Historyczny

SPALONE ZABYTKI NA DOLNYM ŚLĄSKU. Historie ogniem pisane

Spalone zabytki na Dolnym Śląsku to zjawisko nie tak rzadko spotykane. Kiedy płonął zamek Książ czy dąb Chrobry — cały kraj czytał o tym w mediach. Zabytki te ratowano i szukano winnych podpalenia.

Jednak dziś chciałabym opowiedzieć o spalonych zabytkach z innej perspektywy. Przedstawić losy takich budowli, które pomimo swojej wartości historycznej, nikogo za bardzo nie obchodziły. To ofiary ognia i czasu, które ich nie doceniły i sponiewierały. W większości winnych ich podpalania nikt nigdy nie odnalazł i nie ukarał. Dla równowagi opowiem również o zabytkach, które próbowano ocalić.

pałac Bielany Środa Sląska

Znacie mnie już wystarczająco dobrze i wiecie, że kocham pomniki przeszłości, których nie polubił dobry los. Historia takich miejsc zawsze mnie porywa i przenosi w czasie. Znajduję takie obiekty w różnym stanie, ale dziś opowiem o tym, jak spalone zabytki Dolnego Śląska radzą sobie po tym, jak trawił je ogień. Historie te są jak ludzkie losy. Wszystko zależy od szczęścia. Niektóre z nich czekają na zgon, inne doczekują się łaski. Posłuchajcie…

Pałac na średzkich Bielanach

Ten zabytkowy pałacyk stoi w jednym z najpiękniejszych miejsc w Środzie Śląskiej. Z dala od miasta, wśród bujnej zieleni starego parku dominialnego, na lekkim wzgórzu, a tuż obok płynie rzeka — Średzka Woda. Piękne to miejsce do zamieszkania. Miejscowi mówią o nim „Bielany”.

spalone zabytki pałac Środa Śląska

O przedwojennych właścicielach tego obiektu niczego konkretnego się nie dowiedziałam. Nie wiem, kto tu był pierwszym panem na włościach. Nie znam nawet jego nazwiska. Udało mi się ustalić jedynie, że budynek powstał w 1870 roku. Wiem też, że był zamieszkały po wojnie i lokatorzy dbali o niego, jako że w tamtych czasach był ich domem. Pałac ocalał do dziś, choć przechodził lata katastroficznych przemian po tym, jak został wysiedlony. Jego kolejni właściciele nie kochali tego miejsca. Pozostawili go na łasce losu. Pałac był plądrowany, rozbierany od dachu po cegły. Trwało to wystarczająco długo, aby zdążył zamienić się w ruinę. Władze miasta podejmowały próby zabezpieczenia zabytku przed dewastacją, ale nic mu to nie pomogło, bo ostatecznie kilkanaście lat temu spłonął. Ogień strawił wnętrza i dach do ostatniej deski. I wtedy pomyślałam, że dla pałacu nie ma już żadnych szans. Widziałam, jak przez lata konał w bólach i najwyraźniej przyszedł na niego czas. Ale stało się inaczej. Ktoś kupił i pokochał to miejsce. Dziś pałacyk jest remontowany. Jego dach wygląda pięknie. Zapewne nikt z miejscowych nie wierzył, że coś takiego może się zdarzyć. A jednak! To przykład na to, jak spalone zabytki potrafią się reanimować.

spalone zabytki pałac Środa Śląska

Spalony pałac w Gałowie

Podobno ma opiekę konserwatora. Na starych fotografiach prezentuje się przepięknie. Widać na nich bujne pnącze, które do dziś pnie się po starych murach. Spłonął w 1998. Wcześniej budowla nie miała się tak źle. Ocalał po wojnie. Piromana podobno nie znaleziono.

Spalone zabytki - pałac w Gałowie

Pałac pochodzi z 1874 roku, ale wcześniej w tym miejscu stała znacznie starsza budowla i można podejrzewać, że dzisiejsze ruiny powstały na szesnastowiecznych fundamentach rezydencji rodu von Seidlitz. Po wojnie był zamieszkały. Należał do Państwowego Gospodarstwa Rolnego. W tym czasie na pewno pastwiono się nad nim, dzieląc wnętrza i w chamski sposób przebudowując, ale istniał i cały czas miał szanse na przeżycie. Kiedy jednak  strawił go ogień, pozostał w tym stanie do dziś. Kiedyś rezydencja ta przyjmowała monarchów. Zatrzymał się w nim w XVIII wieku król Prus Fryderyk Wielki. Dziś to miejsce odwiedzają miłośnicy Dolnego Śląska, którzy z żalem patrzą na to, co z niego zostało.

