Historyczny

Bielany w Środzie Śląskiej — pałac i jego tajemnice. Stare zdjęcia

Bielany to część Środy Śląskiej, która choć jest łatwo dostępna dla zwiedzających, nigdy nie została przeze mnie dokładnie zlustrowana. Majątek położony na średzkich Bielanach przez wiele lat pozostawał ruderą. Był on częstym celem wieczornych eskapad młodzieży, która szukała miejsca, gdzie w spokoju mogłoby spożyć nieco procentów i w ukryciu przed rodzicami wypalić kilka papierosów. Najpierw przychodziłam tam na spacery z rodzicami, później odwiedzałam ruinę tego pałacu podczas wagarów. Patrzyłam jak z roku na rok z tego cudnego obiektu zostaje coraz mniej. W końcu spisałam go na straty, jako jedną z wielu dolnośląskich posiadłości, które przybiły piątkę z zapomnieniem. Jakiś czas temu jednak znalazł się inwestor i dokonał on niemożliwego. Podniósł zniszczone mury i doprowadził całość do stanu surowego zamkniętego. 

Bielany pałac

Ja i moja mama na tle pałacu w Bielanach w ok. 1997 roku

Bielany — pałac skryty pod czapką niewidką

Każda miejscowość ma taki punkt na swojej mapie, który lokalsi biorą co niedzielę na radar. W przypadku Środy Śląskiej są to właśnie Bielany. Zespół pałacowo-dworski zlokalizowany jest około 2 km od miejskiego rynku. Znajduje się on na uboczu, z dala od ludzkich domów. W centralnym punkcie zabudowań dworskich mieści się sporych rozmiarów pałac, a tuż obok niego kilka ruin pomieszczeń gospodarczych, w których jeszcze około 20 lat temu mieszkało starsze małżeństwo. Było to zapewne jakimś rodzajem ewolucji zastosowania tych budowli, która została zafundowana temu miejscu w czasie Polskiej Republiki Ludowej. Zanim jednak palce umoczyły w tym władze PRL-u, sądzę iż korzystano z nich, jak ze stajni. 

majątek w średzkich Bielanach

Zrujnowane stajnie w średzkich Bielanach

Dookoła pałacu — łączącego w sobie cechy architektoniczne baroku, neobaroku i eklektyzmu — znajdujemy ogromny park. Są w nim pozostałości uroczych ścieżek, romantyczny mostek, wędzarnia lub chłodnia, trochę starodrzewia i… ewidentne ślady po fosie. Główny obiekt znajduje się na lekkim wzgórku. Całość prezentuje się tak, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż jest on w jakimś sensie formą rozbudowy średniowiecznego zamku lub wieży obronnej, która została wybudowana na grodzisku — jakże niedostępnym, bo oblanym wodą. 

Bielany pałac

Pałac w Bielanach, obecnie

Tyle gdybania, bo tylko tyle udało mi się ustalić gołym okiem. Kiedy zaczęłam wertować kolejne strony w internecie — polskim i niemieckim — pod kątem średzkich Bielan, okazało się, że jedyne co znalazłam, to wielka historyczna dziura. O ile część miasta, gdzie położony jest pałac została dość konkretnie opisana zarówno przed, jak i po włączeniu do granic Środy Śląskiej, o tyle sam obiekt doczekał się jedynie tego, że oznaczono go na starych mapach jako „Schloss” (niem. zamek). Żadnych nazwisk, ciekawych historii z okresu przedwojennego, zupełne nic, po prostu ciemna plama. Bielany wydawały się zostać przykryte przez historię czapką niewidką. Wszak wiadomo jest, że barokowy twór nie został wybudowany tam tylko ku uciesze niedzielnych spacerowiczów. Jednak tego, jak było naprawdę tak po prostu, bez węszenia w stylu Nieustannego Wędrowania, dostrzec się nie da.

pałac Środa Śląska

Pałac w Bielanach od frontu

Zaczęłam więc tropić tę historię w nadziei, że coś znajdę. To nie zawsze jest tak oczywiste. Czasami eksploruję miejsca, o których chyba nawet sam Bóg zapomniał. Niekiedy tonę w błocie po kolana, żeby sprawdzić punkt na mapie, jaki wydał mi się podejrzany. Marznę i drżę z zimna po środku pól lub lasów i ostatecznie nie znajduje nic, choć tak wytrwale tego CZEGOŚ szukam. 

