Zwiedzanie Lubiąża z legendą. Jadwiga, Walenty i Nepomucen
Lubiąż to niewielka, nadodrzańska miejscowość, w której mnóstwo najróżniejszych historii, podań i ciekawych miejsc, które warto odwiedzić na tym terenie. Sakralna przeszłość tej osady sprawia, że nadal można spotkać tam słynnych świętych Kościoła katolickiego. Żywe są w Lubiążu legendy o nich i miejsca ich kultu.
Zwiedzanie Lubiąża
Oczywiście zawsze głównym punktem programu zwiedzania Lubiąża jest klasztor cystersów. Ten wspaniały, światowej klasy zabytek jest udostępniany dla turystów każdego dnia. Więcej o tym znaleźć można w tym artykule — Klasztor Lubiąż. Warto zajrzeć, ponieważ zawiera on bardzo przydatne treści dotyczące między innymi godzin otwarcia i cen biletów.
Tuż obok, w dawnej kancelarii Opata mieści się Punkt Informacji Turystycznej, gdzie nabyć można mapy tego terenu i dowiedzieć się więcej na temat okolicznych atrakcji.
O księżnej Jadwidze śląskiej
O księżnej Jadwidze napisano sporo treści. Ci, którzy pielgrzymują do jej grobu w Trzebnicy z intencjami — wielbią jej styl życia i stawiają ją sobie za przykład. Przyjrzyjmy się zatem kilku opowieścią o tej słynnej osobie, którą skromność i umartwianie wyniosły na ołtarze, ponieważ zwiedzanie Lubiąża bez Jadwigi nie byłoby w pełni wartościowe.
Tylko chleb i woda
Są historie o Jadwidze, w których mowa jest o jej świątobliwym życiu, pełnym umartwień i trudów. Chodziła boso, nosiła łachmany i jadła suchy chleb, który popijała zwykłą wodą. To nigdy nie podobało się jej mężowi, księciu Henrykowi Brodatemu. Nie rozumiał on wcale swojej żony i wolałby ją widzieć w pięknych sukniach, radosną, uśmiechniętą, olśniewającą jak na księżnę przystało. Tymczasem nieustannie zastawał ją na klęczniku albo podczas czytania Biblii. Robił jej za to zachowanie wyrzuty i prawdziwie okazywał gniew, a więc Jadwiga zaczęła ukrywać swoje poczynania przed mężem.
Pewnego wieczora książę Henryk zastał swą żonę przy stole, gdy jadła kolację. Zanim sprawdził, czym posila się jego małżonka, ona zdążyła już schować kawałek suchego chleba, który spożywała, jednak woda w kubku została na stole. Władca sięgnął po napój, żeby zobaczyć, co pije Jadwiga, był bowiem przekonany, że jest to woda. Najpewniej zrobiłby jej za to kolejną awanturę, jednak kiedy podniósł naczynie do ust, ze zdziwieniem spostrzegł, że wypełnione jest ono winem!
Ci, którzy wierzą w cuda, widzą w tym cudowną przemianę wodę w wino. Według nich to sam Bóg w ten sposób ocalił świętą przed gniewem małżonka.
Bose stopy Jadwigi
Niemniej mówi się też o jej bosych stopach. Jadwiga bowiem chodziła bez butów, aby tym sposobem jeszcze bardziej się umartwiać, przybliżać do Zbawiciela i scalać się z biedotą. Pokora i ubóstwo stanowiło dla niej cele w tych zabiegach. Tej praktyki również nie cierpiał jej ślubny, więc kiedyś wraz ze spowiednikiem żony uknuł spisek. Niedługo potem w konfesjonale księżna usłyszała do kapłana polecenie noszenia butów. Sprytna kobieta, nie chcąc sprzeciwiać się nakazom usłyszanym podczas spowiedzi oraz woli męża, od tamtej chwili zawsze nosiła trzewiki…przewieszone na ramieniu bądź przywiązane do paska na biodrach.
Ten temat w legendach o świętej pojawia się nie jeden raz. Opowiadają one, że kiedyś małżonkowie spotkali się w zamkowym korytarzu i pomimo tego, że Jadwiga maszerowała boso, jej mąż widział na własne oczy, że na nogach miała buty. To cudowne widzenie ponownie oszczędziło jej wymówek i przykrości ze strony małżonka.
