Bez kategorii

PANDEMIA. Królowa Nieodpornych

Nie jestem specjalistą zajmującym się chorobami zakaźnymi. Nie jestem lekarzem. Teoretycznie nie mam prawa wypowiadać się na temat tego czym jest pandemia, ponieważ nie zaliczam się do grona naukowców, którzy pogłębiają wiedzę o tym problemie. Ale jestem człowiekiem, i jak każdy człowiek posiadam zdolności do obserwacji otaczającego mnie świata. Ze względu na czasy, w których się urodziłam, mam prawo i narzędzia do tego, aby swobodnie wypowiadać swoje zdanie.

Pandemia to bardzo poważna sprawa. Tak samo poważna jak nowotwory, depresja, wszelkiego rodzaju choroby pochodzenia bakteryjnego, choroby układu krążenia – nadciśnienie tętnicze, zawały, udary mózgu, tętniaki. Cały wachlarz chorób układu pokarmowego. Mnóstwo chorób pochodzenia alergicznego, schorzenia natury psychicznej oraz wszystko to czego nabawiamy się poprzez nasze nałogi. Alkoholizm, uzależnienie od narkotyków i nikotyny. Nie wymieniłam nawet okruchu zagrożeń, które czyhają dziś na człowieka. To tylko taki ogólny rys. Posłuchajcie dobrze i weźcie sobie to do serca…

Pandemia. Królowa Nieodpornych

Życie grozi śmiercią

Pandemia to nie mit. Słowo to jednak jest bardziej obce człowiekowi niż wygląda to na pierwszy rzut oka. Tracimy dziś równowagę, ponieważ świat zaatakował nowy koronawirus. Choroba zaskoczyła nas? Nic o niej nie wiemy? Działamy w walce z wirusem w ciemno? No jasne, że tak. Rzadko bywało w historii ludzkości inaczej, dlaczego więc tak bardzo panikujemy? Gdybyśmy brali naukę ze swoich dziejów, pamiętalibyśmy, że nie jest to jednorazowy dynks, że całkiem niedawno – bo przez ostatnie 100 lat, zaraza dziesiątkowała nas niejednokrotnie bez litości, i rozumielibyśmy, że to będzie się powtarzać do końca naszego istnienia. Działo się tak od zarania dziejów. Zaraza przybiera najróżniejsze formy, mutuje i naśmiewa się z człowieka. Wirusy i bakterie są niewidoczne gołym okiem. Czasami człowiek je zauważy, ale najczęściej przeoczy. Jednak prawda jest taka, że walka ludzkości z wirusami jest nierówna, choć przyznam, że my jak gatunek jesteśmy naprawdę bardzo dzielni. Próbujemy znajdywać antidotum, czego nie robi żadne inne stworzenie na ziemi.

Stawy Milickie

Pandemia. Królowa Nieodpornych

Dziś mamy (bądź mieliśmy aktualnie, być może) takie czasy, w których bardzo wygodnie nam się żyje. Mam na myśli kraje wysoko rozwinięte gospodarczo. Żarcia nam nie brakuje. Mamy wybetonowane ulice i nie brodzimy w błocie, kiedy wychodzimy z domu. Bieżąca woda i środki czystości ograniczają rozwijanie się niektórych chorób. Szpitale działają – lepiej lub gorzej – ale jednak. Ponieważ jemy dużo, produkcja żywności jest nieustająca. Modyfikowane zboża trafiają na półki naszych sklepów w nieograniczonych ilościach. Nie brakuje nam mięsa ani mleka, które kupujemy w kartonach, z kosmiczną datą ważności. W jakiś sposób rozwiązuje to problemy związane z głodem. Konserwanty i środki ochrony roślin zapewniają nam dostatek żarcia, które długo można przechowywać. Zjadamy współczesne produkty z pasją. Jest nam tak dobrze i wygodnie. Chemia smakuje nam i nie przeszkadza. Jednocześnie zmienia nasze organizmy w cherlakowate i słabe. Nie ma już na świecie zdrowego ziarna, które można zasiać, zebrać i spożywać bez szwanku dla zdrowia. Prawdziwie ekologiczna żywność nie istnieje. Nawet jeżeli kupujemy coś „zdrowszego”, to i tak mamy do czynienia z z tak zwaną „chemią”, tylko w mniejszej ilości. Do tego wszystkiego, szczególnie zimą, oddychamy całą tablicą Mendelejewa.