Spalone zabytki - Spalony pałac w Galowie

700 letni Chrobry

To była ogromna strata. W Borach Dolnośląskich płonęło drzewo, które  w naszym kraju zalicza się do najstarszych. Przeżyło ponad 700 lat, ale ten fakt nie przeszkodził podpalaczowi podłożyć ognia w jego wnętrzu. Stało się to w listopadzie 2014 roku.

dąb Chrobry

W sześćdziesiątych latach XX wieku oficjalnie uznano go za pomnik przyrody. Potężne drzewo miało 28 metrów wysokości. Odwiedziliśmy staruszka tuż przed pożarem.

dąb Chrobry

Zachwycaliśmy się tym, że jego gałęzie puszczają nowe listki, choć pień jest pusty. Niesamowitym było to uczucie, stać przy nim — tak wspaniałym. Nie rozumiem, jak można było wpaść na pomysł podpalenia czegoś takiego. Nie mieści się to mi w głowie. Cała Polska rozpaczała, kiedy trawił go ogień.

Spalone zabytki. Pałac w Goszczu

O Goszczu pisaliśmy obszernie w osobnym wpisie. Pałac ten był jednym z najpiękniejszych na Dolnym Śląsku. Spalone zabytki jednak, pomimo wszystko nadal są fascynujące. Uważam pałac w Goszczu za najpiękniejszą ruinę, jaką dotąd fotografowałam. Rezydencja powstała w 1755 roku i olśniewała swoim wyglądem. Budowla wraz z przylegającymi do niej budynkami przetrwała wojnę. Była w bardzo dobrym stanie, dlatego też przykuwała uwagę szabrowników i poszukiwaczy skarbów. Została w czasach powojennych zdewastowana, a  po 1947 roku podpalona.

spalone zabytki - Goszcz

Płonęła wówczas prawdziwa perła architektoniczna Dolnego Śląska. To wielka starta dla tej ziemi, że z pałacu tego zostały tylko ruiny. Raczej nie widzę tam szans na reanimację pałacu Reichenbachów, ale może czas coś zmieni i jeszcze to cudo nas zaskoczy.

pałac Reichenbachów

Dwór w Jastrzębcach

Cztery kilometry od Środy Śląskiej, w malej wiosce, stoi renesansowy dwór obronny, który niegdyś otoczony był fosą. Budowla pochodzi z roku 1565 i podobno wówczas posiadała wieżę mieszkalną. W kolejnych latach ta mini warownia była przebudowywana. Obiekt ten, częściowo wzniesiony z drewna, stoi na planie podkowy.

Dwór w Jastzrębcach

Nadal stoi — należy to podkreślić, ponieważ ten zabytek od lat trwa w agonii. Podpalenia, których doświadczył, bardzo skutecznie go wyniszczyły.

Dwór w Jastzrębcach

Kiedy kilka lat temu przybyłyśmy do tego miejsca, trafiłyśmy akurat na kolejną próbę spalenia obiektu i osobiście wezwałyśmy straż pożarną. Dwór wpisany jest na listę zabytków.

dwór jastrzębce - spalone zabytki

Całkiem niedawno przejeżdżałam obok tego obiektu i zaobserwowałam pewne okoliczności, które bardzo mnie zainteresowały. 

Wygląda na to, że dwór zostaje odbudowywany na starym planie. Czekam na więcej i obserwuję. Jestem bardzo ciekawa, co to też z tego wyjdzie… 

Pałac Wojanów

Spalone zabytki nie zawsze mają do końca smutną historię. Na przykład ten, przepiękny dziś pałac w Wojanowie przeżywa swoją drugą młodość i to w dosłownym znaczeniu. To cudo ma swoje korzenie w roku 1607, wówczas go bowiem wzniesiono. Ale to, co dziś Wam tu prezentuję, ma zaledwie kilkanaście lat. Posłuchajcie…

pałac Wojanów

Między rokiem 1603 a 1607 baron Nickolaus von Zedlic wybudował tutaj siedzibę rodu. Najpierw więc był to renesansowy dwór, potem barokowe cacko, a w kolejnych stuleciach neogotycki pałac. Po latach, w połowie XIX wieku, do rezydencji wprowadziła się para książęca; pruska córa królewska — Luiza Niderlandzka i jej mąż Fryderyk, syn króla holenderskiego. Para ponownie mocno przebudowała pałac i założyła przy nim piękny park.

