Niekomercyjny

SOBOLEW. Pięćset lat niezapisanej historii…

Sobolew to bardzo mała miejscowość dolnośląska. Wieś, która od zawsze trwała w ciszy swojego otoczenia. Położona malowniczo wśród pól, z dala od ruchliwej trasy, została całkowicie zapomniana przez wielki świat.

Uwielbiam takie miejsca. To zawsze jest przygoda z historią, do której można wybrać się w odwiedziny rekreacyjnie. Trasy tam, choć asfaltowe, to jednak mało ruchliwe. Dokoła przestrzeń wypełniona polami, niebem i wiatrem. Coś niesamowitego.

wyprawa rowerowa po Dolnym Śląsku

Sobolew. Zaniedbany pałac

W Sobolewie z punktu widzenia turystyki – nie ma nic. I to jest największy atut tej miejscowości. W centralnej części wsi stoi zaniedbany pałac, który rzecz jasna znajduje się na liście zabytków i jest chroniony prawem. Tę ochronę znam z autopsji. Widziałam to już setki razy. To najczęściej działa jedynie na papierze. Dawna, luksusowa rezydencja wyrasta z piętnastowiecznych fundamentów. Liczne późniejsze przebudowy mocno zmieniły jej sylwetkę. O historii Sobolewa niemal niczego nie mogłam znaleźć w sieci. Najwyraźniej ten dawny majątek nie znajdował się nigdy w centrum uwagi wielkiego świata. Pozostała po nim z czasów świetności widokówka z XX wieku, i to by było na tyle…

Miejsce opuszczone

Nigdy nie jest tak, że obiekt nie ma właściciela. Jednak naprawdę rzadko zdarza się, żeby było to widać na pierwszy rzut oka. Zanotowałam trzy wersje wydarzeń dotyczące podobnych okoliczności.

Primo – Obiekt zostaje zabezpieczony przed osobami nieupoważnionymi. Otoczony ogrodzeniem z tabliczką „wstęp wzbroniony” i niszczeje.

Sekundo – Obiekt nie jest zabezpieczony, pozostaje bez zakazu wstępu i niszczeje.

Tertio – Obiekt zostaje zabezpieczony, restaurowany i niedostępny od tego momentu dla nikogo z zewnątrz.

Wszystkie te okoliczności opisane wyżej są dla mnie bardzo przykre. Niestety żadna z opcji nie podoba mi się na tyle, abym mogła ją całkowicie zaakceptować. Remontowane obiekty pozostają bowiem poza moim zasięgiem, ponieważ ostatecznie najczęściej nie pozwala się nawet na ich fotografowanie. Sobolew znajduje się od wielu lat niezmiennie w zakładce „sekundo”…

Pałac Sobolew od frontu

Pałac jest jednak w pewnym sensie zabezpieczony.  Obrazuje to fotografia poniżej, jest to już jednak zdjęcie prawdziwie archiwalne. Ponieważ obserwuję ten obiekt od wielu lat, zanotowałam pewne zmiany w bieżącym roku. Otóż faktycznie zabytek jest w chwili obecnej zabarykadowany na maksa. Jeszcze kilka lat temu wiatr hulał tam po wszystkich niemal pomieszczeniach, a drzwi otwarte były na tyłach na oścież. Teraz dostępu do pałacu już nie ma…

nieodwiedzany pałac Sobolew

Teraz nikt już nie może zajrzeć do wewnątrz i ocenić zniszczeń, które zjadają zabytek od wielu lat. Dopóki mieszkali tam lokatorzy, budynek był w stanie używalności. Zawsze ktoś coś tam naprawił dla dobra ogółu. Jednak odkąd został opuszczony przez swoich mieszkańców, czas zaczął pastwić się na nim. Dach przecieka, stropy gniją, schody są  poważnie uszkodzone…

nieodwiedzany pałac Sobolew

Na pałacowych salonach

Dawne pokoje dworskie zmieniły swój klimat zaraz po wojnie. Być może znajdowały się tam jakieś architektoniczne akcenty, które zostały unicestwione jako niepotrzebne. Może w tym pomieszczeniu sufit pełen był zdobień, a drewniana podłoga pięknie skrzypiała pod nogami. Któż to teraz może wiedzieć?

