Górny Śląsk

Śladami przeszłości kopalni Brandenburg

Luty 2024 roku zapisał się w historii jako najcieplejszy od wielu lat. Również pierwszy weekend marca okazał się niezwykle słoneczny. Świetnie się złożyło, ponieważ już od paru tygodni miałam w planie wzięcie udziału w prawdziwej uczcie archeologii przemysłowej zorganizowanej przez stowarzyszenie TURuda. 3 marca wybraliśmy się w prawdziwą podróż w czasie i przestrzeni, śladami jednej z najstarszych kopalń węgla kamiennego na Górnym Śląsku – kopalni Brandenburg, nadanej w 1770 roku i później znanej pod nazwą Wawel.

Nasza wyprawa rozpoczęła się przy zabudowaniach rewitalizowanego obecnie szybu Franz (Franciszek). Następnie udaliśmy się do lasu, który dawniej był wypełnionym harmidrem i trudem pracy terenem przemysłowym, w dodatku bardzo nowoczesnym jak na swoje czasy. W gęstych zaroślach znajdziemy dziś pozostałości po szybach Johann i Baptist. Nieprzypadkowo użyłam tutaj nazw oryginalnych, bowiem, jak zwrócili uwagę organizatorzy spaceru, układały się one w sensowną całość – Johann-Jan i Baptist-Chrzciciel. Nazwy polskie brzmiały, kolejno, Jan i Bartosz. Z całą sympatią dla wszystkich Bartoszy, niestety ta nazwa szybu zburzyła oryginalną koncepcję nazewnictwa. Koncepcję sięgającą zresztą rodu Ballestremów… Ale o tym później.

Jesteśmy coraz bardziej ciekawi naszej historii!

Gaja przeplata się z Industrią

Wyprawa terenowa z opowieścią o kopalni Brandenburg chwilami zmieniała się w prawdziwą ucztę przyrodniczą, gdyż w pobliżu zabudowań szybu Johann odnaleźliśmy prawdziwy zwiastun wiosny, czyli stanowiska czarki szkarłatnej. Ten spektakularny grzyb należący do rzędu kustrzebkowców (grzybów workowych) był jeszcze do niedawna (2014) pod ścisłą ochroną. Jest jadalny i smakuje jak świeża rzodkiewka, jednak z uwagi na jego niskie wartości odżywcze, za to wysokie walory estetyczne, zdecydowałam się ucztować wyłącznie wzrokowo.

Stanowisko czarki szkarłatnej w rudzkim lesie

Jest to gatunek saprofityczny, potrzebujący do życia wilgotnego podłoża. Lubi rosnąć na pozostałościach liściastych drzew zagrzebanych w leśnej ściółce. Tradycyjnie uznawany jest za zwiastun zmian w przyrodzie, a może także kolejnych zmian w obrębie szybu Franciszek? W każdym razie, piękne owocniki tego gatunku tylko utrwaliły w moim umyśle ukute przez TURuda pojęcie „Węglowej Atlantydy”, czyli dawnej rudzkiej potęgi przemysłowej, którą obecnie odbiera niepokonana natura.

Wszystkie wydarzenia Stowarzyszenia TURuda to kopalnie… wiedzy o regionie!

Bo na Rudzie naprawdę fajnie jest

Zainspirowana opowieściami usłyszanymi podczas spaceru, postanowiłam raz jeszcze przeanalizować początki najstarszej gminy górniczej na Górnym Śląsku, Rudy, dziś najstarszej dzielnicy Rudy Śląskiej, i sięgnęłam po publikację pod redakcją Jerzego Jarosa pod tytułem „Kopalnia Wawel 1752-1987”.

Trudny teren? Absolutnie! Żaden problem!