Z Bielanami nie było inaczej. Uparłam się na ten pałac, wzięłam sobie za punkt honoru, że żeby nie wiem co, to wytropię któregoś z jego byłych właścicieli. Gdy pierwszy raz przygryzłam wargę przed wpisaniem w Google frazy „średzkie Bielany” był rok 2013. Mamy 2021, a ja dopiero dziś mogę powiedzieć, iż COŚ znalazłam. Mam kilka tropów, którym średnio idzie zazębianie się ze sobą, ale jednak są i należy im poświęcić uwagę.

Bielany

Łąka nieopodal pałacu w Bielanach

Młyn tajemniczego Pirnera i urwany trop

Wszystko zaczęło się od tego cholernego Pirnera. Choć gość nie żyje już od kilku dekad, ja szczerze typa nie lubię. Pirnera nigdy nie widziałam, ale poświęciłam mu tak wiele czasu, że cały ten proces wydaje się aż niezdrowy. Deptałam temu nieboszczykowi po piętach, bo jego nazwisko było jedynym, które wielokrotnie pojawiało się na bielańskich mapach. „Pirner Mühle” (niem. młyn Pirnera) występował tuż pod oznaczeniem bielańskiego pałacu (czy też zamku, jeśli wziąć pod uwagę niemiecką nazwę Schloss) i nie dawał mi żyć przez kilka lat. 

Jeśli w mieście ktoś miał młyn, który był na tyle ważny, aby podpisywać go nazwiskiem właściciela, to co najmniej dziwny wydaje się fakt, że Pirner tak długo nie chciał dać się odszukać w żadnym istotnym spisie mieszkańców. Nijak łączył się on również z historią zlokalizowanego obok młyna majątku. Co więcej, w Środzie Śląskiej było kilka innych młynów — jedne nie mają dodatkowych członów w swojej nazwie, a inne — te, które je posiadają — pozwalają na zlokalizowanie powodów takiej sytuacji. 

pałac w Bielanach na starych zdjęciach

Frontowa ściana bielańskiego pałacu, ja i mój tata około roku 1997

Początkowo sądziłam, że młynarz Pirner był jednym z wielu dorobkowiczów z końca XIX lub początku XX wieku. Założenie może być słuszne, ponieważ niejakiego Petrusa Pirnera ze Środy Śląskiej możemy odnaleźć w historii Uniwersytetu Lipskiego, gdzie to miał on pełnić funkcję rektora w latach 1435/1436. Swoją drogą, mowa jest o tej samej uczelni, na której wykształcenie zdobywały persony takie jak Leibniz, Goethe, Wagner, Nietzsche i Angela Merkel. Historia w tym przypadku nie trzyma się kupy o tyle, że rektor ten żył w XV wieku, a mapy wskazujące młyn, którego potencjalnie mógł by właścicielem pochodzą z XX wieku. Niewykluczone jest natomiast to, że choć przybytek przeszedł w inne ręce, „Pirner” zachował się w lokalnej pamięci i w taki sposób wskoczył na mapy.

Pałac w średzkich Bielanach

Pałac w średzkich Bielanach

To samo nazwisko pojawia się również w Alfabetyczno-statystyczno-topograficznym przeglądzie wszystkich wiosek, miasteczek i miast na Śląsku. Publikacja została wydana w 1830 roku, a na jej 158 stronie w spisie widnieje miejscowość Flamischdorf (dawna nazwa Bielan), która znajduje się nieopodal Neumarkt (Środa Śląska) i są patrymonium niejakiej Frau Gräfin von Face — kimkolwiek ona była. Nieco dalej mowa jest o młynie Pirnera i jednej gorzelni. Z kolei na 572 stronie przywołanej publikacji ponownie natrafiamy na Pirner Mühle we Flamischdorf. I co dalej? Ano guzik! Przecież mówiłam od początku, że trop się urywa.

