Naturalny

ZIELONA ŁĄKA. Zapuszcza się tam jedynie sam diabeł

Teren dzisiejszego Przedmościa podzielony jest linią kolejową. Wieś leży po dwóch stronach torów. Po jednej stronie – to w większości Przedmoście,a po drugiej w większości – Zielona Łąka. Teraz jest to jednością, ale nie zawsze tak było…

zielona łąka

Na dziewiętnastowiecznej mapie tych ziem Przedmoście zaznaczono pod nazwą Bruch. Co tłumaczy się jako wyłom. Wyrwano tam bowiem dziczy kawałek ziemi. Rósł tam wcześniej las olchowy, który czynił ten teren miejscem mało dostępnym dla ludzi. Trzeba było wielu rąk do pracy, żeby się tam urządzić. Do dziś poza wsią są tylko knieje i łąka. Ziemia ta nie jest zbyt urodzajna. Nie ma tam wiosną zbyt wiele zielonych od zboża pól. Między torami a wzgórzem głównie jest piach, a dokoła w lasach wszędzie od zawsze torfowiska. W czasach średniowiecza wierzono, że zapuszcza się tam jedynie sam diabeł…

Widok ze wzgórza na Przedmoście

Przedmoście

Dzisiejsze Przedmoście położone jest na terenie, który w odległej przeszłości bardzo mocno przeżywał bliskość Odry. Choć miejscowość ta nie leży blisko rzeki, to nosi ją w swoich korzeniach choćby poprzez dzisiejszą swoją nazwę. Ongiś Odra bardziej pogrywała sobie z mieszkańcami tej rozległej doliny. Wylewała kiedy chciała, tworzyła wyspy i groble. Miała wiele ramion, a między mi tworzyły się bagna. Zanim człowiek zaczął podporządkowywać sobie dzikie jej wody, mijały wieki. W dolinie rzeki ludzie tworzyli swoje małe osady, tocząc z nią boje o każdy kawałek suchego gruntu. I tak oto w okolicy tej, niedaleko Przedmościa wyrastały grodziska wczesnośredniowieczne. W Gąsiorowie, w Lubiatowie, w Głosce, w Mrozowie i choćby w okolicach Przydroża, w nieistniejących Jabłonkach, które leżą rzut beretem od Przedmościa. Jak widać Odra miała dawnymi laty ogromny wpływ na tę ziemię, więc nie marnowano tam ani jej kawałka, który mógł nadawać się do zamieszkania na suchym gruncie. Dlatego też, kiedy patrzę na to piaszczyste wzgórze górujące nad Przedmościem, mające niemal 130 m wysokości n.p.m, ciężko mi sobie wyobrazić, że w czasach średniowiecza nie było ono grodziskiem z prawdziwego zdarzenia.

Przedmoście

Jednak ponieważ nie ma go w żadnym z wykazów, teoria moja blednie w obliczu braku dowodów. Słyszę, że przecież nie każde wzgórze musiało być grodziskiem. Najmądrzejsi i najbardziej obcykani w temacie historii tych ziem też nie wspominają na piśmie o tym wzgórzu w taki sposób. Nie ma więc najmniejszych szans na udowodnienie mojej teorii, a jednak, pomimo wszystko spróbuję…

Średniowieczne grodzisko

Kiedy Howard Carter szukał grobowca Tutenchamona, marchewką zawieszoną na tym kiju było tylko kilka drobiazgów, znalezionych na innych stanowiskach archeologicznych, które zaledwie sugerowały, że w Dolinie Królów może znajdować się taki skarb. Kiedy Heinrich Schliemann zaczynał szukać Troi, świat archeologi drwił z niego, a jednak mu się udało…

Stało się tak dlatego, ponieważ mieli oni przeczucie. Nieodparte wrażenie, że mają rację, choć mało kto im wierzył. I ja mam takie myśli w związku z tym wypiętrzeniem w Przedmościu. Wydaje mi się, że znam jego nigdzie nie zapisaną historię z dalekiej przeszłości i znajduję dowody na potwierdzenie mojej teorii.

Wzgórze górujące nad Przedmościem jest widoczne w całej okolicy. Nie jest łatwo wjechać na jego szczyt objuczonym rowerem nawet od najlżejszej strony. Zbocza jego są strome.