Chociaż losy Rudy mogą sięgać nawet dwunastego wieku, to pierwsze wzmianki pochodzą z wieku czternastego. Wiemy, że w 1305 roku właścicielami Rudy byli biskupi wrocławscy, zaś w latach 1475-1540 jej obszar został wydzierżawiony rycerzom. Nazwa miejscowości pochodzi najprawdopodobniej od występujących tu rud żelaza. Jeszcze w siedemnastym wieku w Rudzie istniała zresztą kuźnica. Wcześniej, na początku piętnastego wieku, znajdowała się tu huta ołowiu.

W spacerze wziął również udział Prezydent Miasta Ruda Śląska, pan Michał Pierończyk

Pierwszy górnik i kwaśna mina władzy

Pierwszym górnikiem na Górnym Śląsku został Jan Gierałtowski z Kończyc, który zakupił Rudę w 1540 roku i najprawdopodobniej założył tam pierwszą kopalnię. Gierałtowski zakupił Rudę wraz z prawem do eksploatacji kopalin, przez które rozumiało się zasadniczo kruszce metali. Do czasów pruskich węgiel kamienny był na Śląsku traktowany jako kopalina przynależna do gruntu, mimo prób dokonania zmian w prawie przez władze austriackie. Wiemy jednak, że węgiel na obszarze Rudy wydobywano od dawnych czasów. Trudnili się tym miejscowi chłopi, którzy zużywali węgiel na potrzeby własne lub sprzedawali pobliskim zakładom przemysłowym.

Wszystkie wydarzenia Stowarzyszenia TURuda to kopalnie… wiedzy o regionie!

Nowy włodarz o nowej nadziei

W 1748 Ruda i Biskupice zostały zakupione przez barona z Brandenburgii, Franza Wolfganga von Stechow. W tamtym czasie był on już właścicielem Pławniowic (wówczas Plawniowitz). Baron sprowadził do Rudy dwóch saskich górników, którym zlecił przebić szyb, w nadziei na znalezienie nowych złóż rudy żelaza na potrzeby swojej huty. Okazało się jednak, że von Stechow zainwestował aż 200 florenów, aby Sasi znaleźli… węgiel. W nadziei na rekompensatę poniesionych nakładów finansowych, w 1751 baron wydzierżawił Sasom kopalnię za opłatą w wysokości 48 talarów rocznie. Wkrótce zrezygnowali oni z dzierżawy, a kolejnymi dzierżawcami zostali lokalni chłopi. Płacili oni 60 talarów rocznego czynszu.

Tu dawniej znajdował się szyb Johann kopalni Brandenburg

Problemy techniczne

Wkrótce chłopi zaczęli borykać się z problemem technicznym w postaci „par siarkowych” gaszących prymitywne, olejowe lampki górnicze. Niestety, w latach pięćdziesiątych osiemnastego wieku rzeczone wyziewy spowodowały zatrucie i śmierć dwóch górników. Dwaj sąsiedzi i parobek, którzy pospieszyli z pomocą, przypłacili chęć ratunku własnym życiem. Przez długi czas pięć ciał spoczywało na dnie szybu, gdyż ludzie najzwyczajniej bali się zejść po zwłoki. W konsekwencji wypadku praca na kopalni na jakiś czas ustała. W 1769 kopalnię zbadała państwowa komisja górnicza, stwierdzając, że udostępniająca węgiel sztolnia o długości około 60 metrów była już wówczas zawalona, zaś pokład węgla sięgający od powierzchni ziemi do poziomu sztolni został już wcześniej wyeksploatowany.

Teren dawnego szybu Baptist

Rodzi się kopalnia, powstaje nowe prawo

W 1751 baron von Stechow podjął decyzję o przekształceniu swoich dóbr w majorat, czyli majątek niepodlegający podziałowi między spadkobierców, a przechodzący w całości w ręce najstarszego w rodzie. Król pruski Friedrich II zatwierdził akt prawny ustanawiający majorat obejmujący Rudę, Biskupice i Pławniowice wraz z kopalnią węgla 23 stycznia 1752 roku. Przyjmując tę datę za moment powstania kopalni Brandenburg możemy również stwierdzić, że jest to najstarsza kopalnia węgla kamiennego na Górnym Śląsku. Biorąc pod uwagę samo nadanie w 1770, ustępowałaby jedynie kopalni węgla kamiennego Emanuelssegen (późniejsze Murcki), nadanej w 1769.