Chłodnia lub wędzarnia z zewnątrz

Chłodnia lub wędzarnia z zewnątrz

Chłodnia lub wędzarnia wewnątrz

Chłodnia lub wędzarnia wewnątrz

Bielany — okruchy historii

Kiedy kilka tygodni temu tworzyłam wpis na temat szpitala — czy też raczej jego braku — w Środzie Śląskiej, natrafiłam zupełnym przypadkiem na dokumenty, w których wymieniana jest miejscowość o spolszczonej nazwie Flamingi Villa (Flamischdorf). Mowa jest w tym przypadku o Bielanach. Na mapie obrazującej osadnictwo okolic Środy Śląskiej od XII/XII do ok. połowy XIV wieku (opracowanej przez M. Młynarską-Kaletynową), miejscowość jest opisana jako w połowie własność książęca, a w połowie lenno grodu średzkiego, które w późniejszych latach zmieniło właściciela na osobę pochodzenia rycerskiego. 

Wyjście ogrodowe pałacu bielańskiego

Wyjście ogrodowe pałacu bielańskiego

Te flamingi w niemieckiej nazwie Bielan to najprawdopodobniej konsekwencja tego, jakie prawo znajdowało zastosowanie w tej miejscowości. Środa Śląska początkowo — za sprawą księcia śląskiego Henryka Brodatego — była lokowana na prawie flamandzkim. Póżniej z kolei na magdeburskim, a na końcu na średzkim, które ostatecznie stało się wzorem dla ponad stu innych miast w Polsce. Nie wiemy jednak, jak wyglądały rządy w średniowiecznych Bielanach. Może ich mieszkańcy pozostali wierni zasadom rodem z Flamandii, zamiast podążać za trendami, jakie narzucała im Środa? 

Bielany są wymieniane w dokumentach od co najmniej 1238 roku. Ja, jak to ja, nie wytrzymałam i musiałam nieco mocniej przyjrzeć się sprawie samej nazwy Bielan, odrzucając przy tym powody, dla których Niemcy opisali je jako Flamischdorf. Otóż w XIII wieku Bielany były polską wsią. Z historii wiemy, że wiek później w mieście pojawili się czescy benedyktyni (przejęli oni pieczę nad kościółkiem Najświętszej Marii Panny w Środzie Śląskiej, jaki położony jest niedaleko bielańskiego majątku). 

Dawna fontanna przed pałacem w Bielanach

Dawna fontanna przed pałacem w Bielanach

Bielany to dość popularna nazwa — dumnie noszą je wsie w całej Polsce. Co więcej, tak samo nazywają się dzielnice w miastach takich Warszawa i Kraków. Skupmy się na tym ostatnim — w Krakowie działał zakon kemedułów, który to został wyodrębniony ze zgromadzenia benedyktynów. Charakterystycznymi elementami ubioru tych zakonników były długie białe habity z pasami w tym samym kolorze i obszernym kapturem. Nazwa Bielany odnosi się ściśle do bieli właśnie, a skoro w Środzie Śląskiej od XIV wieku działali benedyktyni (a może i wywodzący się z nich kameduli?), to trafne jest spostrzeżenie, że mogli oni odbić piętno w etymologii nazewnictwa osad zlokalizowanych nieopodal granic średniowiecznego miasta. 

Bielany — co z tym księciem?

Skoro wiemy, że początkowo Bielany stanowiło na poły własność książęcą i lenno grodu średzkiego, to pozostaje pytanie o to, o którym księciu może być mowa? Biorąc pod uwagę, że w stworzeniu Środy Śląskiej największy udział miał Henryk Brodaty, to trzeba brać pod uwagę jego męskich potomków. Dlaczego nie jego samego? Bo kopnął w kalendarz miej więcej wtedy, kiedy Bielany w ogóle zaczęły być wzmiankowane. 

Do wyboru pozostają nam zatem kolejno: Henryk II Pobożny lub jego synowie — Bolesław II Rogatka lub Władysław wrocławski. Obaj mieli w zwyczaju grać Środą Śląską w ping-ponga, naprzemian czyniąc ją częścią księstwa legnickiego lub wrocławskiego. Zresztą Rogatka — zwany też Łysym i Cudacznym — dość konkretnie maczał burżujskie paluchy w historii tej dolnośląskiej miejscowości, a później robił to również jego syn — Henryk V Brzuchaty.