Przedmoście

Widok z niego szeroki. Walory ma więc prawdziwie strategiczne. To idealne miejsce na fort średniowieczny. Miejsca na wypiętrzeniu naprawdę jest sporo. W dziewiętnastym już może, bądź w dwudziestym stuleciu stał tam dwór w asyście budowli gospodarczych. Jest w sieci tylko jedna fotografia tego obiektu. To ten duży dom w dolnym prawym rogu tej niemieckiej widokówki. Można kliknąć TUTAJ i bardziej zorientować się w temacie.

Przedmoście
Miejsce, w którym dawniej stał dwór na samym szczycie wzgórza w Przedmościu, za torami.

Pałac ten stał niemal na samym środku wzgórza, w jego najwyższym być może punkcie. Jeden z budynków gospodarczych tego majątku podtrzymywany był murem oporowym od zewnątrz, który wzniesiony został tak, aby obejmować i podtrzymywać tamten fragment urwiska.

Przedmoście. Ruiny dawnego majątku

Ja wiem, że ta cegła jest nowsza niż mogłoby się wydawać, i wiem, że mury dworu, choć dziś w ruinie, to świeża sprawa z punktu widzenia historii, ale uważam jednak, że pomysł na to wszystko mógł być jak najbardziej średniowieczny.

Przedmoście. Ruiny dawnego pałacu

W samym środku historii bez namacalnych dowodów

I w moim śmiałym wyobrażeniu pałac ten został wybudowany w miejscu czegoś starszego. Wykorzystano ten teren i pomysł na niego tak, jak robiono to setki razy w innych miejscach, gdzie na fundamentach średniowiecznych wież obronnych wznoszono w latach późniejszych dwory.

Przedmoście. Ruiny dawnego dworu

Różnica polega jedynie na tym, że akurat tutaj nikt nie zadał sobie trudu aby na piśmie ocalić fakt ten od zapomnienia. Moja teoria gruntuje się w tym przekonaniu tym bardziej, że znalazłam dowody na to, że teren wokół wzgórza przynajmniej z jednej jego strony musiał ongiś oblany być wodą. To dodaje mocy tej wizji. Do dziś widać tam roślinność lubującą się w przesadnej wilgoci, zdradzającą ten fakt, który próbowano wymazać z przeszłości poprzez osuszanie gruntu.

Przedmoście

Setki lat temu to miejsce było zbyt cenne aby mogło zostać zbagatelizowane przez ludzi żyjących tutaj przed wiekami. Kiedy dokoła same bagna, to nie marnuje się takiego cudownego, suchego, wysokiego i przestronnego wzgórza, pozostawiając go samopas. Kiedy dokoła sami wrogowie, na takim właśnie wypiętrzeniu stawia się fortece.

Przedmoście. Ruiny dawnego majątku

To wzgórze naszpikowane jest zapewne swoimi dziejami z wczesnego średniowiecza, do których niestety realnie dostępu nigdy mieć nie będę. Samo miejsce po pałacu, które dziś jest tylko kupą gruzu, w fundamentach swoich skrywać może dowody na moją teorię. Wszystko to woła rozpaczliwie do świata i prosi o uwagę. Jednak – zdaje się – tylko ja to słyszę, i nikt więcej…

W czasach przedwojennych wzniesienie to było mocno eksploatowane. Znajdował się tam majątek pokaźnych rozmiarów, w którym rezydowali jaśniepaństwo. Za pałacem urządzony był niewielki ogród, albo park. U stóp wzgórza stało kilka domów, a może nawet mniejszych chłopskich gospodarstw. W okolicy były też stawy rybne, należące do dominium. Niedaleko pałacyku na starej mapie z XIX stulecia zaznaczono niewielki cmentarz, po którym ślad został jedynie z pamięci lokalsów. Próbowałam go namierzyć, ale teraz jest to już niewykonalne.

Zielona Łąka. Legendarna kraina

To nie wszystko jednak co działo się na tym wzgórzu. Prowadziły z niego liczne dróżki. Większe i mniejsze. To w stronę jakiegoś domu w polu, to w kierunku szopy stojącej samotnie gdzieś na pustkowiu, albo stawów lub też sąsiadującego z nim drugiego, nieco niżej położonego domu pańskiego, o którym do teraz mówi się – Zielona Łąka.