W lesie z pozoru zwyczajne miejsce może kryć niezwykłe sekrety

W końcu władze pruskie postanowiły rozwiązać problem prawa górniczego na Śląsku i w hrabstwie kłodzkim. Kopalnie węgla kamiennego zostały podporządkowane państwowym władzom górniczym. Właścicieli zobowiązano do uzyskiwania nadań na eksploatację węgla. Młody zarządca majoratu, hrabia Franz Karl von Stechow, zgłosił zatem kopalnię pod nazwą Brandenburg 26 sierpnia 1770 roku. Zakład o wielkości jednego pola podstawowego i 20 miar górniczych (około 20 tysięcy metrów kwadratowych) uzyskał nadanie górnicze 1 listopada 1770 roku.

Do życia budzi się rudzki kamieniołom, czyli po prostu Steinbruch

Najprawdopodobniej kopalnię, będącą wtedy tchnieniem nowatorstwa i postępu technicznego, w 1790 zwiedził sam Johann Wolfgang von Goethe.

Kiedyś było jakoś inaczej…

Aż do początku dziewiętnastego wieku kopalnia pracowała tylko przez kilka miesięcy w roku. Eksploatowano pokład węgla o grubości około trzech metrów, za pomocą upadowych oraz szybów od 8 do 56 metrów głębokości. W kopalni pracowało od kilku do kilkunastu robotników. Drobny węgiel uważano wówczas za pozbawiony wartości, więc na rynek zbytu trafiał tylko gruby węgiel.

Skarby lasu, czyli ukryta w zaroślach prochownia

Franz Karl von Stechow zmarł 9 września 1798 roku. Nigdy nie doczekał się syna, zatem majorat przeszedł pod władanie syna jego ciotki, hrabiego Karla Franza von Ballestrema. Ballestremowie byli rodem wywodzącym się z północnych Włoch, a ich założycielem był sardyński oficer Johann Baptist Ballestero di Castellengo. W 1742 roku przeszedł on na służbę pruską, gdzie z czasem otrzymał rangę majora. W 1757 zmarł w wyniku ran odniesionych w bitwie pod Pragą. Jego syn, Karl Franz (1750-1822) stał się pierwszym z rodu posiadaczem majoratu rudzko-biskupicko-pławniowickiego. Ziemie te pozostały w rękach Ballestremów aż do 1945 roku.

Autorka zaprasza do odwiedzenia rudzkich lasów!

Prawdziwy boom na wydobycie węgla kamiennego rozpoczął się (nie tylko w kopalni Brandenburg) wraz z wynalezieniem przez Johanna Christiana Ruberga śląskiej metody wytopu cynku. O tym opowiedziałam Wam przy innej okazji…

Uważajcie na siebie przy szybie Johann!

Co o tym sądzisz?

Ekscytujące!
10
OK
2
Kocham to!
0
Nie mam pewności
0
Takie sobie
0
Joanna Stebel
Miłośniczka podróży w najróżniejsze zakątki świata, jednak najbardziej umiłowała Śląsk - zwłaszcza rodzimy Górny Śląsk. Z wykształcenia filolożka, historyczka sztuki oraz inżynier chemii. Z pasji - wieczna wiercipięta z nieodłączną gitarą basową u boku. Z zawodu tłumaczka i nauczycielka z wieloletnim stażem. Uwielbia odkurzać stare, zapomniane historie i przypominać je światu. Od 2019 prowadzi autorski projekt internetowy Sassy Silesian.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Kategoria:Górny Śląsk

0 %