Wojanów park

Po drugiej wojnie światowej łapę na byłej rezydencji bogaczy położyło Państwowe Gospodarstwo Rolne. Po jego likwidacji pałac stał opuszczony i niszczał. Aż w 2002 spłonął, ale tak konkretnie, do końca.

W 2005 roku odbudowano go w całości i rezydencja w Wojanowie dziś tak właśnie wygląda.  Historia wręcz nie do wiary, ale prawdziwa. Teraz jest to na powrót bardzo ekskluzywne miejsce. Mieści się tam hotel, restauracja, kawiarnia, winiarnia, a nawet SPA.

Pałac w Rakoszycach

Jakiś czas temu spłoną i nikt nie dał mu drugiej szansy. Nie doczekał się remontu, choć – jak twierdzą miejscowi – były takie plany względem budowli, ale podobno zabrakło funduszy. Dworek kiedyś wyglądał elegancko. Mam na myśli czasy, kiedy był używany jako dom rodzinny pierwszych jego właścicieli. Potem ten, kto w nim rządził – przebudowywał, a że dwór często zmieniał właściciela, działo się tutaj wiele. Ostatecznie trafił w ręce majętnego i bez tego – von Kramsta z Chwalimierza.

spalone zabytki - pałac w Rakoszycach

Około roku 1970 zarówno dworek jak i cały teren wokół, został pochłonięty przez Państwowe Gospodarstwo Rolne. Dwór, który miał się wówczas w miarę dobrze, pełnił konkretne funkcje. Mieściło się w nim przedszkole i wiejski klub. Parę lat potem spłoną. Rozgrabiono go doszczętnie i dziś zastajemy go takim, jak na załączonych fotografiach.

spalone zabytki - pałac w Rakoszycach

Ogród przypałacowy liczył 3 hektary i był w stylu angielskim. Przy samym dworku rośnie lipa. Podobno ma 500 lat, 5 metrów obwodu i ponad 25 metrów wysokości. Do pałacyku weszliśmy bardzo ostrożnie. Sufity wisiały nam nad głowami i prawdziwie straszyły.

spalone zabytki - pałac w Rakoszycach

Schody trzymają się tam kupy na słowo honoru. Dom nie ma dachu, więc każdy deszcz zalewa go od góry do dołu. Podłoga uginała się pod naszymi krokami. Nie ma szans na reanimację.

Spalone zabytki Dolnego Śląska to lista obiektów, którą mogłabym tworzyć latami. Te często opuszczone budowle, stały z dala od ludzkich siedzib, za parawanem bujnej roślinności przylegających do nich parków. Były całkiem bezbronne wobec ataków piromanów. Szkody jakie wyrządził im ogień, często są nieodwracalne. Choć czasem zdarzają się cuda na Dolnym Śląsku.

Dzielcie się nimi z nami, jeżeli znacie podobne historie. Wasze komentarze są dla nas cennym źródłem informacji. 

Więcej naszych opowieści przywiezionych z nieustannego wędrowania po Dolnym Śląsku znajdziecie również w naszych książkach. Poniżej zostawiamy dla Was informacje o tych publikacjach i zapewniamy, że warto się nimi zainteresować :)

Artykuł zawiera autoreklamę

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
109
OK
33
Kocham to!
16
Nie mam pewności
3
Takie sobie
3
Subscribe
Powiadom o
guest
17 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
S.Tap.

Takie budynki, na uboczu, nie pilnowane – przyciągają różnych ludzi. Trochę alkoholu,, ogień i gotowe. Czasami jednak wygląda to na celowe…

promyk62

nasz zabytkowy dworzec pkp aleksandrow kujawski tez bardzo zniszczony

dorota

Piękne miejsca :) Szkoda,że pożera je czas i bezczynność. Spalony pałac w Goczałkowie podobnie doświadcza los…

panwisnia

Nie publikujcie mojej informacji. Jest skierowana do Was:) Pozdrawiam.

