Niekomercyjny

ZAMEK SMOLEC. Ruiny na wyspie

Zamek Smolec. Brzmi to jak Zamek Czocha, albo Zamek Grodziec. To bardzo dumna nazwa, na którą te dolnośląskie zgliszcza, o których dziś opowiem, prawdziwie sobie zasłużyły. Smolec bowiem od tego właśnie zaczynał, zanim zmieniono go w ruinę. Nieostrożnie dał się odświeżyć w renesansie, upiększyć w baroku, „wymodnić” w neogotyku, jednak zawsze najpierw był zamkiem, lub dworem obronnym, położonym na lekkim wzniesieniu, wokół którego usypano wał…

Zamek Smolec

Smolec to wieś podwrocławska. Miejscowość ta pojawia się pierwszy raz w dokumentach pisanych w 1323 roku. Niedługo potem kolejne zapiski wspominają, że w Smolcu powstała warownia, która mogłaby być dworem, bądź samą tylko wieżą obronną. Czymkolwiek była ta forteca, w bez mała 200 lat później przerodziła się w prawdziwy zamek, w stylu renesansowym. Był to bowiem już rok 1523. Wtedy to zamek Smolec został otoczony fosą, dokonane zostały na nim ogromne przebudowy. Wyrósł wprost z fundamentów dworu obronnego.

Skrzydlaty zamek Pachały

Dobudowano mu wówczas dwa skrzydła i zapewne wieżę, jak na prawdziwy zamek przystało. W osiemnastym stuleciu forteca zyskała kolejne skrzydło. Tym razem barokowe. Skrzętnie zapisał to kreską Werner. A dopiero w XIX wieku dokonuje się zamknięcie dziedzińca zamkowego, dzięki powstaniu ostatniego ze skrzydeł zamkowych. Wtedy to cała bryła warowni przeistacza się w neogotyckie cacko. Modne, koronkowe i delikatne. Na przestrzeni tych stuleci, wszystkie nazwiska właścicieli zamku w Smolcu brzmiały po niemiecku. Karl Gideon von Wallenberg-Pachały, kupił zamek w połowie XIX stulecia. On to uczynił mu ten neogotycki lifting, i mieszkał w nim aż do śmierci, pozostawiając go swoim spadkobiercom, którzy opuścili go dopiero z końcem II wojny światowej.

Zamek Smolec

Zamek Smolec po wojnie

Nie przetrwał do czasów, w których mógłby mieć „szansę”, zostać zmiecionym z powierzchni ziemi przez nowy ład PRL-u. Zrobili to wcześniej Sowieci i Niemcy, podczas jednej z bitew na tym terenie. Ta pancerna potyczka mocno naruszyła zamek Smolec, jednak nie na tyle, aby nie nadawał się do odbudowy. Jego linia nie została zdewastowana i zewnętrznie wyglądał w miarę dobrze. Miał szansę i potencjał, pomimo tego, czego doświadczył. Jednak zanim ktoś zdążył pomyśleć o nim, jako o obiekcie do rekonstrukcji, zaczęto ryć w murach, kopać w piwnicach, wynosić meble, obrazy, dekoracje. Szaleństwo ogarniało świat. Ludzie byli głodni, zmęczeni wojną, biedni i oszołomieni. Co tam średniowieczna forteca! Skoro nie da się nią napełnić brzuchów…

Zamek Smolec

Pomysł na zamek Smolec — rozleć się sam

Już lata pięćdziesiąte okazały się dla zamku zbyt późnym czasem na ratunek. Nie było już w budynku ani okien ani drzwi. W salonach hulał wiatr. Wnętrza zostały doszczętnie rozgrabione. Nie znalazł się wtedy nikt, kto miałby pomysł na ten cenny zabytek. Koszty remontu zaczynały rosnąć, fosa stawała się brudna. Może gdyby choć miejscowość ta otoczona była bardziej atrakcyjnym krajobrazem, albo żeby chociaż powietrze na tych ziemiach było czystsze, to być może zamek Smolec mógłby zwrócić się po kilku latach, pracując na siebie jako sanatorium, czy inne miejsce do wypoczynku. Ale nie było takich argumentów i nikt nie zdecydował, żeby w niego zainwestować. Rozebrać też nikt go nie polecił. Pozostał tak sam sobie, na wyspie, wśród bujnej zieleni. Tuż obok niego dawny park dominialny, z platanami i innymi przedstawicielami dworskiej flory. Z każdym rokiem jest go mniej. Ruiny wyrastają z fundamentów średniowiecznej historii. Stoją na miejscu grodziska. To nie byle jaki pałacyk dziewiętnastowieczny, który postawiono dla nowobogackiego vona, ale prawdziwa warownia, której lata liczą się od czternastego stulecia. Jednak to nie pomogło jej, aby obronić się przed czasem. Taki był oto pomysł na zamek Smolec — rozleć się sam. 

Zamek Smolec

Kiedy przyjechałam do tego miejsca, zamek był ogrodzony. Wisiał tam napis z zakazem wstępu. Fosa, nie za głęboka i prawie sucha, również strzegła jego resztek. Jednak ani ten dzisiejszy marny rów, ani dziurawa siatka ogrodzeniowa, ani żaden zardzewiały zakaz nie zatrzymałyby mnie…

Zamek Smolec

Zrobiły to bardzo bujnie rosnące tam jeżyny. Bardzo smaczne zresztą… 

Oprócz wpisów blogowych na tej stronie Nieustanne Wędrowanie poleca również swoje książki. Koniecznie zapoznajcie się z ich opisami. Poniżej znajdziecie wszystkie informacje na ich temat. ;)

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
16
OK
8
Kocham to!
2
Nie mam pewności
0
Takie sobie
1
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Niekomercyjny

0 %