Szlak Śmierci… […]
Ile razy w jednym wpisie można wspomnieć o pieniądach? Serio źle się to czytało i było jakoś tak żenująco…to chybs normalne, ze atrakcje turystyczne są płatne, ze pokój hotelowy w zamku jest droższy niż w pensjonacie a obiad za 39zł w restauracji (na dodatek w zamku) a nie w fast foodzie to serio nie są żadne pieniądze…
Magdo, to jest częściowo wpis informacyjny, wielu ludziom przydadzą się te informacje :) Ja się cieszę, że poczytałaś i skomentowałaś, nawet jeżeli Ci się nie podobało :) Mnie to nie przeszkadza ;) Jeżeli moje pisanie przywołuje emocje, to znaczy że jest to dobre pisanie :)