Stawy Milickie

Odporność. Dla tych, którzy przeżyją

Nie mniej tego, nawet dziś jesteśmy w stanie budować swoją odporność, która jest jedyną skuteczną bronią przeciwko zarazkom. Trzeba jednak dbać o te sprawę cały czas, a nie jedynie w dobie kryzysu, bo wówczas jest już trochę za późno. Teraz, kiedy na świecie panuje pandemia, będą najpierw umierać najsłabsi. Żadne odkrycie – to wiedza historyczna. Koronowirus jest jak najbardziej do ogarnięcia. Być może nie powalałby silnych i zdrowych, ale problem w tym, że tych słabych jest wśród nas zdecydowana większość. Obok niego żyją też inne wirusy. Grypa jest wśród nich najliczniejsza, ponieważ nieustannie mutuje tworząc nowe szczepy. Więc jak masz gile pod nosem, kaszlesz i kichasz, i nie masz koronowirusa, nie ciesz się, bo jesteś w tym stanie wystarczająco mało odporny, aby złapać COVID – 19 jako pierwszy, ponieważ twoją i tak już cherlawą i bladą odporność szlak trafił. Teraźniejsza pandemia to efekt ludzkiej słabości i pychy. Gdybyśmy nie żarli tyle mięsa, gdybyśmy nie byli nieustannie narażeni na stres i niezdrowy tryb życia, gdybyśmy nie byli zmuszani przez system do pracy w niezdrowych warunkach, gdybyśmy nie byli tacy pewni, że w aptece kupimy antidotum na wszystko… Gdybyśmy… gdybyśmy…

Pandemia. Królowa Nieodpornych

Pandemia i gen zniszczenia

Byłam jakiś czas temu w Rzymie (Kilka lat przed dzisiejszą pandemią, żeby była jasność). Stałam w samym środku Forum Romanum. Wśród ruin najwspanialszych wówczas rzymskich budowli. Jeszcze dwa tysiące lat temu, na tym placu ówczesny świat planował swoją przyszłość. To tam podejmowano decyzje o tym, co będzie. Dziś to kupa gruzu. Nikt wtedy nie wierzył, że ta cywilizacja umrze.

Forum Romanum

My też dziś nie chcemy się pogodzić z myślą, że być może koronawirus zmiecie z powierzchni ziemi na przykład z 70 procent ludzkości. Kto wtedy będzie obsługiwał elektrownie, żebyśmy mieli w domach prąd? Kto będzie kontrolował dostarczanie wody do naszych kuchni i łazienek? I jak będziemy żyć bez telewizji, radia i internetu? Bez telefonów i samochodów? Od jakiegoś czasu już żyjemy na kredyt. Kończą nam się dobra naturalne. Kto będzie kopał w ziemi, żeby znajdować to, co tam jeszcze być może zostało? W tym miejscu chciałabym zauważyć, że samo przeżycie zarazy nie gwarantuje nam szczęścia. Dużo gorsze może być to, co stanie się rzeczywistością, kiedy będzie już po wszystkim. Dla mnie świat bez auta, komputera, telefonu, pieniędzy nie wydaje się aż taki straszny. Jeżeli przeżyję, i zastanę ziemię w takim stanie, nie będzie to dla mnie dramat. Każda cywilizacja nosi w sobie gen zniszczenia. Nie jestem od niej tak do końca uzależniona emocjonalnie. Nigdy jej nie lubiłam…

Pandemia. Królowa Nieodpornych

Pandemia i epidemia

Kiedy w 1918 roku „hiszpanka” zabrała ze sobą na tamten świat ponad 50 milionów ludzi, mówiono, że to najstraszniejsza zaraza, jaka dotąd dopadła ludzkość. Grypa przenosiła się z człowieka na człowieka. Wędrowała po całym świecie wraz z powracającymi z frontów żołnierzami. Zdaje się zabiła więcej ofiar niż sama wojna. I nie było wtedy tyle chemii w żarciu, tylu samolotów co dziś. Transport nie był taki dostępny jak w czasach teraźniejszych. Nie hodowano tylu zwierząt, które mogły pomagać wirusom w zabijaniu. Ludzie byli jednak osłabieni latami wojennej zawieruchy. Umierali masowo. Nie mamy nawet pojęcia ile jest zbiorowych mogił pod naszymi stopami. Nie o wszystkich pamiętamy, choć to było tylko sto lat temu. Wtedy nie dało się temu zapobiec. Podobnie jak nie można było w 2002, kiedy SARS, inny koronawirus, podbijał ludzkość. W 2009 świńska grypa wywołała pandemię, ludzie padali jak muchy, ale teraz chyba wszyscy o tym zapomnieli. W 2014 roku świat dotknęła Ebola – no ale przecież to już było. Teraz na fali jest Koronowirus COVID – 19. Jeżeli to przeżyjemy (nie każdy rzecz jasna) to przyjmijmy do wiadomości, że niedługo po tym wszystkim, za rok, dwa, pięć a może dziesięć, pojawi się inny mutant. I będzie zabijał.