Uzdrowienia
Inna legenda opowiada o przykrym zdarzeniu podczas posiłku. Księżna spożywała kolację z mniszkami, i jednej z nich — Racławie — stanęła w gardle duża, rybia ość. Okoliczności te były bardzo nieprzyjemne. Próbowano pomóc kobiecie, która cierpiała i zaczynała się dusić. Wówczas Jadwiga podeszła do Racławy i pobłogosławiła ją. Wtedy stał się cud! Ość sama wysunęła się w gardła mniszki. Wydarzyło się to w obecności świadków, a więc historię tę traktowano bardzo poważnie. O Racławie jest jeszcze jedna opowieść, w której mówi się o kolejnym, cudownym uzdrowieniu. Otóż zakonnica ta poważnie zachorowała na oczy, ponieważ zaszły jej one bielmem. Podobno księżna nakazała, aby jej osobistym psałterzem zrobić nad oczami chorej znak krzyża. Oczywiście uczyniono tak, jak poradziła i bielmo natychmiast zniknęło, jak ręką odjął.
Zwiedzanie Lubiąża. Studnia Jadwigi
W legendach o świętej Jadwidze Śląskiej nie brakuje również opowieści o Lubiążu. Pielgrzymowała ona do tego miejsca na tyle często, aby zapisało się to trwałe w ludzkiej pamięci. Przybywała do klasztoru cystersów, aby się wyspowiadać. Podanie głosi, że podczas jednej z takich wizyt w celu oczyszczenia duszy z grzechów, w drodze powrotnej z tego miejsca do Trzebnicy, odwróciła się za siebie, aby ostatni raz spojrzeć na wieże klasztorne. Wówczas spod jej bosych stóp trysnęło źródło. Niedługo potem miejsce to nazwano Lasem świętej Jadwigi, a wodę z tego ujęcia używano do celów leczniczych. Z czasem knieje na wzgórzu na peryferiach Lubiąża stały się miejscem kultu. Niemcy wybudowali tam kapliczki i zorganizowali drogę krzyżową. Jednak później wszystko to uległo zniszczeniu, i dopiero całkiem niedawno zrekonstruowano te niewielkie obiekty sakralne. W chwili obecnej można obejrzeć wszystkie kapliczki, a na skraju lasu znajduje się miejsce piknikowe z ławami, stołem i kominkiem do grilowania. Każdy zainteresowany tą historią może udać się do tego ciekawego zagajnika i osobiście przekonać się o jego niezwykłej, pozytywnej energii.
O świętym Walenty, patronie zakochanych
Święty Walenty to nie tylko patron zakochanych, ale również chorych umysłowo. Dziś jednak rzadko kto o tym pamięta, pomimo tego, że sporo osób obchodzi Walentynki. O tym Świętym również krążą nieprawdopodobne opowieści. Zacznijmy od tej kluczowej, która zdefiniowała tę personę…
Mówi się, że podczas rządów rzymskiego cesarza Klaudiusza II panował w imperium zakaz zawierania związków małżeńskich przez żołnierzy. Władca ten bowiem wierzył, że najlepszymi wojownikami są ci, którzy nie mają rodzin, ponieważ myślenie o żonie i dzieciach rozprasza. To właśnie wtedy po raz pierwszy objawia się działalność Walentego, który był oczywiście księdzem. Według legendy potajemnie dawał on śluby zakochanym parom. Legalizował ich związki po to, aby nie żyli oni w grzechu nieczystości. Po jakimś czasie Walenty został za tę działalność zamknięty w więzieniu.
Uzdrowienie niewidomej
Kolejna opowieść dotyczy konkretnego cudu. Otóż podczas odbywania kary, pewien strażnik zaprzyjaźnił się z Walentym, który go ewangelizował. Niedługo potem stał się on wierzącym człowiekiem i przyprowadził na naukę do uwięzionego swoją niewidomą córkę Julię. Zdarzyło się tak, że podczas nauczania ksiądz ten pomodlił się nad nią i wówczas dziewczyna odzyskała wzrok. Przed swoją egzekucją, dokładnie 14 lutego Walenty wysłał do ozdrowiałej list i podpisał się swoim imieniem.
To był pierwszy w historii, walentynkowy liścik miłosny. W innej wersji tej legendy wspomina się o wielkim uczuciu, jakie Walenty żywił do niewidomej panny. Mowa jest tu o miłości mężczyzny do kobiety.