nieodwiedzany pałac Sobolew

Pozostałości po dawnych czasach świetności pałacowych wnętrz zdumiewają. Czasy powojenne, które były bardzo aroganckie wobec poniemieckich dolnośląskich budowli, uczyniły je bardziej minimalistycznymi, na modłę PRL-u. Dworskie pokoje przekształcane były w mieszkania. Z takiego jednego tylko pałacowego salonu można było zrobić kawalerkę z lekkimi ściankami działowymi. Widziałam podobne rzeczy niejednokrotnie.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Przeważnie jest tak, że najwięcej śladów przeszłości w podobnych obiektach znajduje się na zewnątrz budynków, choć nie jest to żelazna zasada. Sobolew miał ogromne szczęście, że jego najcenniejszy zabytek zachował detale elewacji. Ciągle jeszcze jest możliwa do odtworzenia jego przedwojenna forma. Może nie jest to teraz oryginalny wzór, jednak wystarczający aby postawić pałac na nogi. Jak widać nie jest to takie proste.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Adopcja

Dlaczego tak ciężko dziś o inwestora chętnego do ocalania zabytków? Sprawa ta, jak większość rzeczy dzisiejszego świata opiera się między innymi o finanse. Zabytek, który podnoszony jest z ruiny, pozostaje pod czujnym okiem konserwatora. Z jednej strony to bardzo dobrze, a z drugiej fatalnie. Te zawiłości prawne odzwierciedlają się potem w sytuacjach wielu dolnośląskich dworów. Koszty związane z pracami restauracyjnymi to nie tylko remont, ale liczne zatwierdzenia konserwatorskie i wymogi, które często przerastają tych, którzy podjęli się takiego zadania, a nie ocenili dobrze sytuacji. Wielu więc stało się właścicielami pałaców, na które ich nie stać. Sam zakup obiektu to pikuś. Trzeba być naprawdę bogatym, żeby unieść taki ciężar. To wszystko zawsze jest pod górkę. Lepiej więc, żeby taki budynek całkowicie pochłonął czas, niż żeby ulżyć prawnie tym, którzy próbują podnieść go z ruiny. I nie mówię tutaj o tym, aby nie liczyć się ze zdaniem konserwatorów, ale o trudnościach związanych z takimi usługami. To bardzo przypomina mi sprawy adopcji dzieci. Często prawo zabrania ich z powodów, które nie mieszczą się w jego ramach. Lepiej więc, żeby dziecko wychowywał zakład opiekuńczy niż samotna matka, która pragnie się nim zająć, ale nie ma męża. W takim podejściu do tych spraw tak naprawdę nie liczy się dobro ani dziecka ani obiektu zabytkowego, ponieważ prawo, które ma ich chronić tak naprawdę jedynie samo się realizuje.

nie odwiedzany pałac Sobolew

W taki sposób blokuje się wiele możliwości tam, gdzie pojawiają się szczere chęci. Oczywiście nie jest to reguła i zdarzają się osoby, które kupują zabytki jedynie dlatego, że interesują ich okalające je hektary. Sądzę jednak, że i w takich sytuacjach wiele mogłoby się zmienić, gdyby prawo było bardziej elastyczne. Bo któż, kto jest właścicielem dworu, nie chciałby być jego mieszkańcem?

nie odwiedzany pałac Sobolew

Rozbiory i przebudowy

Dawniej bardzo ostro oceniałam takie historie pałacowe. Najpierw miałam pretensje o pierwszą dewastację obiektów przez Państwowe Gospodarstwa Rolne, a potem o to, że prywatne osoby, kupujące zabytki, niewłaściwie się nimi zajmowały. Złość moja z czasem przekuła się w zrozumienie tych sytuacji. Po wojnie taki pałac w Sobolewie nie był żadnym zabytkiem. Po pierwsze dlatego, że nie miał jeszcze swoich lat, a po drugie, z marszu stawał się architektonicznym wrogiem nowego ładu. Dlatego tak wiele mu podobnych zostało doszczętnie rozniesionych w perzynę. Ocalały tylko te, które mogły się do czegoś praktycznie przydać, co wiązało się z ich „rozbiorami’ i przebudowami. Koleje losu sprawiały, że po tamtych czasach przyszła moda na sprzedawanie zabytkowych obiektów osobom prywatnym. Zapewne koszty zakupu nie były wysokie i co nie których zapędziły w kozi róg. Nie mogę dziś „psów wieszać’ na tych ludziach, którzy po latach wojny czynili szkody w pałacowych pokojach, bo nie dobro zabytków wtedy się liczyło, ale ludzkie przetrwanie. Nie mogę też oskarżać dzisiejszych właścicieli dworów, którzy zostali przyciśnięci do ściany przepisami dotyczącymi ich restauracji.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Nasz świat pełen jest niedoskonałości. Nie ma szlaków łatwych do przebycia. Nawet jeżeli ktoś ma najlepsze chęci do czynienia dobra, na drodze swojej z marszu wpada na kłody. Mam od lat takie nieodparte wrażenie, że nasza rzeczywistość jest skonstruowana tak jak gra komputerowa. Jesteśmy graczami, którzy przechodzą z poziomu na poziom. Po drodze jednak czekają na nas pułapki. Mnóstwo pułapek. Większość z ludzi w nie wpada i wypada z gry.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Sobolew w dolnośląskim