Elf

Słyszałam kiedyś teorię, że pałace i obiekty po byłych PGR-ach są podpalane celowo tak żeby remont był jak najbardziej nieopłacalny.
W Starej Kraśnicy obok Świerzawy jest zespół pałacowo-zamkowy, który również uległ kilku podpaleniom. Obiekt ma ciekawą historię, więc polecam do odwiedzenia :)

BASisko

Idąc szlakiem”pożarniczym” – namawiam Nieustanne Wędrowanie na Sokołowsko , czy pałac w Płoninie….

Roman

Zamek Niesytno w Płoninie jest remontowany.

Przemysław

z wielkim zainteresowaniem przeczytałem wasz wpis – więcej takich ludzi potrzeba, z tak dużym zapałem do docierania do miejsc i informacji, często przez innych zapomnianych i skazanych na zagładę. Wędrując po Polsce również odwiedzam często miejsca zapomniane i schowane przed okiem ludzkim „w zaroślach”. Takim jednym z ciekawszych architektonicznie pałacem, niestety w ruinie, napotkanym przeze mnie jest Pałac w Kluczowej w woj.dolnośląskim, w pow.ząbkowickim. Wg wiki prawdopodobnie odbudowany – ciekaw jestem jak teraz wygląda. Zdjęcia z moich wędrówek zapisuję na stronie internetowej j.n. – Pozdrawiam i życzę udanych „łowów” i prezentacji.

sesese

Uwielbiam wszystkie zabytki, ale niestety trzeba się pogodzić, że spora część śląskich pałaców zniknie bezpowrotnie. Nie chodzi nawet o chęci, czy pieniądze. Największym ich problemem jest ich umiejscowienie. Często znajdują się w małych wsiach, z dala od większych ośrodków miejskich, z dala od popularnych tras. To jest ich największy mankament, bo ciężko je zagospodarować. Nie chcę tutaj być bezduszny, bo tak jak mówiłem, kocham zabytki, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Te zabytki potrzebują na siebie zarabiać. Można oczywiście czasami przypisać im inną funkcję, np. muzeum, ale to tylko mała część z nich. Większość potrzebuje prywatnych pieniędzy. Za część trzymam kciuki, bo moim zdaniem jest tylko kwestią czasu aż ktoś je przerobi na jakiś przyjemny hotelik, czy centrum konferencyjne. Czasami jednak spojrzę na zabytek, na mapę i właściwe trzeba się pogodzić, że będzie tylko gorzej i być może za 5-10 lat już nic z niego nie zostanie. Tak jest naturalna kolej rzeczy.

Szmidt Rozalia

Gdyby te piękne zabytki były bardziej pokazywane,eksponowane, reklamowane, z pewnością znalazły by chętnych do odbudowy,i opieki nad nimi z pomocą miejscowych włodarzy i Państwa polskiego nie ma nic do rzeczy że budowali je ludzie różnych nacji,ale teraz są nasze i na naszych ziemiach,i należy się nimi zająć i przywrócić dawny wygląd i na pewno stały by się obiektami do zwiedzania a zatem przynoszącymi zyski trzeba zachęcać ludzi do zakupów tak pięknych ale zapomnianych zabytków.

Szmidt Rozalia

Gdyby te piękne zabytki były pokazywane, eksponowane,i reklamowane to na pewno by znalazły chętnych do odbudowy,oczywiście z pomocą miejscowych włodarzy i Państwa polskiego.Nie ważne że budowali je ludzie innych narodowości .Teraz są nasze i to na nas spoczywa obowiązek dbać i odbudowywać te piękne zamki pałace i dwory a wandali pociągnąć do odpowiedzialności.

Maria

Pałac w Jeleniowie k. Kudowy Zdroju też miał swoje lata świetności. Po pożarach popada w ruinę choć podobno do kogoż nadal należy. Szkoda, pamiętam jaki był piękny, pałac, staw z fontanną i spory park dookoła

EDWARD

Pamietam też jak był odremontowany w bardzo dobrym stanie. I w latach dziewięćdziesiątych. Po REFORMACH BALCEROWICZA został opuszczony przez firmę która była jej właścicielem. Potem znalazł się prywatny właściciel i zaczął popadać w ruinę w końcu został podpalony w wiadomych celach. Prywatyzacja miała być lekarstwem a stała się gwóźdźiem do trumny dla takich zabytków. Ktoś za to powinien pujść śiedzieć

Kategoria:Historyczny

0 %