Zielona Łąka

Dziś nazwę tę kojarzy się nadal lokalnie z tym miejscem, jednak na dziewiętnastowiecznych kartach map teren zielonych łąk obejmuje również obszar wcześniej opisywanych ruin, znajdujących się na samym środku wzgórza. Wiesen otacza wypiętrzenie obejmując wszystko co wchodzi w skład obu dworków, a nawet nieistniejącej dziś osady leśnej niedaleko wzgórza i nieistniejącej cegielni, po której zostało tylko urocze oczko wodne w polu pod lasem. Zielona Łąka zawsze była sobą, ponieważ tak uwarunkowany był ten obszar. W XIX stuleciu występuje ona jako należąca oficjalnie do Przedmościa i zwie się Bruch. W tym czasie staje się nim niemal w całości. Nazwa na kartach graficznych zostaje zachowana chyba już jedynie z sentymentu. W XX wieku mapy się tak nie rozczulają nad Zieloną Łąką. Ślad powoli znika. Jednak nawet dziś, kiedy zabłądziłam w Przydrożu i zapytałam tam miejscowych o drogę między polami, którą chciałam dalej wędrować, pewna kobieta odpowiedziała mi, że prowadzi ona nie do Przedmościa ale do Zielonej Łąki. Choć teraz nie ma takiego podziału.

Chodzi mi tutaj o jedną rzecz, na którą pragnę zwrócić uwagę. Zielona Łąka to legendarna kraina. To wzgórze i wszystko to co je otacza po drugiej stronie torów. Czyli tam, gdzie Przedmoście tak naprawdę nie ma już nic do szukania…

Wiesen żyje poza podziałami administracyjnymi. I to do dziś wyraźnie się czuje. Można się upierać, że jeden z dworów leżących na tamtejszym wzgórzu należał kiedyś do Przedmościa, a drugi do Zielonej Łąki. Można dzielić to miejsce jak się tylko komu podoba, a Zielona Łąka i tak pozostaje niezależną piękną krainą, której żadne formalności od lat nie zmieniają.

Błądzenie w terenie ongiś zabudowanym

Z zabudowań na wypiętrzeniu tym rzeczywiście nie wiele zostało z przeszłości. Ruiny na szczycie pochłania czas, budynki dawnej cegielni nie istnieją. Nawet droga z istniejącego do dziś dworku do akwenu jest prawie niewidoczna. Uroczy staw ukryty wśród drzew jest przystanią dla samotników takich jak ja. Przybywam do niego czasami po prostu po to aby tam sobie pobyć w samotności. Spoglądam stamtąd na wzgórze i układam kolejne kawałki tej układanki, podobnej do obrazu z puzzli, które niestety są niekompletne.

Teren nieistniejącej cegielni w Przedmościu

Od dworku, zwanego do dziś Zieloną Łąką prowadzi droga dalej w las. Jest dobrze zachowana i obsadzona drzewami. Dokoła tam dzicz straszliwa i oprócz ostępów również same łąki. Wzdłuż drogi ciągnie się rów. W rowie woda jest czerwona. Wydaje mi się, że ziemia tu zawiera dużo rudy żelaza. Może w dalekiej przeszłości przy grodzisku na wzgórzu znajdował się też niewielki ośrodek hutniczy? Skoro teren był tak łaskawy.

Zielona Łąka

Aleja prowadzi wędrowca jeszcze dość długo i bardzo pewnie, tak że można prawie już jej zaufać, że na końcu będzie jakiś cel, który się osiągnie.

Zielona Łąka

Ale niestety, droga urywa się nagle, bez ostrzeżenia i wielce rozczarowuje. Stanęłam tam, a przede mną jedynie zielona łąka…

Zielona Łąka

Zielona Łąka i Grunthal

Tamtego dnia zawróciłam z tej trasy. W domu przysiadłam do mapy i namierzyłam na niej, na końcu tej drogi, która zniknęła mi tak nagle z oczu w terenie – niewielką osadę leśną. Znajduje się ona na mapach z XIX i z XX wieku. Zaznaczono tam również – obok kilku innych budynków – leśniczówkę. Wzgórze Zielona Łąka i Grunthal były dawnymi laty połączone ze sobą bardzo solidnie porządną drogą gruntową, którą miałam przyjemność częściowo przemierzyć. To kolejna układanka dla Wiesen. Te domy z leśniczówką i dwa dwory na wzgórzu według mnie stanowiły jedną historyczną całość, którą czas potem dzielił na części, rozdzielając między gminy. W leśnej osadzie znajdowało się kilka gospodarstw. Piszą o tym miejscu, że to przysiółek był Przedmościa.