To był wspaniały majątek, a pałac w jego sercu ogromny. Dwukondygnacyjny z wieloma przestronnymi pomieszczeniami.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Piwnice jego jak lochy. Pomieszczenia z łukami, grube ściany i dwa poziomy.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Znajduje się tam też pomieszczenie, do którego nie można w żaden sposób się dostać. Między jedną z wewnętrznych ścian piwnicy a murem zewnętrznym pałacu. Kiedyś prowadziło do niego wąskie wejście, ale teraz jest zamurowane. Z piwnicy nie można się tam dostać, a z zewnątrz prowadzą do niego jedynie zsypy prowadzące z okiem.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Niestety z zewnątrz niczego się nie zobaczy. O pomieszczeniu tym dowiedzieliśmy się od jednego z mieszkańców wsi, który zdradził nam tę tajemnicę i oprowadził nas po obiekcie.

W parku dominialnym

Sobolew dawnymi laty był jednym z tych majątków, gdzie całość założenia dworskiego była nierozerwalna. Więc wszystko znajdowało się blisko siebie. Dwór, park i folwark. Trzeba mi tu dodać, że jest to standardowy i przykładowy układ. Jednak wiele razy widziałam majątki, w których siedziba rodzinna Vona znajdowała się w sporym oddaleniu od nieświeżych zapachów z obór i chlewików. Tam zawsze spotykałam rozmach, który sugerował ogromne bogactwo. Sobolew był raczej z tych skromniejszych i mniej wystawnych. To taki typowy wiejski dom, którego nie dotykały światowe mody. Na froncie, na przeciw głównego wejścia ongiś znajdował się ogród kwiatowy z fontanną, albo altaną w centralnej części. Schodziło się do niego po kilku schodkach. Po ogrodowej budowli zostało tak nie wiele, że dziś ciężko mi ocenić, czym w istocie była.

104

Na tyłach pałacu założony został park krajobrazowy. Można znaleźć w nim pozostałości po prawie nieistniejącym mostku. Woda do tego miejsca doprowadzona została kanałem z pobliskiej rzeczki. W ten sposób wieki temu ta enklawa zieleni wzbogacona została w niewielki staw, czyniąc park urokliwym i romantycznym. Teraz dość często spotyka się tam dzikie zwierzęta, które traktują to oczko wodne jako wodopój.

212

Po drugiej stronie zabytku stoją dawne budynki folwarczne. Teren otaczał niewysoki mur z łupka, przez co wygląda na bardzo leciwy. Trzeba jednak pamiętać, że Sobolew administracyjnie należy już do Jawora, a tam nie brakuje i nigdy nie brakowało podobnego budulca. Murek więc nie liczy sobie setek lat, choć świetnie imituje tak leciwą postawę.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Z majątku tego prowadzi na przestrzał przez pola droga do innego założenia dworskiego. To miedza, po której teraz poruszają się najczęściej rolnicze maszyny. Sądzę jednak, że kiedyś szlak ten polny stanowił legalne połączenie tych dwóch gospodarstw. Być może nawet stanowiły one własność jednej familii. W Postolicach bowiem, choć rezydencja w niczym nie przypomina pałacu w Sobolewie, przed dworem znajduje się bardzo podobny zarys dawnego ogrodu różanego.