Zachód słońca

Co można na to poradzić?

Głupi tylko powiedziałby, że coś można zrobić, żeby na 100 % uniknąć zarazy. Nie ma takiej opcji. Nie dziś, nie teraz, nawet nie za sto lat. Jeżeli kiedyś człowiek uwolni się od wirusów i szkodliwych bakterii, w co wątpię bardzo, to my już z całą pewnością tego nie doczekamy. Nie jest też wykluczone, że nękający nas aktualnie wirus jest naszym ostatnim, ponieważ ostatecznie podbije ludzkość. Rzeczywiście jednak i najprawdopodobniej, człowiek ocaleje w sensie ogólnym. Tak sugeruje historia. Ciekawe jest to, jak my jako ludzie próbujemy opanować wszelkiego rodzaju zarazy. Dla mnie jest wręcz wzruszające, że na świecie pracują nieliczne grupy naukowców, którzy badają dzikie ptaki, nietoperze i inne stworzenia, roznoszące wirusy po całym świecie. Nocują w jaskiniach i lasach, polując na zwierzęta, aby je złapać i pobrać próbki do badań. Są też na froncie walki z chorobami ludzie nieustannie pracujący nad szczepionkami, które będą uniwersalne. Ciężko jest im na to zbierać fundusze, ale kombinują i spełniają swoje marzenia uratowania ludzkości. My nie czujemy tego klimatu, bo zaślepiają nas pieniądze, wygody i poczucie bezpieczeństwa. Jednak za naszymi plecami cały czas toczy się walka o przeżycie. Jest ona skuteczna w jakimś stopniu. Jednak cały czas niedoskonała.

Jesienią na Dolnym Śląsku

Koronawirus 2020

Rzeczywiście coś zabija, jednak przez wszechogarniającą panikę, nikt dziś nie wie co jest prawdą a co nie. Jedni się boją i siedzą w domach, inni się nie boją i wychodzą odważnie do świata. Media poważnie zniekształciły obraz zagrożenia i stworzyły tym samym nowe. Jesteśmy więc albo przerażeni albo ogłupiali. Guzik nas teraz obchodzi, że jakaś asteroida leci prosto na Ziemię i może zniszczyć naszą planetę. Albo, że susza spowoduje głód. Na ziemi zaczyna brakować wody. Nikogo nie obchodzi, że lodowce się topią, misie polarne giną, a plastik zasypuje świat. Teraz jest czas na koronawirusa. Boże! Co jest z tym światem! Czytam w necie, że ludzie mają gdzieś kwarantanny, wychodzą sobie z domów nawet wtedy, kiedy mają zakaz. Grożą sobie nawzajem, że pozarażają innych, że spotykają się licznie w parkach i innych miłych wiosną miejscach, popijając piwa i inne napoje, często z jednej butelki. Plują na siebie w ramach gróźb, wyskakują z okien, wyrzucają swoje psy, a ojciec Rydzyk prosi o finansowe wsparcie dla Radia Maryja, podkreślając, że to ważne. No nic dobrego z tego nie będzie.

Odra

Pandemia. Co robić?

Odpowiedziałabym – nic. Nic nie robić. Bo wszystko co robimy roznosi zarazę. Jednak nic nie robienie nie jest najmocniejszą stroną ludzkości. Napiszę więc o tym co zrobiłam ja. Dwa tygodnie temu zgłosiłam się do lekarza, ponieważ miałam objawy grypy w początkowej fazie. Bóle mięśni i stawów. Nie poszłam do lekarza z gilami pod nosem, kaszląca i z temperaturą, ale ze złym samopoczuciem. Dostałam leki, a choroba zaczęła się panoszyć we mnie, kiedy byłam już w łóżku. Nie roznosiłam po ludziach „posiłków” dla koronawirusa. Nie dawałam mu sposobności do połączenia sił z grypą. Mój organizm walczył z przeziębieniem bez innych ofiar. Siłowaliśmy się na „rękę” bez zbędnej publiczności. Nie zaprosiłam do wspólnego chorowania nikogo więcej.