Zielona Łąka. Kraina historyczna

Ponieważ droga od strony Przedmościa urwała mi się znienacka, postanowiłam dotrzeć do tamtego miejsca od strony Szczepanowa, gdzie szlak leśny widoczny jest na mapie wyraźnie do dziś. Ruszyłam w tę podróż w przeszłość ze Sławkiem i w drodze sprzeczaliśmy się o ten podział Zielonej Łąki. On dzielił wzgórze, ja wzgórza nie dzieliłam. Dla mnie Zielona Łąka jest niezależnym tworem pomimo wszystko. W moich oczach jest krainą historyczną z niezależną historią. Tak jak Wessex czy Mercje w średniowiecznej Anglii, tylko teren jest nieco ciaśniejszy. W środku tej krainy, na wysokim wzgórzu ongiś – moim zdaniem – stała forteca. To co później, na przestrzeni dziejów z Zieloną Łąką robiono administracyjnie, nie zmieniło jej ducha.

Tak uważam…

leśna droga

Grunthal. Luz blues w wielkim lesie

Osada nie istnieje. Jeżeli ktoś bardzo chce, znajdzie tam miejsca po budynkach, ale jeżeli nie będzie się starał, minie je i nie zauważy. Dojechaliśmy do niej drogą leśną. Dziko tam i odludnie. Pachniało bzem…

Grunthal. Zielona Łąka

W lesie natrafiliśmy na kilka domów, które musieliśmy sobie niestety wyobrazić. Piękne to było miejsce do życia. Gdzieś między nimi znajdowała się też leśniczówka. Przy resztkach fundamentów nieistniejących budynków mieszkalnych rosną nadal wierne drzewa, posadzone tam przez dawnych mieszkańców. Bystre oko namierzy roślinność nieleśną przy ruinach. Osada położona była przy drodze gruntowej między dzisiejszym Przedmościem a Szczepanowem, bez skąpego ścisku. Każdy gospodarz miał swoje miejsce na mieszkanie, obórkę i co tam mu było jeszcze potrzeba do życia. Luz blues w wielkim lesie…

Grunthal, Zielona Łąka

Porządnie sobie tam pobuszowaliśmy. Zaglądaliśmy do piwnic, chodziliśmy po dawnych izbach bez ścian, w których znajdowaliśmy przedmioty należące do leśnych ludzi. Kawałki szkła – jedne z talerza, inne z dzbana.

Grunthal. Zielona Łąka

Zardzewiały widelec, kawałek kafla od pieca. Koryto dla świń. Fragmenty rozbitego garnka glinianego do kiszenia kapusty.

Grunthal. Zielona Łąka

Dla kogoś to śmiecie, dla mnie niezbite dowody na to, że odnalazłam osadę, która zniknęła z powierzchni ziemi. Ludzie z Przedmościa pamiętają ją jeszcze, ale tylko ci najstarsi.

Grunthal. Zielona Łąka

Grunthal przeszedł do historii bez echa. Zarastają jego dzieje gęstym lasem i za kilka lat nikt już nie wspomni tego miejsca, w którym życie toczyło się tak blisko natury i na terenie zwanym Zielona Łąka.

Grunthal. Zielona Łąka

To jeden z tych punktów na mapie mojego wędrowania, który mocno uchwycił mnie za serce. Bo widać tu dokładnie jak kruche jest życie. Jednego dnia tu było, a drugiego – tylko ceglany pył po nim…

Grunthal. Zielona Łąka

Zielona Łąka to taka piękna kraina dolnośląska, do której często powracam. Rozrzucony dywan łąk i stawów ze wzgórzem w centralnym punkcie. Przyjeżdżam tam z różnych stron, kiedy jestem na szlaku rowerowym. Przybywam na to wzniesienie, rozsiadam się na szczycie i oglądam stamtąd okolicę. Czuję się jak na warcie w forcie średniowiecznym. Stamtąd bowiem jak na dłoni widać byłoby, gdyby wróg się zbliżał. Zapuszcza się tam jedynie sam diabeł, i ja też lubię. I to jest tylko moja bajka…

Przedmoście

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
61
OK
32
Kocham to!
4
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Naturalny

0 %