nie odwiedzany pałac Sobolew

Ale o tym już w następnym wpisie…

222

Sobolew jest wspaniałym miejscem do zamieszkania dla tych, którzy cenią sobie życie poza światem. Stamtąd wszędzie jest daleko na piechotę, a więc jedynie ktoś mobilny dałby sobie radę z takim utrudnieniem. Jest tam wszystko, czego nie ma w miastach i wsiach położonych przy ruchliwych trasach. Cisza, spokój, czyste powietrze, pola zielone z mnóstwem miedz i piaszczystych dróg. Skowronki ukryte w zbożu, cudowne zachody słońca, długie letnie wieczory ze świerszczami…

Więcej Nieustannego Wędrowania znajdziecie również w naszych książkach. Mnóstwo tam nieznanych w wielkim świecie dolnośląskich historii, które czekają na Was :) Poniżej więcej informacji na ten temat. Zapraszamy!

Artykuł zawiera autoreklamę.

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
187
OK
67
Kocham to!
38
Nie mam pewności
4
Takie sobie
1
Subscribe
Powiadom o
guest
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
S.Tap

Myślę, że w tym pomieszczeniu obok, znajdowała się albo wciąż znajduje sprężarka hydroforu, bo tutaj niezbyt miejsce na nią widać a kiedy wpięto obiekt do wodociągu poprzez zbiornik (dlatego słychać w zbiorniku te pluski) – przestało być potrzebne i zamurowano je. Ot, taka moja teoria

mariusz

Nie bardzo mi się podoba takie wtargnięcie do cudzego domu. Babci na ucho tłumaczenia pt. dobre intencje. Zamyka i zabezpiecza się dom nie po to,aby domorośli pseudo-odkrywcy włamywali się do niego. Sznurek wystarczy,żeby stwierdzić,że było zamknięte,a jeśli było zamknięte to jest – włamanie. Jestem zniesmaczony.

Magdalena

Ale piękne miejsce. Oczywiście patrząc oczami wyobraźni i widząc to miejsce w okresie świetności. Co do artykułu to nie sposób się nie zgodzic. Ja mieszkam na Pomorzu i u nas tez sporo takich obiektów, niestety niektóre już są totalna ruiną. :( Nad czym zawsze zachodzi człowiekowi nostalgia, Ale fakt przepisy polskie do najprostszych nienależące, a renowacje takich obiektów mógłby wprowadzić nowe życie, we wsie lub małe miasteczka. Turystyka by kwitła, a ludzie chętnie przyjeżdżali. Patrząc na taka historie to niestety pozostaje być URBEX-ciarzem. Bo niestety w Polsce trzeba wszystko robić na własna rękę, co jest smutne. :(

Magdalena

xyz

Jolanta

W ogrodzie była fontanna obsadzona przez moją babcię nasturcjami. Na schodkach siadaliśmy wieczorami łukając grich lub parząc sobie palce gorącym bobem. Spędzałam u dziadków każde lato. Dbali o pałac jak mogli najlepiej. Dostali to lokum w 1945 roku gdy – wypędzeni z własnego domu w Niżankowicach – przywędrowali do Postolic. Dziadek był księgowym w miejscowym PGRze. Gdy przeszedł na emeryturę, wyprowadzili się z pałacu do syna we Wrocławiu i pamiętam, że zostawili nawet piękny zabytkowy fotel. „To przecież nie nasze” , mówili…

Jolanta

Miło mi. Dodam jeszcze, że ogród był otoczony kutym i ozdobnym ogrodzeniem, wzdłuż którego rosły krzaki bzu. Dziadkowie zajmowali 3 pokoje, reszta stała pusta. Pod pięknymi tapetami , które miejscami odchodziły, widać było ściany wyłożone niemieckimi gazetami. A w nich zdjęcia Hitlera i artykuły pisane szwabachą. Były też piece z eleganckimi kaflami, stare skrzydła drzwiowe i drewniane podłogi. Pałac był w dobrym stanie i dziadkowie bardzo o niego dbali. Byłam w Sobolewie w 2007 roku, ale mogłam zrobić tylko kilka zdjęć z zewnątrz, bo ówczesny lokator nie wpuścił mnie do środka. Wszystko było zdewastowane – ogród, ogrodzenie, elewacja, nawet drzwi…

Kategoria:Niekomercyjny

0 %