Nauka u pani Borelii

Zanim coś zjem albo wybiję, zastanawiam się nad tym, jaki to będzie miało wpływ na mój układ odpornościowy. Nie eksperymentuję z jedzeniem, wybieram tylko to co jest sensowne. Nigdy nie osłabiam swojego ciała celowo, ponieważ jestem pierwsza w kolejce do audiencji u Królowej Nieodpornych. Jakiś czas temu zaraziłam się boreliozą. Żyjemy razem w jednym ciele. Borelia i ja. Ta sucz nauczyła mnie jak stać się prawdziwą wojowniczką. Taką w zbroi i mieczem w ręku. Wymusiła na mnie nawyk lustrowania odporności. Zrozumiałam wtedy, że nie ma świecie bakterii czy wirusa, z którym prawdziwie zdrowy organizm nie byłby sobie w stanie poradzić.

Brzoza

Nie lękam się śmierci

Niewiele jest rzeczy, które spożywam podczas posiłków, jednak wszystko jest dobrze przemyślane. Nie ma już zdrowego jedzenia, więc wybieram to najmniej skażone. Rzadko sięgam po mięso. Wybieram jabłko z robakiem. Jajko od gospodarza, miód od pszczelarza. Czasem zanim coś od nich kupię, obserwuję ich z daleka, żeby nabrać pewności, czy rzeczywiście choć trochę można im zaufać. Dużo się ruszam. Nie przegrzewam zimą mieszkania. Nie myślę za wiele o przyszłości. Staram się często patrzeć na niebo, bo jest niebieskie i na las, bo jest zielony. To uwalnia od stresu. Nie lękam się śmierci. Uważam, że taka obawa jest głupia, bo przecież i tak umrę. Nie warto się tym przejmować. Ważne jest dla mnie to, że dziś jestem i przeżyłam. O jutro będę się martwić za kilkanaście godzin. Żyje zdrowo nie po to, żeby nie umrzeć, ale po to aby cieszyć się dobrym samopoczuciem w czasie, który został mi dany. Nie wiem czy pandemia koronawirusa mnie zabije czy też oszczędzi, wiem jednak, że jak zechce po mnie przyjść, będę walczyć. Jestem gotowa na to spotkanie.

Pandemia. Królowa Nieodpornych

Nie lękajcie się, ponieważ strach powoduje, że człowiek staje się słabszy. Niech obawy, które w sobie nosicie będą waszą bronią a nie zagładą. Mądrze z nich korzystajcie. Nie ulegajcie panice, ona odbierze wam rozum wtedy, kiedy będziecie go najbardziej potrzebować. Nie zajmujcie się „rozpraszaczami” w sieci. Być może to nie wirus jest prawdziwym zagrożeniem. Nie wykupujcie ze sklepów makaronu i papieru toaletowego, bo jak nastąpi całkowity kryzys i świat zaleje anarchia – i tak wam go odbiorą. To jest ponad nami. Teraz możemy tylko czekać, aż pandemia minie…

Pandemia. Królowa Nieodpornych

Jeżeli jednak wirusa uda się powstrzymać i nad światem nie zapanuje chaos, to radzę od serca – przestańcie żreć tyle mięsa. Jeżeli nie będziemy go tyle spożywać, przestanie być sprzedawane. Ograniczy się wówczas rynek, gdzie główną rolę grają zwierzęta hodowlane. To tam właśnie najprędzej rodzą się pandemie. W kurnikach, chlewach i oborach. Jeżeli nie zmienimy przyzwyczajeń, jeżeli nie przestaniemy być tak bardzo pyszni, pewni siebie i zestresowani, w końcu na naszej planecie zmutuje super wirus. Stwarzamy mu na Ziemi dogodne warunki.

I trzeba będzie też na poważnie zdecydować się, czy chcemy być, czy mieć? Odpowiedź na to pytanie mogłoby ukształtować przyszłość rodzaju ludzkiego…

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
0
OK
2
Kocham to!
0
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Bez kategorii

0 %