PAŁAC W ROGOŹNIKU. Płomienna historia napoleońskich gaci
Ten skromny i bardzo dziś zaniedbany pałac w Rogoźniku, od wielu lat ukrywa pewną historię o cesarzu Bonaparte, o której w szkole nie wspominają. To tylko incydent, nic nieznaczący przy wszystkich spisanych i sławnych dziejach Napoleona. Dlatego też mało kto wie, że Napoleon w Rogoźniku nocował 29 maja 1813 r. Noc ta pamiętna, była bardzo gorąca i uczyniła cesarza niemalże nędzarzem, któremu nawet majtki na zadku nie zostały. Jak do tego doszło? O tym będzie ten wpis.
Ale zacznijmy od Rogoźnika, żebyście wiedzieli, gdzie zabieram Was z moim wpisem. Ta mała wioska leży w województwie dolnośląskim, w powiecie legnickim i w gminie Ruja.
Rogoźnik należy do tych osad, o których wspomina się w średniowiecznych dokumentach. W 1300 roku napisano o nim wzmiankę i nazywano wioskę Rosnik. Od tamtej pory Rogoźnik często zmieniał właścicieli. Przez wieki rządzili tu i umierali wielcy bogaci panowie, których nazwisk nie będę wypisywać, żeby nie zanudzać. Moja historia o tym co robił Napoleon w Rogoźniku, zaczynie się od zakupienia tego majątku przez niejakiego Carla Polsta.
Transakcja odbyła się między nim, a Caroline von Sommerfeldt, która pozbyła się Rogoźnika na rzecz mieszczanina pragnącego zamieszkać na wsi. Działo się to w 1803 roku. I to właśnie z gościnności Polsta w dziesięć lat później skorzystał sam Napoleon Bonaparte i wyszedł na tym jak Zabłocki na mydle…
Pałac w Rogoźniku i Napoleon Bonaparte
Jego Cesarska Mość był w drodze wraz ze swoją prześwietną armią. Majątek w Rogoźniku leżał w miejscu przecięcia się szlaków między Wrocławiem, Legnicą, Jaworem i Wołowem. Tamtego dnia, 29 maja 1813 roku Bonaparte wraz ze swoim wojskiem wkroczyli do Rogoźnika, i cesarz ulokował się w pałacu Polsta, choć właściciela w domu wówczas nie było. Zarządca majątku wprowadził cesarza na pokoje.
Pałac w Rogoźniku był nieduży i niezbyt wygodny. Napoleon zapewne nie był zachwycony takim noclegiem, ale wieczór zmusił go do nocowania w takich warunkach, więc rozgościł się w jednym z wygodniejszych pomieszczeń, a jego armia rozlokowała się w budynkach folwarku.
Przed drzwiami rezydencji postawiono straż. Gwardziści i huzarzy czuwali nad bezpieczeństwem swojego wodza. Wojsko jednak pomimo wiosennego klimatu marzło i dwóch zziębniętych gwardzistów wpadło na pomysł, aby rozpalić sobie ognisko do nocnego czuwania.
Pożar strawił cesarski majątek
Nie wiadomo co się wówczas wydarzyło. Czy strażnicy byli pijani, czy też obaj usnęli ze zmęczenia? Jednak w efekcie niedopilnowania palącego się ognia stało się nieszczęście, ponieważ wybuchł pożar, który nie łatwo było ugasić. W błyskawicznym tempie zapaliła się owczarnia i stodoła, w której stały cesarskie wozy z bagażami Napoleona. W przeciągu niespełna godziny ogień strawił budynki majątku i kilkanaście wozów z cennymi przedmiotami należącymi do Bonaparte i kilku członków sztabu.
Pałac w Rogoźniku. Chichot losu
Można sobie jedynie wyobrazić, jak cenne rzeczy wówczas płonęły. Bogactwo o wartości dziesięciu milionów franków. Napoleon w Rogoźniku stracił ogromny majątek i był naprawdę z tego powodu wściekły. Tym bardziej że winni pożaru dali drapaka. Podobno jednak schwytano biedaków i rozstrzelano. Fakt ten jednak nie zwrócił cesarzowi strat. Jedna noc w nędznym dworku kosztowała go majątek. Ale mnie najbardziej rozbawił fakt, że oprócz wartościowych rzeczy w wozach, spłonęły również te praktyczne, zwyczajne, potrzebne po prostu. Otóż Napoleon w Rogoźniku stracił nawet gacie, ponieważ w pożarze spłonęła również jego bielizna. Następnego dnia Bonaparte opuścił to fatalne dla niego miejsce. Ruszył w kierunku Środy Śląskiej. Od tamtej pory minęło wiele lat, ale po wizycie Napoleona w Rogoźniku ani śladu. Nikt nawet żadnej tablicy informacyjnej nie postawił.
A mały dworek stoi w gęstwinie dawnego parku i całkiem jest dziś zarośnięty. O tym jak leciwe jest to miejsce, opowiadają stare drzewa parkowe. Podobno rosną tu pomniki przyrody. Bardzo stara lipa i klon. Można znaleźć tam również sędziwe dęby o rozłożystych koronach i dostojnego platana, który rośnie tuż za pałacykiem.
Dwór jest zaniedbany i wygląda na to, że pozostawiono go na pastwę losu. Ale nadal tam stoi i nie daje się czasowi. W jego pustych pokojach nocą często słychać chichot. Podobno to duchy rozstrzelanych gwardzistów wieczorami wspominają stratę, jaką poniósł w tym miejscu ich oprawca i padają ze śmiechu. Mają z tego ubaw po pachy.
Wszystko to, i stary dwór i stare drzewa i duchy przeszłości pamiętają tutaj, jak Napoleon w Rogoźniku bez gaci został. Dzięki takiej historii mały, zaniedbany dworek zyskuje na swojej wartości. W końcu sam cesarz zostawił tu fortunę, korzystając z pałacowych pokoi i zapłacił ogromną cenę za nocleg w Rogoźniku.
I dobrze mu tak. Nigdy za nim nie przepadałam…
Jeżeli podobają Ci się opowieści Nieustannego Wędrowania, koniecznie zapoznaj się z książkami, które napisały autorki tego bloga. Zajrzyj do naszego SKLEPU. Polecamy!
Artykuł zawiera autoreklamę