Zanim jednak wskutek wyniku bitwy pod Stolcem, Środa Śląska została oddana wraz z jedną szóstą królestwa Rogatce, pieczę nad miastem sprawował Henryk IV Prawy. I to właśnie tutaj zaczyna robić się ciekawie. 

Miejsce, gdzie lokalizowany jest zamek w Środzie Śląskiej

Miejsce, gdzie lokalizowany jest zamek w Środzie Śląskiej

Feudalizm — niewolnictwo w średniowiecznej Europie

Co to znaczy, że Bielany były lennem grodu średzkiego? Samo słowo „lenno” wywodzi się z łacińskiego określenia feodum, i jest bezpośrednim odniesieniem do ustroju społeczno-gospodarczo-politycznego, który na wielką skalę był rozpowszechniony w okresie średniowiecza na Starym Kontynencie. Taki stan rzeczy trwał w Europie aż do rewolucji francuskiej. Feudalizm był uznawany za sposób rządzenia państwem. Opierał się on na prostej hierachii, gdzie społeczeństwo miało składać się z duchowieństwa, rycerstwa i chłopów. Feudalizm był nie bez powodu wielokrotnie porównywany do systemu niewolnictwa (szczególnie Marks przyklaskiwał tej teorii), a skutki tego niedoskonałego planu stanowiły niejednokrotnie powód do powstań i buntów. 

Podstawą istnienia feudalizmu samego w sobie było rozdanie władzy pomiędzy kilka okręgów funkcjonujących w okolicy grodu, zamku lub klasztoru. Wokół nich grupowali się wojownicy z okolicznych wsi, co dało początek ukształtowaniu się stanu rycerskiego. W konsekwencji rycerze pełniący służbę u przedstawiciela władzy publicznej w danym okręgu otrzymywali zapłatę, czyli lenno. Na samym początku wynagrodzenie miało postać np. uzbrojenia, później w jego ramach nadawano także majątki ziemskie. Następnie sam obyczaj związany z lennem został wyniesiony do tzw. hołdu lennego, który to miał być formą manifestacji wierności pomiędzy seniorem (naczelnikiem) a wasalem. W podwalinach jednak samo założenie lenna było dość szemrane i więcej miało wspólnego z niewolnictwem i wykorzystywaniem niemocy poddanych w księstwie, niż faktycznym wynagradzaniem ich za pełnioną służbę. 

Frontowa ściana pałacu w Bielanach

Frontowa ściana pałacu w Bielanach

Michał — pierwszy średzki kasztelan

Pierwsze informacje dotyczące zamku kasztelańskiego w Środzie Śląskiej pochodzą z 1266 roku. W dokumentach wymienia się niejakiego Michała, który do od 1268 roku miał pełnić w zamczysku funkcję kasztelana. Zadaniami tego urzędnika było pobieranie podatków od mieszkańców miasta i okolicznych wsi oraz służba swojemu władcy, gdy ten pozostawał nieobecny. 

Urząd kasztelana zdecydowanie stracił swoje znaczenie, kiedy Śląsk trafił w ręce Czechów. Wówczas kasztelańskie obowiązki spadły na ramiona starostwa, a administracją zamku oraz jego lenn zajęli się burgrabiowie, którzy sprawowali również rolę sądu w dobrach lennych. Rozsądzali oni spory dotyczące rabunków, wtargnięć i gwałtów — zapewne bardziej na korzyść swoją, niż pokrzywdzonych. 

Początkowo w skład średzkiego lenna wchodziła więc Kobylniki oraz posiadłości w Bielanach. Dokładnie 14 listopada 1294 roku książę Henryk — jak mniemam Henryk V Brzuchaty, syn Bolesława II Rogatki — sprzedał 2 łany w Bielanach średzkiemu Lempertowi. Wspomniane 2 łany stanowiły część lenna zamkowego za roczny czynsz o równowartości 14 półkorcy jęczmienia i czyniło Bielany wolnymi od innych zobowiązań podatkowych, nadając im tym samym prawo do niczym nieograniczonego wypasu owiec. Tego samego dnia książę Henryk na dokładnie tych samych zasadach sprzedał kolejne 3 łany z bielańskiego majątku mieszczaninowi średzkiemu o imieniu Piotr. Próbowałam połączyć tę historię ze wspomnianym wcześniej Peterem Pirnerem od nieszczęsnego młyna w Bielanach, ale niestety nie wpadłam na związek tych dwojga inny, niż po prostu fakt, iż nosili oni to samo imię. 

