Dwór obronny Radzików. Zabytek obrócony w ruinę
Radzików „urodził” nam się na szlaku całkiem przypadkiem. Byłyśmy wtedy z Ines na wakacjach w Bardzie i w drodze powrotnej zatrzymywałyśmy się parę razy na trasie w kilku zajmujących punktach. Odwiedziłyśmy miejscowości, w których wcześniej nas nie było i znalazłyśmy tam mnóstwo ciekawych smaczków historycznych. Pamiętam, że to było bardzo długie, gorące lato…
Zatrzymaliśmy się najsampierw w Braszowicach, potem w Wilkowie Wielkim a na końcu w Radzikowie. I teraz pytanie do Was — słyszeliście kiedyś o tych dolnośląskich siołach? Bo jeżeli nie, to uwierzcie mi na słowo, że choć na pierwszy rzut oka wyglądają one zwyczajnie i niepozornie, to kryją tajemnice i często mocno zaniedbane, wartościowe dziejowo obiekty. Wsie to są ciche i nie słyną w wielkim świecie, a więc to najlepsze miejscówki, aby zmarnować kawał pięknej historii. Tak jak na przykład w Radzikowie. Posłuchajcie…
Fotografie poniżej przedstawiają renesansowy dwór w Wilkowie Wielkim, o którym wspominam wyżej. Obiekt zabytkowy jest zabezpieczony przed wtargnięciem osób nieupoważnionych. Można obejrzeć go zewnątrz.
Tak jak wspominałam na początku tego opowiadania, to było upalne lato. Spędziłyśmy z Ines w Bardzie cały tydzień i wiozłyśmy do domu z tych wakacji mnóstwo wspaniałych wspomnień. Przywiózł nas tam i po wszystkim odebrał Sławek. Dzięki temu nie pociłyśmy się w pociągach i autobusach. W drodze do Środy Śląskiej robiliśmy postoje. To była świetna okazja, aby odwiedzić miejsca dotąd nieznane. Sławek prześwietlił wcześniej tę okolicę pod tym kątem i Radzików był na jego liście. Zaintrygował mnie, ponieważ nie wiedziałam, że znajduje się tam dwór obronny. A właściwie to już jego ruiny tylko.
Na zdjęciach poniżej — kilka obiektów sakralnych na szlakach turystycznych w Bardzie. Tydzień to wystarczający czas, aby zwiedzić większość ciekawych miejsc w tym niewielkim, dolnośląskim miasteczku i jego okolicy.
Warownia Radzików
W Radzikowie mieszka piękna Starość. Domy i budynki gospodarcze pamiętają czasy, gdy budowano z pruskiego muru i szachulca. Gospodarstwa otoczone są drewnianymi płotami.
W zagrodach chodzą kury. W przydomowych ogródkach rosną kwiaty. W centrum wsi stoi mały kościółek, a niedaleko niego znajdują się ruiny dworu obronnego pełną gębą, z małymi okienkami i reliktami fosy. To XVI-wieczna rasowa warownia. Cenny historycznie obiekt zabytkowy, któremu pozwolono na takie wyniszczenie.
Spotkał go los niewyjątkowy na tej pięknej, dolnośląskiej ziemi, gdzie zmarnowania mnóstwo, że aż serce boli. Nic nie mówię, gdy spotykam ruinę z końca XIX wieku, ale żeby tak zrobić z obiektem z 1560? Przecież to jest zbrodnia! Widziałam to już, dlatego nie był to widok dla mnie nowy, lecz i tak szokujący. Jednak prawda jest taka, że nikogo ta budowla obronna nie obchodzi w tym Radzikowie, o którym i tak przecież nikt nie słyszał.
Ruiny dworu
Najpierwszymi panami we wsi Radzików i jednocześnie mieszkańcami dworu obronnego byli von Senize. Majątek ten rycerski wielokrotnie zmieniał właścicieli i każde nazwisko pojawiające się na aktach własności było niemieckie. Rezydowali tam von Burck, von Lilgenau i von von Schickfuss.
Obronna rezydencja otoczona była mokrą fosą, a wejście na jej teren, możliwe jedynie przez zwodzony most. Dwór z czasem został rozbudowany i w pewnym momencie swoich dziejów stał się naprawdę wielki. Zlokalizowany na planie litery L, posiadał dziedziniec wewnętrzny ze studnią, która — jak podejrzewam — była tam od samego początku i pamięta wszystko.
Dwór zbudowany został z cegły i kamienia. Teraz już tego nie widać, ale dawniej zdobiła go dekoracja sgraffito. Musiał być naprawdę cudny! Bardzo renesansowy z kamiennymi obramieniami okiennymi i pięknym portalem. Otoczony niewielką enklawą zieleni. Dziś — tak jak przed wiekami — niedostępny. Ogrodzony i pozostawiony na łasce czasu. Jak to możliwe, że takie rzeczy się dzieją w cywilizowanym kraju?
Radzików na szlaku Nieustannego Wędrowania
Przez ogrodzenie nie przeszłam, bo to był środek dnia. Czy przeszłabym, gdyby był to późny wieczór albo noc? Pewnie tak.