Zwiedzanie Lubiąża. Kościół Walentego
W Lubiążu nad Odrą wzniesiono jeden z najpiękniejszych, barokowych kościołów dolnośląskich. Jego patronem jest wspominany tu uzdrowiciel z Rzymu.
To świątynia, do której koniecznie trzeba wstąpić, będąc w tej miejscowości. Zwiedzanie Lubiąża bez kościoła świętego Walentego byłoby wielką stratą.
Jan Nepomucen. Strażnik tajemnicy spowiedzi
Jan Nepomucen, podobnie jak Walenty również był duchownym. Opowieści o nim sugerują, że urodził się z powołaniem i od najmłodszych lat marzył o kapłaństwie. Swoje plany życiowe realizował bez cienia wątpliwości i zaraz po święceniach został proboszczem w jednym z kościołów w Pradze. Z czasem zaczął robić karierę i stał się spowiednikiem małżonki króla Wacława IV. Żona monarchy, Zofia Bawarska przez cały czas pozostawała pod obserwacją Wacława, który nieustannie podejrzewał ją o zdradę. Ponieważ Jan Nepomucen spowiadał ją regularnie, król ośmielił się zażądać od niego zdradzenia tajemnicy spowiedzi. Ksiądz nie chciał tego uczynić, przez co wpadł w poważne tarapaty. Był w niełasce u swojego władcy, który srogo się z nim rozprawił za nieposłuszeństwo. Nepomucen został na jego rozkaz zrzucony z mostu Karola do Wełtawy.
Druga wersja o śmierci tego popularnego Świętego opowiada o czeskim królu, który miał ambicję dyrygowania kościołem. Chciał decydować o tym, kto będzie obejmował stanowiska biskupie. Temu stanowczo przeciwstawił się Nepomucen, za co spotkała go straszliwa kara.
Męczeńska śmierć
Święty, o którym jest tu mowa, według przekazów zginął męczeńską śmiercią. Torturowano go okrutnie. Przypalano jego ciało, kłuto ostrymi narzędziami, kopano i bito. Ostatecznie z kamieniem przywiązanym do szyi wrzucono do rzeki.
Pomimo tego, że Nepomuk jest bardzo znany i popularny w katolickim świecie, a jego figury często spotykane, znajdują się tacy, którzy podważają jego istnienie. Uważają, że był on najprawdopodobniej postacią całkowicie fikcyjną, którą wymyślili jezuici w celu walki z reformacją Jana Husa. Wówczas bardzo potrzebowano kogoś, kto gotów był umrzeć za tajemnicę spowiedzi odbywanej w konfesjonale. Dzięki temu ludzie gruntowali się w przekonaniu, że jest ona święta i niezbędna do zbawienia, co stanowczo podważali husyci.
W Lubiążu znajduje się barokowa kaplica poświęcona tej interesującej postaci. Pomimo naruszenia czasem, obiekt ten nadal wzbudza sporo emocji. To zabytek, któremu warto bardziej się przyjrzeć. Dostęp do obiektu nie jest niczym ograniczony. Ustawiona tuż obok tablica informacyjna zawiera historię tego ciekawego miejsca.
Nie ma Dolnego Śląska bez postaci świętych, którzy wyniesieni zostali na ołtarze. Pomimo reformacji religijnych i odpowiedzi na trudne pytania, które niesie ze sobą nauka, ludzie zawsze będą mieć potrzebę wzoru do naśladowania. Legendy o świętych i błogosławionych przekazywane są nowym pokoleniom, a miejsca kultu otaczane opieką. Dla wierzących stanowią one dobre cele do pielgrzymowania, a dla mniej gorliwych ciekawy punkt na szlaku z niesamowitymi opowieściami.
Jeżeli zajęły Cię drogi Czytelniku/Czytelniczko nasze opowieści, koniecznie spójrz poniżej, ponieważ zostawiamy tam dla Was informacje na temat naszych książek, w których znajdzie historie, nigdy nie publikowane na tym blogu. Zapraszamy! Naprawdę warto zajrzeć…
Artykuł zawiera autoreklamę
[…] dzieli zaledwie dwa kilometry, to aby tam dotrzeć, trzeba dojechać albo do Ścinawy, albo do Lubiąża, żeby przekroczyć mosty na Odrze. Inaczej się nie da. Długości tych tras rekompensuje […]