Ja na starej fotografii wykonanej obok bielańskiego pałacu

Ja na starej fotografii wykonanej obok bielańskiego pałacu

Publicznie stracony burgrabia średzki

W historii Środy Śląskiej, dokładnie w roku 1412, pojawia się niejaki burgrabia Heinrich von Lasan, który to w dwa lata później odsprzedał zamkowe lenno, wieś Kobylniki i staw zlokalizowany nieopodal miejskich granic mieszczaninowi z Wrocławia. Nowy właściciel w 1441 sprzedał lenno Paulowi Horingowi i tak przechodziło ono jeszcze kilka razy z rąk do rąk, aż trafiło w posiadanie, czy też raczej pod jurysdykcję burgrabiego Leonard Azenheimera. Mężczyzna ten winien był licznych gwałtów i rozbojów na mieszkańcach Środy Śląskiej i okolic. Jego poczynania doprowadziły do tego, iż musiał on złożyć kark pod mieczem kata — Azenheimer został stracony publicznie 13 czerwca 1446 roku. 

Po śmierci zwyrodnialca lenno przejął podkomorzy królewski Friedrich von Herberstorff, a jakiś czas później, wraz z folwarkiem w Bielanach położonym naprzeciwko folwarku Petera Floyda, kupił je niejaki Joachim Smed.

Oznacza to nie mniej i nie więcej jak to, że na Bielanach znajdowały się aż dwa majątki. Jest tak w istocie — pierwszy z nich jest oczywisty i ma postać ośrodka zlokalizowanego w podmiejskim lesie z pałacem w centrum, drugi zaś leży przy ulicy Mostowej i dziś pozostał po nim jedynie budynek, który pełni funkcję domu wielorodzinnego. Przez lata przypisywałam mu funkcję rządcówki, jednak ze starych map wynika, że oba wspominane budynki stanowiły oddzielną własność rycerską. 

Schody pałacowe

Schody pałacowe, na zdjęciu ja i mój tata

Podsumowując — dalej guzik wiem

Dużo dat i jeszcze więcej nazwisk tylko po to, aby ostatecznie wysnuć w pewnym stopniu poparty dowodami wiosek, że Bielany w Środzie Śląskiej mają mocno średniowieczne korzenie. Nie jest to zwykły barokowo-eklektyczny pałacyk będący efektem fantazji jakiegoś burżuja, który zdobył majątek na uprawie buraków cukrowych. To miejsce z całą pewnością było majątkiem książęcym, a później rycerskim. Na wzgórku, gdzie dziś znajduje się pałac, niegdyś z pewnością stała wieża obronna lub inny rodzaj fortyfikacji, wszystko otoczone fosą, jak w prawdziwym grodzisku. 

Na pewnym etapie dziejów Bielany zapewne były własnością księcia Henryka V Brzuchatego, a później wioską żonglowano od jednego bogacza do drugiego. Gdzieś pomiędzy tymi wydarzeniami był też tajemniczy Pirner, który mógł — choć nie musiał — mieć jakichś związek z jednym z rektorów Uniwersytetu Lipskiego. Ostatecznie jednak nic nie wiem o budowniczym dzisiejszego majątku. Nie ma żadnych nazwisk, jakie mogłyby posłużyć choćby za poszlakę. Zupełnie tak, jakby ktoś celowo sprawił, by nikt już nigdy nie mógł zbyt wiele wyczytać z tej historii. 

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
190
OK
65
Kocham to!
19
Nie mam pewności
9
Takie sobie
9
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Renata

Bardzo mnie ten artykuł zainteresował.Przeczytałam go z ogromną chęcią i ciekawością.Super!!!

mateusz

zdjęcia z rodzicami z tamtych lat przepiekne

Kategoria:Historyczny

0 %