Wtedy jednak sfotografowałam dwór z odległości, najlepiej jak mogłam w tych okolicznościach. To smutny widok był. Wstęp do ruin jest wzbroniony — bo obiekt grozi zawaleniem zapewne. Zburzyć go nie można — bo to zabytek. Ale ratować nie ma komu.
Teraz to już musztarda po obiedzie. Nie wierzę w to, że ktoś podjąłby się podniesienia tego obiektu. Wiem, że takie rzeczy się dzieją, ale nie w tym Radzikowie, gdzie nic się nie dzieje. Nie ma tam świata ani turystycznego, ani wypoczynkowego a w okolicznych wsiach same zrujnowane pałace. Nikt w to nie zainwestuje.
Przez zlata mojego nieustannego wędrowania, zdążyłam napatrzeć się na zrujnowane obiekty zabytkowe Dolnego Śląska. I „był czas przywyknąć” do podobnych widoków. Jednak przyznaję, że nadal jest to dla mnie trudne. Wychowano mnie w taki sposób, iż słowo „zmarnowanie” nie ma zastosowania w moim życiu. Nie rozumiem, dlaczego pozwolono na doprowadzenie do takiego stanu budynku, który poza tym, że dałby ludziom dach nad głową, jest również zabytkiem? I mógłby opowiadać o dziejach tej ziemi, o historii wsi Radzików? Dlaczego coś tak pięknego, dobrego i wartościowego szlag trafił? Odpowiedź jest skomplikowana.
Wszystko to, co kocham…
Dolny Śląsk nadal jest urzekającą pięknem krainą, pomimo tego, że mocno go wyniszczono. Mieszkam tu od urodzenia i wielbię tę Ziemię. Dobrze się tu czuję, ponieważ znajduję na tym terenie ukojenie. Jestem niespokojnym duchem, który nieustannie czegoś poszukuje i dopiero wtedy, gdy to coś znajdę, mogę odetchnąć. Ta kraina pozwala mi się spełniać, ponieważ zaspokaja moje pragnienia. Jest tu wszystko, co kocham — przygoda, tajemnica, historia, wolność i natura. Wystarczy mi 20 minut od wyjścia z domu, żeby wszystko to mieć, na wyciągniecie ręki! Znam i rozumiem ziemię, na której mieszkam, jednak cały czas pozwalam się Jej zaskakiwać.
Tak dzieje się tylko wtedy, gdy w sercu swoim nosi się słabości. Dlatego właśnie Radzików prawdziwie mnie zszokował! Zabolało mnie to, co tam zobaczyłam. Czy kiedyś będę gotowa na takie widoki? Ciężko mi sobie to wyobrazić.
O tym właśnie napisałam swoją pierwszą książkę — O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach. I o tej pięknej ziemi dolnośląskiej będzie następna! W linku poniżej znajdziecie więcej informacji na ten temat. Zapraszam!
Radzików i jego świątynia
Radzików jest niewielki, a więc kościół znajduje się niedaleko dworu obronnego. To skromna bryła, której fundamenty zostały w czasach średniowiecza. Przybytek jest pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła.
Pierwszy raz na piśmie wspomniano o nim w roku 1333. W późniejszych wiekach był wielokrotnie przebudowywany i remontowany. Kościółek posiada dzwonnicę i dawniej otaczały go mogiły.
Teren woków sakralnej budowli jest bardzo zadbany. Niestety nie udało mi się zajrzeć do jej wnętrza inaczej, jak jedynie przez zamkniętą kratę. Jednak to wystarczyło, aby ustalić, że wyposażenie świątyni jest barokowe.
Kościół w Radzikowie ma w dziejach swoich incydent protestancki. W jego murach namierzyłam płytę nagrobną. Jest słabo czytelna, jednak podejrzewam, że należy do jednego z kolatorów. Dawnego pana na Radzikowie, który dofinansowywał tamtejszą świątynię.
Do Radzikowa warto przyjechać, ale tylko wtedy, gdy nie oczekuje się zbyt wiele. Zwyczajny, wiejski kościółek, ruina dworu, do której nie ma dostępu i kilka szachulcowych domów to nie są atrakcje dla każdego. Dla mnie to była wielka przygoda z kolejną, dolnośląską miejscowością, gdzie znalazłam historię do opowiedzenia na moim blogu. Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Polecamy w tym miejscu naszą drugą książkę, która właśnie trafiła na półkę w naszym sklepie. Oferujemy Wam więc znacznie więcej, niż widać to na pierwszy rzut oka (patrz poniżej).
Artykuł zawiera autoreklamę
Nie jestem typem wędrowca…ale zawsze jak wyruszam z domu I widzę opuszczone domy serce mi pęka myślę wtedy…kiedyś o ciebie dbano…tu było szczęście radość i smutek …dzieci przychodziły na świat było życie…byłeś azylem…ale tak to już się dzieje …szkoda i żal opuszczonych domów kocham was czytać serdecznie pozdrawiam